Content

Endor

[Endor] Kantyna "Szmugler"

Image

[Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Gry » 1 Gru 2010, o 01:28

Kantyna "Szmugler", chyba jedyny lokal w promieniu miliardów kilometrów w okolicy, nie licząc chwil gdy na orbicie Endora pojawiały się jednostki mające o wiele bardziej ekskluzywne bary niż twór, którego pomysłodawcą był Ed "Szmugler" Kaspirowsky. Mimo to kantyna zapewnia mieszkańcom niewielkiego kosmoportu "Nivas" dostatecznych rozrywek.
Nieco ponad 20 lat po bitwie o "Lesisty Księżyc" ludzie wybudowali miasteczko, na północ od dawnej wioski Ewoków zwanej "Zielone Pióro". Choć w okolicy roi się od wojsk Republiki, co związane jest z niedalekim położeniem bazy szkoleniowej dla pilotów, kantyna stała się oazą dla okolicznych kanciarzy, przemytników, a w ostatnim czasie nawet łowców nagród. Zapewne było to spowodowane tym, iż Kaspirowsky, znany lepiej jako "Szmugler" oprócz jadła i picia oferuje skromne pokoje do wynajęcia, wyposażone w pryczę, nocną lampkę oraz skromnych rozmiarów szafkę, gdzie różni goście, bez zbędnych pytań, mogli znaleźć zakwaterowanie.
Wystrój głównej sali nie powalał na kolana. Kilkanaście stolików rozstawionych bez większego ładu, prosta lada ustawiona pod jedną ze ścian, stolik do pazaaka prawdopodobnie pamiętający Starą Republikę, a także ciasna scena dla muzyków, choć wszystko wskazywało na to że klienci od dawna nie mieli okazji do posłuchania czegoś innego, niż szurania krzesłem, rozbijania butelek, pijackich okrzyków oraz wystrzałów z blastera...
Tego dnia ruch w kantynie był niewielki. Przy ladzie siedział mocno już wypity człowiek, sprawiający wrażenie jakby właśnie przegrał życie. Przy stole do zapomnianego już pazaaka siedziało dwóch twi'leków dość mocno emocjonujących się rywalizacją, a stolik pod ścianą zajmowało czterech żołnierzy Republiki widocznie będących po służbie i wspominających dawne czasy, gdy nie musieli przebywać na takiej dziurze jaką był Endor...

by David Turoug
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 5 Lip 2012, o 13:20

Iny i Zostat pojawiają się z zamieszania.

Wejście Inygo do kantyny wyjątkowo nie zwróciło uwagi nikogo. Powolnym krokiem były pirat przeszedł przez główne pomieszczenie, rozglądając się naokoło. Przez dłuższą chwilę przyglądał się siedzącym pod ścianą żołnierzom Republiki, ale gdy ci nie zwrócili na niego uwagi, ruszył dalej. Najwyraźniej to nie oni byli kontaktem, z którym miał się tutaj spotkać.
Przyszywany Beviin nadal nie wierzył za bardzo w to, co robił. Zostat zresztą wypominał mu to przez całą podróż z Mandalore. Pomoc Republice w złapaniu jego byłej grupy pirackiej wydawała się dziwna, maksymalnie dziwna. Nie miał przecież żadnych zobowiązać z tymi tajniakami, którzy przesłuchiwali go niedawno, mógł się rozpłynąć w półświatku jak każdy inny poszukiwany. Nie czuł też zbyt wielkiej nienawiści w stosunku do byłych przyjaciół za to, że zostawili go na pastwę... ośmiu lat nicości. Nie widział też w sobie specjalnej chęci spotkania się z nimi i powspominania starych czasów.
- A jednak tutaj, kurwa, jestem... - powiedział do siebie, gdy stał już przy barze. Barman spojrzał na niego kątem oka, ale nie podszedł jeszcze do nowego klienta, leniwie korzystając z przerwy w zamówieniach.
- Jesteśmy - rzucił z przekąsem Zostat. - Nie zapominaj, że mnie też tu przyciągnąłeś. Lecieliśmy na jakieś zupełne zadupie galaktyki, bo nie wiesz, co robisz. Pamiętasz?
Ta rozmowa była najwyraźniej już jakimś znakiem dla barmana, bo ruszył ze swojego miejsca w stronę Inygo. Gdy stanął przed Czerepem, spojrzał na niego krytycznie i powiedział.
- Już jestem, nie trzeba mnie wyzywać pod nosem. Co podać?
- Piwo - odrzekł Beviin, który nie miał zamiaru tłumaczyć się barmanowi. Postanowił też nie pić aż tyle, skoro miał się spotkać z nieznajomymi informatorami z Republiki. Pewne rzeczy są jednakże silniejsze od najsilniejszych nawet ludzi. - Albo trzy...
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Kamuro Rushi » 5 Lip 2012, o 13:39

Obiekt 6 przenosi się z lokacji [Coruscant] Obiekt 6.

