1.Imie: Lovhak Kordin
2. Rasa: Człowiek
3. Profesja: Najemnik
4. Data urodzenia: 4BBY
5. Usposobienie: Lubiący sobie wypić, stały bywalec kantyn gorszej reputacji , bo przylać komuś też jest fajnie. Nie buduje długich zdań, mówi krótko bo po co marnować czas na zbędne gadanie które zbędnie zaprząta głowę. Lubi żarty nawet te na jego temat o ile są dobre i go nie obrażają, choć te też są znośne bo można zacząć się bić. Brzdęk kredytów jest bardzo przyjazny jego uszom, szczególnie gdy jest ich dużo, właściwie bardzo lubi słowo dużo- dużo strzelania, dużo rozrywki, dużo piwa itd.
6. Wygląd: Średnio-niskiego wzrostu ale barczysty i dobrze zbudowany mężczyzna. Ma włosy koloru ciemny blond, a jego oko jest zielono-niebieskie, cera jest jasna i nie opalona. Ze względu na swój styl życia nie jest najpiękniejszy. Na lewym policzku i ręce ma ślady po oparzeniu plazmą z granatu, od którego stracił również oko, a oczodól po nim zasłania charakterystyczną opaską. Poza tą najbardziej widoczną blizną nosi jeszcze kilka ale są nieznaczne lub za małe by do nich przywiązywać uwagę. Nosi ciemno szarą kamizelkę z wszytymi płytkami z blastoidami, pod nią ma bezszwową bluzę z oddychającego materiału. Spodnie wykonane są z mocnego materiału przypominającego jeans, ale są od niego zdecydowanie wygodniejsze, kolana i piszczel są chronione przez metalowe ochraniacze. Buty mają czarny kolor, bardzo twardą podeszwę i mocne sznurowadła, a do prawego przypięta jest pochwa z nożem.
7. Umiejętności: Dawniej był bardzo dobrym strzelcem ale po wypadku z granatem i utracie lewego oka którego co prawda nie używał przy celowaniu ale określanie odległości bez niego było dość trudne, przerzucił się na cięższe karabiny maszynowe. Bardzo lubi granaty a od czasu utraty oka, jeszcze bardziej co sprawiło że rzuca nimi na całkiem spore odległości i najczęściej kogoś nim zrani lub zabije choć brak oka tu przeszkadza. Jeżeli chodzi o komunikacje z innymi to nie włada wyszukanym językiem, ale każdy wie o co mu chodzi, co w walce się przydaje. Potrafi latać swoopami i w dostateczno-słabym stopniu śmiagaczami. Odbył także szkolenie w wojsku z którego odszedł po odbyciu rocznej służby.
8. Ekwipunek:
-Zmodyfikowany ciężki imperialny blaster samopowtarzalny
-Lekkie opancerzenie
- Opaska
- Ok.300kredytów na karcie
- Granaty(3 odłamkowe i 2 plazmowe)
-Linka zakończona zatrzaskiem(karabinkiem)
9. Środki komunikacji:
10. Historia: Lovhak urodził się na Kuat w jednym z większych miast. Jego ojciec pracował w stoczni, a matka była lekarzem w szpitalu. Lovhak początkowo uczył się do zawodu taty ale razem z kolegami dołączył się do armii imperium.
Walka mu się spodobała ale niepasowały mu misje do których był przydzielany, pacyfikacja zamieszek była nieciekawa, a rebeliantów na Kuat było za mało by móc zdobyć doświadczenie bojowe. Po pół roku służby myślał że się zanudzi na śmierć i wtedy podczas porannej musztry dowódca oddziału powiedział:
-Słuchajcie chłopaki jedziemy na front będziemy szturmować Prakseum Jedi na Yavinie 4!
W tej chwili w cały oddział wrócił entuzjazm. Mimo że nie zdobyli świątyni Lovhak wiedział że walka po zostanie jego sposobem na życie. Krótko po końcu oblężenia korzystając z uszkodzenia transportowca który lądował na nieznanej asteroidzie w celu naprawy. Gdy pilot i część żołnierzy ubrana w skafandry wyszła w na zewnątrz Lovhak namówił kolegów do dezercji. Razem z towarzyszami wyeliminował tych którym z armii śpieszno niebyło, a następnie wysłali z komputera pokładowego sygnał o rozbiciu statku. Pospiesznym dokończeniu naprawy statku odlecieli w kierunku Tatooine.
Pustynna planeta stała się rajem dla dezerterów, tu też zaczęli prowadzić działalność najemniczą. Posiadając dobry imperialny sprzęt szybko kupili nowe ubrania bojowe, gdyż mundury odstraszały klientów. Początkowo pracowali dla miejscowego hutta Kumac’a. Podczas jednej z walk między gangsterami w magazynie pracodawcy, zostali ostrzelani przez mały prom transportowy który doprowadził do zawalenia się dachu. Wszyscy towarzysze Lovhaka zginęli, a on sam przeżył dzięki jednemu z wrogów którego goniąc wyszedł z magazynu. Hutt był wściekły gdyż w magazynie był ukryty jego prom za kilka set tysięcy kredytów a może nawet kilka milionów dla kolekcjonera starych luksusowych barek.
Hutt myślał że wszyscy strażnicy zginęli, ale gdy dowiedział się że jeden z nich żyje kazał go do siebie sprowadzić. Po schwytaniu najemnika wypytał go o wszystkie detale i znaczki na statku lub ubraniach przeciwników. Kordin został zwolniony ale nie został zabity w zamian za transporter na którym przyleciał na Tatooine.
Nie mając już towarzyszy zatrudnił się na miejscowej arenie, a następnie dołączył się do nowo przybyłego na planetę gangstera, który również nie lubił Kumac'a. Mimo że oferta nie była zbyt wysoka, zgodził się. Po pewnym czasie nowy pracodawca znalazł innych najemników. Gdy mieli się spotkać by omówić zemstę na hucie zostali niespodziewanie otoczeni przez ludzi hutta i ostrzelani. Tego dnia stracił lewe oko i został poparzonypoparzony plazmą z granatu drugi raz cudem przeżył, tym razem jednak dzięki jednemu z najemników który przewidział masakrę. Zaatakował wroga od tyłu co pozwoliło otoczonym na kontr atak. Hutt zdążył jednak opuścić pustynną planetę i poleciał na Nal Hutta gdzie odbywa ,,sesję relaxacyjne i odpoczywa od świata przestępczego. Kuatańczyk odbył potem serię misji, już nie jako szturmowiec a ciężki piechur uzbrojony w karabin żołnierza wsparcia którego używał jego kolega zasypany dachem. Aktualnie siedzi w Zordo's Haven czekając na misje... byle nie od Kumaca, a najlepiej nie od huttów.
To mój właściwie pierwszy pbf, więc z góry przepraszam za interpunkty i błędy stylistyczne.