przez Peter Covell » 13 Cze 2009, o 01:06
Właściwie nie wiadomo czy to mina Emmy tak przekonała Jedi czy był on po prostu łatwowierny - a może po prostu "chciał jej uwierzyć", ale mężczyzna spojrzał jedynie na Toma, który skwapliwie przytaknął słowom koleżanki.
-Masz rację. - powiedział Rycerz - Miejsce spokojne, oddalone od tego harmidru na dole, a do tego piękne... Że też wcześniej tego nie zauważyłem... Pomedytujmy zatem razem...
Dwie godziny później...
-Trzeba było powiedzieć, że chcieliśmy popatrzeć na las, schować się, cokolwiek! - narzekał Tom - Gdybym tylko wiedział, że on każe nam medytować, dobrowolnie oddałbym się każe! - potrząsnął głową - Co za życie!
Młodzi adepci Mocy jeszcze chwilę poszwędali się po Akademii, a następnie udali się na kolację, by po niej pójść już do łóżek - rano czekał ich trening i każde z nich chciało dobrze wypocząć, a byli przecież zmęczeni po podróży. Tom Stark wszedł do swojej kwatery, którą dzielił z Rodianinem imieniem Strav, a którego znał jeszcze z Coruscant. Trzecie łóżko było wolne i chłopiec przed zaśnięciem pomyślał, że fajnie by było, gdyby wprowadził się do nich Vuul - o ile będzie chciał opuścić swój obecny pokój...
*****
Zgodnie z poleceniem, o godzinie 9.00 czasu miejscowego, wszyscy zebrali się na placu przed Akademią, gdzie przez następną godzinę doskonalili technikę Shii-Cho. Każdy, bez wyjątku, z pewną zazdrością spoglądał w stronę Emmy, która jako jedyna miała swój własny miecz i nie musiała korzystać z ćwiczebnego, lecz jednocześnie każdy wiedział, że swoją odwagą na niego w pełni zasłużyła. Po dziesięciominutowej przerwie, zarządzonej przez Victorię, nadeszła pora na ćwiczenia ze zdalniakami, ale te ustawiono na nieco szybsze oddawanie strzałów niż dzieci miały okazję ćwiczyć wcześniej. Następnie przyszła pora na podstawowe treningi fizyczne - nic, czego nie ćwiczyli na Coruscant, z tą różnicą, że teraz na wolnym powietrzu. Kiedy nadeszła pora obiadu, wszyscy najpierw poszli dokładnie się umyć, a dopiero potem zjeść. Generalnie mało kto się odzywał, gdyż wszyscy byli wykończeni, a w planach były jeszcze dodatkowe zajęcia, które sami wybrali. Tego dnia wypadały: kurs Soresu i filozofii, a zaraz po nich mandaloriański i treningi fizyczne.
Techniki Soresu uczyć miała Victoria, zaś filozofii sam Mistrz Kevin Arden, Mandaloriańskiego były Łowca Nagród, rodowity Mandalorianin, a treningami fizycznymi zająć się miał nie kto inny, a Aeshi. Zapowiadało się pracowite popołudnie...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"