Content

Wild Wild West

Ulice Miasta Denver

Pierwsza storytellingowa sesja nie-mgławicowa. Wild Wild West zostało osadzone w realiach Dzikiego Zachodu, na rok po zakończeniu Wojny Secesyjnej. Zakończeniu nieco innymi niż to, znane z historii...

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Avien Matiias » 13 Paź 2010, o 11:57

Mike nie czekając długo udał się do wskazanego przez nieznajomą saloonu...

Mike przechadza się do Saloon "New Heaven"
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez David Turoug » 1 Lis 2011, o 01:59

Rick West i Kate O'Hara przybywają z: Saloon New Heaven


Grupka ludzi ruszyła za Kate O'Harą na ulice Denver. Tuż za nią z Saloonu New Heaven wyszedł Rick West. Banda "Mad Joe" musiała jeszcze się nie zorientować, że jest na nich planowany atak od tyłu. Obrońcom ładu pomagał Jack, który szachował bandytów swoim karabinem snajperskim z dachu lokalu.
- Kate, jak planujemy to rozegrać? - spytał cicho West - W końcu mają przewagę rozmieszczenia oraz uzbrojenia. Mój winchester został na piętrze... Możemy mieć nadzieję, że żołnierze z jakiegoś fortu ruszą na pomoc Denver.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Wild Wild West » 2 Lis 2011, o 00:41

O wiele bardziej bezpiecznie, jak na ten moment mógł czuć się West oraz córka szeryfa. Znajdowali się w tylnych uliczkach, gdzie jednak strzały żadnej ze stron nie dolatywały. Był to wspaniały moment na to by obmyśleć plan w jaki sposób mogą zajść gangsterów od tyłu. Kate po słowach Westa, zkrzywiła się i ze zdziwieniem spojrzała na niego
- Pomoc z fortu ?! Kochaniutki, odkąd żyje w tym mieście, nie słyszałam o jakimkolwiek forcie znajdująćym się w okolicach Denver. To jest teren neutralny, nie należący do Konfederacji i Unii. Tak więc nie mają prawa stacjonować na tych ziemiach. Dobra, ale to nie ważne w tym momencie - wyjęła swoje dwa rewolwery, by być przygotowaną na każdą ewentualność.
- Plan jest prosty, zachodzimy ich z tyłu i strzelamy do każdego z nich w taki sposób, by chociaż jeden z przeżył. No dobra, może być półumierający. Ważne byśmy wyciągneli od niego informacje, gdzie znajduje się kryjówka Mad Joe'a i jak tam dotrzeć. Musimy uważać, by żaden z nich nie zwiał. Inaczej przybędzie ich więcej, a ja nie mam tyle pocisków by ich wszystkich sprzątnąć. - uśmiechnęła się złośliwie, po czym ruszyła powoli przed siebie, rozglądając się uważnie. Najwyraźniej O'Hara była pewna siebie, a po jej twarzy było widać zdenerwowanie i gniew.
Powoli zbliżali się do miejsca, w którym to chowali się bandyci. Słychać było krzyki i wuglaryzmy skierowany do milicji i śmiałków znajdujacych się w salonie. Było ich sześciu. Trzech chowało się za jakimś wozem a inni za beczkami oraz słupami, podtrzymującymi jeden z dachów budynku. Kate wycelowała w trójke po lewej.
- Twoi są Ci po prawej....obyś nie spudłował. Zaczynaj zabawę....- szepnęła do westa czekając na jego ruch.
Image
Image
Awatar użytkownika
Wild Wild West
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 12 Wrz 2010, o 20:10

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Mistrz Ind'yk » 2 Lis 2011, o 01:02

B. Good wyskakuje z: Saloon New Heaven

Skok ze środka pomieszczenia zakończył zgrabnym fikołkiem i wylądował na czworakach. Szybko rozejrzał się w sytuacji panującej z tyłu baru i poczuł się mniej więcej bezpiecznie. Tylnych uliczek miasta nie opanował jeszcze chaos związany z atakiem bandziorów. Johnny, zadowolony i ze swojego łupu i aktualnej sytuacji, zaczął się skradać wzdłuż ściany baru i dalej przy następnych domach. Starał się kierować jak najdalej od strzelaniny i udawało mu się to, przynajmniej według jego własnego spojrzenia nas sprawę.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez David Turoug » 2 Lis 2011, o 01:06

