Content

Yavin IV

[Yavin IV] Praxeum Jedi

Image

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 24 Cze 2009, o 16:31

-To, że Sithowie rosną w siłę nie znaczy, że są potężni, Emmo. Można powiedzieć, że miałaś pecha, że zwolennicy Ciemnej Strony mieli tak duży wpływ na twoje życie, ale pamiętaj, że to Moc wszystkim kieruje. Może te nieszczęścia, z jakimi się spotkałaś mają przygotować cię na coś ważnego, kiedy bez doświadczenia i uporu zdobytego w czasie konfrontacji z Sithami byś sobie nie poradziła... Nie obawiaj się, tutaj wszyscy jesteśmy bezpieczni, żaden z nich nie zaatakuje Praxeum Jedi, jest tu nas zbyt wielu. Zastanów się nad tym co ci powiedziałam. - Aeshi się wyprostowała - A teraz wracaj do ćwiczeń, skup się na "tu i teraz" i wskocz na ten murek. - uśmiechnęła się ciepło

-Spróbuj teraz wskoczyć na tą kładkę, - Aeshi powiedziała do Vuul'a, gdy zostawiła Emmę - na którą już tak dobrze się dostajesz, a następnie przeskocz na tą łączącą kolumny naprzeciwko niej i dalej odbij się na murek, na który skaczą pozostali. Masz talent do tego. - pochwaliła
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 24 Cze 2009, o 17:42

Vuul kiwnął głową na potwierdzenie, że zrozumiał polecenie. Następnie, nie wiele się zastanawiając wybił się w kierunku pierwszej kładki i co ciekawe, tym razem nie wykorzystał do tego kamienia. Gdy tylko wylądował na niej, obrócił się szybko w kierunku kolejnej. Mieściła się ona w znacznej odległości, ale Vuul dzięki jedności z mocą bez większego problemu doskoczył do niej. Gdy tylko dotknął 'stopą' drugiej kładki odrazu wybił się z niej i po wykonaniu zgrabnego salta wylądował na murku. Przez chwilkę minimalnie się chwiał na nim, ale ostatecznie z charakterystycznym dla Wookieech uśmiechem pomachał do obserwującej go Aeshi...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 25 Cze 2009, o 12:25

Emma popatrzyła przez chwilę na Aeshi. To co powiedziała, uspokoiło trochę dziewczynkę, choć chyba bardziej jej pomogło to, że w końcu komuś powiedziała o swoich obawach. Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Przez moment w wyobraźni zobaczyła swoich rodziców... Podziałało to na nią motywująco. "Nie dam się zabić... znajdę cię tato" - powiedziała do siebie, po czym w zaskakująco szybkim tempie połączyła się z Mocą. Popatrzyła na murek, na który miała wskoczyć, a który teraz wydawał jej się strasznie śmiesznie niski... Ugięła nogi w kolanach i odbiła się... Po chwili (ku swojemu zdziwieniu) wylądowała na murku, a jeszcze szybciej... z niego spadła...
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 26 Cze 2009, o 16:57

Aeshi "złapała" ją w ostatniej chwili i, przytrzymując nad ziemią, pozwoliła, by dziewczynka stanęła na nogi. Airhart po kilku takich przypadkach z Adeptami, niemal natychmiast stwierdziła, że i dla niej zajęcia te są doskonałym ćwiczeniem - sztuki telekinezy - tyle razy musiała ratować dzieci od upadku z murku. Co prawda, zapewne nic by im się nie stało, a ewentualne obrażenia takie jak złamania czy stłuczenia, można błyskawicznie wyleczyć w płynie bacta, ale i tak wolała nie ryzykować, że któreś z nich spadnie na kark...
-Dobra, na dzisiaj koniec skakania. - Aeshi klasnęła w dłonie - Chciałabym pochwalić Vuul'a, który poradził sobie z tym doskonale. Reszta ma przed sobą jeszcze nieco więcej pracy od niego, ale nie przejmujcie się tym, będziemy to jeszcze ćwiczyć również na obowiązkowych treningach. Zanim zakończymy nasze spotkanie, mam dla was jeszcze jedno zadanie. Chodźcie za mną...

