Content

Coruscant

[Coruscant] Lądowiska

Image

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Darkah » 4 Lip 2012, o 23:47

Mały myśliwiec wylądował na jednym z wielu lądowisk wielkiej i przepięknej planety, jaką była Coruscant. Z pojazdu wyszedł zakapturzony mężczyzna ze snajperką i podwójnym wibroostrzem na plecach. Paul lekko kulejąc podszedł do terminalu, w celu zarejestrowania swojego pojazdu w hangarze. Celnik stojący przy bramce pobrał opłatę od nieznajomego, po czym przepuścił go do korytarzy. Darkah przeszedł przez bramkę i kręcił się przez korytarze, oświetlone niebieskimi światłami, w celu poszukania osoby, która powie mu gdzie znajduje się miejsce, do którego zmierza zabójca. W pewnym momencie Shaffer zauważył twi'lekańskiego bezdomnego. Wiedział, że tacy najlepiej orientują się w okolicy i bez wahania do niego zagadał.
- Przepraszam!- Powiedział Darkah lekko chrypliwym głosem.
Twi'lek z początku nie wiedział, czy było to do niego, czy do jakiejś osoby stojącej w pobliżu. Bezdomny po krótkim czasie, zorientował się, że Paul zagadał do niego.
- Tak? W czym mogę Panu pomóc?
- Nie mów do mnie Pan. Zwracaj się do mnie Keer.- Odpowiedział Paul'ie.- Wiesz, w którą stronę mogę dostać się do świątyni Jedi?
Mężczyzna spojrzał się na niego bardzo zdziwionym wzrokiem. Po dłuższej konwersacji, twi'lek wytłumaczył zabójcy jak dojść do świątyni Jedi. Darkah skinął w podzięce głową w stronę bezrobotnego, po czym bez zastanowienia ruszył do świątyni Jedi, kierując się instrukcjami jakie otrzymał.
Awatar użytkownika
Darkah
Gracz
 
Posty: 62
Rejestracja: 26 Mar 2012, o 16:40

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Mistrz Gry » 28 Sie 2012, o 22:31

Na scenę wkraczają Axis (moc wie skąd) i BE3R z [coruscant]BE3R

Na docelowe lądowisko droid dotarł nieco przed spederem wiozącym panią doktor. Szybko zidentyfikował dwóch członków gangu i klatkę z kotem. Z danych wynikało, że kot jest istotny dla kobiety. Należało więc go uratować. Droid podszedł do strażników czekających przy starym frachtowcu praktycznie nie zwracając na siebie uwagi. Dopiero kiedy stał tuż przy trapie prowadzącym do wnętrza jeden ze strażników postanowił przegonić niewielkiego intruza.
- Zmiataj stąd blaszaku bo ci antenkę odstrzelę...
- Nieszczęśliwy wybór ostatnich słów białkowcu -
odpowiedź maszyny była szokiem dla prostego umysłu nie spodziewającego się jakiejkolwiek reakcji droida. Nie miał jednak czasu na rozmyślanie, droid skoczył z gracją odrywając mu w locie głowę. Drugi ze strażników nie miał wiele więcej szczęścia. Jego twarz wyrżnęła o ziemię tuż obok klatki z kotem, niestety czaszka nie utrzymała zawartości i krew wraz z fragmentami mózgu ochlapała kota.
Droid ukrył zwłoki we frachtowcu po czym postanowił oczyścić kota zanim Axis zobaczy swoje ukochane stworzenie wyglądające jak zakrwawiona kupa futra, którą w istocie był.

Niestety okoliczności nie sprzyjały maszynie, na lądowisko wpadła właśnie reszta gangu.
Widząc droida trzymającego w manipulatorze kota kobieta zrobiła to co każdy broniący swych bliskich.
Ratować mojego kota NATYCHMIAAAAAST!!!!
Przeraźliwy wrzask trwał tylko kilka sekund, w sam raz aby gangsterzy wyskoczyli z pojazdu i zawahali się przez chwilę. Droid nie potrzebował więcej. Zanim jeszcze ciała uderzyły o podłoże stał już przy Axis i najspokojniejszym z posiadanych syntetycznych głosów starał się ją uspokoić.
- Zostałem przysłany przez Błękitną różę aby ocalić Ciebie i twojego futrzaka. Proszę przestań krzyczeć. Nic mu nie jest. Musimy się szybko oddalić.