Rick West nim przymierzył ze swoich dwóch remingtonów, poczuł swąd spalenizny. Po chwili dołączyły do niej okrzyki ludzi, znajdujących się najprawdopodobniej w saloonie. Sytuacja tym bardziej sprzyjała rewolwerowcowi oraz Kate O'Harze, gdyż członkowie bandy "Mad Joe" skupili się właśnie na lokalu "New Heaven".
Nie czekając dłużej Rick wycelował i oddał po dwa strzały do każdego z bandziorów, mając nadzieję, że przynajmniej jeden z nich nie zginie na miejscu. Mimo tego, jeżeli miał wybierać między życiem swoim bądź pięknej córki szeryfa, wolał by cała szóstka wyzionęła od razu. W końcu prędzej czy później, grupa odważnych ludzi z Denver, zbierze się i wyruszy w drogę, by stawić czoła samemu hersztowi bandy wyjętej spod prawa. Tymczasem West zerknął w lewą stronę by zaobserwować efekt "pracy" O'Hary, która zdawała się łamać liczne stereotypy przypisane kobietom.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Wild Wild West » 14 Lis 2011, o 20:08

West dzięki swym umiejętnościom pozbawił życia kolejnych bandziorów. Była to dosyć stresująca sytuacja, gdyż znajdowali się na tyłach wroga. Spryt i szybkość były w tym momencie jak najbardziej potrzebne. O'Hara wycelowała w stronę bandziorów swoje rewolwery. Nie miała zamiaru ich zabić, była bardziej nastawiona na to by ich poranić. W końcu trzeba było się dowiedzieć wszystkiego odnośnie ich przywódcy. Padły strzały, a kule powędrowały w stronę gangsterów. Jednego trafiając w brzuch a drugiego w nogi. Do trzeciego również został oddany strzał, jednak w tym samym momencie z dachu, jeden z drużyny zdążył załatwić mężczyznę, posyłając mu kulkę w łeb.
Do Kate i Rick'a dobiegł Good, który starał się oddalić od całej tej strzelaniny. Udało mu się zauważyć, tylko trupy gangsterów i jednego, który skomlał z bólu przedziurawionego kolana.
- No Panowie, jest Wasz. Wyciągnijcie od niego co się da, ja muszę pobiec do ojca i dowiedzieć się czy wszystko z nim w porządku - po czym skinęła głową i ruszyła truchtem w stronę domu szeryfa. Strzelanina ucichła. W powietrzu było czuć swąd siarki, a na ulicy leżały ciała pozabijanych cywilów oraz grupki gangsterów. To była masakra. Ci ludzie najwyraźniej mieli zamiar pokazać wszystkim, że jeśli ktoś stanie na drodze Szalonemu to skończy jako pożywienie dla robactwa.
Image
Image
Awatar użytkownika
Wild Wild West
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 12 Wrz 2010, o 20:10

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Mistrz Ind'yk » 15 Lis 2011, o 18:29

Good był zadowolony. W jego mniemaniu cały czas oddalał się od niebezpieczeństwa, a do tego zyskał trochę ciężaru w kieszeni. Niestety, nie wszystko było tak piękne, za jakie je uważał. Wychodząc zza kolejnego rogu, zobaczył końcówkę strzelaniny i ciała bandziorów. Po chwili zrozumiał, że nie wszyscy byli martwi, jeden z nich zwijał się z bólu z przestrzelonym kolanem. - Bliżej do strzelaniny dojść by ci się nie udało - pomyślał ironicznie młodzieniec.
Jego sytuacja szybko pogorszyła się jeszcze bardziej. Zauważyła go córka szeryfa, a pamiętający swoją umowę z jej ojcem Johnny, niechętnie podszedł do zwycięzców ostatniej walki. Następny ruch dzielnej kobiety wydawał mu się zbawieniem zesłanym z nieba. Rzuciwszy krótki rozkaz, O'Hara oddaliła się, zostawiając ich nad ciałem.
- Eeee... - zaczął zgrabnie swoją wypowiedź Good, zwracając się do widzianego już w barze rewolwerowca. - To może ja popilnuję tyłów, czasem ktoś... eeee... może się stamtąd zakraść. A Ty weź go... eeee... zrób z nim co chcesz.
Skończywszy mamrotać, Johnny popatrzył na mężczyznę, mając nadzieję, że ten się nie sprzeciwi.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez David Turoug » 19 Lis 2011, o 01:01