Zaprowadziła całą grupę poza teren bezpośrednio przylegający do Praxeum. Miejsce, gdzie się znaleźli przypominało swego rodzaju labirynt, ale zanim będą musieli przejść cały, minie nieco czasu. Na razie Aeshi zabrała się za wyjaśnienie ich następnego zadania...
-Mamy przed sobą dziesięć par drzwi, za nimi są kolejne i potem jeszcze jedne. Ustawiacie się na linii startu, ja daję sygnał i musicie jak najszybciej przez nie przebiec, gdyż te błyskawicznie będą się zamykać. Bez Mocy nie jesteście tego w stanie zrobić, więc musicie zmusić wasze mięśnie do współpracy z midichlorianami. Pokażę o co chodzi...
Stanęła na pozycji startowej, na chwilę przymknęła oczy, a gdy usłyszała dźwięk oznaczający, że ma zacząć biec ruszyła z miejsca. Pozwoliła, by Moc płynęła przez jej mięśnie i prędkość swojego biegu zwiększyła niemal ośmiokrotnie. Przypominała bardziej rozmazaną plamę niż człowieka i nim pierwsze drzwi się zasunęły, ona minęła ostatnie i chwilę później była z powrotem z Adeptami.
-Mechanizm jest ustawiony tak, że wystarczy że pobiegniecie około dwóch razy szybciej niż jesteście w stanie zrobić to normalnie. Zaczynajcie...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 26 Cze 2009, o 17:47

Młodzi adepci popatrzyli po sobie. Emma również przyglądała się wyczynowi Aeshi z lekkim niedowierzaniem. "I ona myśli, że my też to zrobimy?" - pomyślała. Spojrzała na Vuul'a, który był od niej o wiele większy. "Jemu chyba będzie trudniej" mruknęła pod nosem. Ale do zadania podchodziła dość optymistycznie. W końcu to było coś, z czym miała do czynienia od małego - ucieczka. Emma uwielbiała uciekać, chować się... Była dość zwinna i wysportowana, choć wiadome było, co zresztą powiedziała im Aeshi, że bez pomocy Mocy wiele nie wskórają. Jako, że dziewczynka zapamiętała, że największą przeszkodą jest własny umysł i brak wiary w powodzenie, od razu powiedziała sobie, że przecież to "takie nic". W końcu z murkiem się udało... Może miała mały problem z utrzymaniem się na nim, ale dała radę się tam dostać z pomocą Mocy, a to już coś. Adepci dość niechętnie się ustawiali. Nikt nie chciał iść pierwszy.
- Dobra, ja pójdę - powiedziała na głos, swym hardym głosem i pewnym krokiem ruszyła w wyznaczone miejsce. Uśmiechnęła się do Aeshi. Ośmieleni pewnością Emmy, inni uczniowie powoli także się ustawili obok niej. Teraz czekali tylko na sygnał.
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 26 Cze 2009, o 19:36

Na pozycjach startowych stanęło jeszcze dziewięcioro innych adeptów Mocy. Każdy miał przed sobą korytarz z trzema opuszczanymi z sufitu drzwiami - gdy wystartują, pierwsze zaczną się zamykać. Kiedy je miną, drugie, a potem trzecie - ostatnie. W razie, gdyby jakieś dziecko zostało "złapane" przez zamykające się drzwi, te natychmiast odskoczą w górę, by nie stała się mu krzywda.
Rozległ się brzęczyk oznaczający start...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 26 Cze 2009, o 20:05

Emma ruszyła jako pierwsza. Zawsze miała dobry start. Była niezwykle podekscytowana. Rywalizacja - coś co działało na nią pobudzająco. Bezpośrednia rywalizacja - coś, z czym nie miała do czynienia już dawno. Zabawa - coś czego jej brakowało. Jednak przy całej ekscytacji, dziewczynka była niezwykle skupiona. Czuła, że Moc jest z nią. Szybko dotarła do pierwszych drzwi, z którymi nie miała najmniejszych problemów. Do drugich także dobiegła w zaskakująco szybkim tempie choć były już o wiele niżej niż poprzednie. Większość jej kolegów już odpadła. Emma widziała 3 drzwi. Były daleko, a zamykały się dość szybko. "Dam radę, to przecież blisko" pomyślała, wpatrując się w cel. Pobiegła w tempie jakiego w życiu nie osiągnęła. Rzuciła się na ziemię i przeturlała. Ledwo znalazła się po drugiej stronie, kiedy drzwi się zamknęły. Emma wstała i rozejrzała się wokół. Teraz do niej dotarło, że jej jako jedynej udało się przebiec. Uśmiechnęła się szeroko.
- Czyli wygrałam? - roześmiała się - Nie no żartuję, ale tak jak bym wygrała. Dobrze mi poszło? - spytała Aeshi
- Bardzo dobrze - odparła Airhart, odwzajemniając uśmiech - Ok, następna grupa! Ustawicie się na linii!
- Nie jest źle - powiedziała Emma podchodząc do Vuul'a - powodzenia!
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 27 Cze 2009, o 00:36

Podobnie jak kilkanaście dni temu, przy śmierci mistrzyni Thane, Victoria Healey odczuła mocne zawirowania w Mocy. Jak się później okazało z Mocą połączył się kolejny mistrz Jedi - Loon Getz.
Kult Sith naprawdę rośnie w siłę... Zagrożenie jest bardzo wielkie... - myślała Healey, nie mogąc skupić się na medytacji. Wśród wszystkich obecnych w Praxeum Jedi, zapanowało poczucie smutku i niedowierzania, że w przeciągu parunastu dni odeszło od nich dwoje wspaniałych mistrzów...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 27 Cze 2009, o 19:23