BE3R wsadził za stery speedera Axis z kotem na kolanach po czym aktywował pojazd przy użyciu PAPUGA. Maszyna ledwo zdążyłą przejechać na sąsiednie lądowisko gdy Axis zatrzymała ją gwałtownie wciskając hamulec.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Axis » 4 Wrz 2012, o 14:22

Chaos, wszystko było niezwykle chaotycznie. Lekarka miała wrażenie, że gdzieś zgubiła kilkanaście minut życia. Próbowała zrekonstruować wydarzenia, by zrozumieć co się dzieje. O ile się dobrze orientowała, to właśnie zdobywała sprzęt do laboratorium, a już w następnej chwili trzymała w rękach zakrwawionego kota i wydzierała się na niewielką stertę blachy, która do niej mówiła.
Axis przyłożyła dwa palce do szyi sprawdzając tętno. Rzuciła kilka spojrzeń na ściany, ale wszystko wskazywało na to, że nie zwariowała. Dopiero po dłużej chwili zrozumiała, a przynajmniej częściowo - Błękitna Róża, nie słyszała tej nazwy odkąd trafiła na Coruscant. Wyciągnęli ją z jednego bagna, więc możliwe, iż robią to po raz kolejny. Nie potrafiła tylko pojąć, czemu podesłali jej mikrego blaszaka. Umysł podesłał jej od razu odpowiedź, droidowi niewiele była w stanie zrobić, a przecięcie jego minikabelków mogłoby przysporzyć problemów z ich znalezieniem.
Kobieta głaskała kota próbując go oczyścić jako tako, ale wysiłki spełzły na niczym. Padające wokół zakrwawione ciała nie robiły na niej wrażenia. Po sekcjonowaniu ofiar epidemii czerwonki nawet tkanka mózgowa wypływająca przez nos była czymś przyjemnym dla oka.
- No dobra mały, wytłumaczysz mi co się dzieje? Mam wrażenie, że siedzę na karuzeli, a raczej nie kupowałam biletu.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez BE3R » 9 Wrz 2012, o 21:23

Droid patrzył na kobietę z tym zimnym spokojem który cechuje wszystkie maszyny myślące. Zdał sobie jednak szybko sprawę z tego co może przeżywać ograniczony biologicznymi więzami mózg lekarki. W końcu nie często pojedynczy Pit droid morduje cały gang, ratuje kota i piękną niewiastę w dodatku jednym manipulatorem (bo w drugim był kot), przy okazji odbijając zarekwirowane przez policję wyposażenie laboratorium.
Nos droida rozbłysł na niebiesko co zwykle było oznaką dobrego humoru posiadacza. Po czym przystąpił do wyjaśniania zaistniałej sytuacji pani doktor.
- Zostałem wysłany przez Błękitną Różę, której jesteś członkiem. Gang w którego "opiece" się znajdowałaś nie należał do organizacji i został wyeliminowany. Dodatkowo mam informacje wskazujące na to że jeśli nie chciałabyś współpracować skrzywdziliby kota. - BE3Rznacząco wskazał na zakrwawionego futrzaka spoczywającego na kolanach kobiety.
- Podsumowując. Zostałaś uratowana i znajdujesz się pod moją opieką w Ciężarówce repulsorowej, na pace której znajduje się kontener z rzeczami z laboratorium ukradzionymi przez gang. Aktualnie znajdujemy się na lądowisku nr 4530 i powinniśmy się nieco oddalić od miejsca egzekucji zanim dotrze tu policja. Jakieś pytania?
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Jack Welles » 10 Wrz 2012, o 23:27

