Content

Odrzucone KP

Teelan Arro

Teelan Arro

Postprzez Teelan Arro » 27 Lis 2012, o 22:24

1. Nazwa postaci: Magister Teelan Arro

2. Rasa: Twi’lek

3. Profesja: Oficjalnie magister Ximologii (historyk/archeolog skupiający się na imperium legendarnego Xima Despoty oraz jego wojnach) oraz poszukiwacz artefaktów, w wolnych chwilach duch ciekawy świata.

4. Data urodzenia: 14 BBY

5. Usposobienie: Życie dawało Teelanowi parę razy w kość (tudzież w metal) i stan w jakim się znajduje doprowadził u niego do zwiększonego szacunku dla życia, zarówno organicznego jak i nieorganicznego. Nabrał szacunku dla droidów i często zwraca się do nich jak do normalnych, „czujących” istot.
Żyjąc z kontem pełnym szmalu, Twi’lek był bardziej rozrzutny i nie szczególnie dbał o kredyty. Ostatecznie nabrał do nich troszkę większy szacunek, chociaż nadal lubuje się w kupowaniu pierdół przy każdej możliwej okazji (jak na przykład zamawianie prawie każdego rodzaju drinka w barze tylko po to aby spróbować ich smaku).
Chłopak nasiąknął nastawieniem ojca, stając się niezbyt ufnym dla wszelkich użytkowników Mocy, bez względu na frakcje. To samo tyczy się zarówno Republiki oraz Resztek Imperium. Pierwsze, bo chociaż jest demokracyjnie to nadal istnieje korupcja i lubi się przymykać oko na to co jest zabronione (niewolnictwo, na przykład). Drugie, bo: primo, przeklneło życie jego rodziców i jego samego; secundo, moffowie i ich gierki miedzy sobą. Można powiedzieć, że jest hipokrytą gdyż nie jest (aż tak) negatywny co do Huttów, ale prawda jest taka, że u nich nie ma zasad i dlatego można wszystkiego się spodziewać. A Teelan woli brak zasad niż łamanie ich.
Warto też nadmienić, że Twi’lek lubi flirtować z kobietami, które wpadną mu w oko. Często można zauważyć jego łaknienie wiedzy historycznej oraz na temat związane z nią. Jak to mawia: „Dałbym sobie nogę albo rękę odjąć, jakbym je jeszcze miał, za możliwość korzystania z holocronu”.
Największym strachem Twi’leka jest bezradność, czego panicznie się boi.

6. Wygląd: Nie będąc wyjątkowo urodziwym (ale też nie brzydkim), historyk jako-tako dodaje sobie animuszu ubiorem i postawa. Jego wzrost wynosi około 180 cm. Oczy szare, rysy twarzy lekko sokole. Ciało naznaczone paroma bliznami i oparzeniami.

Teelan dostosowuje ubranie do zaistniałej sytuacji. Na co dzień lubi ubiór elegancki ale nie rzucający się w oczy. Nie ma zamiaru paradować z bronią tak ubrany, dlatego najwyżej nosi ukryty sztylet.
Będąc w terenie, czy to na wykopaliskach lub innych wyprawach tego typu, przekłada praktyczność nad wszystko.
Co oczywiste, najbardziej rzucają się w oczy protezy. Twi’lek nie ukrywa ich przesadnie, raptem tak jak każdy inny humanoid ukrywa swe ręce i nogi w nogawkach i rękawach.