Vuul kiwnął Emmie głową i podszedł do stanowiska startowego. Po wcześniejszym sukcesie ze skokami wiedział już, że jest w stanie podołać i temu wyznaniu. Nim jeszcze zabrzmiał sygnał startowy czuł, że moc jest z nim, co zaowocowało przebiegnięciem przez pierwsze dwoje drzwi. Trecie i ostatnie opadały o wiele szybciej, więc gdyby Vuul chciał przez nie przebiec musiałby być wzrostu niższego niż Emmy. Postanowił więc w połowie dzielącego go do nich dystansu wykorzystać świeżo nabytą umiejętność skoku mocy, by rzucić się szczupakiem ku nim...
- Udało mi się! - krzyknął Vuul w swoim rodowitym języku podnosząc się z ziemi i wytrzepując ze swojej sierści tumany kurzu - Udało mi się - powtórzył już ciut spokojniej w basicu...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 27 Cze 2009, o 21:44

Yavin 4 jest księżycem gazowego giganta - Yavin, planety w okolicy której dwadzieścia dwa lata temu Luke Skywalker zniszczył pierwszą Gwiazdę Śmierci i zapewnił przetrwanie, a dzięki niemu - ostateczne zwycięstwo, rebeliantom sprzeciwiającym się okrutnym rządom Imperatora.
Teraz, nieco ponad dwa dziesięciolecia po tej wielkiej bitwie, nieopodal planety Yavin, z nadprzestrzeni wyłoniła się połączona flota Imperium Galaktycznego i Zakonu Sithów. Jej trzon stanowił gwiezdny superniszczyciel "Potęga Galaktyki" dowodzony przez admirała Jurisa Lokara. Ten, największy budowany przez Imperium, okręt dysponował pół tysiącem baterii turbolaserów, dwustupięćdziesięcioma wyrzutniami rakiet - po dwieście pocisków każda, tyle samo baterii dział jonowych, zaś na swoim pokładzie mogła przenosić dwanaście eskadr myśliwców, czyli aż sto czterdzieści cztery maszyny. Taka siła ognia potrafiła błyskawicznie rozstrzygnąć bitwę na korzyść imperialnej floty.
"Potędze Galaktyki" towarzyszyły trzy niszczyciele klasy Imperial II, które przy okręcie flagowym wyglądały wyjątkowo marnie - zaledwie 1600 metrów w porównaniu do 19 kilometrów długości superniszczyciela, oraz cztery jednostki klasy lancer przeznaczone do walki z myśliwcami wroga.
Takie siły mogły bez problemu rozprawić się z obrońcami Yavin 4, gdzie znajdowała się Akademia Jedi...

Dwa kalamariańskie krążowniki typu MC80B, wspomagane przez cztery stacje kosmiczne typu Golan II oraz dziesięć eskadr myśliwskich, powinny bez problemu poradzić sobie z większością flot inwazyjnych.
Problem w tym, że ta, jaka właśnie pojawiła się w systemie Yavin nie należała do tej "większości".
Natychmiast po wyjściu z nadprzestrzeni imperialnej floty ogłoszono alarm bojowy i już po pięciu minutach w niebo wzbiły się pierwsze X-Wingi, A-Wingi i B-Wingi, zaś osłony stacji bojowych i krążowników działały pełną mocą. Artylerzyści zajmowali swoje miejsca w przedziałach bojowych, zbierano dane telemetryczne dotyczące sił inwazyjnych, by wprowadzić je do komputerów celowniczych, ale przede wszystkim starano się wezwać pomoc.
-Zagłuszają nas, sir! - krzyknął przerażony oficer komunikacyjny - Nie możemy nawet porozumieć się z innymi okrętami w systemie, a co dopiero z kimś na zewnątrz!
-Proszę cały czas próbować. - odpowiedział komodor Darnan, kalamorianin o łososiowym kolorze skóry - Natychmiast należy wysłać prom na powierzchnię księżyca, by ktoś przekazał Jedi sygnał do ewakuacji. Nie uda nam się długo powstrzymywać nieprzyjaciela...

*****

Nim minęło nieprzyjemne zawirowania w Mocy spowodowane śmiercią kolejnego członka Najwyższej Rady - Mistrza Loona Getza, Aeshi Airhart poczuła kolejne - równie nieprzyjemne. Miała wrażenie, że Ciemna Strona dosłownie ją przytłoczyła uniemożliwiając swobodne oddychanie. Kiedy otrzymała informację o nieprzyjacielskiej flocie, jaka pojawiła się w systemie, zrozumiała że na pokładzie okrętów wojennych znajdują się nie tylko zwykli żołnierze, ale również Sithowie, których zadaniem zapewne było wsparcie oddziałów lądowych mających zdobyć księżyc i Praxeum. Jeszcze nie zdążyła na chłodno przeanalizować sytuacji, gdy pojawił się Mistrz Kevin Arden, opiekun Akademii na Yavinie 4.
-Musimy wszystkich ewakuować. - powiedział - W naszą stronę zmierzają potężne siły Imperium Galaktycznego, a sądząc z oznaczeń, jakie używają niektóre jednostki, część okrętów należy do... - wstrzymał oddech - Zakonu Sithów. Chyba ich nie doceniliśmy, Aeshi...

