Kwatera Główna i Centrum Rekrutacyjne Sił Lądowych Republiki

[David Turoug]

Na sali każdy pokiwał ze zrozumieniem i nie zadawał pytań. Nastała jedynie nieprzyjemna atmosfera oczekiwania i niepewności, gdzie przyjdzie walczyć żołnierzom Republiki. Niektórzy wysyłali wiadomości do rodziny, inni dyskutowali o teoretycznych miejscach walk, a jeszcze inni jak Skidder zamawiali przy automatach gorące napoje i w milczeniu oczekiwali na decyzję głównodowodzącego.

[Chaxu'ellenc]

Mimo tego co Chaxu sądził o droidach, to tylko on okazał jakie kolwiek zainteresowanie jego osobą. W dodatku zaoferował mu to, czego własnie potrzebował.
- Jakbyś czytał mi w myślach! - zawołał uradowany i poprosił droida aby zaprowadził go w miejsce w którym jak najszybciej będzie mógł rozpocząć swoj trening.

[Peter Covell]

-Doskonale! - zakrzyknął uradowany droid - Jedyne co musisz zrobić, droga dżentlistoto to wypełnić ten oto formularz zgłoszeniowy!
Protokolarny podał Wookiemu arkusz filmiplastu...

1. Imię i nazwisko:
2. Rasa:
3. Data oraz miejsce urodzenia:
4. Wykształcenie (oraz wszelkie odbyte kursy i szkolenia, a także licencje):
5. Poprzednio wykonywany zawód:
6. Doświadczenie wojskowe(jeśli brak zostawić puste):
7. Oświadczam, że nigdy nie byłem powiązany z Imperium: TAK/NIE*
*jeśli "nie", napisać obok w jakim stopniu i dlaczego
8. Oświadczam, że obecnie nie ciąży na mnie żaden sądowy wyrok, nie jestem poszukiwany przez służby porządkowe, bądź Łowców Nagród: TAK/NIE*
*jeśli "nie", napisać obok powód

Oświadczam, że wszelkie podane przeze mnie informacje są prawdziwe.
Podpis:

*****

Kapral Victoria Waters czyściła swój pistolet blasterowy, ale jej cybernetyczne oko spoglądało na pozostałych członków plutonu, którzy z niecierpliwością czekali na powrót Skiddera. Jej uwagę przykuł Silus Targon, który wyglądał na nieco rozbitego. Łamiąc swoje opory, podeszła do niego.
-Boisz się? - zapytała

[Silus Targon]

Kobiecy głos wyrwał Silus z myślowego transu. Spojrzał na Victorie z lekkim zdziwieniem ponieważ tak naprawdę nie udało im się jeszcze nawiązać jakiegoś kontaktu. Pamiętał tylko że jej wyniki były całkiem przyzwoite.
-Zależy o co pytasz - odpowiedział z delikatnym uśmiechem.
-Nie boje się imperium ani o siebie.Może jestem młody ale dużo widziałem i nie jedno przeszedłem. Boje się o nich - po czym wskazał skinieniem głowy na kilku towarzyszy którzy przebierali nogami w miejscu lub nie ukrywali nerwowych tików.
-Boje się że nie wszyscy w tej sali są gotowi by patrzeć na prawdziwą śmierć. By radzić sobie w prawdziwych, trudnych warunkach - po tych słowach zrobił krótką pauzę zastanawiając się czemu zwierza się osobie z którą praktycznie pierwszy raz rozmawia. Już kiedyś miał ją zapytać o mechanizm przymocowany do jej twarzy ale nie było by taktowne pytać o to w tej chwili.
-A Ty co czujesz jeśli mogę zapytać? - zapytał z pełną powagą ale i kulturą.

[Chaxu'ellenc]

Chaxu wręcz wyrwał arkusz od Droida. Z miejsca przystąpił do wypełniania luk.