Oto'reekh i Khaylia Vuusen przybyli z [Coruscant] Świątynia Jedi

Tymczasem dwa tysiące metrów wyżej, Khaylia zorientowała się, że silniki "Ganda" przestały działać z na tyle dużą mocą by móc kontynuować bezpiecznie lot. Było to na tyle zaskakujące, że Oto'reekh zaczął wydawać odgłosy przypominające miauczącego kota z hiperwentylacją. Szczęśliwie Vuusen była licencjonowanym pilotem, więc istniała minimalna szansa, że nie skończą jako makabryczna wiadomość w wieczornym dzienniku.
- Przestań panikować, to może sobie przypomnę jak ćwiczyłam coś takiego na symulatorze - warknęła była Sithka do swojego towarzysza.
- Gand już się nie odzywa - odpowiedział Oto'reekh i poprzypinał się mocniej pasami bezpieczeństwa.
Lot większością statków kosmicznych w atmosferze, przypomina trochę pilotowanie przydużej cegły, dlatego zazwyczaj korzysta się z autopilotów, które kompensują braki w aerodynamice przy pomocy ustawiania lotek i siły ciągu napędu. Vuusen niestety nie miała takiego luksusu, gdyż siła ciągu "Ganda" była w tym momencie równa około 30% nominalnej i wciąż spadała. Dlatego więc postanowiła wykorzystać swoje, nabyte podczas kursu pilotażu, umiejętności szybowania. Łatwo jest się domyśleć, że to raczej nie było najłatwiejsze zadanie, ale z drugiej strony Khaylia miała po swojej stronie Moc.
Khaylia niemal dosłownie widziała dzięki swojemu drugiemu wzroku odpowiednie prądy powietrzne, na których mógł się prześlizgiwać "Gand". Ułatwiało to znacznie sterowanie transportowcem, choć szczerze mówiąc, określenie to było całkiem na wyrost. Vuusen bowiem mogła i głównie nad tym pracowała, jak najbardziej wyhamować statek. Drugorzędnym celem było znalezienie odpowiedniego miejsca do rozbicia się. Wybór padł na lądowisko 4530. Dlaczego? Bo było akurat po drodze.
- No to siup - powiedziała Vuusen względnie spokojnym tonem głosu, po czym zadarła dziób "Ganda" do góry, by to rufa wzięła na siebie cały impet uderzenia...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Oto'reekh » 11 Wrz 2012, o 01:54

Dla nie mającego pojęcia o pilotażu śmiertelnika lub kontrolera lotu w nieco odmiennym stanie świadomości, podejście Vuusen mogłoby wydawać się całkiem naturalne... Przynajmniej z daleka...
Maszyna traciła wysokość zbyt szybko w kontraście do zbyt wolno wytracanej prędkości, zresztą cała ścieżka podejścia była koszmarna, nieomal doprowadziła do zawału lokalnego kontrolera lotu, który nawet nie usłyszał komunikatu o awaryjnym lądowaniu...
Oto'reekh w tym czasie nie myślał o tym, czy ich pojazd może się roztrzaskać o niewinnych ludzi lub jakieś inne podobne sprawy, które zazwyczaj Jedi biorą pod uwagę przed wykonaniem najprostszej czynności. Chciał aby siedząca obok niego kobieta ich nie zabiła, w głowie kłębiły mu się jeszcze przemyślenia o tym, że ten statek to jednak złom, że dla odmiany mógłby wylądować nie tyle, że łagodnie, ale chociaż w pobliżu miejsca docelowego, przynajmniej kilka parseków od niego.
Tuż przed kontaktem z podłożem doku, Gand przypomniał sobie jeszcze powiedzenie, że to nie prędkość zabija, a raczej gwałtowne zatrzymanie. Gdy tylko tył maszyny zetknął się z ziemią każdy kto znajdowałby się na pokładzie i posiadał głowę osadzoną na kręgosłupie, stwierdziłby, że ten chyba przebił mu czaszkę. "Gand" paskudnie roztrzaskał tył maszyny, jego tylne stateczniki odpadły niemal natychmiast od reszty kadłuba, który po tak mocnym uderzeniu, ślizgiem kontynuował ruch. Dym i słupy iskier towarzyszyły mu niemal nieustannie, resztki maszyny zdołały się jeszcze obrócić o dziewięćdziesiąt stopni i z impetem uderzyły o ścianę doku.
Jedi ocknął się po chwili od uderzenia, kompletnie nie pamiętał gdzie jest i co robi w jakimś zadymionym, powykrzywianym kokpicie, więc instynkt przejął kontrolę. Ogień zaczynał przedostawać się do wnętrza, więc musiał działać szybko. Z gracją pijanego odpiął pasy i osunął się na podłogę, gęsty dym utrudniał widzenie, ale na szczęście jemu nie przeszkadzał w oddychaniu, czego nie dało się powiedzieć o nieprzytomnej Khayli. Gdy sam Gand zdał sobie z tego sprawę ruszył jej na pomoc, powoli uwolnił ją z fotela pilota i przerzucił sobie przez ramię. Wrodzona odporność i siła jego rasy była w tej sytuacji na wagę złota, jak najprędzej przedostał się do bocznej śluzy i zgodnie z wymalowanymi instrukcjami awaryjnie wypchnął właz zanim języki ognia zdążyły się do niego zbliżyć.
- Tyle miliardów pojazdów kosmicznych, a to akurat mój musiał mieć awarię... - rzucił do siebie oddalając się na bezpieczny dystans od dymiącego wraku...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Mistrz Ind'yk » 26 Wrz 2012, o 20:18