******

Komodor Darnan zdawał sobie sprawę, że nie ma najmniejszych szans stawić skutecznego oporu siłom nieprzyjaciela, więc wycofał okręty w zasięg rażenia stacji orbitalnych, by nałożyć na siebie pola ostrzału swojej floty i dwóch Golanów II. Pozostałe dwie stacje obronne znajdowały się po drugiej stronie księżyca i nie miały możliwości wzięcia udziału w walce.
Na widok niezliczonej ilości rakiet mknących w jego stronę, głośno przełknął ślinę. O ile strzelcy byli w stanie wyeliminować większość pocisków z pierwszej fali, o tyleo zestrzeleniu kolejnych nie mogło być mowy - po prostu nie mieliby dostatecznie dużo czasu, by namierzyć maleńkie cele.
-Wystrzelić torpedy. - rozkazał
Ilość tych republikańskich wyglądała po prostu śmiesznie w porównaniu do rakiet przeciwnika, ale przynajmniej część z nich detonowała w pobliżu impierialnych głowic niszcząc je zanim dotarły do swoich celów...

*****

W Praxeum trwały gorączkowe przygotowania do ewakuacji i odparcia ataku lądowego. Największy problem polegał na tym, że nie było wystarczająco statków, by pomieścić wszystkich przebywających na Yavin 4...

******

-Stacja Golan zniszczona, sir!
Darnan patrzył jak stacja orbitalna zamienia się w chmurę szczątków, przez którą przemknęły myśliwce TIE Advanced, by za chwilę zewrzeć się w starciu z republikańskimi X-Wingami.
-Obrócić się na sterburtę i skoncentrować całą siłę ognia na dziobie superniszczyciela. - rozkazał - Myśliwce niech wycofają się w zasięg naszych dział, postaramy się je osłaniać, a jeśli imperialne maszyny polecą za nimi, może nieprzyjacielscy artylerzyści nieco zmniejszą intensywność ostrzału w obawie o zniszczenie własnych jednostek.
-Aye, aye, sir! - zakrzyknął pierwszy oficer i zajął się przekazywaniem rozkazów
Nagle "Chlubą Yavin" wstrząsnęła seria trafień nieprzyjacielskich baterii turbolaserowych, zaś cała załoga mostka musiała się podeprzeć o ściany, konsolety czy fotele, by nie upaść na ziemię. Rozległy się alarmy, ale jak na razie osłony energetyczne okrętu, wspomagane zapasowymi generatorami, radziły sobie w powstrzymaniem nieprzyjacielskiego ostrzału.
-Zarejestrowaliśmy imperialne promy desantowe zmierzające w kierunku powierzchni księżyca, sir!
-Wszystkie działa, ogień na promy!
-Są poza naszym zasięgiem, sir. - poinformował pierwszy oficer
-W takim razie niech Moc będzie z naszymi przyjaciółmi na dole...

*****

Imperialne promy desantowe w towarzystwie barek do przewożenia ciężkiego sprzętu wylądowały niedaleko Praxeum Jedi. W Akademii nie było sprzętu zdolnego oprzeć się jednoczesnemu atakowi kilkuset szturmowców wspieranych przez maszyny kroczące i, co gorsza, Sithów.
Żołnierze w równych, białych zbrojach szeroką ławą ruszyli w kierunku zabudowań Akademii. Na ich drodze czekały jedynie stacjonarne działa przeciwpiechotne i przeciwpancerne, a także garstka żołnierzy. Jedi pozostali w Praxeum, by osłaniać odwrót i chronić dzieci.

*****

-"Szpon Isalamira" zniszczony! - z ulgą w głosie zameldował pierwszy oficer - Dokonały tego turbolasery ocalałego Golana.
-Imperiale II są, niestety, naszym najmniejszym zmartwieniem. - odparł przygnębiony komodor - Jakie postępy ewakuacji?
-Jeszcze nie wystartował żaden prom z powierzchni księżyca, sir. Jedi proszą o przysłanie dodatkowych statków, ponieważ nie mają ich wystarczająco dużo, by zapewnić miejsce wszystkim na ziemi.
-Obawiam się, że jeśli dojdzie do starcia lądowego, ograniczona ilość miejsc nie będzie problemem... - westchnął - Wysłać na dół promy oraz wszystkich marines, jakich mamy na pokładach...