Obiekt 6 nie wierzyła, że uda jej się ukryć przed The Eye. Endor był jednak dobrym miejscem na to, żeby spróbować. Drzwi kantyny otwarły się więc po raz drugi. Chwiejnym krokiem zmęczonej osoby weszła do środka ubrana w czerwony kombinezon szkarłatnowłosa istotka o bardzo drobnej posturze ciała. Głowę miała opuszczoną, zaś burza włosów skutecznie przysłaniała jej twarz. Jej ręce wisiały luźno wzdłuż ciała, z rękawów wystawały poznaczone szpecącymi bliznami pooperacyjnymi dłonie. Mimo ubrania wciąż dało się dostrzec linię jej żeber, gdy się uważnie przypatrzeć. Wyniszczony, wymęczony organizm dziewczyny dawał o sobie znać przy każdym jej kroku, gdy posuwała stopami po podłodze, podtrzymując się wszystkiego co wpadło jej pod rękę. Była zmęczona, głodna i spragniona. To jednak wciąż za mało, by zabić jej ciekawość świata...
Bowiem dostrzegła trzy butelki stojące przed Czerepem, napełnione złocistym płynem. Podeszła doń i przykucnęła, wpatrując się w napój.
- To sok?
Ni dzień dobry, ni pocałuj mnie w dupę.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 5 Lip 2012, o 14:29

Zajęty swoimi butelkami Czerep nie zauważył w ogóle wejścia nowej klientki do baru, taka chyba musiała być specyfika tego lokalu. W końcu nieznajoma zwróciła jego uwagę pytaniem, które wydało się być miodem na uszy Inygo.
- Ależ owszem, mała - rzucił były pirat, odwracając się w stronę swojej rozmówczyni. - To najlepszy sok galaktyki, choć występuje w wielu miejscach i odmianach. Ogólnie jednak jego specyfika wiąże się z wielce skomplikowanym procesem produkcji. Zaczyna się on w momencie zbierania owoców, na ten oto sok, które rosną tylko na planetach położonych ponad płaszczyzną galaktyki. Dlatego właśnie napój ten osiąga tak niesamowity smak i nutkę goryczy, która odzwierciedla wysiłek, jakiego musi doznać każdy zbieracz owych owoców. Polecam spróbować, choć oczywiście nie jest to takie łatwe, jak się wydaje - Inygo wpadł w trans własnej opowieści. - By poczuć dokładnie i w pełnej krasie cały bukiet smaków, które dodaje do trunku ten niesamowity owoc, trzeba wypić co najmniej kilkanaście kufli takowego soku!
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Kamuro Rushi » 5 Lip 2012, o 14:51

Jakże mocno Obiekt 6 musiała przypominać niegroźnego ewoka, gdy bardzo powoli sięgała ręką w stronę jednej ze stojących butelek. Obserwowała przy tym reakcję Inygo, gotowa cofnąć ją na wypadek, gdyby szykowało się zmiażdżenie jej palców czy inna forma unieszkodliwienia jej próba podkradnięcia "soku". Chciało jej się pić. A ten tutaj mówił, że ów "sok" jest czymś wyjątkowym. Biedna Beatrice nie miała prawie pojęcia o świecie zewnętrznym i nigdy w swoim życiu nie widziała ani nie piła alkoholu. Jeśli nie czekało jej ręki nic bolesnego, to złapała szybko piwo i ściągnęła z blatu, siadając pod stołem, z zamiarem ukrycia się przed spojrzeniem cyborga. Dopiero wtedy ostrożnie i powoli odsłoniła swoją twarz.
Spodziewała się, że może ona być już znana, choć kto wie. Lepiej nie ryzykować. Zaczęła siłować się z kapslem butelki, usiłując pozbyć się go za pomocą najpierw palców, następnie z użyciem zębów. Bez skutku.
Zirytowana syknęła.
- A niech cię szlag, pieprzony kawałku metalu!
I na te słowa gwałtownie kapsel oderwał się od butelki, jakby wypowiedziała magiczne zaklęcie, poszybował przez kantynę i uderzył siedzącego kilka metrów dalej Twi'leka powyżej skroni z taką siłą, że mężczyzna spadł z krzesła, trzymając się za czoło, z którego popłynęła niewielka strużka krwi.
- KU*** CO TO DO CH*** BYŁO?!
Był bardziej zdziwiony i wystraszony niż zdenerwowany. Szukał wzrokiem osoby, która mogłaby rzucić w niego kapslem z taką siłą. A Obiekt 6 wesoło zaczęła wysysać "sok" z odkapslowanej butelki.
- Dobre!
Oświadczyła, po czym ciąg dalszy leciał już duszkiem niczym u rasowego piwosza.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Jerry O'Connor » 5 Lip 2012, o 15:08

Młody Falleen wszedł do kantyny. Życie zbytnio się do niego nie uśmiechało ostatnim czasem, co zresztą dało się wyczytać w jego wyrazie twarzy. Przekroczywszy próg rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby tylko dla formalności. Nie zainteresował się żadnym z wydarzeń, jakby niczego nie zauważył. Podszedł do baru i trochę ochrypłym głosem wymówił:
-Piwo - dopiero po złożeniu zamówienia zaczął się przyglądać wszystkiemu w kantynie, poczynając od co ciekawszych obiektów, a kończąc na ludziach. Jedyną osobą, która przykuła jego uwagę, był rozglądający się na wszystkie strony Twi'lek. Trzymał się przy tym za głowę, jakby czymś oberwał.
Jerry wzruszył tylko nieznacznie ramionami i pochwycił podaną mu butelkę piwa. Barman nie raczył mu jej otworzyć, toteż mężczyzna naparł kapslem na blat, a metalowy przedmiot bezwładnie opadł na ziemię. Falleen podniósł butelkę do ust i duszkiem wypił całą jej zawartość.
-Jeszcze jedną kolejkę- dodał, odstawiając szklany przedmiot. Odbiło mu się na tyle cicho, że nikt nie powinien zwrócić na niego większej uwagi. Starał się być na tyle niepozorny, na ile było to możliwe, co utrudniał mu trochę wzrost. Nie chciał być źródłem zainteresowania, a co gorsza wdać się w jakąś bójkę, którą pijani bywalcy rozpoczynali o byle co z każdym napotkanym osobnikiem.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 5 Lip 2012, o 15:20

