Victor Whun
Rasa: Człowiek
Profesja: Victor nie zajmuje się niczym konkretnym, nie ma pracy, chyba, że proste prace dorywcze za miskę strawy i bycie złodziejem można uznać za profesję. Obecnie żyje na skraju nędzy.
Data urodzenia: 11 ABY (15 lat)
Usposobienie: Ze względu na swoje arystokratyczne pochodzenie Victor jest bardzo dobrze wychowany, ma także wielkie ambicje. Wiecznie zamyślony, rzadko się uśmiecha. Ludzie instynktownie wołają na niego „książę”, choć żebrze i nie ma za co żyć. Bardzo śmiały, nie boi się niczego, mimo, że wielokrotnie bliski był śmierci z rąk bandytów, których próbował okraść. To człowiek z żelaznymi zasadami, pomimo wielu propozycji nigdy nie dołączył do łowców nagród i najemników, to uwłacza jego wielkiej dumie. Często staje w obronie słabszych, za co musi drogo płacić, będąc wielokrotnie obijanym przez lokalnych opryszków. Jedynym hobby Victora jest nauka. Jego umysł błyskawicznie analizuje świat, który go otacza, cały czas sięga po świeżą wiedzę. Świetnie zna tereny na których mieszka, Coruscant nie ma dla niego żadnych tajemnic, wielu ludzi kojarzy tam pseudonim „Książę”. Wśród biednych i uczciwych mieszkańców Victor cieszy się szacunkiem i sympatią, niestety jest to zdecydowana mniejszość, liczne bandziory zawsze z niego szydzą, co bardzo utrudnia mu życie. Chodzą plotki, że chłopak powoli traci kontakt z rzeczywistością, wielu uważa, że ma wielkie problemy ze swoją psychiką, lubi w centrum wydarzeń, dąży do tego za wszelką cenę, przy czym często zachowuje się jak szaleniec.
Wygląd: Bardzo wysoki jak na swój wiek, ma około 179cm wzrostu. Barczysty, dobrze zbudowany, waży około 80 kg, w których większość to masa mięśniowa; aż z trudem uwierzyć, że zachował tyle sił pomimo głodu. Niewielu ludzi w tej części galaktyki byłaby skłonna spotkać się z nim w ciemnej uliczce, choć nie wygląda na zabijakę. Jego twarz ma szlachetne, delikatne rysy, odczucie to dopełniają długie, kruczoczarne, lekko falowane włosy i jasne niebieskie oczy, nad którymi widnieją krzaczaste brwi. Na twarzy ma kilkudniowy zarost, często jego twarz jest zwyczajnie brudna. Nie ma żadnych znaków rozpoznawczych, choć wiadomo, że jest przystojny, czemu nie wadzi nawet jego fatalne odzienie. Victor nosi swoje stare, kiedyś zapewne drogie i wspaniałe ubranie, które obecnie wygląda jak brudna, lepiąca się szmata.
Umiejętności: Jak na młodzieńca wcale nie małe, chociaż nie ma domu, żyje na ulicy i wygląda strasznie, to można powiedzieć, że Bóg hojnie wyposażył go w dar przenikliwego umysły, wielkiej inteligencji i mądrości. Jest szalenie błyskotliwy, charyzmatyczny, to urodzony przywódca. Dodatkowo zna wiele języków, posługuje się nimi znakomicie, mógłby jak równy z równym rozmawiać z wieloma dyplomatami. Poza tymi wrodzonymi talentami, nie umie zbyt wiele. Jest wysportowany, silny, dużo może zrobić ze swoim ciałem, ale nigdy nie przechodził treningu bojowego. Zupełnie nie zna się na mechanizmach, to dla niego czarna magia.
Ekwipunek:
-ubranie
-niewielki zapas jedzenia
-mały, kieszonkowy blaster( nie umie się nim posługiwać, ma na wszelki wypadek)
Historia:
-Kim jesteś?
-Teraz nikim.
-Dlaczego?
-Miałem pecha.
-Skąd pochodzisz?
-Z arystokratycznej rodziny.
-Z planety?
-Zewnętrzne rubieże.
-Nie podasz nazwy?
-Po co?
-Ile masz lat?
-15
-O czym marzysz?
-O potędze.
-Nie zależy ci na miejscu do życia?
-Nie.
-Nie możesz powiedzieć nic więcej o sobie?
-Nie.
-Dlaczego?
-To nie jest ważne.
-W takim razie co jest ważne?
-Przyszłość.
-A twoja będzie wielka, książę?
-Tak.
-Chcesz nam coś jeszcze powiedzieć?
-Nie.
-Dziękuję bardzo! Oto nasza gwiazda: WIELKI KSIĄŻĘ! Byliście świadkami ekskluzywnego wywiadu z przyszłym Kanclerzem Republiki i Imperatorem! Podziękujcie brawami naszej gwieździe!
Jak zwykle Victorowi towarzyszyły kpiny i głupie śmiechy. Do tego baru przychodził co tydzień, żeby zdobyć jedzenie, nieraz wystawiając się na szyderstwa widowni. Jego występy, były stałym punktem programu („O patrzcie! Znów ten idiota z ulicy!”). Za każdym razem był popychany, opluwany i skopany. Zawsze gdy tu był, aż się w nim gotowało z wściekłości, jego duma była wyjątkowo urażona. Oczywiście, nikt to tam był nie opluł go bezkarnie, Victor starał się odpłacić solidnym ciosem, jednak niewiele to zmieniało, zawsze z tej speluny wychodził poniżony, choć z pełnym żołądkiem. Nikt z widowni nie byłby wstanie określić, dlaczego przychodzi i słucha tego dzieciaka, fakt, wyśmiewanie go było dość przyjemne, ale w tym chłopcu coś było, wewnętrzna siła, pewność siebie i klasa. Ludzie lubili go słuchać, wszyscy nim pomiatali, ale jako człowiek, był bardzo intrygujący. Mieszkańców dolnych poziomów Coruscant rzadko coś potrafi zainteresować, jednak Victor był kimś zupełnie wyjątkowym. Tak naprawdę nikt tam nie wie nic o jego przeszłości. Wiadomo, że jest arystokratą, podobno jego ojciec zginął jako potężny przywódca jednej z wielu zbuntowanych planet, zabity przez wielkiego Łowcę Nagród Jango Fetta, Lorda Vadera, Revana, albo inną powszechnie znaną i wzbudzającą sensację postać. Ludzie pragnęli go lepiej poznać, wysłuchać, ale nigdy nikt nie dał mu nic w zamian, poza miską ciepłej zupy. Mimo, że był dumny, co tydzień przychodził to tej przeklętej speluny, bo lubił do ludzi mówić, lubił gdy wszyscy na niego patrzą, nawet z pogardą. Chciał, być w centrum wydarzeń, chciał, by ktoś usłyszał, że wyśmiewany „Książę” będzie kiedyś wielki.
///avatara wrzucę jak coś znajdę.