*****

Dotarcie do zabudowań Praxeum nie zajęło szturmowcom wiele czasu. Już po kilkunastu minutach od wylądowania, pierwsze oddziały prowadzone przez Sithów, wkroczyły na teren Akademii. Bez znajomości terenu, w korytarzach, gdzie Jedi czuli się jak w domu, śmiertelność wśród nich zaczęła gwałtownie rosnąć, ale nie było wątpliwości, że agresorzy wygrają tą bitwę, choćby dzięki przewadze liczebnej...
Aeshi oraz kilkoro innych Rycerzy rozdało Adeptom miecze świetlne, żeby ci mogli się bronić, choć wszyscy mieli nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji. Airhart pominęła Emmę, gdyż ta miała już swój miecz.
-Vuul, nie wiem jak radzisz sobie z mieczem świetlnym, ale w razie zagrożenia najpierw używaj swojej kuszy. - poradziła mu - Z nią na pewno radzisz sobie doskonale...
Tom Stark nerwowo ściskał rękojeść miecza świetlnego, ale starał się sprawiać wrażenie idealnie spokojnego. W myślach wciąż powtarzał słowa Kodeksu Jedi, by oczyścić swój umysł ze zbędnych emocji, ale strach i poczucie niepewności jutra brały górę nad chłopakiem.
Nagle mur otaczający Akademię został wysadzony w powietrze na całej długości przylegającej do lądowiska, gdzie zbierali się adepci przed ewakuacją. Przez opadający pył i deszcz gruzu, posypały się czerwone błyskawice blasterowych strzałów. Aeshi i pozostali Rycerze oraz Mistrzowie, momentalnie włączyli swoje miecze świetlne, by odbijać wiązki zjonizowanej energii w kierunku strzelców.
Chwilę potem w powstałym wyłomie pojawiły się białe pancerze szturmowców zalewających lądowisko laserowym ogniem. W ich stronę pomknęli Jedi, zostawiając dzieci z tyłu.
-To nasz dzień... - mruknął Tom i pobiegł za dorosłymi w wir walki...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 27 Cze 2009, o 22:38

Victoria Healey całkowicie skoncentrowana na połączeniu z Mocą oddała się w wir walki. Jak na razie żadne strzały z blasterów i karabinów blasterowych nie mogły jej dosięgnąć, gdyż z finezją wszystkie odbijała, tnąc przy tym szturmowców. Tuż obok niej walczył sam Mistrz Kevin Arden. Jedi stworzyli jakby jeden organizm, który doskonale funkcjonował. Tam gdzie zabrakło osłony z jednej strony, zaraz nadchodziła pomoc z drugiej. Szturmowcy, pomimo ogromnej przewagi liczebnej nie mogli przebić się przez 'kolorowy festiwal' stworzony przez miecze świetlne członków Zakonu. Niestety opiekun Praxeum przeczuwał, że wojska Imperium to najmniejsze zmartwienie. Gdzieś nieopodal czaiło się większe zagrożenie...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 28 Cze 2009, o 12:24

Emma, niezwykle skupiona na Mocy, ruszyła razem z Tom'em. Miecz trzymała w pogotowiu, gotowa w każdej chwili bronić siebie, innych, a także atakować. W pewnym momencie razem z przyjacielem zatrzymali się i zaczęli odbijać lasery. Szło im całkiem nieźle, ale szturmowcy zdawali się mnożyć, choć Jedi paru już odesłało na wieczny spoczynek. Na szczęście, ani wśród młodych adeptów, ani wśród dorosłych nie było na razie żadnych ofiar śmiertelnych. Emma razem z Tom'em stała trochę z tyłu - Jedi nie pozwoliliby im przejść na sam przód. Inni adepci także przybliżyli się do nich, gotowi do walki. Było słychać jakieś okrzyki przerażenia, gdy laser minął niebezpiecznie blisko jednego z młodzików. Lost za wszelką cenę starała się nie rozpraszać swojej uwagi. Prawdopodobnie jeszcze nigdy w życiu nie była tak skupiona. Nie odczuwała w ogóle strachu, jak to często u niej bywa w obliczu zagrożenia, pochłonął ją pełen spokój. Dziewczyna mogła odczuwać strach przed lub po niebezpieczeństwie, ale gdy nadchodzi czas walki, działania, staje się niezwykle opanowana. Teraz, kiedy już tyle lat poznawała tajemnice Jedi, rozumiała, że pozwala jej na to Moc. Teraz potrafiła kontrolować swoje emocje. Moc była w niej silna. Jak w transie odbijała strzały wroga...
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 28 Cze 2009, o 14:39

