przez Ester » 9 Wrz 2010, o 20:27
Ester zadomowiła się w Eskadrze Piorunów. Zaliczyli już kilka wspólnych lotów, walk, miała okazję poznać bliżej swoich współtowarzyszy. Choć różnili się wieloma aspektami, tworzyli zgraną drużynę. Byli jak maszyna, której trybiki z każdym dniem coraz lepiej pracowała. Jak na razie dopóki latała z Piorunami, nikt nie próbował jej strzelić w plecy.
Weszła właśnie do pokoju wspólnego pilotów, nieco rozczochrana po drzemce. Zamierzała maksymalnie wykorzystać chwile spokoju, które akurat podsunął jej los. Podeszła do stolika, przy którym siedzieli Kel i Condrad, i w pobliżu którego stał Louis.
- Witam, witam, panowie i panie. - powiedziała kiwając każdemu głową na powitanie, w przypadku Carbona zdobyła się nawet na nieco niedbały, ale jednak salut. Przyciągnęła sobie krzesło, obróciła oparciem w stronę stolika i usiadła na nim, przyglądając się szykującemu się pojedynkowi sabaka.
- Chętnie popatrzę jak gracie, żeby wiedzieć, kogo pogonić blasterem, kiedy zaproponuje mi sabaka. - uśmiechnęła się lekko.