Rasa: Człowiek
(( jeśli to możliwe prosiłbym o zmianę nazwy mojego profilu, w związku z pomyłką [Naga Sadow]))
Profesja: Chłopak nie ma określonej profesji, ponieważ jest jeszcze zbyt młody na myślenie zawodowe. Pracuje jako niewolnik, służący w barze, natomiast interesuje się programowaniem komputerowym (haker/programista) i gdy tylko ma okazję dowodzi swych umiejętności w tej dziedzinie (które oczywiście i tak nie są zbyt wysokie przez to, że jako niewolnik ma mało styczności z elektroniką, a tym bardziej komputerami).
Data urodzenia: 14 ABY (obecnie ma 12 lat).
Usposobienie: Reynald jest pełnym energii, rozbrykanym i nieokrzesanym niewolnikiem. Przez swoje niepohamowanie do łamania zakazów i niezdyscyplinowanie często wpada w kłopoty. Mimo, iż zna zasady etykiety to przez swoje "bajkowe" podejście do życia stosuje je rzadko. Jest źle traktowany, jednak do każdej osoby, nieważne jakiej rasy, podchodzi z pozytywnym nastawieniem. Czasem zdarza mu się głęboko zamyślić, oddalając od siebie świat rzeczywisty i żyjąc marzeniami, przez co tylko on jest w stanie pojąć swoje chaotyczne myśli. Cechuje go pracowitość, rzetelność i punktualność, co czyni go świetnym służącym. Lubi czytać i majsterkować nad oprogramowaniem komputerowym, jednak nie ma do tego wielu okazji. Choć talent jest, pozostaje on nierozwinięty. Ogromna śmiałość chłopca nie idzie w parze z przebywaniem z innymi ludźmi - nie ma on zbyt wielu znajomych czy kolegów, woli podążać sam, wyznaczanymi przez siebie samego ścieżkami, co ukazuje, że jest on typem samotnika. Czasem ogarnia go tęsknota do rodziców, bywa więc humorzasty i jego nastrój to wielka, rozbujana huśtawka. Mimo to stara się żyć chwilą i cieszyć się z tego, kim jest. Gdy obierze sobie jakiś cel, dąży do wypełnienia go za jakąkolwiek (w granicach dziecięcego rozsądku) cenę (To właśnie jest, między innymi, powód, dlaczego tak często wpada w kłopoty). Nieustępliwy tradycjonalista - można by rzec - choć otwarty na zdanie innych i tolerancyjny. Jego charakter, dusza i serce to czyste dobro, chęć pomocy i walki ze złem, jednak często ogarniają go wątpliwości... Przecież w dalszym ciągu jest dzieciakiem... Ale to wszystko nieważne... W końcu... młody i ambitny haker ma dopiero całe życie przed sobą, czyż nie?
Wygląd:
Postura: Całkiem wysoki, jak na ludzkie dziecko - liczy 149 centymetrów. Przez swoje ograniczone menu żywnościowe waży 38 kilogramów, choć jest raczej szczupły, niźli wychudły. Nie jest z typu mięśniaków, jednak do rodzaju "ciotek" również nie należy - najlepiej byłoby go określić w tym wypadku mianem "przciętniak". Jego stopy są krótkie i szczupłe.
Twarz: Ma bladą cerę, która jest idealnym kontrastem do jego kruczoczarnych, bujnych i zarazem krótkich włosów (fryzura mniej więcej taka). Mimo swojego młodego wieku ma wyraziste rysy twarzy. Jego oczy są nienaturalnego, mocnego żółtego koloru, a brwi królujące nad nimi są dosyć cienkie. Nie posiada żadnych pryszczy, blizn czy innych znamion/pieprzyków na twarzy.