Amator i szczeniak, te dwa słowa przyszły na myśl, gdy niejaki Johnny rozdzielił rolę. Zresztą nie miał zamiaru na dłuższą metę wchodzić z nim w jakieś relacje. Good miał tylko to szczęście, że nie należał do bandy Mad Joe'a, w przeciwnym wypadku miejscowy właściciel zakładu pogrzebowego Vincent Chamberlein miałby o kilka minut roboty więcej. West szybko podszedł do rannego i wyciągnął go za szmaty na tył budynku. Nie miał zamiaru przeprowadzać przesłuchania na boku uliczki, gdzie mógłby zostać ranny albo zabity, jeżeli przestępcy powróciliby większą grupą.
- No, no Joe zatrudnia takich amatorów? Potraficie tylko napadać na kobiety, bo ktoś inny sprawiłby wam za dużo kłopotów, co? Ty bydlaku, gdzie jest twój szef? Jest tak przestraszony, że sam nie przyjedzie do miasta? - pytał stanowczo Rick, trzymając członka bandy za fraki - Gadaj, bo przestrzelę ci kolano. Uwierz, że to powolna i bolesna śmierć. Jak będziesz grzeczny, to szeryf zamieni ci stryczek, na 15 lat odsiadki, a przy dobrych układach wyjdziesz po pięciu, szumowino.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Avien Matiias » 19 Lis 2011, o 11:56

Mike wychodzi z Saloon New Heaven

Dysząc ciężko Mcgingers zauważył Rick'a ucinającego sobie pogawędkę z jednym z bandziorów. Posadził Barmana przy ścianie i zbliżył się do West'a.
- Jesteś cały?- Zapytał nasypując tytoniu do bibułki, następnie paroma ruchami zwilżając bibułkę skręcił papierosa. Odpalił go i odezwał się ponownie.
- To z kolanem to nie jest zły pomysł!- Oznajmił i wyciągnął swoją "Blue Rose" celując delikwentowi w rzepkę. - Radzę ci zacząć gadać robalu.- Rzucił uśmiechając się.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Wild Wild West » 22 Lis 2011, o 17:18

Mężczyzna jęczał z bólu. Przestrzelenie nogi w kolanie nie było miłym przeżyciem. Na dodatek jeszcze doszło do sytuacji, gdzie ma przed sobą osobę, która postawiła się całej bandzie. Kiedy usłyszał pytanie od Westa, zaśmiał się szyderczo i splunął mu prosto w twarz
- Szumowina ! myślisz, ze możesz grozić bandzie Szalonego Joe !? - Trzymanie bandziora za fraki najwyraźniej nic nie pomogło. Należał w końcu do osób, których takie groźby nie ruszają. Sytuacja się zmieniła kiedy do Westa doszedł McGingers i przystawił mu swoją broń do rzepki. W oczach gangstera było widać strach i przerażenie. Pot spływał po jego twarzy rozmazując brud znajdujący się na policzkach. Rick poczuł, że trzęsie się ze strachu. Pomimo tego wciąż stał przy swoim i nie chciał zdradzić miejsca w którym znajduje się kryjówka całej bandy jak i samego Szalonego Joe'a.
- Takie laleczki jak Wy nawet nie jesteście w stanie przestraszyć kozy a co dopiero mówiąc o naszej bandzie. Nadajecie się jedynie na pokarm dla wilków !! -
Nagle Good, który stał za mężczyznami, zauważył jak jeden z gangsterów oddalony paręnaście metrów dalej, czołga się powoli w stronę konia. Wychodzi na to, że nie jeden przeżył ten chaos, jednak ten nie starał się już stawiać oporu. Miał nadzieję, że nikt go nie zobaczy i uda mu się uciec na swym rumaku...
Image
Image
Awatar użytkownika
Wild Wild West
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 12 Wrz 2010, o 20:10

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Mistrz Ind'yk » 22 Lis 2011, o 23:56

Good starał się zachować najwyższy możliwy dystans od pary przesłuchującej bandytę. Wiedział niestety, że nie może jeszcze prysnąć z miejsca całego zdarzenia, co nie przeszkadzało mu stać tuż przy rogu najbliższego budynku. Zdecydowanie gotowego, do uskoczenia na widok jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.
Usłyszał wtedy marne rezultaty starań obu mężczyzn. Nie mogąc powstrzymać złośliwego uśmiechu, odwrócił głowę by ukryć wyraz twarzy. Wtedy zobaczył innego z napastników, który zamiast leżeć martwym na ziemi, właśnie próbował uciec.
Johnny udał, że przeoczył tę sytuację i ruszył w stronę dwójki kowbojów. Gdy znalazł się za ich plecami, zwrócił uwagę Westa i zaczął mówić.
- Nie uważacie, że trzeba by było iść sprawdzić, co się dzieje w barze? - powiedział to, lecz gestami twarzy i ręki chciał pokazać mężczyźnie uciekającego gangstera.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Avien Matiias » 8 Mar 2012, o 12:12

