On z kolei nic konstruktywnego do powiedzenia, toteż żadnymi słowami nie odpowiedział na pochwałę mistrzyni. Po części było to również spowodowane tym, że jego duma mocno ucierpiała na pojedynku z droidem. Był w stanie zaakceptować wyższość kogoś innego, bardziej doświadczonego i lepiej wyszkolonego, ale przewaga maszyny, nie ważne jak doskonale zaprojektowanej, była dla niego ujmą na honorze nie do zignorowania. Słowa Vuusen jedynie odrobinę go uspokoiły, lecz wciąż chłopak pozostawał zasępiony, jakby lekko nieobecny myślami.
W trakcie marszu miał nad czym myśleć i choć o wiele ważniejsze było uważne obserwowanie otoczenia oraz pozostawanie w ciągłym skupieniu, Rage nie był w stanie opanować natrętnych myśli, które raz za razem odrywały go od rzeczywistości. W trakcie jednego z takich przemyśleń uświadomił sobie, że coraz bardziej zamyka się w samym sobie, mówi co raz mniej, a przecież kiedyś był niezwykle wygadany. Z drugiej jednak strony osiągnął i przeszedł przez ostatnie miesiące tak wiele, że w gruncie rzeczy zmiany w jego psychice były nieuniknione.
Pojawienie się Critokiana nie byłoby niczym specjalnym, gdyby akurat ten osobnik nie wyglądał jak obiekt doświadczalny wypuszczony z laboratorium niepoczytalnego doktorka bawiącego się w stwórcę wszelkiego istnienia. Kiedyś, dawno temu, słyszał opowieść o pewnym łowcy artefaktów, który odwiedził Critoki i skończył w wielu kawałkach rozszarpany na strzępy przez takie właśnie stworzenie. Słyszał również, że są cholernie szybkie, dlatego choć odzyskał już część swych sił, nadal był zdania, iż do czegoś takiego należy podejść z ostrożnością. Zwłaszcza gdy nie miało się miecza świetlnego.
Posunięcie Yarina było głupie i lekkomyślne, rzucać się na coś, o czym nie miało się pojęcia. Wychodziły w tym momencie wszystkie braki w jego szkoleniu,a może to po prostu kwestia doświadczeń przemawiała teraz przez Amona? W każdym bądź razie młody Sith dobył miecza, lecz nie ruszył od razu do ataku. Miast tego stał chwilę i obserwował jak radzi sobie młodszy z uczniów Vengeance, po czym w końcu spokojnym, zakrawającym na kpinę, krokiem ruszył w stronę zmutowanego Critokiana zachodząc go od tyłu niezauważenie. Szerokim, oburęcznym cięciem odrąbał obie tylne kończyny stworzenia, po czym szybko cofnął się w tył o trzy kroki, pozostawiając dzieło do dokończenia dla Yarina.