Ubranie: Chodzi ubrany w białą, pobrudzoną i zaniedbaną tunikę (coś w rodzaju tej, którą miał Obi-Wan, tyle że dłuższa - sięga do ziemi), wykonaną z niezbyt drogiego materiału. Przepasa ją brązowym, wyblakłym paskiem. Nosi jasnobrązowe buty, w stylu kowbojek (malutkie podwyższenie na pięcie, a same buty sięgają powyżej kostek), a w wypadku mniejszej temperatury powietrza ubiera na siebie również stary, zaniedbany i o wiele za długi jasnobrązowy płaszcz.
((Portret umieszczony na górze postu to wygląd mojej postaci, gdy dorośnie [jeśli do tego czasu przeżyje])
Umiejętności: Zakres jego umiejętności jest bardzo wąski, w końcu to dziecko. Nie jest obeznany w walce: czy to wręcz, czy bronią. Jedyne co ćwiczy to czasem uderzenia kijem w drzewo, jednak poważnym treningiem tego nazwać nie można. Na programowaniu jak na swój wiek zna się rewelacyjnie, natomiast w skali programistów jest dopiero początkującym. Opanował bardzo, bardzo podstawowe zakresy perswazji, kradzieży kieszonkowej czy bardzo pobieżnie naprawy. Nie zna się na używaniu broni strzeleckiej czy prowadzeniu pojazdów.
Ekwipunek:
Środki komunikacji: Brak
(( jeśli to możliwe prosiłbym o zmianę nazwy mojego profilu, w związku z pomyłką [Naga Sadow]))
Profesja: Chłopak nie ma określonej profesji, ponieważ jest jeszcze zbyt młody na myślenie zawodowe. Pracuje jako niewolnik, służący w barze, natomiast interesuje się programowaniem komputerowym (haker/programista) i gdy tylko ma okazję dowodzi swych umiejętności w tej dziedzinie (które oczywiście i tak nie są zbyt wysokie przez to, że jako niewolnik ma mało styczności z elektroniką, a tym bardziej komputerami).
Data urodzenia: 14 ABY (obecnie ma 12 lat).
Usposobienie: Reynald jest pełnym energii, rozbrykanym i nieokrzesanym niewolnikiem. Przez swoje niepohamowanie do łamania zakazów i niezdyscyplinowanie często wpada w kłopoty. Mimo, iż zna zasady etykiety to przez swoje "bajkowe" podejście do życia stosuje je rzadko. Jest źle traktowany, jednak do każdej osoby, nieważne jakiej rasy, podchodzi z pozytywnym nastawieniem. Czasem zdarza mu się głęboko zamyślić, oddalając od siebie świat rzeczywisty i żyjąc marzeniami, przez co tylko on jest w stanie pojąć swoje chaotyczne myśli. Cechuje go pracowitość, rzetelność i punktualność, co czyni go świetnym służącym. Lubi czytać i majsterkować nad oprogramowaniem komputerowym, jednak nie ma do tego wielu okazji. Choć talent jest, pozostaje on nierozwinięty. Ogromna śmiałość chłopca nie idzie w parze z przebywaniem z innymi ludźmi - nie ma on zbyt wielu znajomych czy kolegów, woli podążać sam, wyznaczanymi przez siebie samego ścieżkami, co ukazuje, że jest on typem samotnika. Czasem ogarnia go tęsknota do rodziców, bywa więc humorzasty i jego nastrój to wielka, rozbujana huśtawka. Mimo to stara się żyć chwilą i cieszyć się z tego, kim jest. Gdy obierze sobie jakiś cel, dąży do wypełnienia go za jakąkolwiek (w granicach dziecięcego rozsądku) cenę (To właśnie jest, między innymi, powód, dlaczego tak często wpada w kłopoty). Nieustępliwy tradycjonalista - można by rzec - choć otwarty na zdanie innych i tolerancyjny. Jego charakter, dusza i serce to czyste dobro, chęć pomocy i walki ze złem, jednak często ogarniają go wątpliwości... Przecież w dalszym ciągu jest dzieciakiem... Ale to wszystko nieważne... W końcu... młody i ambitny haker ma dopiero całe życie przed sobą, czyż nie?