Szturmowcy padali pod ogniem własnych karabinów blasterowych, co zakrawało na swoistą ironię, ale powoli, samą ilością, zmuszali Jedi jedynie do defensywy. Aeshi odprawiała prawdziwy taniec śmierci, a jej partnerem był miecz świetlny, którego energetyczna klinga rozcinała białe pancerze imperialnych żołnierzy.
Za opadającym kurzem zobaczyła czterech szturmowców rozkładających ciężki karabin E-Web. Gdyby rozpoczęli ostrzał z tej broni, Jedi mieliby marne szanse...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 28 Cze 2009, o 16:37

Pomimo, że Ataru nie było najlepszą techniką w walce z wieloma przeciwnikami, jednak dzięki świetnemu połączeniu z Mocą, Victoria nie dała się trafić żadnemu ze szturmowców.
Mistrz Kevin Arden również nie dawał za wygraną. Kilka razy krzyknął do swoich podwładnych, aby cofali się w stronę murów Praxeum, gdyż walka na otwartym terenie może się niebezpiecznie długo przeciągnąć. Ponadto Arden wiedział, że na Yavinie pojawił się jakiś potężny Sith, jednak jeszcze sie nie ujawnił.
Kątem oka Healey zobaczyła, że Aeshi próbuje się dobrać do obsługi E-Web'a. Viki zabijając kolejnych dwóch żołnierzy Imperium, doskoczyła do Airhart i nie przestając walczyć głośno spytała:
- Pomóc z tym karabinem?
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 28 Cze 2009, o 22:19

-Nie odmówię... - mruknęła Aeshi odbijając kolejne laserowe błyskawice
-Piszę się na tą imprezę. - odezwał się zabracki Rycerz Jedi stojący po lewej stronie Airhart - Victoria i ja będziemy osłaniać ci boki, ty niszczysz działko.
Troje Rycerzy ruszyło biegiem w stronę szturmowców rozkładających karabin E-Web. Ich miecze świetlne odbijały czerwone błyskawice i cięły białe pancerze, a poruszały się przy tym z niewyobrażalną prędkością. Niestety, nim dotarli do celu działko było gotowe do użycia.
Krótka seria dosłownie zmiotła pięciu Adeptów, którzy nie zdołali osłonić się przed ogniem nieprzyjaciół. Aeshi w Mocy poczuła ból śmierci dzieci i w tym samym momencie rzuciła swój miecz świetlny przed siebie. Żółta klinga obracając się wokół własnej osi pokonała odległość dzielącą kobietę od obsługi karabinu. Energetyczne ostrze bez problemu przeszyło ich zbroje tnąc szturmowców niczym kosa. Nim poucinane głowy i ręce opadły na ziemię, Aeshi odbiła się wysoko w górę, w powietrzu złapała miecz świetlny i wylądowała między żołnierzami Imperium. Grupę kilku z nich odepchnęła Mocą, a pozostałych cięła jak popadło. Nagle usłyszała donośny krzyk bólu i zobaczyła jak zabracki Rycerz, który towarzyszył jej w szturmie na E-Web pada trafiony serią.
-Wycofać się! - krzyczał Mistrz Arden - Bronić się przy statkach!
Airhart posłuchała polecenia i zaczęła się wycofywać na wskazane pozycje, lecz nagle zdarzyło się coś, co sprawiła, że na moment serce przestało bić. Za białymi szturmowcami dostrzegła ciemne sylwetki trzymające kriwstoczerwone miecze świetlne.
Sithowie.
Wszyscy o takich samych twarzach.
Nie, to niemożliwe, poczuła jak zasycha jej w gardle i nagle zdała sobie sprawę z tego, że już obecność szturmowców w Mocy była jakaś dziwna, nie zwróciła na to uwagi, bo nie było czasu, ale teraz dotarło to do niej z podwójną siłą.
Klony.
Imperium klonowało szturmowców.
Sithowie klonowali swoich wojowników.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 28 Cze 2009, o 22:39

Victoria, która osłaniała Aeshi, również zobaczyła postacie, które w rękach dzierżyły miecze świetlne o czerwonej klindze. Healey wycofując się, przyklękła nad młodym adeptem, który był ranny. Wykorzystując swoje umiejętności leczenia Mocą, doprowadziła chłopaka do stanu pozwalającego na ucieczkę w stronę statków.
- Zmykaj szybko - rzekła Viki, kiedy ranny chciał zaoferować pomoc w walce - tutaj już nic nie zdziałasz.
Chwilę później zabrzmiały pierwsze dźwięki, uderzających o siebie mieczy świetlnych...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 29 Cze 2009, o 09:44

W pierwszej turze walki, Vuul wykonując różnorodne akrobacje przy pomocy skoku mocy ostrzeliwał szturmowców perfekcyjnie celnymi strzałami z kuszy. Gdy zabrzmiał rozkaz wycofania się na pozycje przy statkach mlody Wookiee zaczął się cofać osłaniając swoich młodszych kolegów. Dzięki naukom Jedi, Vuul powstrzymał się przed znanym szałem bojowym Wookieech i nie zwracając uwagi na możliwą ujmę w honorze wojownika wycofywał się. Poza tym kusza energetyczna nie była żadną bronią wobec długich czerwonych kling mieczy Sith'ów. Co nieoznaczało wcale, że nie udało mu się 'upolować' żadnego z nich - choć było to na dłuższą metę zbyt nieopłacalne, musiał poprostu przewidywać kroki adeptów ciemnej ścieżki mocy...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 29 Cze 2009, o 12:28

