Content

Yavin IV

[Yavin IV] Praxeum Jedi

Image

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 1 Lip 2009, o 12:48

Vuul dzielnie raził przeciwników ze swojej kuszy energetycznej, ale nie zauważył podchodzącego do niego klona Sith. Mężczyzna z wyłączonym mieczem świetlnym starał się nie zwracać na siebie uwagi, ale dostrzegł go Tom Stark, który momentalnie pociągnął Emmę za rękaw.
-Musimy mu pomóc! - krzyknął, po czym zaczął wrzeszczeć do Wookiego - Vuul! Uważaj z lewej!
Chłopiec podziękował Mocy za to, że jego "włochaty przyjaciel" dostał przed walką miecz świetlny do obrony, bo klon Sith już włączył energetyczną kliknę swojej broni i doskoczył do Wookiego tnąc znad głowy.

Aeshi uśmiechnęła się krzywo do Lady Sith, która była wyraźnie rozwścieczona tym, że jej się przerywa walkę z Ardenem.
-To był twój ostatni błąd...
Nim Darth Valkiriana skończyła wypowiadać te słowa, użyła całej swojej siły, by odepchnąć klingę miecza świetlnego dziewczyny. Aeshi zachwiała się i cofnęła o dwa kroki, by utrzymać równowagę. W tym momencie Lady Sith wykonała pchnięcie, niemal nie do zbicia, prosto w serce rudowłosej. Na szczęście Airhart była prawdziwą specjalistką w zwiększaniu możliwości swojego ciała, więc szybciej niż może dostrzec to oko, uchyliła się przed atakiem, a następnie sama wyprowadziła kontrę w stronę swojej przeciwniczki. Ta bez problemu zatrzymała ostrze Jedi swoim, a gdy czerwona i żółta klinga zetknęły się ze sobą, posypał się deszcz iskier, który został gwałtownie przerwany przez strumień błyskawic Mocy wysłanych w stronę Aeshi. Dziewczyna krzyknęła głośno z bólu, a siła uderzenie odrzuciła ją na kilka metrów w górę i kilkanaście w dal. Z głuchym łoskotem bezwładne ciało Rycerza Jedi zwaliło się na ziemię i przeturlało jeszcze kawałek...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 1 Lip 2009, o 13:50

W tym momencie do Valkiriany doskoczył mistrz Kevin Arden wraz z Victorią Healey. Mimo przewagi liczebnej Sith sprawiał wrażenie, że jest to dla niej bez różnicy, czy walczy z jednym czy z kilkoma rywalami. Co więcej, agresywne Shien wykorzystywane przez Darth Valkirianę często spychało do defensywy oboje Jedi. Podczas jednego z ataków Lady Sith, Arden pchnięty przez nią Mocą, wylądował parę metrów z tyłu, co pozwoliło członkini Triumwiratu dobrać się do Healey, która mimo sporych umiejętności w Ataru, broniła się co raz bardziej rozpaczliwie. W końcu została przełamana po silnym ciosie Valkiriany, której miecz świetlny ześlizgnął się z zielonej klingi i lekko ranił w ramię. Kolejny cios rozorał Rycerzowi Jedi prawą nogę od uda po kolano. Egzekucja byłaby dokończona, gdyby nie kolejny raz, do walki podłączył się opiekun Praxeum. Jedna z trójki Mrocznych Lordów Sith, zwróciła się do mężczyzny:
- Rozprawiałam się z twoimi nędznymi rycerzykami, teraz kolej na ciebie, Arden...