Wygląd:
Postura: Całkiem wysoki, jak na ludzkie dziecko - liczy 149 centymetrów. Przez swoje ograniczone menu żywnościowe waży 38 kilogramów, choć jest raczej szczupły, niźli wychudły. Nie jest z typu mięśniaków, jednak do rodzaju "ciotek" również nie należy - najlepiej byłoby go określić w tym wypadku mianem "przciętniak". Jego stopy są krótkie i szczupłe.
Twarz: Ma bladą cerę, która jest idealnym kontrastem do jego kruczoczarnych, bujnych i zarazem krótkich włosów (fryzura mniej więcej taka). Mimo swojego młodego wieku ma wyraziste rysy twarzy. Jego oczy są nienaturalnego, mocnego żółtego koloru, a brwi królujące nad nimi są dosyć cienkie. Nie posiada żadnych pryszczy, blizn czy innych znamion/pieprzyków na twarzy.
Ubranie: Chodzi ubrany w białą, pobrudzoną i zaniedbaną tunikę (coś w rodzaju tej, którą miał Obi-Wan, tyle że dłuższa - sięga do ziemi), wykonaną z niezbyt drogiego materiału. Przepasa ją brązowym, wyblakłym paskiem. Nosi jasnobrązowe buty, w stylu kowbojek (malutkie podwyższenie na pięcie, a same buty sięgają powyżej kostek), a w wypadku mniejszej temperatury powietrza ubiera na siebie również stary, zaniedbany i o wiele za długi jasnobrązowy płaszcz.
((Portret umieszczony na górze postu to wygląd mojej postaci, gdy dorośnie [jeśli do tego czasu przeżyje])
Umiejętności: Zakres jego umiejętności jest bardzo wąski, w końcu to dziecko. Nie jest obeznany w walce: czy to wręcz, czy bronią. Jedyne co ćwiczy to czasem uderzenia kijem w drzewo, jednak poważnym treningiem tego nazwać nie można. Na programowaniu jak na swój wiek zna się rewelacyjnie, natomiast w skali programistów jest dopiero początkującym. Opanował bardzo, bardzo podstawowe zakresy perswazji, kradzieży kieszonkowej czy bardzo pobieżnie naprawy. Nie zna się na używaniu broni strzeleckiej czy prowadzeniu pojazdów.
Ekwipunek:
- -Palnik plazmowy, potajemnie skradziony swemu właścicielowi,
-Cyfronotes, prowadzony w formie pamiętnika,
-Stara, skórzana czarna sakiewka i mimo, iż dzieciak nie posiada żadnego dochodu czy wypłaty za pracę, którą wykonuję, to nosi ją zawsze w kieszeni, gdzie jest przez niego przetrzymywana nawet, gdy Reynald idzie spać (mimo wszystko sakiewka jest pusta),
-Ubranie (na sobie, opisane powyżej w sekcji "Wygląd"),
Środki komunikacji: Brak
Historia:
Rozdział I - Narodziny Reynalda
Deszcz bębnił po dachach okolicznych budynków, uderzając o chodnik. Błyskawica rozerwała niebo na strzępy. Przez malutkie okienko w kształcie koła wpadało niewiele światła, ponieważ chmury deszczowe całkowicie zakryły niebo, a jego większa ilość towarzyszyła jedynie częstym błyskom spowodowanym przez uderzenie pioruna. Mężczyzna siedział przy stoliku, ciężko dysząc. W lewej dłoni mocno ściskał pióro, jego ręce trzęsły się. Po chwili odkaszlnął, lekko przygasając płomień, wylewając wosk ze świeczki, usadowionej na pobliskiej półce. Zaczął on pisać.. nie w cyfronotesie, a na pergaminie. To była.. - to jest jego historia.