- No no, kicia - powiedział rozbawiony Inygo, chwytając swoją ostatnią pełną butelkę. - Po więcej musisz się zgłosić do tego pana, który myka w te i w tamte za ladą. O właśnie podaje to samo innemu ziomkowi.
Po tych słowach były pirat wskazał siedzącego niedaleko nieznajomego. Beviin nie zauważył w ogóle dziwnego zachowania kapsla od butelki Beatrice. Niestety nie mógł umknąć mu wściekły Twi'lek, który zdążył pozbierać się z ziemi i ruszył w podejrzewanym kierunku ataku. W stronę baru, przy którym siedziała zaledwie trójka osób.
Widząc prawie szarżującego mężczyznę, przekonany o własnej niewinności Inygo, poczuł się dość dziwnie. Zapowiadała się kolejna rozróba, chociaż wyjątkowo nie wywołana przez niego. Znaczącym spojrzeniem zwrócił uwagę wściekłego obcego i wskazał wzrokiem siedzącego kilka siedzeń dalej Jerry'ego. Młody Fallen miał pecha, gdyż siedział w miejscu odpowiednim do rzutu w stronę stolika Twi'leka.
Wielki obcy stanął w końcu przy sączącym właśnie drugie piwo mężczyźnie i złapał go za ramię. Mocnym uściskiem dłoni zwrócił uwagę swojej ofiary.
- Nie masz mi może czegoś do powiedzenia, cwaniaczku?
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Jerry O'Connor » 5 Lip 2012, o 16:29

Po raz drugi otworzył piwo w tradycyjny sposób, o blat. Po raz drugi kapsel upadł na ziemię,a Falleen nie miał najmniejszego zamiaru się po niego schylać. Podniósł butelkę do góry i zaczął sprawnie sączyć złocisty napój. Już miał wziąć ostatni łyk, gdy ktoś gwałtownie pociągnął go za ramię. Mężczyzna z trudem utrzymał piwo w ustach. Połknął je szybko i odstawił prawie pustą butelkę na ladę.
-No i całe moje plany o cichym piciu poszły się jebać. I to jak najdalej ode mnie--pomyślał i odwrócił się w stronę rozjuszonego Twi'leka. Nie wyglądał na osobę chętną do rozmowy. Jerry już zaczął zaciskać swoją potężną dłoń w pięść, gdy uświadomił sobie, że wcale nie ciągnie go do bitki. Nie miał na to najmniejszej ochoty, zwłaszcza, że mógłby zostać za to wydalony z baru.
-Jestem na kompletnym zadupiu, następna kantyna jest strasznie daleko. No nic, załatwimy to na tyle spokojnie, na ile się da- pomyślał i uśmiechnął się do Twi'leka. Tym samym postanowił skorzystać z umiejętności, którą posiadał każdy Falleen- wydzielania feromonów. Ułatwiały one zdecydowanie rozmowy i negocjacje, zwłaszcza z takimi rozwścieczonymi pijakami.
-Nie rozumiem, o co panu chodzi. Mogę panu powiedzieć, że jest dzisiaj ładna pogoda, że piwo smakuje wyśmienicie, ale siedzenie jest trochę niewygodne- jego głos, mimo wypitych dwóch butelek piwa, dalej był lekko ochrypły, przez co przemawiał trochę ciszej. Miało to swoje korzyści, głos nie rozchodził się tak po pomieszczeniu, co w połączeniu z panującym w kantynie gwarem umożliwiało dyskretną rozmowę. Gdyby Jerry odnotował to sobie w pamięci, gdyby miał kiedyś prowadzić dyskretną rozmowę.
-Naprawdę uważa pan, że warto rozpoczynać bójkę o taką głupią sprawę? Taką błahostkę? Nie lepiej wypić sobie w spokoju piwo zamiast leczyć później przez parę dni siniaki? Dodatkowo, może pan jeszcze za coś takiego wylecieć z hukiem, a tego na pewno pan nie chce, prawda?- kontynuował swój wywód. Mimo chrypki mówił bardzo łagodnie, chcąc przemówić do rozsądku wściekłemu klientowi kantyny. Liczył, że jego łagodne słowa, liczne zwroty grzecznościowe typu "pan" oraz wydzielane feromony dadzą pożądany efekt.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Kamuro Rushi » 5 Lip 2012, o 17:14

Po wydojeniu do ostatniej kropli zawartości butelki Obiekt 6 wypełzła spod stołu i czknęła cicho. Towarzyszył temu cichutki śmiech.
Tak. Upiła się. Jednym piwem.
Podniosła się i zataczając się na nogach ruszyła w stronę lady, wygrzebując kredyty. Teraz już nawet nie dbała o ukrywanie twarzy - zbyt pijana była na tak wymagające operacje umysłowe. Czknęła po raz kolejny, kładąc na ladzie pustą butelkę po piwie.
- Ja... Hihihihihihi... Ja to bym chciała jeżdże tego sodżku, co ten pan *hyc* ma!
Wskazała na Inygo roześmiana i pomachała mu ręką. Zerknęła przy okazji na małą sprzeczkę Twi'leka i Fallena.
- No ale o czo sie go czepiasz, coooooooooooooooooooooo?!
Ostatni wyraz przeciągnęła niewiarygodnie długo i towarzyszyło mu tupnięcie, będące wyrazem księżniczkowatej irytacji. Zachwiała się przy tym na nogach i wyrżnęła w podłogę między dwoma mężczyznami, czemu towarzyszył dźwięk tłuczonego szkła. Żeby było zabawniej, ten dźwięk nie dobiegł od niej, a od butelki, którą wcześniej postawiła na ladzie, a której po prostu gwałtownie pękła szyjka i rozsypała się po blacie, tym razem na szczęście nie czyniąc jednak nikomu krzywdy.
- Auaaaa...
Jęknęła, leżąc obok nogi Fallena.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 6 Lip 2012, o 01:00

Wściekły Twi'lek zdawał się uspokajać pod wpływem wspaniałej przemowy Jerry'ego i feromonów wydzielanych przez Fallena. W momencie, w którym miał już otworzyć usta i powiedzieć zapewne przepraszam, głośnym krzykiem weszła na scenę Obiekt 6. Nie dość, że dziewczyna wydzierała się pijackim głosem, to jeszcze wykonała wprost zawodowy ślizg twarzą po podłodze i wylądowała między oboma kłócącymi się osobami. To było już za wiele dla wkurzonego obcego.
- Twoja przyjaciółka chyba nie jest tak ugodowa, jak ty - rzucił w stronę młodego mężczyzny, po czym schylił się i złapał Beatrice za kołnierz. Podniósł ją do góry, aż zawisła kilka centymetrów nad ziemią i spojrzał jej prosto w twarz. Mocno pijaną, choć i tak nieciekawą twarz. - Chciałabyś mi coś wyjaśnić, koleżanko? Bo to chyba nie ty tu powinnaś zadawać pytania!
W tym momencie swoje wejście, nie tak efektowne jak rudej oczywiście, zaliczył Inygo. Do tej pory spoglądał na sytuację z boku, starając się zobaczyć dokładnie wszystko. W końcu jednak nie wytrzymał i ryknął niesamowicie głośnym rechotem, który musiał dotrzeć do szczątków Gwiazdy Śmierci krążących po orbicie.
- Wy byście widzieli, jak śmiesznie wyglądacie! - zaczął krzyczeć, nadal zwijając się ze śmiechu. - Nie ma to jak dobry kabaret na początek dnia!
Oczywiście awanturnik nic sobie nie robił z niebezpieczeństwa, jakie mogły przynieść reakcje na jego zachowanie. Póki co bawił się wyśmienicie. Wręcz piwnie.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Jerry O'Connor » 6 Lip 2012, o 10:44

