Centrum Rekrutacyjne Republikańskiej Floty

[David Turoug]

Liam Skidder przeniósł się z: [Korelia] Kantyna 'Cichy Joe'

Po parogodzinnej podróży, Liam wylądował na stanowisku nr 49. Po uiszczeniu opłaty udał się do Centrum Rekrutacyjnego Republikańskiej Floty, gdzie miał zamiar zaczerpnąć jakiś informacji. Zabrał ze sobą również legitymację, którą Republika wydawała dla każdego oficera, który opuszczał szeregi armii, by w przyszłości ułatwić mu kontakty z wyższymi rangą wojskowymi. Gdy wszedł do recepcji przywitał go droid:
- Witaj istoto, czy chciałbyś dołączyć do Republikańskiej Floty... - tutaj robot przedstawił w niezwykle korzystnym świetle, ofertę wstąpienia do floty.
- Raczej nie, chciałbym porozmawiać z jakimś oficerem...
- Cywile nie mają wstępu do dowództwa. Jeżeli przyszedłeś tu w innym celu niż wstąpienie do Armii, to z przykrością zauważam, że chyba pomyliłeś budynki.
Skidder nie chcą użerać się z robotem przedstawił mu swoje papiery, licząc na korzystne rozwiązanie sprawy...

[Dagos Bardok]

- Nie będę się z tobą pieprzył - powiedział groźnie wkurzony Sato - łącz mnie natychmiast z jakimś dowódcą. "Ludzie nawet nie znają legend Republiki. Kogo oni teraz tu zatrudniają." - pomyślał. Jego przerobiony Karabin Snajperski Sithów zagrzechotał i wysypało się z niego trochę piasku. Była to jego ulubiona broń więc Jaspar miał nadzieję że da radę go odratować. Po tak długim pobycie na Tatooine karabin był pełen piasku i rdzy, a wszystkie przyrządy celownicze były mocno zwichrowane.
(...)
Sato kroczył korytarzem numer 9C. Ciemność zakrywała kurz od nieużywanego zbyt często korytarza. Stanął w końcu przed drzwiami o oznakowaniu "Dowódca Wojsk Lądowych (ZR)". ZR pewnie oznaczało Zewnętrzne Rubieże. Zapukał i za pozwoleniem wkroczył do środka.
- Kim Pan jest, nie można wpuszczać tu cywili, proszę natychm... Sato t..to ty ?
- W rzeczy samej, jakoś nie kwapiłeś się przylecieć po mnie na Tatooine. Spędziłem tam ładny kawał czasu.
- Przecież wiesz jak było nie mogłem rzucić wszystkiego, zostałeś zaatakowany przez Ludzi Piasku my byliśmy daleko, miałem rr..rozkazy no wiesz...
- Ależ oczywiście po co pomagać przyjacielowi, Ludzie Piasku na pewno pomogą mu w potrzebie tak ?
- No co ty Jaspar, ważne że żyjesz.
Dowódca cofnął się o parę kroków i położył dłoń na komunikatorze w razie gdyby Sato chciał go zaatakować.
- Chcę wrócić do służby, ale na razie załatw mi po prostu jakąś kwaterę. Mów jeszcze gdzie się przydam na pewno muszę kogoś ratować, teraz rekrutujecie same cioty w tej Republice...

Jaspar Sato przenosi się do Kwatera Główna i Centrum Rekrutacyjne Sił Lądowych Republiki.

[Peter Covell]

-Pan Liam Skidder! Pułkownik w stanie spoczynku! - wykrzyknął podekscytowany droid protokolarny - Zaprowadzę pana do kogoś o większych kwalifikacjach...
Odwrócił się i pomaszerował przed siebie, bujając się przy tym na boki i trzymając zgięte w "łokciach" ręce przed sobą. Zaprowadził Liama do kontuaru, za którym siedziała jakaś kobieta, dokładnie ta, którą niedawno ochrzanił jakiś "najlepszy żołnierz Republiki"... Akurat, dobre sobie... myślała wtedy.
-Czym mogę służyć? - zapytała uprzejmie
-Ten pan to pułkownik w stanie spoczynku, a jego godność to Liam Skidder i pragnie porozmawiać z jakimś oficerem. - powiedział droid
-Ah... - przygryzła wargę, znów jakiś o przerośniętym ego, pomyślała - Nie wiem czy będzie to mo...
-Pan Skidder? - zapytał umundurowany mężczyzna, który pojawił się znikąd - Nazywam się Ron Potter :P i jestem oficerem floty. Tak się składa, że prowadził pan odprawę przed bitwą o Endor, a ja wtedy byłem początkującym pilotem... Mogę w czymś panu pomóc?

[David Turoug]

- Potter... Potter... Czy czasem Pan nie należał do drużyny Charliego Marilla?? Zresztą mniejsza z tym. Chciałbym zaczerpnąć informacji z pierwszej ręki. Doszły mnie słuchy, że czasy znowu nie są łaskawe... Mówiąc krótko, jak duże jest prawdopodobieństwo, że niedługo Republika znowu będzie w stanie wojny? Ponadto, czy wie Pan coś o centrum rekrutacji piechoty? - zakończył Skidder, przyglądając się młodszemu od siebie żołnierzowi.

