Data i miejsce narodzin: 7 ABY, Dantooine
Rasa: Człowiek
Profesja: Myśliwy
Usposobienie: Merklon jest człowiekiem cierpliwym, jak każdy porządny łowca. Cechuje go ostrożność, która objawia się między innymi w tym, że próbuje poznać swojego rozmówcę. Nie należy do ludzi, którzy sprzedaliby własną matkę za kilka kredytów. Ma dość silne poczucie sprawiedliwości, co często jest dla niego zgubne. Nie jest on samotnikiem. Lubi wypić, acz bez przesady, przez co często można spotkać go w barze.
Wygląd: Merklon jest wysokim, dobrze zbudowanym człowiekiem o jasnej karnacji. Ma długie włosy, które zwykle upina w kuc. Jego oczy mają barwę zieloną. Nos ma lekko wydłużony. Zarostu on nie posiada. Na sobie nosi szarą koszulę i spodnie brązowego. Zawsze nosi ze sobą swój karabin snajperski. Gdy idzie na wyprawę łowiecką ma ze sobą torbę.
Umiejętności:
Świetnie posługuje się sztucerem myśliwskim- po sześciu latach treningu Merklon bardzo dobrze opanował strzelanie z broni myśliwskiej.
Szybki bieg: temu łowcy nie raz zdarzało się uciekać od stada ogarów, dzięki czemu bardzo szybko biega.
Umiejętność przetrwania w dziczy: Mer został nauczony jak przetrwać tam, gdzie nie ma prawie żadnych śladów cywilizacji.
Pozyskiwanie zdobyczy ze zwierząt: Człowiek ten potrafi oprawiać zwierzynę z Dantooine.
Ekwipunek:
Ubranie
Sztucer myśliwski
4 ogniwa energetyczne
Torba na ramię
Nóż
50 kredytów
Historia
Dzieciństwo
Merklon urodził się na małej posiadłości ziemskiej na planecie Dantooine. Nie była ona zbyt wielka - składała się na stodołę z cegieł, kamienny dom, już stary, drewniany płot, który wyglądał, jakby ledwo przetrwał bitwę na Dantooine podczas wojen klonów, i około hektara ziemii. Gdy skończył 4 lata zaczął pomagać rodzicom i jego starszemu o 5 lat bratu - Anuarowi w pracach na polu.
Młody człowiek nigdy nie lubił pracy jako rolnik, więc odkąd zaczął pracować w polu zawsze wieczorem, po skończonej robocie, patrzyć na myśliwych powracających z łowów. Pewnego wieczora, gdy chłopiec miał już 12 lat, podszedł do niego starszy brat. Chłopiec jak zwykle przyglądał się wtedy łowcą. Anuar wtedy zaczął rozmowę patrząc razem z nim:
-Prędzej iraz przerośnie ogara, niż ty będziesz farmerem.- zaczął jego brat
-Cóż nigdy mnie nie ciągnęło do bycia rolnikiem.
-I nigdy nim nie będziesz. Wszak ziemię zawsze dziedziczy starszy.- powiedział, po czym dodał- całe szczęście
-Wiem o tym -zaczął- i nawet się z tego cieszę.
-Przyjaciel ojca, który jest łowcą, akurat szuka ucznia. Może powinieneś porozmawiać o tym z tatą? Nie powinieneś być w tym aż taki zły.
-Skąd ty... -rozpoczął zdanie Merklon, lecz nie dokończył, gdyż jego brat powiedział doń z rozbawieniem:
-Codziennie patrzysz na tych ludzi z zafascynowaniem, przez co nie trudno się było domyśleć. Teraz jednak powinieneś iść do ojca.
Merklon poszedł zaraz do domu, gdzie zaraz ojciec przywitał go od progu:
-Witaj Mer! Chcesz porozmawiać na temat swojego przyszłego zawodu?
-Skąd wiesz? Anu ci powiedział?
-Nie nic nie mówił. Prawdę mówiąc to ja go do ciebie wysłałem. Chcesz zostać łowcą, prawda?
-Tak. Brat mi mówił, że znasz kogoś, kto by mnie przyjął. Przy okazji nie mógłbyś mu powiedzieć, by nie nabijał się ze mnie?
-owszem. Mój kolega Dewet już zgodził się cie przyjąć. Przygotowałem już dla ciebie torbę z ubraniem i żywnością. Tobie zostaje już tylko ją wziąć i pójść do baru, gdzie powinieneś znaleźć swojego nauczyciela. A co do twojego brata, to taka już rola starszego rodzeństwa
-Prędzej iraz przerośnie ogara, niż ty będziesz farmerem.- zaczął jego brat
-Cóż nigdy mnie nie ciągnęło do bycia rolnikiem.
-I nigdy nim nie będziesz. Wszak ziemię zawsze dziedziczy starszy.- powiedział, po czym dodał- całe szczęście
-Wiem o tym -zaczął- i nawet się z tego cieszę.
-Przyjaciel ojca, który jest łowcą, akurat szuka ucznia. Może powinieneś porozmawiać o tym z tatą? Nie powinieneś być w tym aż taki zły.
-Skąd ty... -rozpoczął zdanie Merklon, lecz nie dokończył, gdyż jego brat powiedział doń z rozbawieniem:
-Codziennie patrzysz na tych ludzi z zafascynowaniem, przez co nie trudno się było domyśleć. Teraz jednak powinieneś iść do ojca.
