- Dobrze, że wyczułeś zagrożenie. Nie mniej w tym wypadku rozważniej byłoby od razu sięgnąć po oręż, odcinając wężowi łeb. W tym miejscu nie byłbym w stanie ci pomóc gdybyś został ukąszony. Zgadzam się, by nie chwytać zbyt pochopnie za miecz i nie uśmiercać wszystkiego co jest na naszej drodze, są jednak sytuacje gdzie każdy z nas jest zmuszony wybrać między własnym życiem, a koniecznością obrony tego życia. - rzekł bez podnoszenia głosu Marill - Niech to będzie przestroga i nauka...
- Beep bip... Beep beep bop. - odezwał się komunikator Rycerza głosem podstarzałego R7, przerywając Chissowi w połowie zdania.
- Czego ty u licha chcesz? - spytał tym razem poirytowany Verg`iss`tea - Mówiłem ci że niebawem wrócimy.
- Beep bip... Bip bip beeeep bop!!! - odparł gniewnie astromech.
- Hmm nadajnik? Ale co z nimi? - domyślał się Jedi - Zniknęliśmy z twojej nawigacji? No tak, niestety siadła w moim bateria. W twoim pewnie tesz Nikhu.
Droid jakby twierdząco zaświergotał po czym się rozłączył. Nadajnik Zabraka również był rozładowany, co skutkowało tym, iż w razie jakiegokolwiek wypadku odnalezienie obu członków Zakonu będzie niezwykle trudne. Nie mniej postanowili kontynuować wędrówkę. Zagadkowa usterka urządzeń dała im sporo do myślenia. W końcu obaj zaczęli odczuwać wzmożoną aktywność jakiegoś pola.
- Spójrz Nhkiku przed nami jakiś barak. Dziwne, nikogo nie ma na zewnątrz. W środku wyczuwam jednak dwie postaci. - szeptał Chiss - Dwie, a nie trzy. Informacje od Draen jednak się potwierdzają. Musimy podejść bliżej, tak by nas nie wykryli. Chociaż nie, czekaj! Nie możemy zakłócić tego pola, bo mogą się zorientować że coś jest nie tak. Spróbuj ukryć swoją aurę, tak jak na treningu. Kiedy będziesz gotów, ruszamy.