Chwilowe zatrzymanie Darth Valkiriany spowodowało, że już drugi z transportowców, z adeptami na pokładzie, spokojnie odleciał z Yavinu, choć na ewakuację czekało jeszcze sporo Jedi, a walki zaczęły przesuwać się niebezpiecznie blisko lądowisk. Ciężko ranna Victoria, starała się utrzymać świadomość i korzystać z Mocy by złagodzić ból i cierpienie. Z każdą sekundą przychodziło jej to trudniej, ponieważ w aurze co chwilę wyczuwało się śmierć...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 1 Lip 2009, o 17:32

Vuul gładkim ruchem wyciągnął swój miecz i jedynie dzięki swojej wrodzonej sile sparował cios Sitha. Klon mocno się zdziwił tym, że wookiee posługiwał się bronią Jedi, ale na myśl walki z nim uśmiechnął się jedynie. Vuul odepchnął adepta ciemnej strony Mocy i przyjął klasyczną pozycję wyjściową Shii-Cho. Na ten widok Sith splunął z pogardą i z furią ruszył do ataku. Vuul dzielnie bronił się przed natarciami przeciwnika, ale mimo tego cały czas się cofał - czuł, że Moc jest z nim ale wiedział przy tym, że to na razie za mało...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 2 Lip 2009, o 19:12

Emma wraz z Tom'em podbiegli do dzielnie walczącego Vuul'a. Sith spojrzał na ich miecze świetlne i uśmiechnął się ironicznie, jakby bawiło go to, że trójka młodych adeptów myśli, że go pokona. Tom wymachiwał mieczem, dobrze odpierając ataki, Vuul także radził sobie świetnie, widać było, że dobrze opanował władanie mieczem, tak, jak sprawnie posługiwał się kuszą, Emma natomiast, która z każdą kolejną chwilą i walką była coraz lepsza, mimo, że przecież jej początki z mieczem świetlnym raczej były trudne, wszelkie braki nadrabiała dobrym refleksem i zwinnością.
- Skołujmy go! - krzyknęła w pewnym momencie
- Co...? - spytał Tom, na moment tracąc koncentrację, przez co ledwo uniknął ciosu Sith'a. W chwilę później zrozumiał o co chodziło koleżance. Emma bardzo szybko przemieszczała się wokół wroga, atakując go i robiąc uniki. Jeden przemieszczający się szybko przeciwnik to nie jest jakiś specjalny problem, natomiast 3 osoby to już trochę trudniejsze zadanie, zwłaszcza dla Sith'a, który mistrzem walki nie jest. Może nie było to bardziej wymagające, ale na pewno mocniej irytowało wroga. Vuul także zaczął z niezwykle dużą, jak na jego rozmiary zwinnością, zmieniać swoją pozycję, atakując i odbierając ataki.
- Mam cię! - krzyknął Tom, ucinając dłoń Sith'a, który zawył z bólu i wściekłości, rzucając się na chłopca z żądzą zemsty. Vuul i Emma natychmiast zaczęli bronić siebie i Tom'a, który jednak swobodnie, precyzyjnie i bez problemów bronił się przed wrogiem jednocześnie śmiało atakując.
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 2 Lip 2009, o 19:33

W pewnym momencie Vuulowi udało się obejść Sitha w taki sposób, że znalazł za jego plecami. Wykorzystał szybko to i ruszył do silnego ataku na przeciwnika. Klon od razu zaczął zbijać ciosy wookieego, ale osłabił w ten sposób swoją obronę na tyle, że Emmie udało się go zranić w nogę. Rozzłościło go to jeszcze bardziej i z pełną furią rzucił się na dwójkę 'ludzkich' adeptów Mocy. Vuul wykorzystał to i zaatakował wykorzystując technikę przyśpieszenia ruchów. Mimo, że Sith zdążył się obrócić to młodemu wookieemu udało się go przebić mieczem. Gdy klon padł martwy Vuul wyłączył klingę swojej broni i chwycił z powrotem za kuszę:
- Dzięki za pomoc - powiedział do Emmy i Toma - ale chyba najwyższa pora byśmy się ewakuowali bo jak na mój gust robi się zbyt gorąco...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 2 Lip 2009, o 20:46