Merklon poszedł zaraz do domu, gdzie zaraz ojciec przywitał go od progu:
-Witaj Mer! Chcesz porozmawiać na temat swojego przyszłego zawodu?
-Skąd wiesz? Anu ci powiedział?
-Nie nic nie mówił. Prawdę mówiąc to ja go do ciebie wysłałem. Chcesz zostać łowcą, prawda?
-Tak. Brat mi mówił, że znasz kogoś, kto by mnie przyjął. Przy okazji nie mógłbyś mu powiedzieć, by nie nabijał się ze mnie?
-owszem. Mój kolega Dewet już zgodził się cie przyjąć. Przygotowałem już dla ciebie torbę z ubraniem i żywnością. Tobie zostaje już tylko ją wziąć i pójść do baru, gdzie powinieneś znaleźć swojego nauczyciela. A co do twojego brata, to taka już rola starszego rodzeństwa
Merklon pożegnał się z ojcem i wziął torbę. Poszedł do kantyny, gdzie spotkał jednego z ludzi, którym się przyglądał.
Uczeń łowcy
Kantyna była lekko obskurna, lecz to był i tak luksus w tej wiosce. Pierwsze, co się rzucało w oczy na wejściu, to lada. Była ona wykonana z jakiegoś metalu. Drewniana podłoga zaś lekko już skrzypiała. Stoły i krzesła zostały obite skórami miejscowych zwierząt. W karczmie jak zwykle wieczorem było kilku rolników i handlarzy. Część z nich leżała na ławach, prawdopodobnie przez wypicie soku Juma. Właściciel obsługiwał jakiegoś faceta, zaś łowca siedział przy jednym ze stolików sącząc jakiś płyn.
Merklon przyjrzał się mu. Był to brązowoskóry człowiek prawdopodobnie pochodzący z cieplejszych części planety. Miał włosy krótko ścięte. Ubrany był w czarne spodnie i zieloną koszulę, zaś przez ramię miał przewieszony stary sztucer.
-Kogoś szukasz chłopcze?
-Tak proszę pana. Szukam łowcy o imieniu Dewet- powiedział nieśmiało chłopiec.
-Ja jestem Dewet. Czyżbyś nazywał się Merklon Ny'arah?
-Tak, to ja.
-Twój ojciec już mi o wszystkim powiedział. Nie wyglądasz mi na słabego. Odtąd jesteś moim terminatorem. Mieszkam obok karczmy - idź tam i wyśpij się. Z samego rana ruszamy na łowy. Teraz idź i daj mi w spokoju wypić.
-Kogoś szukasz chłopcze?
-Tak proszę pana. Szukam łowcy o imieniu Dewet- powiedział nieśmiało chłopiec.
-Ja jestem Dewet. Czyżbyś nazywał się Merklon Ny'arah?
-Tak, to ja.
-Twój ojciec już mi o wszystkim powiedział. Nie wyglądasz mi na słabego. Odtąd jesteś moim terminatorem. Mieszkam obok karczmy - idź tam i wyśpij się. Z samego rana ruszamy na łowy. Teraz idź i daj mi w spokoju wypić.
Od tej pory Merklon mieszkał razem z myśliwym. Podczas polowań pokazywał mu gatunki zwierząt występujących na planecie, uczył jak przetrwać w dziczy i jak pozyskiwać mięso, skórę i rogi ze zdobyczy. W dniu jego czternastych urodzin Dewet podarował Merklonowi blaster. Od tego czasu zaczął uczyć go strzelać do róznej kategorii zwierząt - od małego faboola, aż po rogatego ogara kath.
Gdy Merklon osiągnął wiek dojrzały miał się wybrać samotnie na polowanie - miał to być ostateczny test na to, czy jest on gotowy aby zakończyć naukę. Młody człowiek poszedł do wodopoju. Była to mała polana z przechodzącą przez nie rzeką. Było tam także dość sporo różnobarwnych kwiatów. Łowca ustrzelił tam kilka irazów. Prócz tego i kilka fabooli zostało nową zdobyczą młodego łowcy. Gdy wrócił do osady mistrz zaraz doń podszedł.
-Spisałeś się. Teraz tylko ostatnia część testu. Oporządź swoją zdobycz. - powiedział dając mu nóż. Merklon wykonał polecenie.
- Widzę, że już znasz dostatecznie fach łowcy. Teraz pozostaje mi tylko życzyć ci powodzenia w dalszych łowach. Zdobycz i nóż zachowaj dla siebie - przydadzą ci się.
-Dziękuję.
-Teraz zostaje nam tylko to oblać. Co ty powiesz na wypad do kantyny? Ja stawiam.
-Spisałeś się. Teraz tylko ostatnia część testu. Oporządź swoją zdobycz. - powiedział dając mu nóż. Merklon wykonał polecenie.
- Widzę, że już znasz dostatecznie fach łowcy. Teraz pozostaje mi tylko życzyć ci powodzenia w dalszych łowach. Zdobycz i nóż zachowaj dla siebie - przydadzą ci się.
-Dziękuję.
-Teraz zostaje nam tylko to oblać. Co ty powiesz na wypad do kantyny? Ja stawiam.
Po tym dniu Mer został samodzielnym łowcą. Czasem miał szczęście i kilka kredytów wpadło do kieszeni, a czasem musiał zwiewać przed ogarem albinosem.