1. Imię i nazwisko:Chaxu'ellenc
2. Rasa:Wookie
3. Data oraz miejsce urodzenia:45BBY Kashyyyk
4. Wykształcenie (oraz wszelkie odbyte kursy i szkolenia, a także licencje):Wieloletnie doświadczenie w posługiwaniu się mieczem i kuszą, doskonale wyćwiczona umiejętność tropiena oraz rozróżniania roślin .
5. Poprzednio wykonywany zawód: Myśliwy
6. Doświadczenie wojskowe(jeśli brak zostawić puste):
7. Oświadczam, że nigdy nie byłem powiązany z Imperium: TAK
8. Oświadczam, że obecnie nie ciąży na mnie żaden sądowy wyrok, nie jestem poszukiwany przez służby porządkowe, bądź Łowców Nagród: TAK

Oświadczam, że wszelkie podane przeze mnie informacje są prawdziwe.
Podpis:Chaxu'ellenc

Na papierze było wyraźnie widać że wooki od dawna nie posługiwał się umiejętnością pisania , jednak podpis u dołu strony pozostał bez skaz. Wręczył arkusz spowrotem droidowi i stał czekając na następne jego polecenie.

[Peter Covell]

-Dziękuję, szanowna dżentlistoto. - powiedział droid przyjmując arkusz filmiplastu - Pozwól, że teraz zaprowadzę cię na niezbędne badania lekarskie, a jeśli przejdziesz je pozytywnie otrzymasz przydział do jednej z naszych niezwyciężonych formacji bojowych...

Jakiś czas później...
Chaxu-ellenc przeszedł wszystkie badania pozytywnie i teraz, wraz z kilkunastoma innymi rekrutami, czekał na przydzielenie do jakieś jednostki bojowej. Wreszcie na korytarzu pojawił się asystent Syda Gilmoura z listą w dłoni i zaczął odczytywać nazwiska i przydział, a także zamieniał chociaż jedno zdanie z każdym z nowych żołnierzy.
-Jednostka pomocnicza zwiadu. - powiedział, gdy dotarł do Wookiego - W najbliższym czasie "podpięta" do samodzielnych plutonów 18, 19 i 20. Myślę, że taki przydział ci odpowiada? - uśmiechnął się - Szkolenie niestety, ze względu na naglącą sytuację, a także twoje umiejętności zwiadowcze, będzie raczej teoretyczne...

*****

-Nieco irytuje mnie to czekanie na pułkownika, ale nadchodzącymi wydarzeniami się nie denerwuję. Już dawno temu przestałam bać się śmierci, szanuję ją i liczę z tym, że kiedyś mnie dopadnie, ale zbyt często spoglądałam jej w oczy, by miała mnie paraliżować. Jeśli chodzi o brutalność wojny... Spójrz na moją twarz, a będziesz wiedział, że widziałam już wszystko. Sporo z nas ma jakieś doświadczenie bojowe, nawet pomimo niskich stopni, ale to, co będzie decydowało o naszym przeżyciu to umiejętność współpracy. Przywykłam do działania w pojedynkę, więc tego obawiam się najbardziej, ale myślę, że ćwiczenia na Korelii zamieniły nas w coś, co mniej więcej przypomina jeden mechanizm. - uśmiechnęła się blado - Decydujące będzie kilka pierwszych bitew... Ci, którzy przeżyją pierwsze pięć, dziesięć starć prawdopodobnie dożyją końca wojny...

*****

Wreszcie pojawił się brygadier Syd Gilmour. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, a w oczach widoczny był smutek. Najpierw poprosił do siebie dowódców kompanii, których po kilku minutach wypuścił, by zacząć zapraszać do siebie kolejnych dowódców plutonów.
-Panie Skidder. - powiedział, gdy nadeszła pora na "Mgłę" - Zapraszam do siebie. - gdy weszli kontynuował - Pański pluton zostanie wysłany na Felucię, gdzie będziecie zabezpieczać ewakuację planety. Wbrew pozorom nie będzie to łatwe zadanie, o czym przekona się pan, gdy tylko obejrzy pan materiały, jakie przygotowaliśmy dla pana i pańskich ludzi. Oto ona. - podał mu dysk danych - Może ją pan najpierw obejrzeć samodzielnie, ekran jest do dyspozycji, lub od razu zwołać swoich żołnierzy. Tak czy inaczej poczekam na nich i odpowiem na ewentualne pytania...

