Naa'en z niemałym trudem wgramolił się do symulatora, zajmując w miarę wygodną pozycję za sterami wirtualnego X-Winga. Całe szczęście, że fotel pilota był wręcz idealnie dopasowany do jego sylwetki - było mu tak dobrze, że prawie zapomniał o czekającym go zadaniu. Przypomniał sobie jednak o nim dzięki wyświetlającemu się na konsoli napisowi, oznajmiającemu dawnemu przemytnikowi, że ładowanie zadania jest w toku. Zamknął szybę służącą za właz, a która izolowała go od tego, co robili inni. Zgodnie z następnym poleceniem komputera symulatora, założył dziwaczne urządzenie, podobne do hełmu, a tak różniące się od tych, które nosili republikańscy piloci. Gdy usłyszał sygnał oznaczający koniec ładowania danych, zacisnął dłonie na wolancie...
Musiał przyznać, że konstruktorzy tego dziwnego urządzenia odwalili kawał dobrej roboty. Poczuł się jak w prawdziwym, bojowym myśliwcu, za sterami śmiercionośnej maszyny. Symulator był tak przemyślnie i starannie zaprojektowany i zbudowany, że niemal natychmiast stracił możliwość rozróżnienia świata realnego od świata wirtualnego... Zapomniał też, że to tylko maszyna szkoleniowa. W oddali dostrzegł jego cel - niewielki piracki okręt bojowy. Naa'en oraz jego skrzydłowy zbliżali się powoli w jego stronę, a kontrolę nad X-Wingiem chwilowo sprawował autopilot.
- Musimy pracować zespołowo, żeby go zniszczyć. - usłyszał w słuchawkach nieco sztuczny głos swojego wirtualnego towarzysza.
- Zrozumiałem. - odparł Naa'en. Nagle przed oczami błysnął mu napis: Wyłączenie autopilota za 5 sekund!
Po odmierzeniu tego czasu, władzę nad myśliwcem zagarnął Kerdo. Znajdując się wciąż w dość dużej odległości od pirackiego okrętu, wypróbował jego możliwości ostrą beczką i 'korkociągiem'. Musiał przyznać, że jeżeli tak miałby się zachowywać jego prawdziwy X-Wing, byłby bardzo z niego zadowolony... Myśliwiec był niezwykle zwrotny, choć również nieco gwałtowny - reagował na najmniejszy nawet ruch wolantem, co bardzo pomagało w walce. Mimo to, Naa'en wiedział już teraz, że wprowadziłby do niego kilka modyfikacji - przede wszystkim, brakowało mu działka jonowego i mocniejszych silników. Wiedział też, że możliwości pola siłowego wypróbuje dopiero za krótką chwilę... Był jednak zadowolony z towarzystwa wirtualnego R2 - ten mały drań mógł okazać się bardzo pomocny. W Lucky'm wszystko musiał naprawiać własnoręcznie, tudzież wysyłając drugiego pilota. Ale to był myśliwiec, a nie nie-wiadomo-co...
Symulator dał mu znać, że znaleźli się w zasięgu ognia pirackiego okrętu, życząc mu tym samym powodzenia. Naa'en zaklął jednak w duchu - statek, który miał zostać poddany subtelnemu zabiegowi destrukcji, okazał się nieco większy niż z początku mu się wydawało. Mimo to, wciąż uważał, że to zadanie będzie dla niego pestką. Wydawało mu się tak, dopóki jego cel nie rzygnął ogniem w ich stronę... Kerdo natychmiast pociągnął wolant do siebie, przekrzywiając go jednocześnie nieco na prawo. X-Wing posłusznie wykonał karkołomną beczkę, unikając pierwszej salwy dział burtowych okrętu. Jego wirtualny skrzydłowy wykonał symetryczny manewr.
I wtedy rozpętało się dla nich piekło. Automatyczne wieżyczki i działka ich celu natychmiast przywitały ich ogniem, a nie wróżących nic dobrego laserowych smug z każdą chwilą robiło się coraz więcej... Naa'en był tak zajęty omijaniem co celniejszych strzałów, że całkowicie zapomniał o swoim skrzydłowym, który też radził sobie całkiem nieźle. Kerdo z paskudnym uśmiechem wdusił nieco odstający czerwony przycisk, a jego laserowe działka odpowiedziały ogniem. Jak się jednak domyślił, statek był chroniony polem siłowym. Natychmiast obrócił wolant w prawo, pociągając go jednocześnie do siebie. X-Wing gładko wyminął kolejną salwę dział burtowych. Plan Naa'ena był prosty - będzie krążył dookoła okrętu szukając generatora osłony, nie dając jednocześnie się zestrzelić. Z chwilą gdy koło jego wirtualnego statku zrobiło się nieco ciaśniej, przypomniał sobie o swoim skrzydłowym.