Emma, Tom i Vuul byli już naprawdę blisko lądowiska. Trzeci z transportowców zaczął przyjmować kolejnych adeptów. Dwoje Rycerzy Jedi, którzy nadzorowali ewakuację gestami i krzykiem popędzało trójkę zaprzyjaźnionych adeptów.
- Pospieszcie się... Sithowie są bardzo blisko... Nie wiadomo jak długo inni dadzą radę osłaniać ewakuację... Szybko

***
Victoria z ogromnym trudem utrzymywała przytomność. Dzięki Mocy udało jej się zatamować krwawienie z ramienia, niestety nie udało się to z prawą nogą. Healey delikatnie rozejrzała się w około, pomimo, że każdy ruch sprawiał jej ból. Jakieś 15 metrów od siebie zauważyła Aeshi, która nie dawał żadnych oznak życia. Przed Viki toczył się cały czas zażarty pojedynek Darth Valkiriany i mistrza Kevina Ardena. Trochę bliżej młoda kobieta zauważyła leżącego Jedi, w którym właśnie gasło życie...
Kolejny wspaniały człowiek połączył się z Mocą... - smutno pomyślała Victoria o dzielnym Rycerzu, który chciał pomóc Ardenowi. Ku nieszczęściu Jedi, opiekun Praxeum został zepchnięty do całkowitej defensywy, a Lady Sith wcale nie wydawała się być zmęczona...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 2 Lip 2009, o 22:22

Do Aeshi docierały jedynie oderwane od siebie obrazy i dźwięki otaczającej ją walki. Próbowała wstać, ale nie potrafiła ruszyć nawet palcem, mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa... Odpocząć, jak odpocznę, będzie dobrze...

Darth Valkiriana z coraz większą zaciekłością atakowała Mistrza Jedi, który czuł na plecach całe strumienie potu. Kobieta była dumna ze swoich umiejętności szermierskich, które znacząco poprawiła w przeciągu ostatnich miesięcy, by móc stać się najgroźniejszą bronią Sithów w walce z Zakonem Jedi. Wiedziała, że zwycięstwo jest już blisko i zupełnie nie zwracała uwagi na to, co działo się wokół skupiając się jedynie na ruchach szkarłatnej klingi jej miecza.
Zupełnie zaskoczyło ją potężne pchnięcie, jakim potraktował ją Mistrz Jedi. Odrzucona na kilka metrów do tyłu, zdążyła w powietrzu jedynie wykonać niezgrabne podwójne salto, by wylądować na lewym kolanie, a nie plecach.
-Nie masz szans, Arden! - krzyknęła - Wyczuwam w tobie zwątpienie, strach... Trupem jesteś ty i twoi żałośni uczniowie!
-Tylko w twoich snach, Sithcie!
-Republika zostanie zgnieciona niczym nędzny robak, a wy nie jesteście w stanie zrobić nic, by temu zapobiec! Zaleje was fala sklonowanych szturmowców i żołnierzy Ciemnej Strony! Thane to dostrzegła i dlatego poddała się skomląc o łaskę!
-Nie szargaj jej imienia! - odkrzyknął Arden powoli się zbliżając do przeciwniczki - Była potężniejsza niż ty możesz kiedykolwiek być!
-Zabiję cię tak, jak zabiłam ją!
Z okrzykiem dzikiej nienawiści rzuciła się w jego stronę, ale i Mistrz Jedi był już nad ziemią. Ich ostrza spotkały się, gdy przelatywali obok siebie, ale poza skrzesanymi iskrami żaden z nich nie osiągnął nic więcej.
-Oni giną w bólu, Arden! - krzyknęła Valkiriana - Czujesz jak cierpią, bo nie potrafiłeś dać im siły, by zwyciężać? Śmierć każdego z tych Jedi jest twoją osobistą porażką, Arden! Twoją i twoich mistrzów!
-Nigdy nie zwyciężycie!
-Zatem nie poznałeś jeszcze potęgi Ciemnej Strony Mocy!