[Peter Covell]

-Chodźmy na bok... - zaproponował Potter i zaprowadził Liama do swojego własnego pokoju, który mieścił się w budynku rekrutacji - Jak pan widzi zajmuję się werbowaniem nowych żołnierzy... Głównie do jednostek marines, które mają podlegać flocie, a nie siłom lądowym. Wie pan, elitarne jednostki przeznaczone do szybkiej pacyfikacji planet albo abordażu na wrogie okręty... Takiego rozwiązania się praktycznie nie stosuje w Galaktyce, ale ktoś mądry wpadł na ten pomysł, a inny mądry go podchwycił i tak oto się tutaj znalazłem. - rozsiadł się wygodniej w fotelu - Widzi pan, podobno Jedi w czasie bitwy nad Coruscant zdobyli jakieś materiały Imperium, które następnie przekazali władzom Republiki, a te na gwałt zaczęły rekrutację, przyspieszono też szkolenie, potajemnie wydaje się więcej na remonty starych i budowę nowych okrętów i myśliwców... Wszystko więc wskazuje na to, że wojna faktycznie jest nieunikniona... A pan? - zapytał - Chce się zaciągnąć? Myśli pan, że tego... jeszcze się uda? - Potter wyglądał na nieco zażenowanego tym pytaniem

[David Turoug]

- Jeżeli chodzi panu o mój wiek, to jak na 55-latka jeszcze dużo potrafię, a fizycznie czuję się jak 30-latek. Proszę mnie nie uważasz za jakiegoś sknerę, który chce wrócić do wojska, by siedzieć gdzieś za biurkiem i wysyłać młodych na straty. Jeżeli już wrócę, to tylko na pierwszą linię, razem z moimi żołnierzami. - odparł spokojnym tonem Skidder, po czym dodał - To jak, czy placówka rekrutacji wojsk lądowych jest już otwarta?

[Peter Covell]

-Tak, otworzyli centrum rekrutacyjne dla piechociarzy... Myślę, że panu, o ile ma pan przy sobie odpowiednie dokumenty, uda się pogadać z kimś ważniejszym niż zwykła recepcjonistka. - uśmiechnął się - W końcu pan chce wrócić do armii, a nie na nowo zaczynać szkolenie...

[David Turoug]

- Dziękuję za wszystkie informacje majorze Potter. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazje współpracować na... wojnie - rzekł Skidder, po czym dla rozładowania atmosfery, żartobliwie dodał - O ile oczywiście mnie przyjmą. Do widzenia.
- Do widzenia pułkowniku Skidder - odparł żołnierz, po czym zasalutował Koreliańczykowi, który wyszedł z CRRF, by udać się do Kwatery Sił Lądowych.

Liam Skidder przenosi się do: Kwatera Główna i Centrum Rekrutacyjne Sił Lądowych Republiki

[Laetri]

Laetri wszedł rytmicznym krokiem do wielkiego holu. W środku panował tłok. Mnóstwo droidów i ludzi poruszało się dość szybko każdy do swojego celu. Laetri sam uśmiechnął się do siebie
-To jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia pomyślał sam do siebie i udał się do wielkiego ekranu, na którym można było się zapoznać z ofertami pracy. Przeglądając listę natrafił na pozycję "-pilot myśliwca” -To jest to, czego szukam- pomyślał. Następną pozycją, która go zainteresowała to "-medyk". -Lepiej pójdę spytać o szczegóły -powiedział sam do siebie i ruszył w kierunku droida, który przekazywał informacje dotyczące różnych zawodów. -Dzień dobry. Nazywam się Laetri. Jestem tutaj, ponieważ chciałbym zgłosić się do pracy, jako pilot myśliwca. Mam już ukończone szkolenie. Chciałbym jednak zasięgnąć informacji dotyczących tego zawodu oraz o pracy medyka.

[Peter Covell]

-Witaj, dżentlistoto. Jeśli przeszedłeś wojskowe szkolenie myśliwskie, nie ma najmniejszego problemu, byś po kilku, niesprawiających kłopotów, formalnościach został wpisany na listę pilotów Nowej Republiki. Ze względu na wojnę, prawdopodobnie od razu będziesz przydzielony do istniejącej już eskadry w ramach uzupełnień. Medycy zaś swoją służbę pełnią na okrętach wojennych, gdzie zajmują się rannymi członkami załogi. Armia Nowej Republiki proponuje jednak również szkolenia z zakresu medycyny polowej dla wszystkich formacji, więc mógłbyś uzyskać również odpowiedni dyplom będąc pilotem. Czy chcesz poznać jakieś inne informacje, dżentlistoto?

[Torm Vesto]

Co Centrum Rekrutacyjnego weszła postać wysokiego, smukłego i dobrze zbudowanego młodzieńca. Wyglądał na około dziewiętnaście lat. Był ubrany w czarną, koszulę. Na nogach zaś znajdowały się proste, czarne, materiałowe spodnie, spięte w pasie czarnym, skórzanym paskiem. Na stopach zaś znajdowały się czarne, skórzane buty z wysokimi cholewami. Całości dopełniał długi, szeroki i powłóczysty płaszcz z kapturem, który powiewał za młodzieńcem w rytm jego kroków. Szedł spokojnym i miarowym tempem, mając przy tym idealnie wyprostowaną sylwetkę.Niedawno ukończył Akademię Armii Nowej Republiki otrzymując stopień oficerski. Teraz wypadałoby aby dokończył formalności i pojawił się właśnie tutaj, w centrum rekrutacyjnym. Szczerze powiedziawszy, nie rozumiał, dlaczego musi tutaj przychodzić, ale tak to już niestety było, że biurokracja robiła swoje. Podszedł do biurka recepcji i odezwał się do osoby, która przyjmowała zgłoszenia nowych rekrutów.

- Oficer Torm Vesto, miałem zgłosić się tutaj celem dopełnienia formalności. Niedawno ukończyłem Akademię Armii Nowej Republiki