Mężczyzna uśmiechnął się i już miał wyciągnąć rękę w geście zgody, kiedy usłyszał wrzaski dziewczyny.
-Kto ci takich bzdur naopowiadał? To nie jest sok- zaczął, na co chyba jednak dziewczyna, przynajmniej tymczasowo, nie mogła zwrócić uwagi. W końcu w tym samym momencie zaliczyła bardzo efektowne wejście wywracając się-Albo wychlałaś zbyt dużo browca, albo masz słabą głowę koleżanko. Stawiam na to drugie- mruknął i już chciał pomóc czerwonowłosej wstać, gdy zrobił to za niego Twi'lek. W dość brutalny sposób. W tamtym momencie miarka się przebrała. Jerry, dotychczas spokojny, zirytował się. Nie dawał po sobie tego poznać, lecz napastnik po prostu go denerwował.
-Cały mój plan dzisiejszego dnia chuj strzelił. Co mi szkodzi, żeby go rozpieprzyć jeszcze bardziej- pomyślał. Zszedł z niskiego krzesła i postąpił niewielki krok do przodu lewą nogą. Tym samym wyprowadził potężny lewy prosty, który doprawił prawym sierpowym. Jeżeli to by nie wystarczyło zadałby lewą ręką szybki cios w tułów i przeciwnika spróbował znokautować potężnym ciosem kolanem w głowę. Górował nad przeciwnikiem wzrostem i postawą, co pokazał dopiero wstając z siedzenia i całkowicie się prostując. Twi'lek nie zaliczał się do najwyższych osobników swej rasy, co dało znaczną przewagę Falleenowi. Ten zresztą spodziewał się, że dwa szybkie, zaskakujące ciosy ogłuszą przeciwnika na dość długo.
Co go, aż tak zirytowało? Otóż przemówił przez niego honor. Dobrze wiedział, że nie zawsze miał prawo być z siebie dumnym. Zdradzał, oszukiwał oraz zabijał. Jednakże przez całą swoją karierę nie zabił ani jednej kobiety. Co prawda krzywdził je w inny sposób, porzucając, ale z drugiej strony nigdy nic im nie obiecywał. Żadnego związku. Dobrze jednak wiedział, że nigdy na żadną kobietę nie podniósł ręki. I nie zamierzał tego tolerować.
Od razu po wyprowadzeniu ciosów chwycił drobną dziewczynę. Bądź co bądź, spodziewał się, że Twi'lek albo pociągnie ją za sobą, lub puści, co w obydwu przypadkach zakończyłoby się jej upadkiem. W końcu ona sama z trudem stała na nogach, a co tutaj mówić o utrzymywaniu równowagi.
-Trochę szacunku, skurwielu. Następnym razem przysmażę ci jajca blasterem. Chuda nie chuda, brzydka nie brzydka. Kobieta to kobieta, trzeba mieć trochę szacunku-powiedział chłodno. To nie miał być jeszcze koniec tej akcji. Skoro Falleen już kogoś pobił, to mógł się jeszcze trochę pokłócić ze śmiejącym się z całej sytuacji...no cóż, Jerry nie był w stanie do końca stwierdzić kim on jest. Przypominał on bardziej robota niż człowieka. Nie zważając na to zbliżył się do niego.
-Tobie tak do śmiechu? Ty ją schlałeś, nie interesuje mnie, po co. Jest twoja, ty się nią opiekuj-rzucił i postawił obok niego dziewczynę. Robił to z łatwością, w końcu nie ważyła zbyt wiele. Równie dobrze tą samą czynność mógłby wykonać jedną ręką. Powrócił jednak wzrokiem do Inygo i powtórzył, jakby chcąc się upewnić, czy wszystko zrozumiał-Powiedziałeś, że lubisz kabarety. Słyszałem, że jeden fajny gra dzisiaj na cmentarzu. Mogę ci załatwić darmową przepustkę, jeżeli chcesz- syknął cicho, jakby chcąc uniknąć posłuchu u żołnierzy Republiki siedzących nieopodal. Na pewno widzieli nie takie sytuacje w kantynie i raczej się nimi nie interesowali, ale były łowca nagród nie był w stanie stwierdzić, co im strzeli do głowy.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 9 Lip 2012, o 23:31

Padający na ziemię Twi'lek, zgrywający lśniącego rycerza zielonoskóry i przerzucana z ręki do ręki Beatrice nie mogły powstrzymać śmiechu Czerepa. Był pirat właściwie zwijał się na swoim stołku ze śmiechu, którego nie mógł powstrzymać. Gdy ostatecznie Obiekt 6 wylądowała pod jego nogami, podszedł do niego galaktyczny misjonarz, starający się uratować uciśnione kobiety. Ten fakt sam w sobie nie był zbyt poruszający dla śmiejącego się mężczyzny, lecz słowa Fallena takowymi już były.
- Oooooo... - podsumował groźbę Jerry'ego Inygo. Po tym dźwięku obrócił się gwałtownie, jakby chciał uderzyć z zamachu niesfornego rycerza, lecz trzasnął ręką w bar, zwracając uwagę barmana. Zaraz po tym zaczął krzyczeć zadowolony. - Ty tam, znalazłem sobie towarzystwo do picia, dawaj piwo! Dwa dla mnie, jeden dla obrońcy uciśnionych, jeden dla... - w tym momencie spojrzał pod nogi na Beatrice. - Koleżanka chce chyba z sokiem... - Nagle z podłogi dało się usłyszeć szuranie i przekleństwa. Po chwili wśród stojących pojawił się Twi'lek, którego wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego. - Ooo... mamy jeszcze jednego, dawaj następne, byle mocne - kontynuował swoje zamówienie Inygo. Ostatnimi gośćmi, którymi musiał się zająć byli żołnierze Republiki, którzy właśnie podeszli do głośnej grupki. - Mamy jeszcze następnych, więc to będzie piw... za dużo do liczenia. Stawiam wszystkim, byle mnie dostały się dwa!
Tym radosnym okrzykiem skończył swoje wystąpienie, które wciągnęło do gry kolejne osoby, a także zainteresowało wszystkich gościu baru. Dzień zaczynał powoli się rozkręcać.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Kamuro Rushi » 11 Lip 2012, o 11:04

Obiekt 6 wpatrywała się z brakiem zrozumienia na twarzy w trzymającego ją Twi'leka. Następnie spojrzała na ratującego ją mężczyznę, przekrzywiając lekko głowę w bok. Ostatecznie w wyniku wszystkich operacji, jakie miały miejsce wylądowała pod nogami cyborga, któremu najwyraźniej cała obecna sytuacja bardzo przypadła do gustu. Siedziała tak na podłodze, oglądając się dookoła na wszystkich otaczających ją ludzi. Gdy jeszcze podeszli do nich żołnierze Republiki, momentalnie podniosła do góry ręce jakby w wyrazie poddania.
- To nie byłam ja, to był Jednoręki!
Wyjaśniła szybko sytuację, która... No w zasadzie bezsensowną sytuację. Cholera wie o czym ona mówiła. Dość sprawnie jednak przemieściła się pod stołem na jego drugi koniec, gdzie dopiero ostrożnie odważyła się wychylić głowę zza blatu, zerkając na stojące na nim butelki i otaczających ją mężczyzn.
- To się nazywa "piwo", tak?
Upewnia się, patrząc pijanym wzrokiem na Beviina. Zaczęła szukać dłońmi krzesła, na którym mogłaby posadzić swoje zgrabne cztery litery. Gdy wreszcie udało jej się usiąść, dało się zauważyć, że lekko chwieje się na krześle, a jej policzki są wyraźnie zarumienione od działania alkoholu.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Jerry O'Connor » 11 Lip 2012, o 13:48