Ból.
Czerwień.
Ból i czerwień. Razem. Aeshi spróbowała otworzyć oczy, ale jedyne, co zobaczyła to skrywająca wszystko czerwona mgła rozjaśniona gdzieniegdzie blaskiem miecza świetlnego Jedi. Postanowiła zatem ostrożnie poruszyć ręką, ale poczuła jedynie ból, który wycisnął z jej oczu łzy. Było jej zimno, miała wrażenie, że otacza ją płynny karbonit, ale jednocześnie czuła, że wewnątrz jej wszystko płonie żywym, gorącym ogniem...
Jęknęła cicho.
Potem zapadła w niezmąconą ciszę i czerń...

Poprzez jazgot blasterowych strzałów i buczenie mieczy świetlnych przedarło się mechaniczne poskrzypywanie i głośne, dudniące tąpnięcia. Oczy wszystkich walczących, nieważne czy po stronie Jedi czy Imperium i Sithów, obróciły się w stronę, skąd dochodził hałas. Ci drudzy, poprzez pył i gęstą roślinność, starali się dostrzec ratunek, ci pierwszy przeczuwali nadchodzącą zgubę.
-AT-AT! - krzyknął wreszcie ktoś z przerażeniem w głosie
-Wsparcie! - dało się słyszeć ze strony szturmowców
Dwie maszyny kroczące, powoli posuwające się na czterech nogach, przedzierały się przez dżunglę Yavina 4, by ostatecznie zdławić opór w Praxeum Jedi. Te, ponad dwudziestometrowe, kolosy uzbrojone były w sprzężone działka laserowe umieszczone na kokpitach przypominających głowy olbrzymich stworzeń, które powoli, lecz nieubłaganie zaczęły kierować się w stronę starożytnej świątyni Massasich, obranej za budynek Akademii Jedi...

Aeshi nigdy nie wyobrażała sobie, że świat wokół niej może tak wirować. Z trudem podniosła głowę, ale już po ułamku sekundy zdała sobie sprawę z tego, że za bardzo się z tym pospieszyła. Ledwo zdążyła przechylić się na lewą stronę, by nie zwymiotować na siebie. Kiedy cała zawartość żołądka znalazła się na ziemi, do dziewczyny dotarło, że wciąż znajduje się w centrum bitwy. Serce podeszło jej do gardła, zaś żołądek wywinął kolejnego kozła. Aeshi z trudem opanowała kolejny atak mdłości i na chwiejnych nogach spróbowała iść przed siebie, tam gdzie widziała Victorię.
Wciąż była zbyt otumaniona, by wyczuć zagrożenie w postaci klona-Sitha za jej plecami, a ten już podnosił miecz do zadania ostatecznego ciosu...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 3 Lip 2009, o 15:53

Healey zwróciła wzrok w stronkę idącej chwiejnym krokiem Aeshi. Chwilę później zobaczyła, że tuż za nią czai się klon-Sith, który już brał zamach by zadać śmiertelny cios. Victoria przestała momentalnie przestała skupiać się na łagodzeniu swego bólu Mocą, a całą koncentrację przeniosła na rękę wroga. Jego dłoń już opadała i nagle czerwona klinga zatrzymała się 10 cm od pleców Airhart, tak jakby napotkała niewidzialną ścianę.
- Aeshi... Aeshi uważaj z tyłu - powiedziała Viki na tyle głośno, na ile pozwalał jej obecny stan...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 3 Lip 2009, o 19:32

Vuul wraz z Emmą i Tomem cofali się już do transportowca, gdy młody Wookiee spostrzegł atakowaną Aeshi. W momencie gdy przykładał kuszę do swojego ramienia na scenie pojawiła się Healey blokując jego miecz. Młody adept wykorzystał to i wystrzelił trafiając klona prosto w głowę. Następnie przysiadł na jedno kolano i zaczął osłaniać wycofujące się dziewczyny. Jego towarzysze tymczasem wykorzystując swoją umiejętność odbijania boltów energetycznych chroniła go przed ewentualnym trafieniem. Gdy Aeshi wraz ze swoją koleżanką znalazły się w odległości 10 metrów od młodych adeptów Mocy. Vuul podniósł się z kolana i podbiegł do nich by pomóc im wejść na pokład transportowca...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez David Turoug » 3 Lip 2009, o 19:39

W końcu Aeshi i Victoria znalazły się w transportowcu, tym samym, do którego wsiedli Emma, Tom i Vuul oraz kilkudziesięciu młodszych adeptów i jeszcze trzech Rycerzy Jedi.
- Co będzie z Mistrzem Ardenem i pozostałymi - spytała słabym głosem Healey.
- Moc jest z nimi - odparł filozoficznie jeden z Rycerzy - Bądźmy dobrej myśli...
Chwilę później rany, ból i smutek wywołany śmiercią kilkunastu Jedi i adeptów doprowadziły do utraty przytomności Victorii...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 5 Lip 2009, o 13:15

Prom z Aeshi, Victorią, Emmą, a także Tomem i Vuul'em na pokładzie wzniósł się nad płytę lądowiska na krótko przed tym, jak pierwsze laserowe strzały z działek AT-AT trafiły w mury Akademii. Kamienie, które przez tysiące lat opierały się erozji, teraz systematycznie były zamieniane w gruz i żużel za pomocą imperialnej broni kierowanej przez bezdusznych żołnierzy despotycznego reżimu. Chwilę później do ostrzału dołączyła się druga maszyna krocząca i mury Praxeum wreszcie uległy naporowi laserowego ognia. Ściana świątyni Massasich osunęła się do wewnątrz, lecz niektóre bloki skalne runęły prosto na ferrabetonową płytę lądowiska - dokładnie w miejscu, gdzie chowało się ponad dwadzieścioro dzieci zbyt przerażonych, by brać czynny udział w walce. Mistrz Arden niemal fizycznie usłyszał krzyk bólu, jaki rozległ się w Mocy, gdy te niewinne istoty kończyły swój żywot w tak okrutny sposób.
Najgorsze jednak było to, że kamienie pospadały również na ostatni prom stojący na lądowisku. Początkowo wydawało się, że wszystko z nim w porządku, jednak chwilę później, z powodu wycieku paliwa, cała maszyna stanęła w ogniu, by następnie eksplodować w oślepiającym błysku, który pochłonął kolejne żywe istoty...

*****

-Osłony "Serca Iry" zanikają, sir. - głos pierwszego oficera był spokojny - Kapitan Shaak prosi o pozwolenie na wycofanie się z walki i zaleca podjęcie takich samych kroków z naszej strony.
-Rozumiem... - w głosie komodora Dornana słychać było świadomość porażki - Wyrażam zgodę na skok w nadprzestrzeń dla jednostki "Serce Iry". - poczekał aż rozkazy zostaną przekazane dalej, po czym kontynuował - Proszę obrócić się do nieprzyjaciół drugą burtą i skoncentrować cały ogień na najbliższym niszczycielu typu Imperial.
-Aye, aye, sir! Obrót na drugą burtę, cały ogień na najbliższy gwiezdny niszczyciel.
Jednostka Mon Calamari powoli zaczęła obracać się wokół własnej osi, by burtę z osłabionymi osłonami i podziurawionym pancerzem zwrócić w stronę księżyca, zaś przeciwnikowi wystawić tą nienaruszoną. Komodor Dornan z kamiennym wyrazem twarzy obserwował jak bliźniaczy okręt, "Serce Iry", opuszcza system uciekając przed pewną zgubą.
Nie, nie uciekając, poprawił się w myślach kapitan "Chluby Yavin", ale ratując życie załogi, która w innym wypadku niechybnie by zginęła...