Odprawa dla Plutonu Mgła:
1)Plik prezentacji w formacie ppsx (PowerPoint 2007) [download]
2)Plik w formacie ppt, dla posiadających MS Office 1997-2003 [download]

[David Turoug]

- W sumie to mam jedno pytanie - odparł Skidder - Czy na planecie będziemy musieli się poruszać we własnym zakresie, czy jednostki pancerne podrzucą nas we wskazane cele? Ale jak Pan może to na odpowiedź poczekam, gdy zawołam swoich ludzi.
Chwilę później Liam wyszedł z biura gen. Gilmoura i ruszył do salki, gdzie kazał 'osiąść' swojemu plutonowi.
- Zapraszam wszystkich do pokoju generała Syda. - rzekł pułkownik - tam dowiedzie się wszystkiego. Krótko powiem, że lecimy na Felucię, a teraz za mną.
Minutę później generalskie pomieszczenie wypełniło blisko 30 osób.

[Peter Covell]

-Może najpierw niech wszyscy obejrzą odprawę. - powiedział Syd Gilmour i pokazał wszystkim przygotowane materiały - Odpowiem najpierw na pytanie pułkownika Skiddera. - kontynuował, gdy wszyscy obejrzeli pokaz slajdów - Brzmiało ono: "Czy będziecie poruszać się o własnych siłach czy wojska pancerne podrzucą was gdzie trzeba?". Odpowiedź brzmi następująco: do dyspozycji macie dwa lekkie transportery, każdy uzbrojony w dwie wieżyczki laserowe. Niestety, ostrzegam, że spotkania ze stadem wściekłych acklay'ów mogą nie przetrwać. Poza tym, do wykonania drugiego zadania będziecie mogli użyć tych samych pojazdów, co eskortowani cywile. W wypadku inwazji Imperium i ochrony ewakuacji, jesteście zdani na siebie. Są jeszcze jakieś inne pytania?

[Oto'reekh]

Nala Sai chwilę się wahała jednak w końcu postanowiła zapytać. Jej głowa górowała nad tłumem więc Generał nie miał problemu ze zlokalizowaniem pytającego.
- Skoro ewakuujemy Felucie, oznacza to, że prawdopodobnie opuszczamy Zewnętrze Rubieże. Czy siły Imperium są aż tak znaczne, bo z tego, co rozumiem to znajdujemy się z nimi w stanie wojny?

[Silus Targon]

Silusa zdziwił trochę spokój z jakim Victoria mówiła o ewentualnej śmierci. Był ciekaw co spotkało ją takiego w życiu że jest jej wszystko tak obojętne. Zaintrygowała go ale w chwili gdy nabrał oddechu by jej odpowiedzieć otworzyły się drzwi za którymi stał Skidder. Silus na chwilę obecną zrezygnował z kontynuowania rozmowy ale wiedział że będzie chciał do niej powrócić.
-No to nasza ciekawość zaraz będzie zaspokojona - powiedział spokojnie z uśmiechem - trzymaj się.
Dziewczyna również odwzajemniła delikatny uśmiech po czym wszyscy razem ruszyli za Skidderem.
Chwilę później obejrzeli odprawę i wysłuchali krótkich instrukcji.
-W jakim stopniu mieszkańcy planety są poinformowani o naszej misji ewakuacyjnej? Czy są tego całkowicie nie świadomi? I co jeśli Imperialny wywiad przewidział nasze zamiary i szykuje zasadzkę? - zapytał spokojnym lecz dość rzeczowym głosem. W końcu była to ich pierwsza prawdziwa akcja...

[Chaxu'ellenc]

Chaxu liczył na to, że jak przyjdzie czas na walke, to pozwolą mu używać własnych broni.
Prawie każdy blaster był znacznie szybkostrzelniejszy od jego kuszy, ale nadrabiała ona tą przewage celnością i prawie całkowitą bezdźwięcznością, w dodatku w jego rękach była prawdziwą maszyną do zabijania gdyż posługiwał się nią i udoskonalał odkąd zdobył ją ponad 40 lat temu.
Czekając na kolejne rozkazy, przyglądał się innym rekrutom.
Stali w 3-4 osobowych grupach i albo wymieniali się wątkami z życiorysu, albo pełni ekscytacji komentowali całą sytacje. Wielu z nich pierwszy raz w swoim życiu widziało wookiego. Zapewne niebyło w tamtym pomieszczeniu nikogo urodzonego przed walką o Yavin, co w żadnym stopniu nie zdziwiło starego wookiego.