7. Umiejętności:
- Strzelanie bronią palną i laserową: obeznanie z tego typu bronią pozwala mu na strzelanie, jednak nie można wymagać od niego oka snajpera. Zdecydowanie woli strzelanie na mniejsze odległości, stąd trandoszański oręż.
- Walka mieczem: dzięki sile oraz szybkości jakie zapewniają mu protezy, jest on wstanie dotrzymać kroku Jedi ale nie bez problemów oraz niekoniecznie być stroną aktywną w pojedynkach, przynajmniej z użytkownikami Mocy.
- Pilotowanie: na członka floty bojowej nie można liczyć ale jakoś tam daje radę pilotować co bardziej znane rodzaje pojazdów, w szczególności pokrewne jego własnego.
- Mechanika: o ile na pojazdach zna się jako tako, na tyle żeby moc reperować własny, droidy nie sprawiają mu trudności, co odziedziczył po ojcu. Sam jednak dobrze wie, że nie byłby wstanie dorównać mu wiedzą oraz doświadczeniem. Nie tyczy się to jednak jego protez, których budowę niemal zna na pamięć i mógłby składać je „z zamkniętymi oczyma”.
- Ximologia i historia galaktyki: prawdziwe hobby jakim poszczycić może się tenże Twi’lek. Miłość do historii zaszczepiła mu jego matka, a Raxus Prime do Xima Despoty. Fuzja obu zachęciła go do poszukiwania artefaktów minionych lat i doprowadziła Twi’leka do zdobycia tytułu magistra nauk historycznych (zaocznie zdobyte).
- Kultury galaktyki: jakoże kultury są nie odłączną częścią historii, i często to właśnie one popychają ku „dziejeniu się” historii, Teelan zna parę z nich. On sam też jest ciekawy ich, wiedząc, że taka wiedza może mu uratować życie oraz zdecydowanie ułatwić zdobywanie wiedzy. Przykłady dobrze poznanych kultur: Mandaloriańska (ich kultura miała bardzo duży... wpływ na historie; przebywał z nimi prawie 2 lata, latając z nimi i ucząc się na ich temat), Jawów (ostatecznie, miał spory kontakt z nimi, zarówno na Tatooine i na Raxusie), Huttyjską oraz jego własną, Twi’lekańska.
- Sprawność fizyczna: możliwości jakie protezy dają mu są ponad przeciętne, zarówno jeśli chodzi o siłe, szybkość oraz zwinność. Jednocześnie jednak jest on od nich uzależniony i ich wyłączenie z działań kończy się bezradnością Twi’leka.
- „Psychologia droidów”: spędzając kawał swego życia miedzy droidami, i mając ojca zajmującego się droidami, Teelan „rozumie jak droidy rozumują”.
- Gotowanie placków z nerfa w sosie z pahpak: jego danie popisowe (jedyne jakie na pewno nie spali). Zmielone mięso nerfa należy wymieszać z mąką, uformować w grubsze placki i smażyć na patelni na średnim ogniu. Obrane owoce pahpak pokroić na ćwiartki i grzać w niebieskim mleku, w garnku przez 10 minut. Następnie należy odstawić placki do ciepłego piekarnika aby nie utraciły ciepła a owoce wyciągnąć z garnka i przyrumienić na tej samej patelni (nie wylewać oleju!). Po „rumienieniu”, przelać olej z patelni do garnka z mlekiem i grzać tenże sos przez parę chwil na mocnym ogniu. Podawać placki z ćwiartkami polane sosem.
- Języki: Arro, po za basiciem, zna i posługuje się również twi’lekański, huttyjski oraz toydariański (epizod życia kiedy latał z pewnym toydarianinem) oraz język lekku. Rozumie też binarny droidów (jakim porozumiewają się m. in. astromechy), podstawy Mando (rozumie, co nie oznacza, że umie w nim mowić) oraz handlowy Jawów.


8. Ekwipunek:
- Mały (15 cm) sztylet z cortosis, ukryty w lewym ramieniu
- Mandaloriański miecz beskad (najczęściej w gablocie swojej kajuty)
- Najnowszy model ACP Array/Scatter Gun – „shotgun trandoszański” - modyfikowany
- Cyfronotes po ojcu
- Protezy rąk oraz nóg: czteropalczaste dłonie mogą obracać się w obie strony bez ograniczeń (alla Generał Grievous), w ramionach znajdują się ukryte skrytki na niewielkie przedmioty, jak np. wyżej wymieniony sztylet; nogi, zakończone na stopach czterema pazurami (dwa z przodu, dwa z tyłu), mają wbudowane podzespoły hydrauliczne, dające mu możliwość wykonania pojedynczych, przypominających wspomagane przez Moc, skoków. Stop z jakiego są wykonane protezy jest niezwykle wytrzymały, zarówno na klasyczną broń oraz broń energetyczną (miecz świetlny czy też miotacze, blastery) dzięki domieszce cortosis. O ile jego nogi są osłonięte prawie ze wszystkich stron metalem i ich wnętrze jest w miarę bezpieczne, o tyle jego ręce mają odsłonięte wewnętrzne strony rąk i celny strzał może je uszkodzić.
- Maska z wbudowanym komunikatorem (pozwala na połączenie z Igłą oraz statkiem), systemem wzmacniając słuch oraz chroniącym go do pewnego stopnia i systemem optycznym pozwalającym na widzenie w podczerwieni i przepuszczającym światło do oczu tylko na konkretnym (ustanawianym) poziomie. Przydatna na pustynnych planetach, w czeluściach jaskiń oraz prastarych sarkofagach i kryptach.

9. Środki komunikacji:

(jakieś pomysły na popularny pojazd z możliwościami modyfikacji?)

10. Historia:

Dodatkowa wiadomość podpięta do raportu konwoju zaopatrzeniowego CIS na Raxus Prime:

(...) oraz dodatkowo mamy niespodziankę. Mam wielką przyjemność przedstawić Waszego nowego pracownika. Jako uzdolniony technik oraz robotyk, zostanie on wysłany w przeciągu pięciu dni. Miejmy nadzieje iż będzie on dobrym dodatkiem do techników Unii Technokratycznej. Aren Arro nie sprawi zawodu, i bardzo w to wierzymy, po jego całkiem dobrym stażu dla co ważniejszych członków Naszego Banku Klanowego. Tak jak wspomnieliśmy, przebędzie wraz z zaopatrzeniem na Raxus Prime, dzień po przybyciu statków z droidami. (...)