* * * * *
Wygrzebałem kawałek pergaminu z mojej szafki.. Postanowiłem to spisać.. Spisać moje życie, co mnie spotkało i mając głuchą nadzieję, że ta notka trafi do mego syna, umrzeć w spokoju.. Od tygodnia jestem chory na jakąś dziwną chorobę.. Nikt nie jest w stanie mi pomóc, powoli opadam z sił, a śmierć stoi tuż za progiem.. Zacznę od początku..
Wiodłem spokojne życie, tu, na Taris. Pewnej nocy musiałem wszystko zniszczyć.. Upiłem się w kantynie, a potem.. Potem przespałem się z jakąś kurtyzaną.. Zaszła w ciążę i próbowałem się od niej odizolować, ale ciągle chodziła za mną krok w krok. Potrafiła rozkodować mój zamek do drzwi i przesiadywała w moim własnym domu bez mojej zgody. Nie mogłem jej nic zrobić - szantażowała mnie, że wyda z kim tak naprawdę jest w ciąży - to zniszczyłoby moją reputację.. Musiałem ją przyjąć do siebie.
Urodził się syn.. Nie miałem powodów do świętowania. Udawałem, że Katherin poznałem podczas jakiejś kolacji i zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Wszyscy mi gratulowali, a im więcej życzyli mi szczęścia z kobietą, tym bardziej byłem na nią wściekły.. Wykorzystała mnie...
Chłopak dorastał, a ja nie mogłem znieść widoku jego i matki. Teraz już nic na mnie nie ciążyło - kto by uwierzył jej wersji wydarzeń, a nie mojej? Biłem ich, katowałem z całych sił. Matkę, bo mnie wykorzystała - syna, bo był powodem nieszczęścia. Mijały miesiące, lata.. Chłopak miał sześć lat, a wtedy, gdy przyszedłem pijany do domu.. Zabiłem jego matkę, zakatowałem ją na śmierć... Ja.. ja po prostu nie chcę dłużej o tym myśleć.. Pamiętam, gdy zapłaciłem przemytnikom za wywiezienie jej ciała.. Widziałem, jak leżała bez ruchu.. Blada, z zamkniętymi oczyma.. Nie oddychała.. Wtedy zdałem sobie tak naprawdę sprawę z tego, że... że ją kochałem.
Rozdział II - Gniew
Został mi tylko syn.. To jego winiłem za wszystko, co mnie spotkało. Odizolowałem go od innych, traktowałem jak zwierzę. Nie miał pokoju - mieszkał w klatce. Biłem go i głodziłem, nie widziałem innego wyjścia.
Pamiętam, gdy Reynald płakał i błagał mnie, żebym go już nie bił.. To na nic - denerwował mnie wtedy jeszcze bardziej. Wyżywałem się na nim fizycznie, jak i psychicznie wyzywając go, mówiąc mu gorzką prawdę. Po dwóch latach kompletnej niewoli postanowiłem go uwolnić. Nie miał on żadnych kolegów, znajomych czy zabawek. Był samotny, wychowywał się sam. Mimo wszystko brał matkę za wzór do naśladowania - uważał, że była ona wspaniałą kobietą, z równie pięknymi ideałami i poglądami. Zaprzyjaźnił się on z jakimś siwym starcem, który nauczył go czytać i pisać oraz czynić dobro. Ćwiczył go także w obsługiwaniu komputerów czy naprawie. Im bardziej praworządny robił się Reynald, tym bardziej ja staczałem się na dno. Wpadłem w nałóg - nie raz mój własny syn zastawał mnie w domu z kurtyzanami, gdy byłem pijany.
Mimo wszystko nigdy mnie nie odtrącił.. Pamiętam, że zawsze się do mnie uśmiechał i mimo strachu do mojej osoby, sam do mnie przychodził, aby porozmawiać.. Zacząłem go po woli rozumieć i kochać, przepraszałem go za swoje czyny, jednak będąc pod wpływem alkoholu biłem go z całych sił. Pewnego razu, gdy po raz kolejny złamałem swoją przysięgę, że wszystko będzie już w porządku i skatowałem go tak, iż był na skraju śmierci, Reynald uciekł ode mnie.