- Ej! Ej! Koleżko gdzie się wybierasz?! - Krzyknął Mike kręcąc na placu "Blue Rose" do czołgającego się zbira. Nieśpiesznie idąc w jego stronę, schował rewolwer do kabury. Uniósł bandytę za fraki i zaczął go podtapiać w pobliskim poidle dla koni.
- Gdzie macie kryjówkę?- Po tych słowach znów rozległo się bulgotanie. Wyciągnięty oprych łapczywie łapał powietrze, lecz niespecjalnie był gadatliwy.
- Wiesz tak mnie to bawi że mogę to robić cały dzień!- Oznajmił z uśmiechem McGingers.
Teraz do podtapiania dodawał cios w ranę. Następnie były to już kopnięcia.
- Słuchaj skurwielu moja cierpliwość zaczyna się kończyć.- Warknął Mike, poprawiając kapelusz, który o mało mu nie spadł. Wyciągnął rewolwer i przystawił zbirowi do skroni, następnie odliczał na głos.
- 10...9...8...7...6...
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Wild Wild West » 14 Mar 2012, o 17:15

Gdyby nie McGingers to prawdopodobnie jeden ze zbirów już dawno by uciekł, za to West za bardzo był zainteresowany przesłuchaniem typa spod ciemnej gwiazdy by dały mu do zrozumienia znaki wysyłane przez Gooda. Jak było widać na załączonym obrazku Mike nie patyczkował się ze zbirem. To go przytapiał, to go bił i kopał. Mężczyzna miał już dosyć. Leżący na ziemi miał teraz przyłożoną lufę od rewolwera do swej skroni i jedyne co słyszął, przez ten szum i bół w głowie to odliczanie.
- Czekaj....czekaj ! nie zabijaj mnie..jestem tylko prostym wieśniakiem ! powiem Ci pow... - w tym momencie jego zrzędzenia i prośba o litość została przerwana przez gangstera, który zgrywał twardziela przed Westem
- Zamknij się, jak tylko mu cokolwiek piśniesz to obiecuje Ci że ja piewszy..- nie zdążył dokończyć, kiedy West uderzył mężczyzne z kolby prosto w twarz, po czym padł na ziemie nieprzytomny. Odliczanie zbliżało się już do 3 sekund kiedy, McGingers zobaczył, jak robi się pod jego ofiarą mała żółta kałuża.
- Miasto Duchów !...MIASTO DUCHÓW ! - wykrzyczał mężczyzną trzęsący się ze strachu. - Tam jest nasza kryjówka i to tam znajdziecie Mad Joe'a.
West słysząc o tym, uśmiechnął się tylko, po czym spojrzał na Gooda i powiedział
- trzeba będzie zabrać tych zbirów do Szeryfa. No chłoptasiu bierz tego i idziemy - po czym spojrzął na Mike'a i dodał - zabieraj tego mazgaje i idźcie do Szeryfa. Ja zajmę się Saloonem
Image
Image
Awatar użytkownika
Wild Wild West
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 12 Wrz 2010, o 20:10

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Mistrz Ind'yk » 16 Mar 2012, o 19:40

Mieli iść do szeryfa, co niezbyt uśmiechało się opryszkowi. Good uznał jednak, że nie ma już większego wyboru, więc podszedł do nieprzytomnego i przewrócił go na plecy. Wolał zostać w centrum wydarzeń i dokładnie słuchać wszelkich planów na temat opcjonalnej wyprawy do Miasta Duchów.
- Do kurwy nędzy, jak można nazwać tak jakieś miejsce... - powiedział do siebie, zastanawiając się jak przenieść bandziora najmniejszym wysiłkiem. Nie miał zamiaru dygać go na plecach, nawet jeśli budynek szeryfa znajdował się w sumie trzy czy cztery domy dalej. W końcu złapał go za ręce i zaczął ciągnąć po ziemi. Przeszedłszy tak kilka metrów, uznał że sposób jest do przyjęcia dla niego, a plecami gangstera i tak nie miał zamiaru się przejmować. Spojrzał w kierunku kowboja z drugim typem, czekając na niego.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Avien Matiias » 16 Mar 2012, o 20:22