[Peter Covell]

-Zatem po kolei... Pani...?
-Kapral Nala Sai, sir.
-Pani kapral, my nie opuszczamy Zewnętrznych Rubieży, ale wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje, na których będzie nam się łatwiej bronić przed imperialnym atakiem. Nasi szpiedzy już przechwycili kilka komunikatów, dzięki czemu jesteśmy w stanie określić, że Imperium stawia na zaskoczenie i szybkość ataku. Jedynym sposobem zatrzymania ich jest wyznaczenie linii frontu nieco bliżej centrum galaktyki, gdzie zbierzemy siły wystarczające do zmiażdżenia ich floty. Drugie pytanie, pan...
-Starszy kapral Silus Targon.
-Więc panie kapralu, działamy według schematu ustalonego już dwa lata wcześniej na wypadek podobnej sytuacji. Nasze wojska wylądują w kilkudziesięciu miejscach na planecie i w pierwszej kolejności ewakuują naukowców i mieszkańców miast i wiosek, które najgoręcej popierają Nową Republikę i zdecydowali, że w razie ataku, bezwarunkowo chcą opuścić Felucię. Poza tym, nadaliśmy odpowiedni komunikat do władz planety. Zasadzka nie wchodzi w rachubę, panie Targon. - uśmiechnął się przyjaźnie - Kolejne pytania zanim powiem o jeszcze jednej sprawie?

*****

-Hej, ty! - młodzieniec w stopniu kaprala podszedł do Wookiego - Szeregowy Chaxu-ellenc... Dobra, twoje szkolenie właśnie bardzo się skróciło, bo odbędzie się w czasie transportu na front. Masz przesrane... - dodał - Wraz z siódemką innych zwiadowców zostaliście podpięci do 42 kompanii... Nie chcę cię martwić, ale to plutony 18, 19 i 20, więc trafisz do piekła. Wszyscy macie się stawić u brygadiera Gilmoura. Sala odpraw nr 21. Trafisz? To na drugim piętrze.

[David Turoug]

Pułkownik rozejrzał się po swoich ludziach, ale jakoś nikt nie kwapił się by ponownie zabrać głosy.
- Ja nie mam żadnych pytań - odparł spokojnie Skidder, po czym jeszcze raz zerknął na swój pluton.

[Chaxu'ellenc]

Nim kapral zdołał dokończyć zdanie, kilka osób już biegło w stronę windy. Chaxu podziękował kapralowi skinieniem głowy i ruszył w stronę schodów.
Już widzę jak by zamilkli gdybym pojechał z nimi tą windą
Bez problemu znalazł salę 21 gdyż zobaczył ostatniego "szczęśliwca" który tam wchodził.
Wszedł i zamknął za sobą drzwi ponieważ cała ósemka była juz w sali.

[Oto'reekh]

- Semantyka – myślała Nala – uderzenie musiało być potężne i przeprowadzone znacznymi siłami. Republika nie była na to przygotowana i na pewno nie od dwóch lat.

Nala miała zaledwie 16 lat, ale jej rasa szybko dojrzewała. Nie posiadała żadnej specjalistycznej wiedzy z zakresu wojskowości z wyjątkiem programu szkoleniowego klonów. Była natomiast inteligentna i potrafiła wyczuć gdy ktoś nie był do końca szczery, a właśnie teraz odnosiła takie wrażenie. Nagle zaczęła się bać, nie chciała trafić w sam środek wojny gdzie będą ginąć ludzie, jej rasa nie była wojownikami, ona sama nie wiedziała jak uda jej się znieść piekło wojny. Nieświadomie objęła rękę Silusa i stała patrząc gdzieś w dal, z jej twarzy nie wiele dało się wyczytać, Sai bardzo rzadko uzewnętrzniała przeżywane emocje.

