przez Rewixt Otrrasnir » 5 Gru 2012, o 13:59
przez Alanis Orton » 5 Gru 2012, o 15:32
ponadprzeciętnaale wciąż jest ponad przeciętna.
jak na mój gust, to drugie "jego" niezbyt potrzebneObok niego leżał w kałuży krwi jego cel, z wciąż buczącym wibromieczem w jego klatce piersiowej.
latKolejne czternaście at ze swojego życia
przez Thrak Skirata » 5 Gru 2012, o 16:54
1.Nazwa postaci: Mazg Fitta, dawniej Mazg Ordo
2. Rasa: Człowiek
3. Profesja: Założyciel i aktywny działacz organizacji „Anti-War” z siedzibą na Dantooine
4. Data urodzenia: 10 BBY
5. Usposobienie: Mazg od 22 ABY strasznie się zmienił. Stał się arogancki, ale zaczął okazywać sympatię innym. Jest bardzo gadatliwy, bardzo łatwo wytrącić go z równowagi – a wtedy jego mowa staje się jednym wielkim wrzaskiem. Praktycznie cały czas podkreśla swoje uwielbienie dla pacyfizmu. Brzydzi się przemocą, a także swoją przeszłością, powiązaną z mandaloriańskim klanem Ordo. Jedna, jedyna rzecz pozostała w nim od czasów odrzucenia wojny – odwaga do głoszenia własnych przekonań. Choćby i pięciuset Skiratów przed nim stanęło, nie wyprze się swojej jedynej, słusznej drogi. Marzy także o dniu, w którym na Mandalorze staną pałace i jego pobratymcy ujrzą słuszność pacyfizmu.
6. Wygląd: Mierząc ponad dwa metry, przy strasznie szczupłej budowie ciała Mazg wygląda jak kościotrup z niemalże przebijającymi skórę kośćmi. Dosłownie. Długie, sięgające bioder blond włosy są kontrastem zarówno dla jego niebieskich oczu, jak i brązowej skóry. Na wewnętrznych stronach obu dłoni posiada wytatuowane białym tuszem pacyfki, zaś na klatce piersiowej symbol klanu Ordo. Nosi luźne ubrania, bardzo podobne do szat m.in. Jedi – z tą jednak różnicą, że aż roi się na nich od pacyfek, pacyfistycznych sloganów i strasznie, ujmując dosadnie, oczojebnych kolorów, głównie fioletu, różu i niebieskiego.
7. Umiejętności: Cóż, o umiejętnościach Fitta można powiedzieć wiele. Wciąż umie strzelać, wciąż umie walczyć – ale po cóż o tym mówić, kiedy nie robił tego od czterech lat? Pierwszym, co rzuca się w oczy, są jego zdolności oratorskie. Ktoś kiedyś nawet porównał go do jakiegoś czarnowłosego, wąsatego karzełka, który podobno potrafił z niespotykaną wprawą manipulować tłumami, który tak zapalał się do mówienia, że ejakulował. Cóż, Mazg na pewno nie jest aż takim egoistą, że ejakuluje na dźwięk swojego głosu, ale reszta porównania była bardziej niż trafna.
Nasz były Mando’ade umie pilotować wiele pojazdów – to wchodziło w program jego szkolenia, ale akurat ta umiejętność zaczęła się zacierać. Mazg woli być wożonym, niż wozić kogoś.
Nieprawdopodobnie szybko biega – tutaj ktoś znowu go porównał do jakiegoś Husaina Rygla, nieważne – jak dotąd nie znalazł się nikt, kto potrafiłby chociaż utrzymać się z nim na równo.
Kondycja, która kiedyś pozwalała mu na wielokilometrowy bieg bez najmniejszego zmęczenia, przez statyczny tryb życia drastycznie spadła, ale wciąż jest ponadprzeciętna.
8. Ekwipunek:
- opisane wcześniej luźne szaty
- cyfronotes z logiem Anti-War
- sakiewka przy pasie pełna dziwnego, zielonego specyfiku, który Mazg zawija w bibułki (które są w pojemniczku tuż obok sakiewki) i pali
- sto tysięcy kredytów na koncie organizacji Anti-War
9. Środek komunikacji: brak. Kiedyś posiadał swoop z logiem Anti-War, ale ktoś mu go ukradł. Bydlak.