- Widzisz? Czy to było takie trudne? Przez ciebie się tylko poirytowałem. - Rzekł Mike uspokajając się powoli. Celując nadal w bandytę Mcgingers gestykulował bronią aby wstał.
- Dalej siusiumajtku, idziemy do szeryfa... - dodał przystawiając rewolwer do pleców zbira. Miasto duchów... dość tandetna nazwa, jeżeli tam naprawdę nie ma duchów. Popychając co jakiś czas delikwenta Mike, przemieszczał się powoli w stronę szeryfa.
- Żadnych sztuczek bo mi się palec na spust omsknie. - Burknął, kolejny raz popychając oprycha. Nieźle się wpakował, miał wytropić niesławnego przestępce na jego własnym podwórku. Jakoś niezbyt kolorowa perspektywa, ale nagroda byłą zbyt kusząca, żeby chociaż nie spróbować.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Wild Wild West » 16 Mar 2012, o 20:46

Bandzior wstał, zachowując się jak posłuszna psina, która została wytresowana przez swoje właściciela. Pistolet wycelowany w mężczyzne, który to dopiero co narobił w gacie, mógł wystrzelić w każdym momencie kiedy tylko bandzior próbowałby uciec. Gorzej było z tym, którego trzeba było raczej ciągnąć niż prowadzić. Nieprzytomny cwaniacek leżał u stóp złodziejaszka, który najwyraźniej nie był zadowolony z tego by wlec to truchło kawał drogi.
Za nim jednak ruszyli, przybyła na miejsce 'przesłuchań' kobieta, którą już dobrze znali. Była to śliczna meksykanka - córka szeryfa. Najwyraźniej nie była w dobrym humorze. Patrzyła się na bandziora jak orzeł wpatrzony w swoją ofiarę, którą miałby zaraz pochwycić. McGingers widząc Kate, wiedział, że już ona przejmie inicjatywe i tak się stało..jednak w dosyć niehumanitarny sposób. Kobieta wyjęła z kabury jeden ze swych rewolwerów i wystrzeliła prosto bandziorowi w twarz. Kula powaliła mężczyzne odrazu na ziemie.
- Nie zasługują na to by żyć...ścierwa - splunęła na ciało, po czym spojrzała na Gooda i dodała
- no na co czekasz ? jego też zabij...On by napewno Cie nie oszczędził - po tych słowach schowała broń i spojrzała na McGingersa to na Gooda
- Rozumiem, że wciąż zainteresowani nagrodą za Szalonego Joe'a ?- widać było po jej twarzy zdenerwowanie i gniew. Miała ochotę rozszarpać każdego kto stanie jej na drodze. Dziwne zachowanie jak na córke szeryfa. Raczej powinna zabrać ich do ojca, do aresztu. Najwyraźniej coś musiało się stać co wpłynęło na zmiane nastroju kobiey
Image
Image
Awatar użytkownika
Wild Wild West
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 12 Wrz 2010, o 20:10

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Avien Matiias » 17 Mar 2012, o 00:01

Cowboy był nieco zdziwiony i zmieszany zachowaniem, córki szeryfa. Uważał, że każdy z nich miał prawo do sprawiedliwego osądzenie. I tak pewni poszliby na linę. Nagle padł strzał, Mike aż podskoczył i zdezorientowany spojrzał na upadającego bandytę.
- Ouu... - Mruknął nie chowając nutki strachu, wobec panny z magnum'ami. Ocierając kawałki mózgu z twarzy orzekł:
- Czy to nie jest zbyt radykalne? kurw... cały jestem upaprany... - Mcgingers ściągnął kapelusz, z którego także strzepał kawałki wyżej wymienionej masy. Słysząc rozkaz, bo inaczej to nie zabrzmiało, Mike westchnął głęboko zakładając kapelusz.
- Widzisz młody... - Zwrócił się do Goods'a. - Nigdy nie odmawiaj kobiecie w tym stanie. -
Po tych słowach skierował "blue rose" w stronę ocalałego przy życiu oprycha. Broń wypaliła, zostawiając paskudną dziurę w głowie.
- A teraz może jakieś wyjaśnienia? - Powiedział do meksykanki, chowając rewolwer do kabury.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Mistrz Ind'yk » 19 Mar 2012, o 23:31