[Silus Targon]

Silus natomiast nie wyczuwał by szefostwo miało ich w jakiś sposób oszukiwać. Misja pozornie nie wyglądała na bardzo trudną ale takie właśnie były najgorsze. Bo to usypiało czujność ludzi. A nie rzadko równało się to ze śmiercią. Nie miał już więcej pytań wiec gdy usłyszał odpowiedz kiwnął tylko głową na potwierdzenie by pokazać że słuchał.
Nagle poczuł na sobie dotyk Nali. Był zdziwiony że sama pierwsza wyciągnęła do niego rękę. To nie było tylko w jej stylu ale i całej jej rasy. Odwrócił się w kierunku dziewczyny a w jej oczach zobaczył element wątpliwości w to co się będzie działo.
-Nie martw się - powiedział spokojnie z uśmiechem - nie ma sytuacji z której nie można by było wyjść obronna ręką.Będziemy trzymać się razem - zapewnił po cichu dziewczynę ciepłym głosem.

[Dagos Bardok]

- Ja mam jedno pytanie - który od dłuższego czasu dziwnym trafem nie dawał znaku życia - Co Republika będzie z tego miała. Felucia to szara planeta, ochrona ich ludzi wcale nie przysporzy nam zbytnich korzyści materialnych. Więc co takiego znajduje się na Feluci, że tam lecimy? Jakieś złoża? Ludzie?

[Peter Covell]

-Czy fakt, że ratuje pan cywilów, panu nie starczy? - odparł Gilmour - Poza tym, jak wspomniałem przy okazji pokazywania materiałów, jest tam wiele ośrodków naukowych, zaś głównym towarem eksportowym Felucii są nowoczesne technologie. Niech pan sobie pomyśli co by się stało, gdyby wyniki badań dostały się w ręce Impe...

*****

-Wasza trójka za mną. - zakomenderował kolejny żołnierz wskazując na Chaxu, młodą kobietę ludzkiej rasy i zielonoskórego Twi'leka - Będziecie mieli szczęście walczyć razem z 18 plutonem.
-Rozumiem, że to jakiś pluton weteranów, który szturmusiów rozwala w pył? - zapytała kobieta
-Nie mają za sobą ani jednej walki, moja droga... Brygadier Gilmour was wprowadzi, właśnie trwa odprawa 18 plutonu. Chodźcie.
Otworzył drzwi z napisem SALA ODPRAW 21 i wszedł do środka, prowadząc za sobą trzech nowozrekrutowanych zwiadowców. Wszyscy żołnierze obrócili głowy w stronę intruzów, zaś Syd Gilmour przerwał w wpół słowa odpowiedź na pytanie Jaspara Sato.
-O! - rozpromienił się - Pułkowniku Skidder, drodzy państwo, ta trójka zwiadowców będzie z wami współpracować w czasie tej misji. Na razie z walką mogą mieć pewien problem, ale jesteśmy przekonani, że doskonale nadadzą się jako rozpoznanie. Szeregowi, - zwrócił się do trójki zwiadowców - to jest pułkownik Skidder. Na Felucii będziecie podlegać jego rozkazom. On też wprowadzi was w zadanie. Czy teraz są jeszcze jakieś pytania?

[Dagos Bardok]

- Coś ciężko mi uwierzyć w bezinteresowność Republiki. - mruknął Sato. Republika jest taka sama jak Imperium z jedyną różnicą, że działa po drugiej stronie barykady.
- Poza tym mogliście wcześniej powiedzieć, że dało się dostać do oddziału tak na krzywy ryj, nie robiąc tego dennego treningu. - powiedział cicho, a paru żołnierzy uśmiechnęło się.

[Silus Targon]

Choć Silus zbulwersował się trochę pierwszymi słowami Jaspara bo sam widział ogromne różnice pomiędzy Republiką a Imperium to kolejne zdanie go rozbawiło. Fakt, gdyby wiedział że można było dostać się bez szkolenia pewnie wolał by ta drugą stronę bo poza podniesieniem wytrzymałości szkolenie nie wiele go nauczyło z czegoś czego jeszcze nie potrafił. Zmierzył teraz wzrokiem kolejnych młodzików i coraz bardziej mu się nie podobała ta sytuacja. Do odziału dołączyły kolejne osoby których umiejętności nie były na pewno zadowalające zważywszy że ich odział przeznaczony był do zadań trudniejszych, tam gdzie zwykła piechota raczej nie dawała rady, ale swoim zwyczajem nie dał nic po sobie poznać. Nie lubił podważać decyzji przełożonych.