10. Historia:
Wszystko zaczyna się na Mandalorze, bo gdzieżby indziej? Dzieciństwo Mazga było typowe, rutynowe – jako syn jednej z ważniejszych person klanu Ordo przeszedł pełne szkolenie. W wieku piętnastu lat, wraz ze swoim ojcem, odbył pierwsze zlecenie – przebiegło idealne. Mazg ustrzelił czternastu przemytników, wraz z grupą szturmową porwał statek pełen przyprawy, którego pilotaż został przekazany mu. Doprowadził go bezpiecznie od Korelii aż do Nar Shaddaa.
Kiedy tylko skończył osiemnaście lat, odbył swoje pierwsze samotne zlecenie. Zleceniodawcą był znany wszystkim Hutt Zordo. Mazg miał po prostu znaleźć człowieka znanego pod imieniem Throok Sakarata. Po miesiącu poszukiwań, w końcu odkrył miejsce jego pobytu. Dantooine. Ów Throok ukrywał się w jednej z licznych jaskiń, podobno bez ochrony. Cóż…
Od momentu, w którym tylko wylądował na Dantooine, Mazg wiedział że coś jest nie tak. Odnalezienie właściwej jaskini zajęło mu dwa dni. Kiedy do niej dotarł, akurat zapadł wieczór. Posuwający się powoli przez wysoką trawę Mandalorianin uruchomił noktowizor i znieruchomiał. Dosyć jeszcze daleko przed nim znajdowało się wejście do jaskini, do której akurat ktoś wchodził. Ktoś w powłóczystych szatach i z podłużnym kształtem u boku. „Pięknie…” – pomyślawszy, Ordo wznowił ruch. Po paru minutach, znajdował się jakieś dwadzieścia metrów od jaskini, a nikogo nie było w pobliżu. Podnosząc się, wyjął dwa pistolety blisterowe z kabur i ruszył cichym pędem.
Korytarz, który ukazał się jego oczom, był wąski i tak niski, że Mazg musiał się mocno garbić, ale mimo to, cały czas obserwował otoczenie. W końcu, doszedł do wielkiej, można by powiedzieć, komnaty. Prawie pustej. Prawie. Na środku siedział po turecku jeden mężczyzna, który idealnie pasował do rysopisu Sakaraty. Miał zamknięte oczy i wyglądał jakby spał – nic prostszego. Mazg uniósł oba pistolety, chwilę mierzył i pociągnął najpierw za jeden, potem za drugi spust.
Jednak, stało się coś, czego nie mógł się spodziewać. Ów siedzący mężczyzna, z nieprawdopodobną prędkością zerwał się i odskoczył na bok, z cichym chichotem, który ustał, kiedy musiał unikać kolejnych wiązek posyłanych ku niemu przez Mandalorianina. Widząc, że to zawodzi, Mazg schował oba pistolety, ściągnął z pleców wibromiecz i ruszył. Kiedy już miał skakać na oponenta, nagle jakby wielki podmuch wiatru skierował go na ścianę daleko za nim. Nim zdążył się pozbierać, usłyszał cichy głos. Throok stał tuż nad nim:
-Warto poświęcać swoje życie dla paru kredytów? No, powiedz, warto? – ta chwila nieuwagi kosztowała go naprawdę wiele.
Można powiedzieć, że wszystko. Mazg w jednej chwili zerwał się na nogi, a w drugiej już tylko obserwował, jak jego wibromiecz wchodzi coraz głębiej w klatkę piersiową oponenta. Wyciągając go, usłyszał dziwny dźwięk. Dziwny, ale znajomy - ktoś za jego plecami włączył miecz świetlny. Nim zdążył cokolwiek więcej zrobić, poczuł zwyczajne ciepło przedzierające się przez niego. I zemdlał.