Działanie kobiety było tak niespodziewane, że Good aż podskoczył przy jej pierwszym strzale. Przez chwilę nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Po zaskoczeniu przyszedł do niego olbrzymi strach. Sam, jako niezbyt prawy obywatel, miał zawsze nadzieję na drugą szansę od władzy, albo chociaż uczciwy proces i wyrok. Tymczasem córka szeryfa zaczęła właśnie wymierzać sprawiedliwość na własną rękę, co było wysoce niebezpieczne dla młodego oszusta.
Johnny szybko postanowił nie narazić się nigdy kobiecie. Po chwili, gdy jego towarzysz wykonał jej polecenie, podciągnął go pod tę samą myśl. Miał zamiar być przykładnym obywatelem, przynajmniej do momentu, w którym nie da nogi z dala od całej tej kabały. Po słowach rewolwerowca zaczął patrzeć w stronę pytanej, także oczekując jakiejś odpowiedzi. Na twarzy cały czas miał wyraz bezbrzeżnego zdumienia.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez David Turoug » 20 Mar 2012, o 23:02

Rick West po zakończeniu przesłuchania wyszedł na główną ulicę by rozejrzeć się i sprawdzić czy zagrożenie ze strony bandy Mad Joe'a minęło. Najwidoczniej tak było. Część zdołała uciec, część zginęła, a dwóch z nich zostało pojmanych. West sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, by wyciągnąć piersiówkę i pociągnąć z niej sporego łyka. W końcu podszedł do kobiety, która sprawiała wrażenie koordynatorki poszukiwań Szalonego Joe.
- Wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli obrać kierunek na Miasto Duchów. - rzekł West - Prawdę mówiąc w swoich licznych podróżach nie raz spotkałem się z takim określeniem miejscowości. Często były to po prostu opuszczone domy, gdzie zapanowała zaraz albo jakieś pogorzeliska. Ludzie naprawdę myślą, że tam straszy... chociaż niektórzy po prostu boją się naszego "przyjaciela" Joe'go.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ulice Miasta Denver

Postprzez Wild Wild West » 20 Mar 2012, o 23:39

Kate stała wpatrzona w jeden punkt. Musiała sobie wszystko poukładać. Wiele się zdarzyło przez ten krótki okres czasu a wiele było do zrobienia. Patrzyła się na dopiero co zabite truchła, trzymając swoją prawą dłoń na pistoletach i postukując palcami. Po tym wszystkim wróciła do rzeczywistości, spojrzała na mężczyzn i powiedziała
- Będzie to trudne do wytłumaczenia ale ...- za nim jednak dokończyła, doszedł do nich West, który wyraził swoje zdanie na temat miasta do którego grupka się wybierała. Kobieta pokiwała głową i wskazała Ricka palcem
- Dokładnie jest tak jak on mówi. Nie bez powodu to miasto tak się nazywa. Ma ono odstraszyć innych ciekawskich od tego miejsca a po za tym, rzadko pada tam światło, a klimat tam jest taki, że prawie zawsze panuje tam mgła - po tych słowach odwróciła się do nich plecami, zdjęła kapelusz i opuściła głowę. Jej dwa kucyki opadały na ramiona, widać było po niej że głęboko zaciągnęła się powietrzem.
- Mój ojciec...został zamordowany. Wychodzi na to, że to ja teraz będę musiała przejąc rolę mego ojca. - po czym wyjęła gwiazdę szeryfa i przypięła sobie do piersi jej ubrania po czym odwróciła się do reszty i kontynuowała
- W takim razie nie mogę ruszyć z wami, gdyż ktoś musi zając się pilnowaniem miasta i trochę tu posprzątać. Jeśli jesteście wciąż zainteresowani tym zleceniem..musicie je wykonać sami. Z tym, że zapłacę wam obiecaną stawkę za martwego Joe'a, zaś jeśli przyprowadzicie mi go całego to dostaniecie podwójną sumę dolców. A ja się już tym ścierwem zajmę sama - Kate wyciągnęła zza pasa mapę i wyjęła rękę przed siebie mając nadzieje, że panowie będą wciąż zainteresowani zleceniem
- Tutaj jest mapa na której narysowana jest droga jak dotrzeć do Miasta Duchów. Oczywiście jeśli wciąż jesteście zainteresowani
Image
Image
Awatar użytkownika
Wild Wild West
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 12 Wrz 2010, o 20:10

PoprzedniaNastępna

Wróć do Wild Wild West

cron