Tren znał się na kobietach. To nie ulegało wątpliwości. W momencie, gdy widział widzi lufę blastera przed swoimi oczyma, którego trzyma roztrzęsiona dziewczyna, postąpił taj, jak powinien. Wytłumaczył jej konkretnie i bardzo dosadnie podnosząc głos.
Karen starał opanować galopujące domysły. Przecież 7 lat temu Sarah leciała na wycieczkę po dzikich terenach Naboo i tam podczas lądowania ona i jej dwie przyjaciółki, pod opieką osoby, która organizowała tego typu wycieczki dla bardziej zamożnych mieszkańców Galaktyki, zginęły.
Tak przynajmniej powiedziała jej matka i najwidoczniej kłamała.
Boona stała wpatrzony w Keelera i praktycznie nie reagował na słowa Chissa. Fakt, uratował jednemu członkowi ekipy mu życie, jednak Twi’lek zachowywał się tak, jakby był absolutnie lojalny pani kapitan.
Karen oddychała już spokojniej wpatrując się w zmasakrowane ciało siostry.
- Nie chcę widzieć, jak do tego doszło. Pieprzę tę misję, pieprzę skarby, pieprzę swoją matkę – powiedziała dość poważnym tonem.
Cała sytuacja wydała się być w miarę opanowana i gdy młoda Flame chciała wydać rozkaz do opuszczenia jaskini i powrotu na Coruscant, odezwał się Keeler.
Twi’lek zareagował podobnie jak na słowa Trena. Chyba musiał całkowicie wyłączyć pojmowanie słów, gdyż nawet nie drgnął. Za to Karen słysząc, że cyborg im grozi pomimo nie zrobienia nikomu krzywdy przez ekipę, znowu poczuła wzrost adrenaliny.
Miarka przebrała się, gdy KL3R stwierdził, że jej odjebało. Szybkim ruchem głowy spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła. W tym samym czasie Sill podeszła od tyłu do cyborga i szybkim susem doskoczyła do niego, uderzając go lekko w sam środek pleców. Przeturlała się i stanęła obok Trena i pani kapitan.
- Wybacz, ale musiałam – wyszeptała do Trena Zabraczka, pierwszy raz z wyraźnią emocją w głosie. Ze skruchą.
- Już wcześniej kazałem mieć Sill ciebie na oku robocie – zasyczała Karen. – Dobry zabójca to dobrze uzbrojony zabójca, jak Sill, która właśnie umieściła ci małą niespodziankę. Jeden przycisk na moim blasterze, a detonacja rozerwie cię na strzępy – wskazała głową na zielony punkcik migający przy broni, na rękojeści. – To bardzo trwały materiał, więc nie rozwalisz tego uderzając w ścianę, bo twoje pieprzone, metalowe ręce nie zegną się do tyłu.
Wszystko co mówiła Karen brzmiało wręcz niwa wiarygodnie, jednak było prawdą. Boona opuścił strzelbę i zaczął mocować grubą linę do wyjścia w suficie.
- Nie próbuj żadnych sztuczek Chissie, a wszyscy wrócimy do domu cali i zdrowi – powiedziała pani kapitan. – A to byś zapamiętał, ze do kobet należy odzywać się z szacunkiem, blaszaku!
Błyskawiczny wystrzał blasterem w stronę Keelera, trafił go w lewe ramię, blisko dłoni. Cyborga odrzuciło i można było zauważyć dym unoszący się z miejsca, gdzie został trafiony.
Bez wątpienia uszkodzony został sensor motoryczny, który umożliwiał ruszanie ręką w miejscu, gdzie znajduje się u ludzi nadgarstek, gdyż jego lewa dłoń zwisała bezwładnie.