Riks przenosi się z: [Coruscant] Dolne partie miasta
W dolnych partiach miasta nadal padał niesamowicie mocny deszcz. Wydawało się wręcz, że ktoś kierujący pogodą nad planetą miastem zechciał w końcu zmyć cały brud, jaki opanował ulice naokoło Blumkera. Był detektyw nie wiedział nawet, że takie burze i ulewy zdarzają się na Coruscant właściwie codziennie. Zaczął domyślać się tego dopiero wtedy, gdy zobaczył pustki na ulicach. Najwyraźniej wszyscy poza nim byli już dawno przygotowaniu na taką sytuację i schowali się zawczasu.
Riks pomyślał, że właściwie nie jest z tym deszczem tak źle. Zimne strugi czystej wody, a przynajmniej taką miał nadzieję mężczyzna, obmywały jego ciało i koiły ból. Po ucieczce z młodą przemytniczką, Riihkart czuł się już przemęczony. Znajdował się na tej feralnej planecie od zaledwie kilku godzin, a zdążył przeżyć więcej, niż przez ostatnie kilka lat zachlewania smutków. Po kilku następnych kulawych krokach rozśmieszyła go pewna myśl. Skoro Coruscant było centrum galaktyki, to doskonale odbijało całą jej charakterystykę.
Blumker zobaczył po lewej stronie ulicy sklep, w którego drzwiach stała jakaś kobieta. Skierował się w tamtym kierunku, lecz po kilku jego krokach Rodianka zobaczyła go i szybko schowała się w środku. Po chwili rozległ się trzask zamykanych drzwi i Riks stał sam przed zamkniętym sklepem. Spojrzał w szybę, która chroniła towar sklepikarki przed strugami wody. Zobaczył swoje odbicie i zrozumiał reakcję kobiety. Wyglądał jak chodzący trup, miał nawet taką samą motorykę. W końcu usiadł pod witryną i odwrócił głowę w stronę nieba i padającego deszczu.
Na ulicy panowała cisza, kilka pięter wyżej przeleciał jakiś śmigacz, niedaleko słychać było jednostajny szum, który zapewne oznaczał jakiś główniejszy szlak transportowy. Pod swoim naturalnym prysznicem Riks doczekał do momentu, w którym na ulicy pojawiła się żółtoskóra Twi'lekanka w czarnym uniformie.
W dolnych partiach miasta nadal padał niesamowicie mocny deszcz. Wydawało się wręcz, że ktoś kierujący pogodą nad planetą miastem zechciał w końcu zmyć cały brud, jaki opanował ulice naokoło Blumkera. Był detektyw nie wiedział nawet, że takie burze i ulewy zdarzają się na Coruscant właściwie codziennie. Zaczął domyślać się tego dopiero wtedy, gdy zobaczył pustki na ulicach. Najwyraźniej wszyscy poza nim byli już dawno przygotowaniu na taką sytuację i schowali się zawczasu.
Riks pomyślał, że właściwie nie jest z tym deszczem tak źle. Zimne strugi czystej wody, a przynajmniej taką miał nadzieję mężczyzna, obmywały jego ciało i koiły ból. Po ucieczce z młodą przemytniczką, Riihkart czuł się już przemęczony. Znajdował się na tej feralnej planecie od zaledwie kilku godzin, a zdążył przeżyć więcej, niż przez ostatnie kilka lat zachlewania smutków. Po kilku następnych kulawych krokach rozśmieszyła go pewna myśl. Skoro Coruscant było centrum galaktyki, to doskonale odbijało całą jej charakterystykę.
Blumker zobaczył po lewej stronie ulicy sklep, w którego drzwiach stała jakaś kobieta. Skierował się w tamtym kierunku, lecz po kilku jego krokach Rodianka zobaczyła go i szybko schowała się w środku. Po chwili rozległ się trzask zamykanych drzwi i Riks stał sam przed zamkniętym sklepem. Spojrzał w szybę, która chroniła towar sklepikarki przed strugami wody. Zobaczył swoje odbicie i zrozumiał reakcję kobiety. Wyglądał jak chodzący trup, miał nawet taką samą motorykę. W końcu usiadł pod witryną i odwrócił głowę w stronę nieba i padającego deszczu.
Na ulicy panowała cisza, kilka pięter wyżej przeleciał jakiś śmigacz, niedaleko słychać było jednostajny szum, który zapewne oznaczał jakiś główniejszy szlak transportowy. Pod swoim naturalnym prysznicem Riks doczekał do momentu, w którym na ulicy pojawiła się żółtoskóra Twi'lekanka w czarnym uniformie.