Content

Coruscant

[Coruscant] Miasto

Image

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez David Turoug » 5 Sty 2010, o 17:30

Whitaker, który miał nieco "straty" do bandyty, widział, jak ten ratuje się wystrzeloną linką z hakiem. Zauważył też, że w końcu udało mu się zahaczyć o platformę lądowniczą, na którą się aktualnie wspinał. Theo korzystając z Mocy z dość sporą siłą zatrzymał się na jednym z powietrznych pojazdów. Mimo, że nie było to miękkie lądowanie, głośno przeprosił kierowcę, po czym zaczął skakać po dachach maszyn, w kierunku miejsca gdzie zaraz powinien dotrzeć przestępca. Po kilku sekundach młody Jedi znalazł się na platformie, jeszcze przed ściganym opryszkiem. Gdy ten przełożył nogę na lądowisko, Whitaker rzekł:
- Jak się leciało szefie? Zresztą nie ważne, po raz drugi powtarzam jesteś aresztowany w imieniu Zakonu Jedi.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Peter Covell » 6 Sty 2010, o 02:20

-Skaczemy! - krzyknął Peter puszczając się drabinki
Zdążył jeszcze pociągnąć za sobą zaskoczonego Andy'ego, dla którego opadanie kilkudziesięciometrowym szybem windy musiało być nowością. Dla Petera w sumie też...
Podobnie jak Theo wcześniej lądując na śmigaczu, tak teraz Covell tuż przed ziemią, skorzystał z Mocy, by za pomocą telekinezy, spowolnić upadek swój i swojego ucznia. Kiedy jego stopy znalazły oparcie, podniósł ręce w kierunku pędzącej w dół kabiny windy i zatrzymał ją siłą woli kilkanaście centymetrów nad ich głowami, by następnie powoli podnosić na wysokość, mniej więcej, drugiego piętra.
-Kurwa, blisko było... - mruknął - Weź mój miecz, właź po drabince do góry i wytnij w drzwiach na piętro taki otwór, żebym mógł w niego spokojnie wskoczyć, kiedy przestanę trzymać w powietrzu tą cholerną windę. - poinstruował - Jak nie chcesz, żeby twój mistrz spuścił sobie coś ciężkiego na głowę do się pospiesz... - dodał z ironicznym uśmiechem, charakterystycznym dla jego poczucia humoru w podbramkowych sytuacjach

*****

-Nie poddam się! - krzyknął mężczyzna - Może i udało wam się nas złapać, może macie zdalny detonator, może myślisz sobie, Jedi, że wygrałeś, ale nigdy nie uda Ci się uratować budynku, bo niedługo uruchomią się zapalniki czasowe, nasze zabezpieczenie.
Bandyta wybuchnął szaleńczym śmiechem, który wyjaśniał beztroskę, z jaką chciał pozbawić życia tyle osób - po prostu nie był normalny, jego psychika była całkowicie skrzywiona. Właśnie z tego powodu, chwilę potem, zeskoczył z krawędzi lądowiska rzucając się w dół, ku śmierci...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Andy Calius » 6 Sty 2010, o 10:58

Andy odpiął miecz z pasa Petera. Już raz musiał go użyć na Zatruxi gdy atakowała ich tamtejsza fauna. Teraz szybko podbiegł do drabinek i szbko się wspinał przeskakując kilka szczebelków na raz. Na wysokości piętra wychylił się na jednej ręce i drugą włączył miecz. Niebieskawa poświata przyćmiła mdłe światła w szybie windy. Andy naśladując wcześniejsze dzieło swojego mistrza wyciął okrągły otwór trochę większy niż potrzeba. Wskoczył do środka i ogarnął wzrokiem ciemny korytarz z wciąż włączonym mieczem.
- Gotowe, droga wolna! - krzyknął do szybu i podszedł bliżej otworu chcąc pomóc Peterowi wyjść z tej śmiertelnej pułapki.
Wyłączył miecz i wyjął blaster ubezpieczając i próbując dostrzec jakieś niebezpieczeństwo wkorytarzu
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez David Turoug » 6 Sty 2010, o 16:00

- Ile jeszcze będę musiał dzisiaj latać? - rzekł do siebie Whitaker, po czym skoczył za bandytą. Po kilku sekundach, dzięki Mocy zrównał się z nim, a gdy spojrzał w jego oczy, w ogóle nie ujrzał w nich strachu, a jedynie szaleństwo. Gdy obaj mężczyźni zbliżyli się do powierzchni Coruscant, Theo zaczął korzystać z telekinezy. Choć nie był w niej mistrzem, jego działania pozwoliły obu przeżyć upadek. Co prawda Jedi zadbał nieco więcej o siebie, gdyż podczas "lądowania" skręcił jedynie kostkę, natomiast przestępca złamał kilka żeber i stracił przytomność. Whitaker sięgnął po komunikator, przez który wezwał policję i służby medyczne. Próbował też nawiązać kontakt z Peterem, ale ten widocznie musiał mieć teraz coś innego na głowie.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Peter Covell » 6 Sty 2010, o 17:49

Peter podrzucił Mocą windę na kilka pięter, a sam błyskawicznie wyskoczył przez otwór wycięty przez Andy'ego. Ledwo wylądował na podłodze obok swojego ucznia, a usłyszał za plecami świst spadającej kabiny, a następnie cały budynek zatrząsł się w posadach, gdy ta wyrżnęła w ziemię.
-No, to jesteśmy dalej jak byliśmy. - powiedział zrezygnowany - Zlecieliśmy ładnych kilkadziesiąt pięter... - spojrzał na mrugającą lampkę jego komunikatora, a następnie odpiął go od pasa i odebrał połączenie - Theo, o co chodzi?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez David Turoug » 6 Sty 2010, o 21:54

- Mistrzu, zlokalizowałem bandytów, na jednej z kondygnacji budynku stojąćego na przeciw kasyna - rzekł pospiesznie Whitaker - Jeden nie żyje, a trzech jest w rękach policji. A teraz najważniejsza informacja, w budynku są bomby, działają na detonator, który obecnie też ma policja, ale posiadają również zapalniki czasowe. Jeden z oprychów mówił, że jest niewiele czasu do wielkiego 'boom', więc jeżeli jesteście w kasynie, to lepiej szybko je opuśćcie, no chyba że zdążycie rozbroić bomby...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Andy Calius » 8 Sty 2010, o 08:22

Andy zerknął na minę Petera gdy głos z komunikatora się uciszył. Mimo wszystko że instynkt podpowiadał mu jaknajszybszą ucieczke z tej trumny, przezwyciężył swój lęk i obawę o życie i zaczął myśleć trzeźwo. Wybuch na pewno zabiłby wielu mieszkańców mimo obstawienia terenuprzez policjantów. Gęsta zabudowa na Coruscant zawsze niosła takie niebezpieczeństwo dlatego w katastrofach budowlanych zawsze najważniejsza było ewakuacja z budynków sąsiednich.
- Mistrzu musimy spróbować. Jeśli ładunki wybuchną to rozpęta się chaos a o to właśnie chodzi terrorystom.-zwrócił się Calius do Petera.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Peter Covell » 10 Sty 2010, o 18:36

-Jak ja nienawidzę podejmować takich decyzji... - mruknął wyraźnie niezadowolony Peter - