Jack (Nikh )
Sytuacja w której znajdował się jeden z bohaterów narazie wyglądała na całkiem niezłą. Jego umiejętność dalekiego strzelania miała okazję na niezłe przedstawienie. Można było powiedzieć, że miał większość bandziorów na widelcu. Jednak paru również zniknęło gdzieś między budynkami. Kto wie co planowali. Wjechali do miasta i zrobili porządną rozrubę, czy też mieli na celu pokazanie, że z bandą Joe'a się nie zaczyna. Nie było czasu na zastanowienia. Jack wycelował i oddał jeden ze strzałów, który powalił gangstera na ziemię. Na sczęście podjął dobrą decyzję o tym, by przesunąć się w bok, gdyż reszta gangsterów nie wiedząc co się dzieje zaczęła panicznie się rozglądać za tym, który załatwił ich kolegę. Każdy ruch był na ten moment ryzykowny, po za tym mieli winchestery. Ich zasięg mógłby bez problemu dosięgnąć mężczyznę. Jack musiała liczyć się z tym, że jeśli chciałby upolować kolejnego bandziora, to musi bardziej się przyłożyć do celowania. Jednak musi wziąć pod uwage to, że może zostać także i zauważony a wtedy...kto pierwszy ten lepszy....
Johnyy ( Inygo )
Uparcie złodziejaszka, kierowało tym, że skoro jednak ma okazję okraść Saloon, to lepiej jest z niej skorzystać niż potem żałować, że tego się nie zrobiło. Plan na który wpadł, był całkiem niezły, jednak w pewien sposób ryzykowny. Niestety nie wziął pod uwagę, rozlanych i potłuczonych butelek po alkocholu, które znajdowały się w pobliżu butelki, którą on sam wyrzucił. Mały płomień, który miał tylko odwrócić uwagę barmana zamienił się w coś niebezpiecznego, szczególnie dla tych, którzy znajdowali się w środku. Również dla samego złodziejaszka. Ogień zaczął rozchodzić się po parterze salonu, w dosyć szybki sposób. Faktycznie plan mu się udał...barman odwrócił uwagę od kasy oraz od tej całej strzelaniny...nie miał dużego wyboru. Jeśli nie zacznie działać, to saloon stanie w płomieniach.
- Brać kubły z wodą i gasić ten ogień...bo inaczej nas wykurzą ! - krzyknął barman, po czym złapał za jeden kubeł wody i lunął prosto na płomienie coraz to szybciej zbliżające się do możliwych miejsc ucieczki.
Deadpool ( Avien )
Cała ta strzelanina, na początku zdziwiła mężczyznę. Jednak gdy ten się zorientował, że z nikim się patyczkują. Sam on stwierdził, że nie ma co się zastanawiać tylko wziąć się do akcji. Po jego seri wystrzelonych pocisków, nie miał pewności czy trafił dobrze, czy też była to salwa w ślepe miejsca. Udało mu się jednak usłyszeć krzyk jednego z mężczyzn. Wychodzi na to, że chyba trafił, choć może to był jeden z członków milicji, który to starał się powstrzymać gangsterów. Barman widząc, to że ktoś przybywa mu z pomocą, uśmiechnął się lekko i przeładował dwururkę, po czym oddał kolejny strzał.
- Niech no ja tylko dorwę ich w swoję łapy a przysięgam, że im ręce z du.... - nie dokońćzył, gdyż przerażenie zawitało na jego twarzy. To wszystko było spowodowane tym, że nagle na jednym ze stołów wybuch mały pożar, który w szybkim tempie zaczął rozchodzić się po saloonie. Sam dym był denerwujący, a jeszcze zapach palącego alkocholu.
- Brać kubły z wodą i gasić ten ogień....bo inaczej nas wykurzą ! - krzyknął barman, po czym złapał za jeden z kubłów wody i lunął prosto na płomienie coraz to szybciej zbliżające się do możliwych miejsc ucieczki.
Sytuacja zaczeła wymykać się spod kontroli. Ogień rozchodzący się po salonie, nie był dla was czymś przyjemnym. Sam dym oraz ciepło było tak odczuwalne, że trzeba coś z tym zrobić. Albo pomożecie barmanowi ugasić ogień, albo uciekniecie przez okno, przez które wyskoczyła O'Hara i West, lub przez drzwi główne. Pamiętajcie, że salon jest obstrzeliwany, dlatego też gaszenie pożaru, i unikanie kul, może być dla was nielada wyczynem.