Jak warto zauważyć, ojciec Teelana był jednym z techników Konfederacji Niezależnych Systemów. Zaczynając jako zwykły "cieć od naprawy", piął się po drabinie przez kilka mozolnych lat, ostatecznie zajmując dobrą pozycje jako jeden z ważniejszych techników InterGalaktycznego Banku Klanowego w na chwilę przez wojną, która zaczęła się z powodu jednego mężczyzny o lekko wybujałej mani na własny temat, który nadużywał stwierdzenia "wszystko idzie zgodnie z planem" oraz "kocham demokrację i kocham Republikę" (ostatecznie skończył w reaktorze a potem, niczym kot, zużywał kolejne "życia"). Sam Aren nie był szczególnie zadowolony z tego jak cała Konfederacja próbuje walczyć przeciw korupcji oraz innym machlojką Republiki. Nie zrezygnował jednak, wierząc, że służy słusznej sprawie, o którą warto walczyć (nie on jeden...). W połowie wojny został oddelegowany do zespołu konstruktorów Unii Technokratycznej na Raxus Prime.


List Arena Arro do Zianny Arro

(...) Sam nie wiem jak tu wytrzymam. Chyba tylko w na najniższych poziomach Taris czy Coruscant panują tak beznadziejne warunki. Będę jednak tu siedział bo jestem potrzebny... (...) Pamiętaj, że cały czas o Tobie myślę! I naprawdę bądź uważna. (...)


Przebywanie prawie 2 lata w atmosferze tejże planety wzmogło w Twi'leku jego dobry stosunek do droidów co okazało się bardzo ważne w późniejszym życiu. Rzucany od planety do planety, od gromady do kolejnego systemu, Aren cały czas kontaktował się ze swą żoną, która również była cały czas w ruchu, wiedząc, że schwytana mogla by być wykorzystana przeciw swemu mężowi. Wraz ze schyłkiem Wojny, w 19 BBY towarzyszył, jako personel, przywódcą CIS'u na Utapau gdzie rozegrała się jedna z ostatnich bitew. Atak Republikan na czele z Obi-Wanem Kenobim, zmusił Nute Gunreya i ferajnę do przenoszenia się na Mustafar. Sam Aren, odcięty walkami oraz ratowaniem danych dotarł na wulkaniczną planetę z długim opóźnieniem spowodowanym trudnościami związanym z omijaniem coraz aktywniejszych armad przestrzennych klonów. Jednak, to właśnie dzięki temu, przetrwał.


Prywatny dziennik Arena Arro:

(...) zmasakrowane ciała przywódców Konfederacji walały się wszędzie. Postawił bym wszystko na to, że tamten statek, chyba dyplomatyczny, co mnie minął, miał coś do czynienia z tą rzeźnią. Nie miałem jednak czasu na sprawdzenie wszystkiego. Tylko podpiąłem cyfronotes do komputerów z danymi na temat droidów. I wtedy zaczęło się coś dziwnego... Statek? Republiki? Skąd klony mogły wiedzieć na temat naszej tajnej lokalizacji, którą było Mustafar?! I może nie tyle to mnie aż tak zdziwiło jak to iż przybyła tylko jedna jednostka... Zamiast lądować tutaj, zatrzymała się na brzegu lawowej rzeki. A czas leciał i wiedziałem, żeby jak najprędzej uciekać i (...)


Z wypełnionym danymi cyfronotesem, widokiem niszczonej lawą stacji w oczach, i ze strachem w sercu, Aren uciekł z Mustafar na pokładzie statku, którym przybył. Kolejne pół roku spędził na ukrywaniu się przed Imperium, i dopiero po tym pół roku, dołączył do swojej żony. Razem dalej tułali się po Galaktyce, wiedząc, że Imperium chętnie ich znajdzie. Pragnęli jednak w końcu się zatrzymać i zacząć życie od nowa, na tyle na ile można było. Wybór wiec był prosty- przestrzeń Huttów. Macki imperialne nie sięgały tam aż tak bardzo a życie pod czujnymi oczętami Huttów nie było aż tak złe. Potrzeba było tylko stworzyć nowe tożsamości. Wykorzystując swoją wiedzę (oraz zdobyte plany droidów), Aren rozpoczął prace dla Korporacji Czerka oraz sprzedawał swe usługi Huttom. Opłaciło mu się to. Z czasem zdobywał lepsza posadę w Korporacji oraz słuch miedzy Huttami jako profesjonalnego projektanta droidów oraz lekkiego uzbrojenia. Wtedy też, w roku 15 BBY, Zianna powiedziała mu o ciąży.


Raport medyczny droida medycznego

Płód, rasy Twi’lek, płci męskiej, rozwija się w dobrym tempie. Brak jakichkolwiek znaków chorób genetycznych czy też wad wrodzonych. Stan matki również oceniany na pozytywny. Jedynym zastrzeżeniem mogło by być zwolnienie tempa życia matki ze względu na możliwy stres, który nigdy nie sprzyja w ciąży oraz może (...). Przewidywana data narodzin to drugi miesiąc kolejnego roku (14 BBY).


Radość z powodu narodzin dziecka nie miała końca. Aby zapewnić sobie oraz rodzinie jeszcze większe bezpieczeństwo, ojciec Teelana osobiście przeprogramował wszystkie droidy w ich posiadłości, jak również zaczął w większym stopniu polegać na tych, które on sam tworzył własnoręcznie, na użytek rodziny lub własny. Za namowa żony, zaczął również troszkę bardziej traktować droidy jak istoty rozumne i programować ich charakter. Rozpoczął też wspomagać dawnych Konfederatów, ułatwiając im dostanie się do przestrzeni Huttów oraz rozpoczęcie nowego życia. Dzięki ich kontaktom udało mu się także nawiązać małą współpracę z Rebeliantami i biernie pomagać, dając przykrywki dla transportu broni dla nich.
Sam Teelan miał dzieciństwo w miarę normalne. Ojciec był zabiegany i zajęty praca, ledwie mogąc spędzać czas z rodziną, zaś matka próbowała spełniać swoją pasje w postaci historii Galaktyki, często zabierając syna ze sobą na jej liczne wyprawy turystyczne.
Sielanka trwała długo, aż do chwil przed bitwa o Yavin. Jego ojciec akurat przebywał na Tatooinie, z sobie znanych powodów. Tam tez go „przyskrzynili” gdy kontrola nad tą planetą się wzmogła, z powodu dwóch droidów (cóż za ironia losu...). Po dowiedzeniu się tego, matka Teelana szybko ukryła siebie i syna, przybierając imię z którego korzystała wcześniej i przeczekała z synem pierwsza fale represji Imperium związane ze zniszczeniem "Gwiazdy", po czym przybyli na pustynną planetę. Tam siedzieli aż bohaterowie Rebelii „pozbyli się” szanowanego Jabby Desillic Tiure. I nagle okazało się, ze Arro senior pracował, niekoniecznie z własnej woli, dla Jabby.
Familia ostatecznie znowu była razem. Ojciec nie chciał jednak wracać do „normalności”. Teraz chciał spokoju i wolności (co jego syn nazwał, i nadal nazywa, emeryturą). Jak powiedział, tak zrobił, zabierając ze sobą żonę. Zostawili jednak synowi połowę majątku oraz większość mienia. Ten czas chłopak skrupulatnie wykorzystał, spędzając dnie i noce na zabawach i uciechach jak np. na ojczyźnie Zeltronów. Często pozwalał sobie również na powiedzenie o parę słów za wiele. W taki o to sposób chłopak napytał sobie biedy. Mściwy krewny pewnego vigo z Czarnego Słońca bardzo boleśnie zapłacił pięknem za nadobne.


Teelan otworzy oczy. Nagle woda naparła na nie. Twi'lek szybko zaczął mrugać i machać rękoma, próbując się wydostać z niej. Dopiero po chwili zauważył, że ma maskę na twarzy. I, co go zszokowało, to, że nie ma rąk. Nóg, zresztą, też nie. Przerażony zaczął się rozglądać na boki i panikować. Wtedy zauważył wielki uśmiech na wielkiej głowie. Niewielka rączka sięgnęła po smakołyk i wepchnęła sobie go do paszczy. Wielkie oczy łypały na niego.
- Witaj. Marnie wyglądałeś jak cie odnalazłem. Teraz... Spij. Potem pogadamy.
Hutt pomachał ręką. Teelan nie wiedział czy było to do niego, czy może sygnał. Jakkolwiek by nie było, Twi’lek zaczął czuć przemożne zmęczenie. Walczył z nim, jednak środki podane mu zwyciężyły i stracił on przytomność.


Kuracja i rehabilitacja trwała ładny kawałek czasu. Hutt, który go uratował, był jednym z większych współpracowników jego ojca, który na tej współpracy zyskał od groma zysków. Teraz właśnie nadszedł „czas spłaty” jak to ta glizda nazywała. Czym jednak nie byłby Hutt gdyby nie zyskał maksimum? Nie mając za bardzo wyboru, Teelan ofiarował swemu zbawcy pieniądze, które mu zostały, część danych, które ojciec pozostawił oraz parę innych drobiazgów. Hutt był uczciwy i wywiązał się z umowy jak tylko był wstanie. Zapewnił najlepszych projektantów protez oraz lekarzy, rehabilitantów i kogo tylko się dało. Zataił również przeżycie Twi’leka i spełnił prośby Arro na tyle na ile mógł.
Początkowo, chłopak ukrywał się na Raxusie Prime, wyciskając z cyfronotesu dane ojca aby ułatwić sobie życie na tym cmentarzu droidów. Tam też odnalazł jednego z ostatnich własnoręcznie stworzonych droidów Arena – protodroida Igle - hybrydę droidów serii IG. Pyskata maszyna nie za bardzo chciał pomagać swemu nowemu znajomemu. Był on jednak uziemiony i wolał już współpracować z Teelanem, niż zostać sam na Raxusie. Zostali więc partnerami.
Ukrywanie się tam znudziło mu się jednak. Od tego czasu rozpoczęło się życie Teelana jako osoby będącej w wiecznej podroży. I chociaż często narzekał na to że nie może się ustabilizować, to jednak takie życie podobało mu się. Korzystał z tego daru, jak i przekleństwa, pełną para. A to przebywał na Concordii oraz Mandalore i latał z mandalorianami. A to latał w okolicach Ryftu Kathol i badał pogłoski na temat tajemniczych mnichów oraz niezwykłości Ryftu. Pomieszkiwał jakiś czas na Ryloth aby potem lecieć do systemu Tapani by studiować u Mrlssi. Latał wzdłuż trasy do Kessel aby odbijać w stronę Otchłani oraz Klatooine.
I wtedy, pewnego razu, właśnie na Klatooine, doszło do interesującego zwrotu akcji.