Adrien przenosi się z: [Ord Mantell] Pozory

Widząc niosącego towarzyszkę Ganda, Adrien od razu ruszył w stronę miejsca katastrofy. Kilka chwil wcześniej wylądował na planecie, wracając z linii frontu. Udało mu się zebrać znakomity materiał, który musiał już tylko uporządkować. Jakby tego było mało, w kosmoporcie Coruscant wpadła na niego kolejna sprawa warta opisania. A raczej spadła do niego z nieba.
- Może jakoś pomóc? Taka katastrofa w samym centrum Coruscant... - zaczął mówić do poszkodowanego Adrien, jednak w tym momencie zrozumiał coś dziwnego. Kojarzył tego Ganda, jego ubiór i postawę z jakiś wiadomości o zakonie Jedi. Do tego przy pasku kobiety, którą ten niósł, zobaczył rękojeść miecza świetlnego. - ... spotyka Jedi. Wprost wydaje się być to niemożliwe. Może pomóc? Może powie mi mistrz, co się właściwie wydarzyło?
Adrien nie miał zamiaru przepuścić okazji na dobry materiał. Tym bardziej, jeśli dotyczył zakonu Jedi, który ostatnimi czasy był wprost rozchwytywany we wszelkich wiadomościach.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Coruscant] Lądowiska

Postprzez Oto'reekh » 27 Wrz 2012, o 13:35

Gand miał nadzieję, że po prostu wyśliźnie się z hangaru i czmychnie w najlepsze. Jednak nim dotarł do połowy drogi okolica zaczęła zapełniać się gapiami. Jeden był nawet na tyle odważny aby podejść i zapytać czy wszystko w porządku.
- Zaraz tam katastrofa - odpowiedział na, jak wydawało się Jedi, kąśliwą uwagę. - Gand nie jest mistrzem i nie potrzebuje pomocy - dodał zażenowany całą sytuacją.
Oto'reekh próbował się oddalić od całej sprawy, ale uwaga o pomocy przypomniała mu, że może warto spojrzeć na Vuusen. W nieco spokojniejszym miejscu Gand posadził kobietę na ziemi i oparł jej plecy o ścianę. Uświadomił sobie także, że kiepsko zna się na działaniu ludzkiego organizmu. Widział, że oddycha, więc był pewien że Vuusen żyje, do tego czuł, że natarczywy człowiek dalej za nim podążał.
- Potrafisz ją ocucić? - zapytał i sięgnął po piersiówkę Vosha. - Spokojnie to nie wojna, a ona się nie wykrwawia. - rzucił biorąc łyk i proponując nowo przybyłemu.

Oto'reekh, Khaylia i Adrien przenoszą się do: [Bitwa o Coruscant] Lądowiska Westport
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Poprzednia

Wróć do Coruscant

cron