-No cóż, wygląda na to, że ten, albo to coś jest nieźle pojebane- pomyślał, patrząc na Indygo-Gość chce chyba rozpierdolić całą tą kantynę, razem z barmanem i wszystkimi klientami. No cóż, chyba będę musiał sobie przypomnieć, jak się strzela.- dodał.
Barman poważnie potraktował zamówienie Indygo i na blacie pojawiło się kilka piw. Jerry chwycił szybko jedno z nich, otworzył po raz kolejny o ladę, i wyżłopał wszystko duszkiem, jakby mu się gdzieś spieszyło. Rzeczywiście, chciał napić się jeszcze raz, zanim atmosfera zagęści się jeszcze bardziej. On sam jednak nie miał zamiaru jej załagodzić, czy też może dać jej upustu.
-Jak balon... ten, którego wszystko bawi, próbuje go napompować. Ktoś inny natomiast, może albo spróbować powoli upuścić powietrze, lub go przekłuć. Jeżeli nic nie zrobi, ten palant dalej będzie pompował, aż w końcu balonik jebnie- pomyślał i zadowolony ze swojego porównania. Rozejrzał się wokół. Kogoś mu brakowało. Oczywiście, to ta dziwna dziewczyna, która roztrzaskiwała butelki bez dotykania ich. Siedziała na drugim końcu baru.
-Tak, to nazywa się piwo. A ty masz słabą banię koleżanko- powiedział i pokiwał głową w dezaprobacie. Oczywiście, sam Falleen wiedział, że jest po trzech piwach i nie miał zamiaru pić kolejnego. Jako, że przez lata zajmował się właściwie tylko piciem, nie odczuwał jeszcze żadnych skutków ubocznych alkoholu, ale wiedział, że jeszcze kilka butelek i koncentracja stanie się trudna.
Spojrzał na Twi'leka, który wyglądał na poddenerwowanego. Kątem oka dostrzegł gotowych do strzelaniny żołnierzy republiki. Nie chciał na siebie ściągać niepotrzebnych kłopotów, tak więc postanowił sprowokować uderzonego wcześniej przez niego faceta.
-Patrzcie państwo, wstał nasz ukochany pijak. Wyglądasz mi na zawodowego boksera. Nie widziałem cię przypadkiem w damskiej lidze? Bo zdaje się, że lubisz bić kobiety. Mężczyźnie to nie wypada, mamusia cię nie nauczyła? Może ty nawet nie jesteś facetem, co?- zapytał. Cóż, były to zaczepki raczej marne, ale liczył, że Twi'lek jest na tyle pijany, że się zbulwersuje. Jednakże zacisnął on tylko pięści, powstrzymując się od rzucenia się na zielonoskórego. Atmosfera jednakże znów się podniosła, a to zwiastowało niechybną strzelaninę, lub w najlepszym wypadku, tylko bójkę.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 12 Lip 2012, o 17:16

Sytuacja w barze zaczynała robić się bardzo napięta. Nie dość, ze Inygo bezustannie, choć nieświadomie, zaostrzał relacje miedzy klientami, to jeszcze Jerry postanowił sprowokować Twi'leka. Nie można mu odmówić sukcesu na tym polu, prowokacja udała się błyskawicznie, co odczuli prawie jednocześnie O'Connor i Beviin. Ten pierwszy otrzymał potężny prawy prosty na twarz od wściekłego obcego, a ten drugi otrzymał szybki lewy podbródkowy. Obaj zostali przez obcego zaskoczeni i obaj szybko złączyli się w tym zaskoczeniu na podłodze baru. Ponad powalonymi na chwile mężczyznami rozpętało się prawdziwe piekło, którego nie widziano w tym barze od początku jego istnienia.
Choć nigkt nie był na to przygotowanym, stali bywalcy galaktycznych barów szybko przypomnieli sobie odpowiednie dla takich sytuacji zachowania i zaczęli atakować. Pierwsze latające krzesła i butelki zastały jeszcze lezących Jerry'ego i Inygo. Sytuacja nie zamierzała czekać na nikogo.

