***
Od czasu katastrofy Tobias Lassiter nie miał zbyt długiego kontaktu z rzeczywistością. Mógł spamiętać, że kilkukrotnie ocknął się na sali operacyjnej w sterylnie białym pomieszczeniu, lecz nic poza tym. Drugi raz dostał przebłysku w oszczędnie oświetlonej celi, bez wątpienia należącej do kompleksu więziennego lub policyjnego aresztu. Oprócz potłuczeń kości, potężnego krwiaka na plecach nabrzmiałego pulsującą krwią oraz rwącego bólu w barkach, Maska doznawał jeszcze jednego wrażenia - potwornego bólu w lewej nodze. Był to jedynie ból fantomiczny, ponieważ noga ta rozstała się ze swym właścicielem w szpitalu tuż poniżej uda, zostawiając po sobie jedynie brzydki kikut. Oficerowie śledczy wykazali się odrobiną dobrej woli i tuż obok pryczy Lassiter mógł dostrzec dwie kule wykonane z jakiegoś przezroczystego, sztucznego tworzywa, mające mu pomóc w przemieszczaniu się. Marne zastępstwo własnej kończyny, ale zawsze.
Wraz z bólem wróciły wspomnienia. Dosłownie i w przenośni - pole kinetyczne będące dodatkowym zabezpieczeniem do stalowych krat zostało wyłączone, a po zgrzycie uwalnianego zamka do klitki wszedł Calamarianin w mundurze.
- Spróbujemy załatwić to szybko - uprzedził nie siląc się na bycie przyjacielskim republikański śledczy. - Nie zdołaliśmy cię zidentyfikować, ci którzy przeżyli katastrofę zeznali, że terrorystki nazywały cię Tobias. Tak masz na imię, nie? W porządku, Tobias, wyłożę sprawę najprościej jak się da. Wpadłeś w straszne gówno, prześledziliśmy nagrania systemów bezpieczeństwa jachtu. Porwanie, próba zabójstwa, zniszczenie mienia publicznego wartego dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy kredytów. Wiemy, że nie jesteś terrorystą, a całość miała charakter prywatnych porachunków zakichanych bogaczy. Wiemy też, że nie byłeś mózgiem operacji, ale tylko ciebie mamy, więc chętnie oddalibyśmy cię na żer mediom i Zakonowi Jedi dla świętego spokoju. A musisz wiedzieć, że Jedi nie spodobał się fakt, iż przypieprzyłeś w ich ładną świątynię. Ponadto na całym Coruscant powstało zamieszanie. Że niby mamy luki w obronie. Bo wiesz, jeśli cywilny statek potrafi zdemolować Świątynię, może to zachęcić porąbanych kamikaze do spróbowania czegoś takiego po raz drugi. Mówię to wszystko, żeby ci uświadomić, ile kłopotów nam narobiliście. I dać ci wybór. Powiedz mi wszystko co wiesz o twoich pracodawczyniach, a wylądujesz w porządnym, normalnym więzieniu na Wewnętrznej Rubieży. Albo nawet w areszcie Świątyni Jedi, tam jest dość bezpiecznie, jeśli wiesz co mam na myśli. inne pierdle nie gwarantują takiego komfortu. O wolności naturalnie nie masz co marzyć. Czeka cię dożywocie. Tylko od ciebie zależy, jak zamierzasz je spędzić. Opowiedz mi wszystko, co może się przydać w schwytaniu kobiety zwanej Uttią. No, smiało.