Laryngofon cicho zasyczał i Teelan usłyszał charakterystyczny głos pełen sarkazmu.
- Te, Flamaster, ktoś idzie za tobą.
- Serio? Ty to naprawdę masz dar widzenia! Czyżby legenda o Skippim była prawdziwa?
- Paplaj zdrów! Ale mi ten befsztyk się nie podoba.
- Sam go zauważyłem jakoś parę minut temu. Odbicie w szybie, sam wiesz... – powiedział Twi’lek, patrząc kątem oka na mijane okna.
Postać była ubrana w ciemny płaszcz i skrywała twarz pod kapturem. Z sylwetki wyglądała na mężczyznę. Tyle przynajmniej zdołał zauważyć Teelan za pomocą szyb w budynkach, które mijał i które powoli zmniejszały swoją ilość, aż w końcu przestały się pojawiać. Znajdowali się już poza obrębem miasta. Teelan sam nie był pewien co myslec o tym kimś. Po co miał by ktoś go śledzić? Zemsta za łowienie głów? Może przeszłość ojca? Albo jego własna?
Teelan wyprostował się i nieznacznie zwolnił kroku aby móc lepiej słyszeć nieznajomego. Chociaż szum delikatnego wiatru zagłuszał tajemniczą postać, wzmacniacze słuchowe w masce lekko niwelowały szumy i wzmacniały odgłosy dobywające się zza pleców.
- Toster, przygotuj statek. Niech silniki się grzeją. Wydaje mi się...
- UWAŻAJ!

Ledwie IG skończył, Teelan już wiedział co droid miał na myśli. Wiatr zdemaskował próbę skoku w stronę Ximologa. Szata obcego lekko załopotała. Twi’lek szybko wyskoczył w bok, obrócił się i zobaczył osobnika rasy ludzkiej, który już pędził na niego. Z mieczem świetlnym w dłoni. Czerwonym mieczem. Niewiele myśląc, wyciągnął swój mały blaster i zaczął posyłać strzały w stronę przeciwnika. Pierwsze cztery ominęły cel. Piaty trafił go jednak w kaptur, odsłaniając twarz Sitha. Kolejne były już odbijane przez jego miecz albo znów szybowały w piasek lub niebo. Gdy odległość dzieląca ich zmniejszyła się , Sith wykonał sus w stronę Teelana, tnąc mieczem. Ten zaś zrobił krok do tyłu, unikając ostrza. Jednak jego blaster tyle szczęścia nie miał i przecięty opadał na podłoże. Twarz człowieka wyrażała triumf. Natychmiast wykonał cięcie z góry.
Jego klinga niedosięgła jednak Twi’leka. Zatrzymała się na jego przedramionach. Sith nie spodziewał się oporu jaki metal prezentował. Myśląc, że to tylko kwestia czasu, napierał on mocniej na Twi’leka. Nie docenił jednak jeszcze jednego. Teelan opuścił jedną rękę i sięgnął za siebie, pod pelerynę, utrzymując ostrze przeciwnika na jednej kończynie. Jego dłoń pochwyciła rękojeść miecza zawieszonego na plecach. Szarpnął za miecz i wyciągając go, przedłużył ruch wykonując ciecie w brzuch przeciwnika. Ostrza się zderzyły ze sobą.

Około półtorej minuty później.

