przez Peter Covell » 6 Paź 2008, o 00:10
-Okay... ale potem poćwiczymy numer na "alkoholowego satelitę". - uśmiechnął się upijając jeszcze łyk trunku po czym zabrał się za ćwiczenia
Wydawało mu się, że będzie najtrudniejsze z dotychczasowych. I wiele się nie mylił...
Tym razem znacznie szybciej udało mu się zanurzyć w Moc i znów poczuł jak zaczyna przez niego swobodnie przepływać. Wiedział, że jak na razie potrafił wykonać tylko pierwsze kroki w drodze ku pełnemu zespoleniu z Mocą, lecz i tak ucieszył się, że idzie mu to coraz łatwiej.
Żadnych emocji , skarcił się w myślach i spróbował całkowicie oczyścić swoją świadomość.
Przez kolejne półtorej godziny po prostu pozwalał Mocy przepływać przez jego ciało, czasem tylko próbując wykorzystać ją do badania otoczenia. Co prawda nie leżało to w "programie" dzisiejszych ćwiczeń, ale Peter uznał, że może być to na tyle pouczające doświadczenie, iż warto spróbować. W każdym bądź razie pomogło mu zrobić kolejny krok na ścieżce do zrozumienia Mocy.
Na razie nie umiał wykroczyć poza granice niewielkiego pokoiku, czasem tylko wyczuwając niezwykle silną aurę na korytarzu - zapewne wtedy, gdy jakiś Mistrz czy Rycerz Jedi przechodzili pod drzwiami. Natomiast bez problemu wyczuwał aurę swojego nauczyciela, który wiedząc, czym zajmuje się jego uczeń delikatnie zakłócał komunikację Covella z midichlorianami, aby sprawdzić jak tamten radzi sobie z falami (na razie niewielkimi, bądź co bądź) na gładkiej powierzchni jeziora Mocy.
W końcu młodzieniec zdecydował się wreszcie przejść do zaplanowanego ćwiczenia i postarał się skupić prądy przepływającej przez niego Mocy na napiętych mięśniach swego ciała. Przez pierwsze kilkanaście minut nie bardzo mu się to udawało, jednak potem zaczął odczuwać jej kojące działanie, a kilkadziesiąt minut później w niewielkim stopniu złagodził ból w prawej ręce. Co prawda nie udało mu się osiągnąć nic więcej, ale gdy powoli odsunął się od swojego "zefirka" z zadowoleniem stwierdził, że ręka prawie go nie boli, a Mistrz patrzy na niego z wyrazem uznania na twarzy.
-Doskonale sobie radzisz, mój uczniu. - powiedział - Działasz niezwykle... - zamilkł szukając odpowiedniego słowa - instynktownie. Ta wrodzona zdolność do poddania się Mocy wcześniej owocowała twoim niezwykłym refleksem i przeczuwaniem zdarzeń. Myślę, - dodał z zadumą - że zgłębianie Mocy nie będzie stanowić dla ciebie większego problemu, lecz pamiętaj, aby na przyszłość nie wybiegać do przodu.
-To znaczy?
-To znaczy, żebyś nie próbował nic, o co cię nie poproszę w czasie szkolenia. - ton Hadyyka był poważny, jednak nie karcący - Cieszę się, że sam pojąłeś jak wykorzystać Moc by "wyczuć" co jest wokół ciebie, jednak pośpiech niejednego na Ciemną Stronę sprowadził.
-Dobrze, mistrzu. - odparł tamten z pokorą w głosie.
-Myślę, że na dziś wystarczy. - Hadyyk wstał - Postaram się wymyślić coś ciekawego na jutro.
*****
Po wyjściu z pokoju medytacyjnego udał się do biblioteki, gdzie znów skopiował trochę materiałów do swojego cyfronotesu. Następnie swoje kroki skierował do stołówki, gdzie w towarzystwie pewnej atrakcyjnej uczennicy Jedi, zjadł przepyszną pieczeń z nieznanymi mu warzywami. Najedzony poszedł do kantyny, gdzie spostrzegł Davida grającego z jakimiś obcymi w karty. Nie chcąc mu przeszkadzać usiadł przy ladzie i zamówił piwo, wybór gatunku pozostawiając barmanowi...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"