2. Rasa: Kiffar
3. Profesja: Po prostu mieszkaniec Galaktyki.
4. Data urodzenia: 2 ABY
5. Usposobienie:
Sajin to osoba, która na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym specjalnym. Może to właśnie jest jego sposobem na przetrwanie w Galaktyce? Nie ma żadnego określonego celu w życiu. Do szczęścia potrzeba mu jedynie trochę jedzenia i miejsca do spania. Tak właściwie to nie ma chyba żadnej osoby, która wie o nim coś więcej, lecz mimo to, zwykle ludzie kojarzą go ze względu na to, że często przechadza się po mieście, a niektórzy nawet mylą go z żebrakiem. Są jednak w dużym błędzie. Sajin w swym nieróbstwie potrafi czasem pomóc komuś w potrzebie. Nie żeby był specjalnie życzliwy. Po prostu liczy na kilka kredytów, bądź coś na ząb. Nie można więc mylić interesowności z życzliwością, zwłaszcza w jego przypadku. Czasem ludzie twierdzą, że kiedyś był on kimś. Nie sprawia problemów w mieście. Czasem ciągnie się za nim niemiły odór, po czym można wnioskować, że ostatnimi czasy nie był zbyt „życzliwy”. Prócz tego nikt nie jest w stanie więcej powiedzieć na temat tej postaci. Nikt nie jest też w stanie określić, czy Sajin uśmiecha się, płacze, czy czasem bywa wesoły lub coś go trapi. Gdyby ktoś pierwszy raz się z nim zetknął, mógłby stwierdzić, że nie ma on sumienia, czy może duszy, ponieważ wygląda bowiem na bardzo obojętnego.
6. Wygląd:
Osobnik dość szczupły, lecz całkiem nieźle umięśniony. Widać po nim, że pewnie kiedyś nie była mu obojętna jego kondycja i sylwetka. Może dzięki takiej właśnie postawie jest w stanie wykonać wiele prac, których się podejmuje od czasu do czasu. Kiffar ma dość surowe rysy twarzy. Jego kruczoczarne włosy sięgają mu do ramion, lecz w ich układzie ciężko doszukiwać się ręki fryzjera. Może nie ma wystarczająco dużo kredytów, by pomóc mu się wzbogacić? A może jest to obojętność? Patrząc dalej można dostrzec, że Sajin ma szare, lekko zaspane oczy, przez co lepiej widać, że nie jest to osoba zaciekawiona losami Galaktyki. Na jego twarzy zwykle widnieje zarost. Mężczyzna ubiera się w zwykłą koszulę koloru szarego oraz czarne, luźne spodnie. Buty nosi wysokie, bo do połowy łydki. Zazwyczaj spodnie są w nie niedbale wciśnięte, co czasem może nawet dodaje mężczyźnie uroku.
7. Umiejętności:
-Dobrze opanowana sztuka znikania z miejsc, w których za chwilę może zrobić się gorąco.
-Retoryka na dość wysokim poziomie, co pozwala czasem wynegocjować niższe ceny w sklepie.
-Strzelanie z blastera nieźle opanowane.
-Walka bronią białą. Kiedyś potrafił całkiem dobrze posługiwać się wszelkimi lancami elektrycznymi, co nie pozwalało jego wrogom na pewność siebie i brawurę podczas walk.
-opanowane języki: dantaryjski, ansioniański,
8. Ekwipunek:
-cyfronotes
-blaster DC-15s
-kilka kredytów
9. Środki komunikacji:-
10. Historia:
Kiffu to planeta o niezwykle suchym klimacie, leżąca na Wewnętrznych Rubieżach. Planeta zamieszkiwana głównie przez kiffarów, którzy byli rasą właściwie niczym nieróżniącą się od ludzi, a jedyną różnicą było to, że ludzie nie potrafili w przeciwieństwie do nich odczytywać przeszłości przedmiotów za pomocą dotyku. Nie było to jednak cechą każdego z przedstawicieli tej rasy. Każdy nieco bardziej oczytany mieszkaniec Galaktyki chociaż raz słyszał o tym, jak przedstawiała się sytuacja polityczno-społeczna na planecie Wewnętrznych Rubieży. Podział na klany, czy tytuł Sheyfa nie stanowiły żadnej zagadki. Wszystko było tak zbudowane przed najazdem Separatystów na planetę, co miało miejsce około 21 BBY. Oczywiście na planecie zapanowała pozorna wolność. Struktura klanowa istniała, jednak żaden z nich nie władał planetą. Kiffu rozpoczęła właśnie nowy rozdział w życiu.
Do klanu Kirr należała młoda kobieta, która miała wkrótce wyjść za bogatego mężczyznę z innego klanu. Mimo początkowych trudności miłosnych (nie każdy przecież potrafi zakochać się od tak, zwłaszcza, kiedy ktoś żyje w bogatej rodzinie, a małżeństwo to jedynie transakcja między klanami) Asatne, bo tak zwała się owa kobieta, zaakceptowała mężczyznę. Doszło do ceremoniału zaślubin i para żyła całkiem szczęśliwie. Anahn i Asatne dorobili się całkiem sporego majątku, co oczywiście przyniosło wiele korzyści dla klanu. W roku 2ABY urodził im się syn, a wydarzenie to miało rozpocząć nowy etap w życiu tych dwojga. Rodzice dali chłopcu imię Sajin. Mieli również nadzieję, że zostanie on kimś wyjątkowym, kto będzie dużo znaczył w Galaktyce, gdyż takie pozycje zyskiwali członkowie klanu Kirr. Byli oni znani i wpływowi na tyle, że mówiono nawet, iż gdyby nie okupacja, Asatne uzyskałaby tytuł Sheyfa.