Kiedy się obudził, znajdował się w tej samej jaskini. Obok niego leżał w kałuży krwi jego cel, z wciąż buczącym wibromieczem w klatce piersiowej. Każdy ruch sprawiał Mazgowi ból - w części beskargamu osłaniającej podbrzusze widniała okrągła dziura. Ledwo utrzymując się na nogach, Mazg odwrócił truchło Throoka i wyciągnął swój wibromiecz. Nie pamiętał, jak dostał się z powrotem na statek - ale podróż na Zordo's Haven spędził w zbiorniku z bactą.
Kolejne czternaście lat ze swojego życia Ordo spędził na kolejnych zleceniach, budując swoją reputację jako najemnika. Zdobył niemalże fortunę, wszystko szło mu bardzo dobrze. Jednak rok 22 ABY stał się przełomowym w jego życiu. Obudziwszy się z letargu, który spędził w zbiorniku z bactą, uświadomił sobie że to wszystko, co robi nie ma sensu. Nie chciał już zabijać, nie chciał szerzyć przemocy. Za przemyśleniami poszedł czyn - Mazg zniszczył swój beskar'gam, statek sprzedał, zmienił nazwisko. Odnalazł podobnie myślących ludzi i wraz z nimi utworzył organizację "Anti-War", która prosperuje do dnia dzisiejszego i wciąż prężnie się rozwija. Obecnie liczy około dwustu członków, a jej siedziba główna znajduje się na Dantooine, w sąsiedztwie z enklawą Jedi.
Ostatnio widziano Mazga w jednej z knajp na Nar Shaddaa, gdzie zbierał ludzi gotowych by wspomóc go w przeprowadzeniu szeroko zakrojonych manifestacji na Mandalorze.
przez Rewixt Otrrasnir » 5 Gru 2012, o 17:37
Thrak Skirata napisał(a): To jest jawna prowokacja. Pies 13, przy tym wymięka. Nawiązania do klanu Skirata potwierdzają moją teorię. Jestem na NIE.
przez Thrak Skirata » 5 Gru 2012, o 17:55
10. Historia:
Wszystko zaczyna się na Mandalorze, bo gdzieżby indziej? Dzieciństwo Mazga było typowe, rutynowe – jako syn jednej z ważniejszych person klanu Ordo przeszedł pełne szkolenie. W wieku piętnastu lat, wraz ze swoim ojcem, odbył pierwsze zlecenie – przebiegło idealne. Mazg ustrzelił czternastu przemytników, wraz z grupą szturmową porwał statek pełen przyprawy, którego pilotaż został przekazany mu. Doprowadził go bezpiecznie od Korelii aż do Nar Shaddaa.
Kiedy tylko skończył osiemnaście lat, odbył swoje pierwsze samotne zlecenie. Zleceniodawcą był znany wszystkim Hutt Zordo. Mazg miał po prostu znaleźć człowieka znanego pod imieniem Throok Sakarata. Po miesiącu poszukiwań, w końcu odkrył miejsce jego pobytu. Dantooine. Ów Throok ukrywał się w jednej z licznych jaskiń, podobno bez ochrony. Cóż…
przez Rewixt Otrrasnir » 5 Gru 2012, o 17:59
przez Kirył » 5 Gru 2012, o 18:02
przez Rewixt Otrrasnir » 5 Gru 2012, o 18:06
przez Riven Skirata » 5 Gru 2012, o 18:08
przez Mistrz Ind'yk » 5 Gru 2012, o 19:50
przez Rewixt Otrrasnir » 5 Gru 2012, o 19:52
Inygo Beviin napisał(a):KP wygląda nawet spoko, napisana z polotem i niezłym humorem przez co łatwo się czyta. Jest jednak jeden problem - nie chciało Ci się pisać totalnie historii postaci, zlałeś totalnie ten fragment. Jest chaotyczny, kompletnie nieciekawy i omijający to, co powinno być bardziej opisane. Jak dla mnie do wyrzucenia i napisania na serio, nie ma nawet co edytować .
przez Mistrz Ind'yk » 5 Gru 2012, o 19:53
Acknowledged.
przez Rewixt Otrrasnir » 5 Gru 2012, o 19:54
Inygo Beviin napisał(a):Acknowledged.