Mężczyzna spojrzał z wyższością, stojąc przed przeciwnikiem. To on wygrał! Ale jeszcze nie skończył. Jeszcze nie. Twi’lek patrzał na niego spod łba. Jego lewe ramie odmówiło mu posłuszeństwa i zwisało przy jego boku. Dłoń drugiego wcisną pod lewą pachę. Klęczał, nie mogąc podnieść się na nogi pod wpływem cięcia na brzuchu oraz obolałych pleców, które nie pozwalały mu wyprostować się. Nie okazywał jednak strachu, wściekłości czy zdenerwowania. Również poprzez Moc wyczuł jedynie bijącą od niego determinację i akceptację. Przyglądał mu się czujnie jakby czekał na coś. Sith uśmiechnął się. On wiedział na co czeka. I zaraz mu to podaruje. Ale pierw... Chociaż był Sithem i słabsi byli jedynie insektami, które zgniatało się dla zabawy, to jednak pierwszy raz walczył z kimś, kto był wstanie dotrzymać kroku. Ostatecznie Ciemna Strona przechyliła szalę na jego korzyść. Skinął więc lekko głową ku Teelanowi i powoli uniósł wyłączony miecz. Broń trzymał obiema rękoma, emiterem w stronę przegranego. Wycelował nim tuz nad obojczykiem, tak aby jednym pchnięciem przeszyć szyje na wylot. Jeszcze raz spojrzał na pokonanego. Oddychał on głęboko ze zmęczenia. Sith jednak nie słyszał jego oddechu. Silniki statku uniemożliwiały mu to.
- Dobrze walczyłeś. Ale teraz... giń! – miecz zaskwierczał w typowy sposób gdy jego włącznik został naciśnięty. Czerwień klingi zaświecił przed twarzą „Ximologa”. On jednak tylko spoglądał na to światło. Jego mechaniczne palce powoli sięgnęły między kable i mechanizmy ramienia i chwyciły za jego ostateczne koło ratunkowe. Lekko wypiął sztylet. Twi’lek wiedział, że rozlegnie się ciche kliknięcie odpinanego ze skrytki ostrza. Ale Sith tego nie mógł usłyszeć z powodu silników, które grzały się od ładnych paru minut. Teraz tylko czekał aż pchniecie nastąpi.
Sekundy mijały, a mężczyźni nadal przyglądali się sobie. W końcu Sith przerwał czekanie. Chcąc udramatycznić tą, poniekąd, egzekucje, cofnął ostrze, jakby przygotowywał się do przebijania grubej, permabetonowej ściany. I pchnął.
Rozległ się strzał blastera.
Zdziwienie jakie pojawiło się na twarzy Sitha było nie do opisania. Szybko jednak znikło gdy przerażający ból zastąpił jego miejsce gdy metalowe ramie opadło z dużą siłą na jego dłonie, złączone na rękojeści miecza a nerwy wysłały impulsy wskazujące na postrzał w ramię. Akolita zauważył krótki sztylet zbliżający się do jego szyi. Szarpnął szyję na bok ale metal przebił się przez tkankę pod jego własnym obojczykiem.
Nagle coś chwyciło Teelana za plecy i jednocześnie uderzyło w brzuch, okradając go z powietrza w płucach. Twi’lek wylądował dziesięć metrów od miejsca w którym klęczał. Przeturlał się parę razy i powoli uniósł się, rzucając okiem na przeciwnika. Igła, stojący na rampie statku, przeleciał tuż obok Teelana. Wściekłość i ból malowała się na twarzy człowieka. Podniósł on ręce, o palcach powyginanych niczym ze starości a tak naprawdę z bólu wywołanego pogruchotaniem ich. Błysnęło, i błyskawice wystrzeliły z jego dłoni. Koszmarny ból ogarnął ciało Twi’leka. Szybko dotarł do jego nozdrzy zapach palonych obwodów. Jeszcze chwila i padnie on całkowicie bezbronny, nie mogąc się ruszyć i użyć swych kończyn. Wykonał więc ostatni skok. Lekko przykucnął i podzespoły hydrauliczne wystrzeliły go na dwa metry w górę, przy akompaniamencie trzasku, który wydobył się z jednej z nóg. Ból minął i błyskawice mocy śmignęły za nim. On zaś leciał wprost ku Sithowi.
Zderzenie. Obaj kombatanci upadli na piasek. Metalowe palce otoczyły leżący na ziemi miecz świetlny w geście desperacji. Palce z krwi i kości ścisnęły powietrze, wycelowane ku błękitnej szyi w akcie ostateczności. Czerwone ostrze mignęło. Niewidzialny uścisk, niczym kleszczy z fabryki, zniknął z szyi. Ręce opadły na piasek. Ciało Sitha leżało na nim i wyglądało jak lalka z odciętymi sznurkami. Teelan wypuścił uszkodzone ostrze i sam lęgnął, oddychając głęboko. Powoli zaczął pełzać ku leżącemu kawałek dalej droidowi.
- Przy... przygot... – nie skończył bo droid przerwał mu.
- Chwała będzie Twórcy! Widziałem cały twój pojedynek! Jeszcze chwila, a wygrał bym zakład... I tak, już wstaje i przygotowuje salkę medyczną i narzędzia. Właściwie to już są gotowe... a może nie...?
- Ciesze się twoim... szczęściem... Daj mi parę dłuższych minut... Jakoś się sam dostane do środka... Chyba...

Zanim udało mu się dostać na rampę, przeszedł nie małe katusze. Pomoc droida była wymagana. Podczas gdy on łatał zarówno ciało jak i mechaniczne kończyny, IG sprzątał po nim, zabierając ciało zabitego oraz wszelki ekwipunek, który został rozrzucony w około. Statek natychmiast wystartował, uciekając na orbitę przed możliwymi dalszymi problemami. Po konsultacji i dyskusji z IG, wybrali Taris jako tymczasową kryjówkę. Tam dokupili części zamienne, „ulokowali” ciało w bezpiecznym miejscu, („bo nigdy nie wiadomo na co organiczny się przyda”- cytując IG-łe) i zrobili burzę mózgów i procesorów na temat „co zrobić z taką „Ciemną” sprawą”.

- Jedi.
- No chyba Ci się procesory popaliły.
- Prędzej sam dostałeś uszkodzenia lekku. To chyba u was rodzinne...
Teelan rąbnął dłonią w stolik i spoglądał spod łba na droida i cisnął spawarką w niego. Ten nagle poderwał się „jak oparzony” i zaczął jazgotać:
- Ty... Tępy kawał mięsa! Na doktorka Baobaba! No chyba nawet on nie wymyśliłby słowa na takie braki w neuronach! Ty... Ty... Biiiip, tłiiiit! Tłiiiiłłłł ouaaaał! – litania w binarnym nie miała końca.
Twi’lek siedział cicho, naburmuszony. Kolejny raz przeklinał, że droid był bardzo wrażliwy na punkcie swojego „ciała” i nie tolerował jakichkolwiek uszkodzeń i rys. Droid w końcu przestał i skierował fotoreceptory na towarzysza.
- Czyli wolisz Koribana? Tam pewnikiem się co nie co dowiemy.
- Nie wiem jak ojciec Cię programował ale chyba musiał być na ryllu...
- Uznam to jako komplement, Flamastrze.
- Szykuj kurs na Corusant, przejrzyj statek i zreperuj się. Ja idę jeszcze coś kupić.
Jak powiedział, tak zrobił. Zakupem było ARC.

Gdy wyskoczyli z nadprzestrzeni, przywitał ich widok co najmniej zadziwiający. Wojna.
Teelan Arro
New One
 
Posty: 4
Rejestracja: 16 Sie 2012, o 21:21
Miejscowość: Fagerstrand

Re: Teelan Arro

Postprzez Thrak Skirata » 27 Lis 2012, o 22:38

- Strzelanie bronią palną i laserową: obeznanie z tego typu bronią pozwala mu na strzelanie, jednak nie można wymagać od niego oka snajpera. Zdecydowanie woli strzelanie na mniejsze odległości, stąd trandoszański oręż.
- Walka mieczem: dzięki sile oraz szybkości jakie zapewniają mu protezy, jest on wstanie dotrzymać kroku Jedi ale nie bez problemów oraz niekoniecznie być stroną aktywną w pojedynkach, przynajmniej z użytkownikami Mocy.
- Pilotowanie: na członka floty bojowej nie można liczyć ale jakoś tam daje radę pilotować co bardziej znane rodzaje pojazdów, w szczególności pokrewne jego własnego.

Taki z ciebie łowca nagród, że strach.

Kultury galaktyki: jakoże kultury są nie odłączną częscia historii, i często to wlasnie one popychają ku „dziejeniu się” historii, Teelan zna pare z nich. On sam też jest ciekawy ich, wiedząc, że taka wiedza może mu uratować życie oraz zdecydowanie ułatwić zdobywanie wiedzy. Przykłady dobrze poznanych kultur: Mandaloriańska (ich kultura miała bardzo duży... wpływ na historie; przebywał z nimi prawie 2 lata, latając z nimi i ucząc sie na ich temat), Jawów (ostatecznie, miał spory kontakt z nimi, zarowno na Tatooine i na Raxusie), Huttyjską oraz jego własną, Twi’lekańska.



Pierwsza osba studiująca kulturę Mando'ade... Chwali się.

Ekwipunek:
- Mały (15 cm) sztylet z cortosis, ukryty w lewym ramieniu
- Mandaloriański miecz beskad (najczęściej w gablocie swojej kajuty)
- Najnowszy model ACP Array/Scatter Gun – „shotgun trandoszański” - modyfikowany
- Miecz świetlny o czerwonym ostrzu
- Cyfronotes po ojcu
- Protezy rąk oraz nóg: czteropalczaste dłonie mogą obracać się w obie strony bez ograniczeń (alla Generał Grievous), w ramionach znajdują się ukryte skrytki na niewielkie przedmioty, jak np. wyżej wymieniony sztylet; nogi, zakończone na stopach czterema pazurami (dwa z przodu, dwa z tyłu), mają wbudowane podzespoły hydrauliczne, dające mu możliwość wykonania pojedynczych, przypominających wspomagane przez Moc, skoków. Stop z jakiego są wykonane protezy jest niezwykle wytrzymały, zarówno na klasyczną broń oraz broń energetyczną (miecz świetlny czy też miotacze, blastery) dzięki domieszce cortosis oraz beskaru. O ile jego nogi są osłonięte prawie ze wszystkich stron metalem i ich wnętrze jest w miarę bezpieczne, o tyle jego ręce mają odsłonięte wewnętrzne strony rąk i celny strzał może je uszkodzić.
- Maska z wbudowanym komunikatorem (pozwala na połączenie z Igłą oraz statkiem), systemem wzmacniając słuch oraz chroniącym go do pewnego stopnia i systemem optycznym pozwalającym na widzenie w podczerwieni i przepuszczającym światło do oczu tylko na konkretnym (ustanawianym) poziomie. Przydatna na pustynnych planetach, w czeluściach jaskiń oraz prastarych sarkofagach i kryptach.


Ostrze z Cordosis i Beskad. Miecz świetlny. Drogi sprzęt bardzo drogi.
Stop protez, jest wart masę kredytów. Prawda jest taka, że twoje protezy sa ciężkie. Sporo tracisz na mobilności. Do tego maska....
ACP to nie najlepszy wybór i konstrukcja już nie młoda.

Zostali więc partnerami.
Ukrywanie się tam znudziło mu się jednak. Od tego czasu rozpoczęło się życie Teelana jako osoby będącej w wiecznej podroży. I chociaż często narzekał na to że nie może się ustabilizować, to jednak takie życie podobało mu się. Korzystał z tego daru, jak i przekleństwa, pełną para. A to przebywał na Concordii oraz Mandalore i latał z mandalorianami. A to latał w okolicach Ryftu Kathol i badał pogłoski na temat tajemniczych mnichów oraz niezwykłości Ryftu. Pomieszkiwał jakiś czas na Ryloth aby potem lecieć do systemu Tapani by studiować u Mrlssi. Latał wzdłuż trasy do Kessel aby odbijać w stronę Otchłani oraz Klatooine.
I wtedy, pewnego razu, właśnie na Klatooine, doszło do interesującego zwrotu akcji.


Latał sobie z MAdo'ade i polował na moczerów.
Za dużo mocy wszędzie w tej KP.

Jakos mi historia nie przypadła do gustu. Jestem na NIE
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Teelan Arro

Postprzez Kelan Navarr » 27 Lis 2012, o 22:51

Faktycznie historia do poprawek. Trochę z tymi mieczami i mocą bym się ograniczył, a może wyjść naprawdę ciekawie, bo pisać z tego co widzę potrafisz.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Teelan Arro

Postprzez Teelan Arro » 7 Gru 2012, o 09:25

Tak myślałem sobie żeby wyciąć wzmiankę o zajściu na Klatooine, przynajmniej zniszczyć miecz, aby raptem został jedynie "prezentem" dla Jedi. W końcu, po to Teelan leci na Corusant. Aby się dowiedzieć czegoś o tym Sithcie.

Latać z Mandalorianami nie oznacza polowanie z nimi. Po za tym, Jedi to nie ich jedyne ofiary.
Mało pieniędzy na broni i droidach się nie zarabia. Szczególnie jako ktoś z takiej korporacji jak Czerka. Nie wspominając o kredytach za czasów Wojen Klonów... Raczej za darmo nikt nie robi nigdzie. A dla Hutta cortosis trudne nie jest do zdobycia. Szczególnie jak ma się dużo kredytów i reputacje. Ale wiem, przesadziłem.
Wzmiankę o beskarze usuwam bo przesadziłem z nim. Beskad wyobrażam sobie jako prezent od Mando'ade, za pomoc czy coś.

I jeszcze słówek kilka o łowcach głów. Tak patrząc teraz na to, to ta wzmianka znika bo nie ma racji bytu.
Cade Skylwalker korzystał z broni podobnej do ACP (wiem, że mu "Bantha" Rawk stworzył), czemu więc ACP nie miało by się zachować i dalej kontynuować istnienie w formie nowych modeli?

A stop phrik'u może się nadać na protezy? Albo na samą powłokę?
Teelan Arro
New One
 
Posty: 4
Rejestracja: 16 Sie 2012, o 21:21
Miejscowość: Fagerstrand

Re: Teelan Arro

Postprzez Thrak Skirata » 7 Gru 2012, o 14:08

Latać z Mandalorianami nie oznacza polowanie z nimi. Po za tym, Jedi to nie ich jedyne ofiary.
Mało pieniędzy na broni i droidach się nie zarabia. Szczególnie jako ktoś z takiej korporacji jak Czerka. Nie wspominając o kredytach za czasów Wojen Klonów... Raczej za darmo nikt nie robi nigdzie. A dla Hutta cortosis trudne nie jest do zdobycia. Szczególnie jak ma się dużo kredytów i reputacje. Ale wiem, przesadziłem.
Wzmiankę o beskarze usuwam bo przesadziłem z nim. Beskad wyobrażam sobie jako prezent od Mando'ade, za pomoc czy coś.

Kto powiedział, że jedi to jedyne ich ofiary. Latanie z nimi czy polowanie, na jedno wychodzi. Mandalorianie są bardzo tolerancyjni, gdy chcesz się do nich przyłączyć ale gdy z nimi pracujesz, to nie możesz liczyć na jakieś ulgi.
Prezentów od Mando'ade nie dostaje się za byle co.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Teelan Arro

Postprzez Teelan Arro » 7 Gru 2012, o 18:30

Też prawda.
Dobra, rezygnuje z beskada. Akcje na Klatooine zedytuje.

Można poprosić o poradę na temat statku? Tak, na Sluis Van bylem, ale nadal nie wiem jaki byłby odpowiedni. Zależy mi na małym frachtowcu, który nadaje się do lekkich modyfikacji.
Teelan Arro
New One
 
Posty: 4
Rejestracja: 16 Sie 2012, o 21:21
Miejscowość: Fagerstrand

Re: Teelan Arro

Postprzez Thrak Skirata » 7 Gru 2012, o 18:33

Teelan Arro napisał(a):Też prawda.
Dobra, rezygnuje z beskada. Akcje na Klatooine zedytuje.

Można poprosić o poradę na temat statku? Tak, na Sluis Van bylem, ale nadal nie wiem jaki byłby odpowiedni. Zależy mi na małym frachtowcu, który nadaje się do lekkich modyfikacji.


Jaki masz budżet? Chcesz coś z Korelii, czy może inni producenci??
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Teelan Arro

Postprzez Teelan Arro » 7 Gru 2012, o 23:23

Pieniądze były na dobrym poziomie. Możliwości też. Statek jeszcze w ramach spłaty długu, od Hutta, ma się rozumieć.
Byle pomieścił przynajmniej jedną nadającą się do życia kajutę.
Teelan Arro
New One
 
Posty: 4
Rejestracja: 16 Sie 2012, o 21:21
Miejscowość: Fagerstrand


Wróć do Odrzucone KP

cron