Rozdział III - Nowe życie
Drogi pamiętniku! To znowu ja, Reynald.. Jestem na Nar Shaddaa od prawie miesiąca.. Ciągle po głowie biegają mi myśli, gdy schowałem się w pojemniku z plastali na jakim riordiańskim frachtowcu i wyleciałem potajemnie z Taris. Pamiętam też, gdy pojemnik otworzył Toydarianin Roddo. Nikt nie wiedział kim jestem i skąd wziąłem się na statku, toteż uczynił mnie swoim niewolnikiem.. Jest tu o wiele lepiej, niż na Taris. Mimo to trochę tęsknie za tatą i mamą. Bardzo ich kocham. Pracuję jako służący w barze, ale mogło być gorzej. Mam jedzenie i ubranie oraz nocleg, interesuje się hakerstwem.. Szkoda, że nie ma tu odpowiedniego sprzętu.. Trudno!
* * * * *
Trzy miesiące później, w ósme urodziny Reynalda dostał on list od ojca, w którym ten przepraszał go i błagał o wybaczenie, będąc na łożu śmierci z powodu choroby. Chłopiec mu wybaczył i kilka dni opłakiwał jego śmierć. Mieszka tam do teraz, prowadzi swój nędzny żywot, jednak jest pełen radości i żyje chwilą. Pamięta czasy spędzone na rodzinnej planecie i uważa, że w gruncie rzeczy tutaj nie jest aż tak źle.
* * * * *
Wygrzebałem kawałek pergaminu z mojej szafki.. Postanowiłem to spisać.. Spisać moje życie, co mnie spotkało i mając głuchą nadzieję, że ta notka trafi do mego syna, umrzeć w spokoju.. Od tygodnia jestem chory na jakąś dziwną chorobę.. Nikt nie jest w stanie mi pomóc, powoli opadam z sił, a śmierć stoi tuż za progiem.. Zacznę od początku..
Wiodłem spokojne życie, tu, na Taris. Pewnej nocy musiałem wszystko zniszczyć.. Upiłem się w kantynie, a potem.. Potem przespałem się z jakąś kurtyzaną.. Zaszła w ciążę i próbowałem się od niej odizolować, ale ciągle chodziła za mną krok w krok. Potrafiła rozkodować mój zamek do drzwi i przesiadywała w moim własnym domu bez mojej zgody. Nie mogłem jej nic zrobić - szantażowała mnie, że wyda z kim tak naprawdę jest w ciąży - to zniszczyłoby moją reputację.. Musiałem ją przyjąć do siebie.
Urodził się syn.. Nie miałem powodów do świętowania. Udawałem, że Katherin poznałem podczas jakiejś kolacji i zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Wszyscy mi gratulowali, a im więcej życzyli mi szczęścia z kobietą, tym bardziej byłem na nią wściekły.. Wykorzystała mnie...
Chłopak dorastał, a ja nie mogłem znieść widoku jego i matki. Teraz już nic na mnie nie ciążyło - kto by uwierzył jej wersji wydarzeń, a nie mojej? Biłem ich, katowałem z całych sił. Matkę, bo mnie wykorzystała - syna, bo był powodem nieszczęścia. Mijały miesiące, lata.. Chłopak miał sześć lat, a wtedy, gdy przyszedłem pijany do domu.. Zabiłem jego matkę, zakatowałem ją na śmierć... Ja.. ja po prostu nie chcę dłużej o tym myśleć.. Pamiętam, gdy zapłaciłem przemytnikom za wywiezienie jej ciała.. Widziałem, jak leżała bez ruchu.. Blada, z zamkniętymi oczyma.. Nie oddychała.. Wtedy zdałem sobie tak naprawdę sprawę z tego, że... że ją kochałem.