Jesteśmy na polskim forum, warto byłoby o tym pamiętać
przez Kamuro Rushi » 5 Gru 2012, o 19:54
przez David Turoug » 5 Gru 2012, o 21:12
przez BE3R » 5 Gru 2012, o 21:48
przez Jack Welles » 6 Gru 2012, o 14:19
Założyciel i aktywny działacz organizacji „Anti-War” z siedzibą na Dantooine
Usposobienie: Mazg od 22 ABY strasznie się zmienił. Stał się arogancki, ale zaczął okazywać sympatię innym. Jest bardzo gadatliwy, bardzo łatwo wytrącić go z równowagi – a wtedy jego mowa staje się jednym wielkim wrzaskiem. Praktycznie cały czas podkreśla swoje uwielbienie dla pacyfizmu. Brzydzi się przemocą, a także swoją przeszłością, powiązaną z mandaloriańskim klanem Ordo. Jedna, jedyna rzecz pozostała w nim od czasów odrzucenia wojny – odwaga do głoszenia własnych przekonań. Choćby i pięciuset Skiratów przed nim stanęło, nie wyprze się swojej jedynej, słusznej drogi. Marzy także o dniu, w którym na Mandalorze staną pałace i jego pobratymcy ujrzą słuszność pacyfizmu.
Mierząc ponad dwa metry, przy strasznie szczupłej budowie ciała Mazg wygląda jak kościotrup z niemalże przebijającymi skórę kośćmi.
Na wewnętrznych stronach obu dłoni posiada wytatuowane białym tuszem pacyfki, zaś na klatce piersiowej symbol klanu Ordo. Nosi luźne ubrania, bardzo podobne do szat m.in. Jedi – z tą jednak różnicą, że aż roi się na nich od pacyfek, pacyfistycznych sloganów i strasznie, ujmując dosadnie, oczojebnych kolorów, głównie fioletu, różu i niebieskiego.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, są jego zdolności oratorskie. Ktoś kiedyś nawet porównał go do jakiegoś czarnowłosego, wąsatego karzełka, który podobno potrafił z niespotykaną wprawą manipulować tłumami, który tak zapalał się do mówienia, że ejakulował. Cóż, Mazg na pewno nie jest aż takim egoistą, że ejakuluje na dźwięk swojego głosu, ale reszta porównania była bardziej niż trafna.
Nasz były Mando’ade umie pilotować wiele pojazdów – to wchodziło w program jego szkolenia, ale akurat ta umiejętność zaczęła się zacierać. Mazg woli być wożonym, niż wozić kogoś.
Kondycja, która kiedyś pozwalała mu na wielokilometrowy bieg bez najmniejszego zmęczenia, przez statyczny tryb życia drastycznie spadła, ale wciąż jest ponadprzeciętna.
- sto tysięcy kredytów na koncie organizacji Anti-War
Mazg uniósł oba pistolety, chwilę mierzył i pociągnął najpierw za jeden, potem za drugi spust.
Obudziwszy się z letargu, który spędził w zbiorniku z bactą, uświadomił sobie że to wszystko, co robi nie ma sensu. Nie chciał już zabijać, nie chciał szerzyć przemocy.
Obecnie liczy około dwustu członków, a jej siedziba główna znajduje się na Dantooine, w sąsiedztwie z enklawą Jed
Ostatnio widziano Mazga w jednej z knajp na Nar Shaddaa, gdzie zbierał ludzi gotowych by wspomóc go w przeprowadzeniu szeroko zakrojonych manifestacji na Mandalorze.
przez David Turoug » 30 Gru 2012, o 23:59
Rewixt Ottrasnir napisał(a):Okej... Więc tak. Wypaliłem się. Nie mam już weny ni ochoty na pisanie. Niniejszym żegnam się z Mgławicą. Miło było, naprawdę. Postacie mogą pójść do kasacji, możecie je przerobić na NPC - chociaż nie przedstawiają sobą jakiejkolwiek wartości .
So long!