Sajin dorastał w warunkach iście królewskich. Mieszkał w pięknym domu, ubierany był w najwspanialsze szaty. Jego rodzice spotykali się z wieloma wpływowymi osobami. Ze względu na tę pozycję w domu ciągle ktoś gościł, przez co chłopiec nawiązywał nowe kontakty. Poznawał ludzi z wyższych sfer, a niekiedy stawał się nawet atrakcją wieczoru, gdy w środku nocy wychodził ze swojego łóżka i wskakiwał do salonów, by za chwilę rozbawić wszystkich tam obecnych. Początkowo rodzice strasznie gniewali się z tego powodu, ale gdy zauważyli, że występy chłopca wpływają pozytywnie na rozmowy prowadzone z gośćmi, postanowili jedynie zachowywać pozory „dobrych rodziców”. Mówili jedynie:
-Kochanie, wracaj do łóżka. Jest już strasznie późno.
Sajin niechętnie wracał do siebie po czasie i całkowicie nieświadomy swojej roli zasypiał. Całkiem szybko zaczął również pobierać nauki, lecz nie uczęszczał do żadnych szkół. Nauczyciele pojawiali się u niego. Zresztą w domu była niezwykle bogata biblioteka, której zbiory sięgały nawet kilka pokoleń wstecz. Chłopiec chętnie zaglądał tam, by zgłębiać wiedzę na temat galaktyki, historii swojej planety oraz klanu, do którego przynależał.
W 14 ABY miał już 12 lat. Był to właśnie czas, gdy rodzice wysłali go na Coruscant, by zgłębiał wiedzę polityczną, lecz nie był to szczyt marzeń chłopca, to też bardzo często nie było go na zajęciach. Mogłoby to być nawet niepokojące, ale mimo to Sajin potrafił zaliczyć wszelkie egzaminy. Skończył szkołę z wyróżnieniem i w wieku 17 lat powrócił na swoją planetę. Tutaj jednak wszystko zmieniło się od jego ostatniego pobytu. Planeta nie sprawiała wrażenia ciekawej. Nawet sam dom nie był już interesujący. Z czasem ojciec Sajin’a zachorował i umarł, co było dla chłopaka strasznym przeżyciem. Życie młodego kiffara wywrócono do góry nogami, a jego częste nieobecności w domu sprawiły, że jego matka wiecznie robiła awantury, a przecież był on już dorosły. Nie rozumiał jeszcze wtedy, że to po prostu matczyna nadgorliwość. Wiadomo, że młodość to często głupota i gwałtowność, co doskonale sprawdziło się w tym przypadku. Sajin postanowił uciec z domu rodzinnego, by wreszcie stać się niezależnym poszukiwaczem przygód. Chłopak spakował najpotrzebniejsze ubrania, lekki blaster oraz kredyty, które zaoszczędził, by kilka godzin później pod osłoną nocy uciec...
Wylądował ponownie na Coruscant. Nie dlatego, że było to już całkiem daleko. Po prostu na początek wybrał planetę, którą już znał, gdyż w przeszłości pobierał tu nauki. Cóż pozostało z tych nauk amatorowi przygód w Galaktyce? Wkrótce miał się on przekonać. Gdy pojawił się na planecie szybko wpakował się w kłopoty i pozbawiony w dość brutalny sposób swoich kredytów był spisany jedynie na swoje ręce oraz blaster. Marna perspektywa, ale niestety to musiało wystarczać. Sajin zaczął zajmować się robotą, którą nie bez powodu nazywano „brudną”. Przekonywał ludzi, że są bardzo chętni, by oddać dług wierzycielom. Wychodziło mu to całkiem nieźle, lecz nie był to szczyt ambicji chłopaka. Wkrótce zamknął się on w sobie, przestał się rzucać w oczy, a pracy szukał tylko wtedy, gdy kończyły się jego kredyty. Nie chciał całe życie ściągać długów, chociaż była to szansa na łatwy zarobek. Może właśnie dlatego, że ci, którzy byli na tyle naiwni, by pożyczać, potrafili całkiem sporo zapłacić za odzyskanie własności. W głowie chłopaka, a może już mężczyzny miała miejsce niezwykła bitwa myśli. Tych dobrych, które przekonywały go, że jego ucieczka była złym pomysłem, ale również tych złych, które pozwalały mu na to, by twierdził, że jego sytuacja jest wygodna. W końcu kto nie chce być wolny, niczym ptak? Sajin zniknął z rynku tzw. negocjatorów, a miejsca w których się pojawiał były przepełnione osobami, które miały głęboko w poważaniu to, kim jest kiffar. Na szczęście dla niego samego. A może na nieszczęście?