przez Peter Covell » 29 Mar 2009, o 00:34
Val Huusl czekał już na nich, gdy tylko wyszli ze swoich symulatorów. Ciężko było wyczytać coś z jego sullustańskiej twarzy.
-Jako jedyni zakończyliście drugie zadanie. - powiedział prawie z wyrzutem - Większość radziła sobie z myśliwcami, ale nikomu nie udało się zniszczyć krążownika. Mieliście więcej pieprzonego szczęścia niż Skywalker nad Yavin, więc nie wpadajcie w zbytnią euforię, bo po prostu wam się udało z tym Carrackiem. Odmaszerować.
Anya zupełnie nie miała pojęcia o co chodzi Sullustanowi - przecież jeśli zadanie było tak trudne do wykonania to dlaczego zarobili ochrzan, że im się udało? Zastanawiała się czy to nie przypadkiem rezultat nadszarpniętej w młodości dumy instruktora czy coś takiego, ale szybko odrzuciła tą opcję.
Po prostu nie mogła wiedzieć, że Val Huusl zbyt często widział młodych, "niepokonanych" pilotów, którym raz trafiło się mieć szczęście, a potem ginęli z powodu własnej głupoty i ignorancji...
*****
Kel, Anya i Andy siedzieli w kantynie przy piwie, gdy do środka wpadł podniecony Brian.
-Dadzą nam prawdziwe maszyny! - wykrzyknął uradowany
-Co powiedziałeś? - zapytał zdziwiony Kel
-Zrobili ostateczną selekcję i podzielili na eskadry, w których skończymy szkolenie i potem ruszymy do walki! Zbiórka jest za piętnaście minut...
Nazwano ich "Thunder Squadron" - Eskadra Piorun, było ich dwunastu i wszyscy szczęśliwi jak dzieci.
Czworo przyjaciół wpatrywało się w listę członków swojej eskadry, która wisiała na ścianie.
Eskadra "Piorun"
1. Piorun Jeden - Kel Croft
2. Piorun Dwa - Kavis Sega
3. Piorun Trzy - Andy Calius
4. Piorun Cztery - Wivern Ky-knomi
5. Piorun Pięć - Anya Bailo
6. Piorun Sześć - X'lor Kalar
7. Piorun Siedem - Brian Folsom
8. Piorun Osiem - Reima Minn
9. Piorun Dziewięć - Richard Bong
10. Piorun Dziesięć - Raymond Collishaw
11. Piorun Jedenaście - Erich Hartmann
12. Piorun Dwanaście - Charlena Eros
-Chodźmy zatem obejrzeć nasze maszynki. - radośnie powiedział Brian...
*****
W hangarze stało trzydzieści sześć nowych myśliwców typu X-Wing - dwanaście dla Eskadry "Piorun" i dwadzieścia cztery dla dwóch innych eskadr złożonych z pozostałych kadetów, którzy przeszli pierwszą część szkolenia. Właśnie odbywał się przydział maszyny do pilota i każdy mógł usiąść w kokpicie swojego myśliwca, co wielu z dziecinną radością czyniło.
-Gratuluję. - powiedział Val Huusl - Mam nadzieję, że poradzicie sobie z pilotażem prawdziwych myśliwców i nie przyniesiecie mi wstydu tam, na górze. - miał na myśli orbitę, gdzie młodzi piloci szlifowali swoje umiejętności - Wasze szkolenie zostało maksymalnie skrócone, więc mądrze wykorzystajcie ten czas, który wam został na strzelaniu ślepą amunicją. W prawdziwej walce nie ma "drugiej szansy", więc nie dajcie się zabić na pierwszym patrolu. Dziękuję. - jego jedyne oko zaszkliło się nieco i wymaszerował z hangaru zostawiając swoich niedawnych podopiecznych w towarzystwie nowych X-Skrzydłowców...
*****
Następnego dnia, z ciężkim sercem, pozwolono im zasiąść za sterami myśliwców i dokonać przelotu na bazę na orbicie, gdzie mieli stacjonować przez ten krótki czas, jaki pozostał do zakończenia szkolenia. Ku uldze techników, dowódców i personelu stacji, wszystkim udało się bezpiecznie wylądować w hangarach i nikt nie rozbił się o stację. Generalnie rzecz ujmując, doświadczeni piloci z uznaniem patrzyli na pewność swoich młodszych kolegów i zastanawiali się jak pójdzie im w warunkach bojowych.
Później każdy dostał swoją przydziałową jednostkę astromechaniczną i niektórzy zaczęli już nadawać imiona swoim R2, R3 bądź R4 - w zależności od tego, co się komu trafiło.
Kiedy wszyscy spodziewali się, że wreszcie będą mieli spokój i chwilę na odpoczynek bądź posiłek, ogłoszono alarm i cała Eskadra Piorun musiała stawić się w hangarze. Siedmiu ludzkich mężczyzn, jeden Nautolanin i jeden Twi'lek oraz dwie kobiety ludzkie i jedna Bothanka stanęli przy swoich maszynach. Przed nimi przechadzał się mężczyzna w wieku około czterdziestu lat o krótko przyciętych włosach i nienagannie odprasowanym mundurze.
-Jestem komandor Georges Guynemer i zajmę się dokończeniem waszego szkolenia. - powiedział zachrypniętym głosem - Mam zamiar wycisnąć z was co się da w jak najkrótszym czasie, bo jakiś idiota w admiralicji uznał, że w ramach lotów ćwiczeniowych będziemy wysyłać was na patrole antypirackie. Krótko mówiąc: czeka was znacznie więcej lotów na niebezpiecznym terytorium niż byśmy sobie tego życzyli... Dzisiejsza zabawa będzie fajna. - na jego twarzy pojawił się uśmiech - Będziecie walczyć z Eskadrą Strzał, czyli waszymi kolegami ze szkolenia. Oczywiście wasza broń nie będzie wysyłać śmiercionośnych laserów, a jedynie sygnały, które wasze astromechy będą odbierać i w momencie trafienia wyłączą wam maszynę, co oznacza, że właśnie polegliście na polu chwały, bądź głupoty, zależy od was... Poza tym droid będzie na bieżąco osłabiał tarcze i moc silników w zależności od "uszkodzeń". Nie przewiduję pytań, więc ładować swoje dupska do kokpitu i wygrać mi z tamtymi ciotami!
*****
-Skrzydła w pozycji bojowej. - zakomenderował Kel Croft, któremu przypadło stanowisko dowódcy eskadry - Będą w zasięgu za trzy minuty. Dzielimy się na cztery klucze według kolejnych numerów, czyli "dwójka" i "trójka" ze mną, potem "czwórka", "piątka" i "szóstka" i tak dalej. A teraz... Nie dajcie się zabić...
Obserwował jak w ich kierunku zbliża się dwanaście bliźniaczych maszyn i dał pełną moc na przednie tarcze. Zdążył jeszcze pomyśleć, że ciężko będzie się połapać kto jest swój, a kto wróg, gdy R4 dał mu znak, że przeciwnik jest w zasięgu i rozpoczęła się walka...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"