Gdy Sithowie wkroczyli do walki, Emma przez chwilę zamarła wpatrując się w te ciemne postaci. "O nieee... nie.." - szepnęła. Przełknęła głośno ślinę i ścisnęła mocniej swój miecz świetlny. Nie chciała się wycofywać, chciała walczyć, zemścić się, zabić... Wrogowie zbliżali się coraz bardziej. Dziewczynka nigdy jeszcze nie widziała takiej walki... Miecze błyskały ze wszystkich stron. W pewnym momencie zauważyła, że jednemu z klonów udało się ominąć Jedi i idzie w kierunku tych, którzy już zaczęli się wycofywać. Emma, nie zważając na to, że jest jeszcze niewyszkolona, brak jej wprawy i raczej nie ma szans w walce z Sithem ruszyła ku niemu. Nie była jednak tak naiwna, żeby iść prosto na wroga. Pobiegła wzdłuż ściany, w cieniu, gdzie nie było jej widać. Była mała, więc łatwiej było jej się poruszać niezauważona. Gdy Sith się zbliżał, w dziewczynie po raz kolejny wezbrała nienawiść... Przypomniała sobie wydarzenia z Dantooine, to co działo się potem i to co dzieje się tu i teraz. Wiedziała, że Jedi nie korzystają z nienawiści, że przez to może stać się zła, że to pierwszy krok ku Ciemnej Stronie, ale nie potrafiła nad sobą panować, w momencie, gdy widziała tą czarną postać... Za dużo wspomnień i negatywnych emocji. Za wszelką cenę próbowała się ich pozbyć. "Skup się... nie chcesz być nim... skup się..." - powtarzała sobie. Przymknęła oczy i zrobiła parę głębokich wdechów. Zaczęła się uspokajać. Poczuła w sobie Moc. Spojrzała na wroga. Był coraz bliżej. Jeśli jej plan miał się udać, musiała zacząć działać. Ścisnęła mocniej ręce na swej broni, gdy Sith przybliżył się do niej, wyskoczyła ze swej kryjówki, włączając swój miecz. Klon był trochę zdezorientowany, ale natychmiast przystąpił do ataku. Emma dzielnie się broniła. Choć walka mieczem nie była jej mocną stroną, tym razem Moc jej pomagała, jakby podpowiadała co ma robić, mówiła co się stanie za sekundę. Czerwony miecz minął jej głowę o centymetr, gdy zrobiła nagły unik. Dziewczyna przeskoczyła nad SIthem, mając nadzieję, że ten nie zorientuje się w jej działaniach, ale gdy tylko wylądowała Sith zaatakował po raz kolejny. Z nadzwyczajnym refleksem, Emma zablokowała cios. Teraz siłowała się z o wiele większym i potężniejszym przecież od siebie wrogiem. Czuła, że dłużej już nie wytrzyma. Spojrzała na twarz przeciwnika. Przywróciło to same złe wspomnienia... Po raz kolejny poczuła, że ogrania ją nienawiść. "Nieee.... nie chcę..." -powiedziała. Pierwszy raz w życiu tak szybko pozbyła się złych emocji, jednocześnie łącząc się z Mocą, jak nigdy. Odepchnęła miecz Sitha i wzięła duży zamach. Obróciła się w miejscu i zadała celny cios. Głowa Sitha padła u jej stóp...
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 29 Cze 2009, o 13:54

Klony Sithów nie były specjalnie trudnym przeciwnikiem dla Jedi - raz, że nie byli szkoleni jak "prawdziwi" członkowie Zakonu, gdyż przeznaczono ich raczej na to, by wykańczali przeciwnika przewagą liczebną, a dwa wszyscy działali dokładnie w ten sam sposób. Mimo to, coraz więcej Adeptów padało pod ciosami mieczy świetlnych bądź blasterową ulewą i wszystko wskazywało na to, że jeśli nie uda się odepchnąć sił nieprzyjaciela poza lądowisko, by promy mogły wystartować, wszystkich czeka śmierć...
Aeshi zamarła na moment widząc wyraz twarzy Emmy na chwilę przed tym, jak dziewczynka ścięła klona Sitha. Zupełnie nie spodziewała się, że dane jej będzie oglądać determinację i nienawiść na twarzy dziecka, ale w tym momencie przypomniała sobie niedawne obawy Lost...