******

Na placu boju został jedynie Mistrz Kevin Arden.
Był otoczony przez szturmowców w białych zbrojach, Sithów o identycznych twarzach spoglądających na niego wygłodniałym wzrokiem i dwie maszyny typu AT-AT. Jakby tego było mało, z naprzeciwka zbliżała się Darth Valkiriana, Ciemna Lady Sithów, członkini Triumwiratu.
-Przegrałeś Arden. - powiedziała - Mam teraz tysiąc możliwości, by cię zabić. Mogę szturmowcom wydać rozkaz otwarcia ognia, wojownikom zaatakować cię dziesiątkami mieczy świetlnych lub rozpylić na atomy przy pomocy dział AT-AT... Tyle, że wolę zrobić to osobiście.
-Co za zaszczyt. - mruknął tamten - Choć z drugiej strony, będę mógł zabrać cię razem ze sobą...
-Tylko w twoich snach, Arden.
-W takim razie, chodź i udowodnij ile jesteś warta...

*****

Na pokładzie kanonierek lecieli marines wysłani z krążowników Mon Calamari, by wspomóc walczących Jedi. Jednak tuż przed lądowaniem na terenie Akademii minęli w powietrzu ostatni prom uciekający z czwartego księżyca gazowego giganta, jakim był Yavin.
-Czy ktoś tam jeszcze został? - zapytał przez radio pilot kanonierki
-Mistrz Arden, możliwe, że również kilku innych Jedi, jednak po tym, co zrobiły tam AT-AT...
-Rozumiem. Nic tu po nas w takim razie... - westchnął zawstydzony swoim późnym przybyciem - Skoro jednak już jesteśmy, zniszczymy imperiałom chociaż te maszyny kroczące.
-Przyjąłem, tylko się pospieszcie...

*****

Zarówno sklonowani Sithowie jak i szturmowcy z wyraźnym zainteresowaniem i podnieceniem obserwowali pojedynek Mistrza Jedi i Lady Sith. Ich miecze świetlne poruszały się szybciej niż było w stanie zarejestrować to ludzkie oko, zaś dwoje wielkich szermierzy zamieniło się w ciemne plamy otoczone przez niebieską i czerwoną poświatę energetycznych kling.
Darth Valkiriana systematycznie spychała Mistrza Ardena w kierunku gruzowiska, jakie jeszcze przed kilkoma minutami było wspaniałą, starożytną świątynią zaginionego ludu przemienioną w Praxeum Jedi, gdzie Luke Skywalker szkolił pierwszych członków odrodzonego Zakonu. Lady Sith nie wiedziała, że Kevinowi zależy właśnie na tym, by znaleźć się w pobliżu ruin, gdzie mógłby zniknąć jej na jakiś czas z oczu, by następnie ukryć swoją obecność w Mocy i zaszyć się gdzieś w lesie. Znalezienie go byłoby wtedy niemal niemożliwe, nawet jeśli Imperium skorzystałoby z sensorów okrętowych. Nagle Mistrz Jedi odbił się od ziemi i, w powietrzu parując cięcie Valkiriany, wskoczył na blok skalny kilka metrów wyżej. Kobieta bez zastanowienia powtórzyła ten manewr, ucieszona, że niedługo jej przeciwnik nie będzie miał dokąd uciec, ale będąc w powietrzu ze zdziwieniem stwierdziła, że szybuje dokładnie w odwrotnym kierunku niż chciała...

*****

-Dwa AT-AT na pierwszej.
-Mam je. - w głosie pilota słychać było chęć zemsty
-Uzbrojenie na rakiety powietrze-ziemia.
-Przyjąłem. Damy chłopcom z marines zobaczyć co stracili?
-Jasne, czemu nie...?

