przez Peter Covell » 9 Maj 2009, o 10:37
Dalsza walka to była prawdziwa rzeź pozostałych Sithów, którzy uzbrojeni jedynie w karabiny blasterowe, nie mieli szans w starciu z mieczami świetlnymi Jedi. Dosłownie piętnaście sekund później, wszyscy, z wyjątkiem dwóch pozbawionych dłoni, leżało martwych na podłodze przedziału pasażerskiego.
-Musimy sprawdzić czy na pokładzie nie ma ich więcej. - zauważyła Aeshi - Kevin, zajmij się tym, proszę.
-Jasne...
-Sytuacja wygląda na opanowaną. - Airhart połączyła się z pilotami - Jak nasz napęd?
-Naprawia się. - odpowiedział jej męski głos - W ciągu standardowej godziny powinniśmy być gotowi do lotu.
-Postarajcie się zrobić to nieco szybciej...
-Robimy co w naszej mocy.
-Dobrze. Bez odbioru.
Rozejrzała się wokół i zorientowała się, że dwóch Sithów, którzy przeżyli walkę zniknęło już w ładowniach promu, gdzie na pewno zostali skutecznie unieruchomieni i gdzie doczekają lądowania, a następnie przesłuchania przez Jedi - potem prawdopodobnie zostaną wysłani na Coruscant, żeby mogli się nimi zająć Mistrzowie z Najwyższej Rady. Młodzi Adepci wyglądali, z reguły, na przerażonych, choć Aeshi musiała przyznać, że była pod wrażeniem tego, co zrobili Vuul i Emma - jako jedyni z najmłodszych wzięli udział w walce i to w sposób skuteczny - każde z nich zabiło jednego Sitha, a dziewczynka jeszcze uratowała innych. Airhart podeszła do nich.
-Dzisiaj pokazaliście, że w sytuacji zagrożenia zachowujecie jasny umysł... - nie bardzo umiała mówić jak Mistrzowie - Gratuluję, nie każdy Adept potrafiłby się tak zachować... Nie pozwólcie tylko, by duma albo radość płynąca z pokonania Sitha przesłoniły wam Kodeks Jedi... - przestrzegła, ale natychmiast uśmiechnęła się przyjaźnie
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"