- Leć dookoła okrętu, szukaj generatora! - powiedział do mikrofonu, a jego skrzydłowy posłusznie zabrał się do realizacji tego rozkazu. Miał jednak pecha. Wpakował się prosto pod ogień potężnych dział burtowych okrętu. Niewiele z niego zostało, o czym powiadomił go błyskający na czerwono napis: Twój skrzydłowy został zniszczony!
Zadanie mimo wszystko trzeba było jednak wykonać... Naa'en wreszcie znalazł to, czego szukał - by jednak tego dokonać, musiał się nieco zbliżyć do jego celu, narażając się jednocześnie na ostrzał wieżyczek. Musiał przyznać, że osłona radziła sobie całkiem nieźle, choć daleko jej było do mocy, jaką osiągało pole siłowe jego dawnego statku... Oddalił się nieco od okrętu, sprawnie unikając nieprzyjacielskiego ognia. Kiedy jednak nawracał, salwa działa burtowego przemknęła tuż obok niego, a jego automatyczny, gwałtowny ruch natychmiast poderwał dziób statku do góry, ustawiając go na wprost generatora... Załadował torpedę protonową. Wystrzelił. Załadował drugą. Znowu wystrzelił. Pierwsza eksplodowała tuż przed celem, namierzona przez system antyrakietowy - drugiej jednak udało się przejść. Fala ciepła wytworzona w wyniku eksplozji pierwszej torpedy zdezorientowała czujniki wieżyczek laserowych, pilnujących generatora, który chwilę później eksplodował w pięknym, kolorowym wybuchu.
Naa'en ucieszył się na ten widok, choć został zmuszony do natychmiastowej zmiany toru swego lotu - wpakował się prosto pod ogień nieprzyjacielskich dział, które zbliżyły poziom jego osłony niemal do minimum. Serce biło mu jak oszalałe, jednak nie dał się zaskoczyć. Po raz kolejny błysnął mu przed oczami alert symulatora: Nieprzyjaciel wypuści myśliwce za 30 sekund!
To było dość niespodziewane. Dawny przemytnik wykonał jeszcze jeden rajd dookoła okrętu, poszukując otwierającej się grodzi. Wycisnął z silników siódme poty, choć nie słyszał, by się z tego powodu jakoś specjalnie skarżyły. Znalazł jego cel. Obrał kurs prosto na niego. Z chwilą gdy zegar odmierzył następne 20 sekund, gródź zaczęła się rozchylać... To była jego szansa. Zostały mu tylko dwie rakiety. Załadował pierwszą. Wystrzelił. Załadował drugą. Znowu wystrzelił. Ponownie pierwsza uległa destrukcji w wyniku działania czujników ciepła systemu antyrakietowego - drugiej jednak ponownie udało się przejść. Naa'en poprawił strzał, wduszając czerwony guzik... Działka laserowe zaczęły posłusznie pluć ogniem w stronę otworu...
Naa'en nie zauważył jednak, że energia jego pola siłowego szybko zbliżała się do zera... Z chwilą gdy doszło do eksplozji wewnątrz statku, otrzymał pierwsze bezpośrednie trafienie. Statkiem wstrząsnęło, choć wciąż był on sprawny. Szczęściem dla najemnika, był to ostatni pocisk, który będzie go dzisiaj prześladował... Okręt piratów eksplodował w pięknym wybuchu, rozpadając się na trzy części. Kerdo uśmiechnął się szeroko, zawracając ostro. Wtedy przed jego oczyma rozbłysnął kolejny napis - tym razem zielony, dla odmiany. "Zadanie wykonane!". Po tym alercie, symulator wyłączył się.
Chwilę później Naa'en Kerdo wydostawał się z urządzenia, zadowolony z powodzenia tej misji, acz cały spocony. Szeroko uśmiechnięty, podszedł do oficera, który na bieżąco obserwował poczynania wszystkich kadetów.
- I jak? - zapytał się Kerdo.
- Misja wykonana. Dobra robota. - odpowiedział oficer. - Ale straciłeś skrzydłowego. Zostaną ci za to odjęte punkty...
- Co? - zareagował Naa'en. - Przecież to był kompletny idiota! Powinieneś się cieszyć, że go rozwaliło!
- Wyniki zostaną podane jutro. - jego rozmówca zdawał się zignorować reakcję dawnego przemytnika... - Ten test masz już za sobą, ale będziesz musiał tu jeszcze chwilę poczekać na resztę.
Naa'en Kerdo skinął głową, po czym ruszył w stronę prowadzących ożywioną dyskusję kadetów, którzy wykonali swoje zadania przed nim.