Szturmowcy odwrócili głowy w kierunku, z którego nadchodził dźwięk wyjących na pełnych obrotach repulsorów i, ku swojemu przerażeniu, zobaczyli cztery kanonierki bojowe, spod których pokładów odczepiły się rakiety i pomknęły w stronę potężnych imperialnych maszyn kroczących. Pociski niosły ładunek o niszczycielskiej sile, więc gdy tylko uderzyły w AT-AT, bez problemu rozerwały gruby pancerz i przebiły się do ładowni wypełnionej żołnierzami zamieniając wszystko w piękną i niezwykle widowiskową, kulę ognia.
Oniemiali szturmowcy ruszyli się o ułamek sekundy za późno i maszyny kroczące zwaliły się na nich z hukiem o wiele większym niż poprzedzające go eksplozje. Nie był to jednak koniec przedstawienia, jakie postanowili dać, rozgoryczeni porażką, republikanie. Chwilę potem kolejne torpedy pomknęły w kierunku nieprzyjacielskich żołnierzy zamieniając, porastający Yavin 4, las w istne piekło. Gdyby to wsparcie przybyło wcześniej, na pewno ocalałoby znacznie więcej Jedi z pogromu, jaki urządzili zwolennicy Imperium Galaktycznego, które coraz trudniej było nazywać "resztkami"...

*****

Mistrz Kevin Arden obserwował jak Darth Valkiriana, popchnięta przez niego w powietrzu, zwala się na ziemię kilka metrów niżej. Była zbyt zaskoczona, by w porę zareagować i przy upadku upuściła swój miecz świetlny. Jedi miał właśnie zeskoczyć na dół, by zakończyć ten pojedynek, ale w tym momencie świat wokół niego zwariował.
Cztery kanonierki w ciągu kilku pierwszych sekund ataku wyrządziły nieprzyjacielowi szkody większe niż Jedi w czasie całej walki, a jednocześnie wprowadziły całkiem spore zamieszanie w jego szeregach. Rakiety i działa laserowe postawiły dżunglę w ogniu zamieniając ją na płonące piekło, z którego uciec udało się tylko nielicznym. Piloci kanonierek właśnie nawracali do drugiego i ostatniego uderzenia, gdy Mistrz Arden skierował swoje myśli ku najbliższemu z nich. Ten, kierowany potęgą Mocy, obrócił głowę w stronę ruin, gdzie stał Kevin i natychmiast spostrzegł samotnego Jedi.

Arden uśmiechnął się pod nosem widząc nadlatującą kanonierkę z otwartymi drzwiami, a następnie zerknął na ziemię, gdzie stała Darth Valkiriana, której oczy płonęły gniewem. Mistrz Jedi pomachał jej lewą ręką i następnie wykonał długi skok w kierunku lecącego statku, by znaleźć się na jego pokładzie.
-Nie przedstawiłaś mi się! - krzyknął odlatując
-Darth Valkiriana! - cisnęła mieczem o ziemię ze złości - Zapamiętaj to imię, Arden, bo następnym razem cię zabiję!

*****

Z pokłady promu transportowego było widać jak krążownik Mon Calamari skacze w nadprzestrzeń chwilę po tym, jak zanikły jego dziobowe osłony. Aeshi położyła się na kilku fotelach i starała zapomnieć o bólu i tym, czego była świadkiem przed chwilą. Zastosowała proste ćwiczenia relaksacyjne i uśmierzające ból i gdy już podróżowali w nadprzestrzeni w stronę Coruscant, wstała i zaczęła rozglądać się po pokładzie zastanawiając się jak inni to znoszą...