Przepraszam za taki wąski post, ale nie mogę uzywać tutaj polskich znaków i poprawiam je Firefoxem. Bawcie się i radujcie, opisujemy walkę i chaos :D .
Iny
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Jerry O'Connor » 10 Sie 2012, o 11:17

Mężczyzna z poziomu ziemi spojrzał na latające krzesła. Pokręcił tylko głową, widząc, jak właśnie niszczona jest jedyna kantyka w okolicy. Od następnego lokalu tego typu dzieliło go kilka miliardów kilometrów. A jego nie stać było na takie podróże.
-No i, kurwa jego mać, niezłą rozróbę rozpocząłeś. Pewno jesteś z siebie nieziemsko dumny- rzucił w stronę Inygo, który również został błyskawicznie powalony przez rozwścieczonego Twi'leka.
Jerry zdołał podnieść się z ziemi. Na swoje szczęście zrobił to powoli, gdyż nad jego głową przefrunęło krzesło. Falleen nie pozostał jednak bierny. Już nie raz uczestniczył w takiej barowej potyczce, można by go śmiało nazwać weteranem. Podniósł więc jedną z butelek leżących na barku i od razu skierował się ku swemu celowi. Był nim oczywiście Twi'lek, który miotał krzesłami jak opętany. Nawet nie spodziewał się, że może dostać czymś w łeb. Dźwięk pękającego szkła został zagłuszony przez okrzyk bólu jednego z żołnierzy republiki, któremu ktoś złamał nos potężnym prostym. Jerry skupił się jednak na dobijaniu swojego oponenta. Skopał go niemiłosiernie, po czym postanowił wkręcić się w rozróbę. Chwycił za pierwsze lepsze krzesło i rzucił je w kierunku żołnierzy, którzy trzymali się względnie razem, próbując trochę ogarnąć cały ten motłoch. Rozszalałych klientów było jednak dla nich zbyt dużo, a krzesło, które ich trafiło, całkowicie pozbawiło ich szans. Pobici, opluci, leżeli bezradnie na ziemi. Mężczyzna zastanawiał się, czy są oni aż tak honorowi, że nie chcieli użyć broni, czy po prostu zbyt wolni, aby to zrobić.
-Zresztą... co za różnica, liczy się efekt. A oni leżą sobie spokojnie na ziemi, jak niemowlaczki- rzucił w myślach, kiedy ktoś go popchnął i uderzył w twarz lewym prostym. Trzeba przyznać, to nie było miłe uczucie. Jerry jednak był trudny do powalenia. Chwycił przeciwnika za ubranie i uderzył nim o ścianę, po czym bez zastanowienia wykonał prawy sierpowy. Gdy ten już leżał, mężczyzna zauważył, że grono walczących powoli zaczyna się zmniejszać.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 13 Sie 2012, o 01:21

W całym zamieszaniu, które opanowało Szmuglera, nikogo nie ominęły drobne lub większe (i dużo większe) obrażenia. Inygo znajdował się po trochu w każdej z tych grup, więc gdy w końcu dopadł swojego celu, a był nim niespodziewanie Jerry, większa część jego twarzy zalana była krwią z rozciętego łuku brwiowego. W trakcie walki jedno z krzeseł przelatujących przez salę strąciło mu z głowy czapkę, którą teraz ściskał w jednej z rąk. Drugą, tą metalową i pewniejszą, trzymał mocno kufel piwa, który powoli opróżniał, przecierając się między walczącymi.
Gdy dochodził do walczącego fallena, Beviin został trafiony w środek pleców czyjąś nogą, przez co wykonał popisowy ślizg po jednym ze stołów i zatrzymał się tuż obok zielonoskórego. Kiedy ten ujrzał go, uśmiechnął się jednym ze swoich krzywych grymasów i wyciągnął rękę z piwem do przodu.
- Chcesz? - spytał, próbując oczyścić oko, które zalała mu krew. - W takich sytuacjach zawsze rozdają darmowe - w tym momencie obok Inygo na stól spadł jakiś Rodianin, rzucony w tym kierunku przez jednego z walczących. Były pirat uznał, że cel jego pobytu w barze stał się dość mocno nieaktualny, więc postanowił zadziałać.
- Wiesz co? - zwrócił się do Jerry'ego, gdy zrzucił Rodianina ze swojego blatu. - Jeszcze wyszczekany i nieźle rzucasz krzesłami, chcesz wypić trochę przygód? Weźmiemy kilka piw i pójdziemy podbijać galaktykę... - Po tych słowach niedoszły Mandalorianin wydał z siebie głuche chrząknięcie, gdy Twi'lek, który w międzyczasie zdążył jakoś się pozbierać, uderzył go mocno w nogę. Rozszalały obcy wyraźnie poszukiwał O'Connora, choć przeszkadzały mu w tym podbite oczy.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Kamuro Rushi » 14 Sie 2012, o 02:57

W międzyczasie grzecznie siedząca sobie na stołku Obiekt Szósty obserwowała rozwijającą się bójkę. Można było odnieść wrażenie, że to, co działo się w karczmie, kompletnie jej nie dotyczy. Postanowiła zapamiętać sobie dobrze to słowo, które mogło mieć jakże magiczny wpływ na jej przyszłe życie.
Piwo.
Jeśli było coś, dla czego warto było żyć w tym pełnym zniszczenia i zepsucia świecie, to był to właśnie ten gorzkawy, złocisty napój, po którym tak miło szumiało w głowie i głosy podszeptujące Beatrice co powinna robić cichły... Choć była nieco nietrzeźwa, to jednak czuła się wolna. Pozbawiona przymusu czynienia rzeczy, na które nie miała ochoty ani potrzeby.
Powoli wstała, przeciągając się i ziewając, po czym ruszyła powolnym, niemrawym krokiem z rozespanym wyrazem twarzy w kierunku wyjścia z kantyny. Z jednej strony tuż przed twarzą przeleciał jej kufel, który roztrzaskał się na ścianie, z drugiej ktoś został przerzucony przez stolik centymetry za jej plecami.
Bójka wydawała się dotyczyć dosłownie każdego aspektu wnętrza, poza włóczącą powoli nogami w kierunku wyjścia zmęczoną i śpiącą Beatrice, która jakby zupełnie nie zwracając uwagi na wszystko co się w środku działo parła dzielnie przed siebie, z tym samym znudzonym wyrazem twarzy.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Jerry O'Connor » 14 Sie 2012, o 12:16

O'Connor spojrzał na Inygo. Widział jak krew rozlewa się na jego twarz.
-Paskudna rana. Będziesz se to musiał zalepić jakimś chujstwem- powiedział. Sam Jerry też nie wyglądał nazbyt okazale. Przeciwnicy uparcie celowali w jego nos, który wyglądał, jakby miał bliskie spotkanie z młotem rozbiórkowym. Lekko wygięty, porozcinany na całej powierzchni, a ze środka sączyła się krew. Mimo początkowej niechęci do Beviina, chwycił zaproponowanie piwo. Wysłuchał kuszącej propozycji, podczas której oberwał dwa razy kuflem w plecy.
-W sumie, to czemu...-zaczął, kiedy jego potencjalny przyszły kompan upadł na ziemię, wydając przy tym dziwny odgłos-Co do kurwy...- mruknął i rozejrzał się. Szybko natrafił na odpowiedź, jaką był Twi'lek. Zdawało się, że nie bardzo orientował się gdzie się znajduje. Falleen westchnął tylko, otarł krew cieknącą z nosa, otworzył piwo o blat stołu i zaczął je spokojnie pić, z rozbawieniem przyglądając się wściekłemu obcemu.
Szybko wypiwszy trunek, rosły mężczyzna rzucił ją w kierunku walczącego tłumu. Usłyszał dźwięk uderzenia, a chwilę później pękającej butelki. Był więc niemal pewien, że kogoś trafił. W tej sytuacji postanowił lepiej szybko ulotnić się z baru. Zrobił parę kroków w stronę Twi'leka, który omal go nie odnalazł. Został jednak trafiony krzesłem, przez co po raz kolejny stracił orientację.
Zielonoskóry chwycił go mocno za ramiona i ciągnąc w swoją stronę uderzył go mocno w brzuch kolanem, po czym uniósł w górę i rzucił gdzieś w bok.
-Jak tym razem ten skurwiel wytrzyma i wstanie, to ja nie wiem, z czego się ich robi- mruknął. Spojrzał na Beviina, którego postanowił również wyciągnąć. Jeżeli nie udało mu się wstać, to nawet nie zważał, czy próbuje, tylko chwycił go w pasie i przerzucił przez ramie, po czym ruszył w stronę wyjścia. Jeżeli natomiast udało mu się o własnych siłach wstać, po prostu puknął go w ramię i wskazał głową wyjście. Nawet nie próbował przekrzyczeć jazgotu, jaki zaczął wydawać dziki tłum walczących.
Idąc tak w stronę wyjścia, zobaczył tą małą dziewczynę, którą uratował wcześniej od pobicia. Szła dosyć bezsensownie, nie zważając na latające przedmioty. Mężczyzna tylko westchnął, chwytając nadlatujące krzesło i odrzucając je w stronę właściciela.
-A chuj, nie będę jej po raz setny ratował. Niech se sama radzi-pomyślał i postąpił ostatni krok. Pchnął drzwi i znalazł się na bezpiecznej przestrzeni. No, prawie, bo na pożegnanie dostał butelką w łydkę, co okazało się niemiłosiernie bolesne.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Endor] Kantyna "Szmugler"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 15 Sie 2012, o 00:46

Po trafieniu butelką w mięsień dość ważny przy dźwiganiu ciężkich, w połowie metalowych pijaków, Jerry zachwiał się. W tym samym dokładnie momencie Inyno postanowił przesunąć się trochę do przodu. Obie te czynności w połączeniu skończyły się kolejnym twardym lądowaniem na ziemi byłego pirata. Huk, który poniósł się na ścieżce obok baru, został poparty głośnym stęknięciem upadłego. O'Connor mógł w tym momencie zobaczyć niesamowity tył głowy pijaka, z którego spoglądała na niego mechaniczna twarz Zostata Czwartego. Tymczasem Inygo postanowił uspokoić wszystkich zamartwiających się jego stanem:
- Spokojnie, nic się nie stało! To tylko próg, za każdym razem o nim zapominam - powiedział w przestrzeń, w której usłyszeć mógł go tylko zielonoskóry Fallen. Po tych słowach podniósł się powoli, na początek do pozycji siedzącej, a potem stojącej. Uważnym ruchem naciągnął na głowę swoją czerwoną czapkę, zasłaniając Zostata.
- Idziem! - rzucił, po raz kolejny nie zwracając się do nikogo konkretnego, i poszedł. Ruszył w kierunku swojego statku, nie zważając czy ktoś podążał za nim. Po kilkunastu minutach powolnej wędrówki doszedł do wysłużonego JumpMastera 5000, którego niedawno pożyczył od klanu Beviin. Wtedy dopiero przypomniał sobie o dwóch osobach, które spotkał niedawno w barze. Szybko odwrócił się, sprawdzając kto przyszedł razem z nim.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Następna

Wróć do Endor

cron