*****

-Pierwszy transport opuszcza atmosferę księżyca, sir. Wystartowali z południowego lądowiska, północne jest atakowane przez połączone siły Imperium i Sithów.
-Rozumiem, pierwszy. Melduj na bieżąco.
-Aye, aye, sir!
"Chluba Yavin" oraz bliźniaczy okręt "Serce Iry" wdały się w walkę artyleryjską z nieprzyjacielskim gwiezdnym niszczycielem klasy super. To, że krążowniki kalamariańskie wciąż trzymały się w jednym kawałku, było zasługą ich potężnych osłon, ale jedynie kwestią czasu było, kiedy deflektory nie wytrzymają silnego ognia dział turbolaserowych "Potęgi Galaktyki". Gdzieniegdzie niszczycielskie słupy energii dotarły do kadłuba, topiąc na swojej drodze metal, rozrywając przedziały, w ciągu sekundy podgrzewając atmosferę to wrzenia. Siły Nowej Republiki jednak nie pozostawały dłużne i w dziewiętnastokilometrowym kadłubie superniszczyciela widniały dziury wypalone przez ogień dzielnych obrońców księżyca Yavin.

*****

Kobieta ubrana była w czarne spodnie, na które założyła wysokie, skórzane buty i szkarłatną bluzkę wyraźnie odcinającą się na tle naturalnej zieleni porastającej Yavin 4. Jej ręce ochraniały, wzmacniane lekkim stopem, rękawice bojowe do których przyczepiono niebezpieczne kolce, jakimi można było nawet zabić. Długie, brązowe włosy falowały na wietrze, gdy Darth Valkiriana zmierzała w stronę Akademii Jedi.
Na początek wysłała szturmowców oraz oddziały uderzeniowe Sithów - jedni i drudzy byli klonami. Co prawda ci ostatni nie mogli konkurować z prawdziwym Sithami, pełnymi członkami Zakonu, potrafili posługiwać się Mocą i walczyć mieczem świetlnym, a już sama ich obecność powinna sprawić, że serca Jedi, przede wszystkim dzieci, struchleją prowadząc do upadku zwolenników Jasnej Strony. Gestem dłoni nakazała, by podążające za nią dwa transportery AT-AT zatrzymały się i samotnie kontynuowała swój marsz.
Do jej uszu już wyraźnie dochodziły dźwięki rozgrywającej się na lądowisku bitwy, więc odpięła od pasa swój miecz świetlny, by w każdej chwili mogła go włączyć i użyć. Jej duszę przepełniała czysta, czarna nienawiść, była żądna krwi i wiedziała, że tą krew dzisiaj dostanie. Wzrokiem odprowadziła kolejny transportowiec uciekający z południowego lądowiska i obiecała sobie, że z tego drugiego nikomu nie uda się ujść żywym...
Chwilę później weszła pomiędzy szturmowców i walczące klony Sith, wzrokiem odszukała Mistrza Ardena i z okrzykiem wściekłości rzuciła się w jego stronę. Na Dantooine pokonała samą Mistrzynię Thane, więc byle opiekun Praxeum samodzielnie nie da jej rady...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 29 Cze 2009, o 19:15

Healey właśnie pokonała drugiego klona Sith, gdy zauważyła, że Mistrz Arden jest skupiony na walce z trójką kolejnych klonów. Ułamek sekundy później zwróciła uwagę, że w jego stronę biegnie... prawdziwy Sith. W aurze Mocy była kolosalna różnica pomiędzy powielonymi wojownikami, a Lady Sith.
Nie zdąży się osłonić... - przeszło przez myśl Victorii i czym prędzej, wykorzystując Moc do wykonania dalekiego skoku, wylądowała tuż za plecami opiekuna Praxeum na Yavinie, blokując cios zadany przez Valkirianę. Dzięki temu zachowaniu, Kevin Arden nie tylko nie stracił życia, ale także przygotował się na następne ataki rywalki. W akcie gniewu Darth Valkiriana odrzuciła Mocą Healey na 20 metrów w tył. Na jej szczęście, podczas lądowania nie napotkała na żaden głaz. Szybko się pozbierała i dołączyła do mistrza Ardena oraz twi'lekańskiego Rycerza. Najwyższy rangą Jedi, korzystając z techniki Djem So starał się potężnymi ciosami zepchnąć do defensywy Lady Sith, jednak ta przeciwstawiła mu Shien w wersji charakterystycznej dla jej Zakonu. Gdy Mistrz Arden został odepchnięty na 2 metry od wiru walki, Valkiriana zadała śmiertelny cios Twi'lekowi, którego Niman, praktycznie od początku bitwy skazywało go na porażkę. Widząc śmierć towarzysza, Victoria zaatakowała ze zdwojoną siłą. Niestety przeciwniczka ze spokojem odparła każdy atak, a wyprowadzona kontra byłaby śmiertelna dla Healey, gdyby nie żółta klinga miecza świetlnego Aeshi...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

PoprzedniaNastępna

Wróć do Yavin IV

cron