Na twarzy Toma wciąż było widać wypieki, ale powoli już się uspokajał. Nie mógł uwierzyć, że walczył z prawdziwym Sithem, nawet jeśli ten był klonem, że strzelali do niego szturmowcy i chyba jeszcze nie dotarło do niego co to wszystko oznacza.
-Baliście się? - wypalił do Vuul'a i Emmy
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Jack Welles » 5 Lip 2009, o 16:43

Młody Wookiee zamyślił się. Czy się bał? - nie na pewno nie. Nawet gdy jeszcze sam walczył z klonem/Sithem odczuwał jedynie dziwny spokój.
- Strach rodzi przemoc i agresję - odpowiedział filozoficznie - A one ciemnej strony Mocy wyznacznikami są... Najwyraźniej udawało mi się wystarczająco stłumić negatywne emocje, bo nie odczuwałem strachu... - zawiesił na chwilkę głos - Ale teraz odczuwam go ze wzmożoną siłą - boję się o mistrza Ardena i tego co czeka nas w przyszłości...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Emma Lost » 6 Lip 2009, o 16:42

Emma milczała od czasu, kiedy weszli na prom. Starała się przede wszystkim wyciszyć, ale jednocześnie rozmyślała o tym co się stało, dzieje i co będzie się dziać. Tego właśnie obawiała się od pewnego czasu - wojna. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę się zaczęła, miała nadzieję, że jej obawy się nie spełnią. Jednocześnie sporo miejsca w jej przemyśleniach zabierała jej własna postawa. Dlaczego wciąż nie może pozbyć się chęci zemsty? Dlaczego ogarnia ją wściekłość na widok tych czarnych postaci? Przecież Jedi tak nie robią... Dziewczynka trochę się bała samej siebie, a właściwie swoich emocji. Wiedziała, że mogą być dla niej zgubne. Nie bała się, że przejdzie na Ciemną Stronę - w ogóle tego nie brała pod uwagę, to dla niej kompletna abstrakcja. Bałą się, że nieumiejętność opanowania emocji będzie jej przeszkadzać w zostaniu Jedi, w walce, albo poprowadzi do jej, albo co gorsza jej przyjaciół, zguby, że nie będzie w stanie ich ochronić, nie skupi się wystarczająco, lub skupi się na własnym gniewie, a nie na Mocy. Tak pogrążona w rozmyślaniu, nie wiedziała co się wokół niej dzieje. W ogóle nie słyszała pytania Tom'a, a słowa Vuul'a dotarły do niej, kiedy ten już prawie kończył mówić, jednak wyrwały ją z transu. Przez chwilę patrzyła na przyjaciół, a jej mózg jakby włączył wsteczny i gdzieś odkopał to co działo się przed chwilą i w końcu przypominając pytanie chłopca.
- Nie wiem... - odpowiedziała po chwili - chyba nie... nie, nie bałam się... A Ty?
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Yavin IV] Praxeum Jedi

Postprzez Peter Covell » 8 Lip 2009, o 14:57

-Na początku nie, wiesz wszystko się wydawało takie fajne, mogliśmy walczyć z prawdziwym przeciwnikiem, sprawdzić swoje umiejętności, ale kiedy zaczęło się robić naprawdę gorąco, a wokół ginęło coraz więcej Jedi, nawet dorosłych, poczułem się... dziwnie... Nie było to jak prawdziwy strach, ale raczej zdenerwowanie, takie nieprzyjemne uczucie na żołądku, rozumiesz? - zapytał wpatrując się w jej oczy - Nie chciałem być następny, nie chciałem, żeby któreś z moich przyjaciół było...
Pokręcił głową i opadł na fotel rozrzucając ręce na oparciach. W tej chwili w jego oczach nie było miejsca na, tak charakterystyczny dla niego, błysk zdradzający, że za słodkim uśmiechem kryje się dusza prawdziwego łobuza. Trzynastoletni Tom nagle zdał sobie sprawę z tego, że beztroskie dni spędzone na wymyślaniu nowych psot nagle przeminęły...
Wojna się rozpoczęła.
A oni już na początku uciekali...

Akcja przenosi się do: [url][Coruscant]Szkolenie Jedi[/url]
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Poprzednia

Wróć do Yavin IV

cron