Rozdział II - Gniew
Został mi tylko syn.. To jego winiłem za wszystko, co mnie spotkało. Odizolowałem go od innych, traktowałem jak zwierzę. Nie miał pokoju - mieszkał w klatce. Biłem go i głodziłem, nie widziałem innego wyjścia.
Pamiętam, gdy Reynald płakał i błagał mnie, żebym go już nie bił.. To na nic - denerwował mnie wtedy jeszcze bardziej. Wyżywałem się na nim fizycznie, jak i psychicznie wyzywając go, mówiąc mu gorzką prawdę. Po dwóch latach kompletnej niewoli postanowiłem go uwolnić. Nie miał on żadnych kolegów, znajomych czy zabawek. Był samotny, wychowywał się sam. Mimo wszystko brał matkę za wzór do naśladowania - uważał, że była ona wspaniałą kobietą, z równie pięknymi ideałami i poglądami. Zaprzyjaźnił się on z jakimś siwym starcem, który nauczył go czytać i pisać oraz czynić dobro. Ćwiczył go także w obsługiwaniu komputerów czy naprawie. Im bardziej praworządny robił się Reynald, tym bardziej ja staczałem się na dno. Wpadłem w nałóg - nie raz mój własny syn zastawał mnie w domu z kurtyzanami, gdy byłem pijany.
Mimo wszystko nigdy mnie nie odtrącił.. Pamiętam, że zawsze się do mnie uśmiechał i mimo strachu do mojej osoby, sam do mnie przychodził, aby porozmawiać.. Zacząłem go po woli rozumieć i kochać, przepraszałem go za swoje czyny, jednak będąc pod wpływem alkoholu biłem go z całych sił. Pewnego razu, gdy po raz kolejny złamałem swoją przysięgę, że wszystko będzie już w porządku i skatowałem go tak, iż był na skraju śmierci, Reynald uciekł ode mnie.
Rozdział III - Nowe życie
Drogi pamiętniku! To znowu ja, Reynald.. Jestem na Nar Shaddaa od prawie miesiąca.. Ciągle po głowie biegają mi myśli, gdy schowałem się w pojemniku z plastali na jakim riordiańskim frachtowcu i wyleciałem potajemnie z Taris. Pamiętam też, gdy pojemnik otworzył Toydarianin Roddo. Nikt nie wiedział kim jestem i skąd wziąłem się na statku, toteż uczynił mnie swoim niewolnikiem.. Jest tu o wiele lepiej, niż na Taris. Mimo to trochę tęsknie za tatą i mamą. Bardzo ich kocham. Pracuję jako służący w barze, ale mogło być gorzej. Mam jedzenie i ubranie oraz nocleg, interesuje się hakerstwem.. Szkoda, że nie ma tu odpowiedniego sprzętu.. Trudno!
* * * * *
Trzy miesiące później, w ósme urodziny Reynalda dostał on list od ojca, w którym ten przepraszał go i błagał o wybaczenie, będąc na łożu śmierci z powodu choroby. Chłopiec mu wybaczył i kilka dni opłakiwał jego śmierć. Mieszka tam do teraz, prowadzi swój nędzny żywot, jednak jest pełen radości i żyje chwilą. Pamięta czasy spędzone na rodzinnej planecie i uważa, że w gruncie rzeczy tutaj nie jest aż tak źle.
((rozumiem, że historia ewenementem nie jest, jednak nie znam klimatów Star Wars na tyle, by móc wymyślić coś super oryginalnego i ciekawego, proszę o zrozumienie :)))
EDIT: ((w sumie ciężko opisać historię dziecka, więc jest to po części lanie wody - przecież jego życie dopiero się zaczyna i założeniem, gdy tworzyłem tą postać było, by utworzyć historię z biegiem gry na forum - większość zapisów o przeszłości postaci opisuje tylko w szczątkach swoje dzieciństwo, a w swoim opisie skupiają się na latach młodzieżowych i dorosłych, więc jeszcze raz proszę o wyrozumiałość :P))