Lowland gdy wyszedł z głównego baraku, gdzie dokonał sporej najemników stojących w hierarchii szajki wyżej niż ci znajdujący się w koszarach, zdziwił się widząc jeden z transportowców unoszący się do góry i wykonujący dzikie manewry. Dobrze wiedział, iż w środku znajduje się Stari. Uwolnił myśli i pokierował je ku lądującej maszynie. Teraz miał pewność, że obecny jest tam również szef szajki Robert Gunn. Zabijając po drodze zbłąkanego dziko-wilka, wszedł na rampę, która przed sekundą się otworzyła. Tuż przed wejściem do kokpitu zauważył leżącego człowieka. Co więcej nie był on martwy, a jedynie nieprzytomny. Nie było czasu na zabawy więc Wojownik Sith szybko wykonał wyrok na Gunnie, przebijając jego tors mieczem świetlnym, a następnie Pchnięciem Mocy wyrzucił ciało z maszyny.
W kokpicie zastał nieprzytomnego ucznia. Jego stan był dobry, choć rana ramienia oraz ogólne zmęczenie mocno wpłynęły na niedotrenowany organizm Stariego. Marcus siadł na fotelu drugiego pilota, poderwał maszynę i zatoczył kilka kółek nad bazą najemników, w międzyczasie ostrzeliwując ją na chybił-trafił. Nie zapomniał o zniszczeniu ostatniej ze sprawnych maszyn, by nikt nie udał się za nim w pogoń. Ostatecznie skierował maszynę, ku skraju Wielkiego Lasu, gdzie na polanie czekała na nich PINASA.
- Tu Lowland, Wert, Saar szykujcie się do szybkiej ewakuacji z Endoru. Spodziewam się, że możemy mieć na ogonie Republikę, gdyż na pewno zainteresują się tym, co wydarzyło się w bazie najemników. - rzekł przez komunikator były uczeń Lorda Weirdensa.
- Tak jest sir, bez odbioru. - odparł Wert, I pilot PINASY.
- Rewo obudź się, będziemy musieli wykonać skok. - rzekł nieco władczym tonem, wspomaganym Mocą Mistrz młodzieńca - Gdy będziemy nad miejsce gdzie czeka na nas nasz statek, wyskoczymy z tego transportowca. Autopilot poleci jeszcze kilkanaście kilometrów, dzięki czemu zmyli potencjalny pościg. Oczywiście nasz upadek zamortyzuję Mocą...
W kokpicie zastał nieprzytomnego ucznia. Jego stan był dobry, choć rana ramienia oraz ogólne zmęczenie mocno wpłynęły na niedotrenowany organizm Stariego. Marcus siadł na fotelu drugiego pilota, poderwał maszynę i zatoczył kilka kółek nad bazą najemników, w międzyczasie ostrzeliwując ją na chybił-trafił. Nie zapomniał o zniszczeniu ostatniej ze sprawnych maszyn, by nikt nie udał się za nim w pogoń. Ostatecznie skierował maszynę, ku skraju Wielkiego Lasu, gdzie na polanie czekała na nich PINASA.
- Tu Lowland, Wert, Saar szykujcie się do szybkiej ewakuacji z Endoru. Spodziewam się, że możemy mieć na ogonie Republikę, gdyż na pewno zainteresują się tym, co wydarzyło się w bazie najemników. - rzekł przez komunikator były uczeń Lorda Weirdensa.
- Tak jest sir, bez odbioru. - odparł Wert, I pilot PINASY.
- Rewo obudź się, będziemy musieli wykonać skok. - rzekł nieco władczym tonem, wspomaganym Mocą Mistrz młodzieńca - Gdy będziemy nad miejsce gdzie czeka na nas nasz statek, wyskoczymy z tego transportowca. Autopilot poleci jeszcze kilkanaście kilometrów, dzięki czemu zmyli potencjalny pościg. Oczywiście nasz upadek zamortyzuję Mocą...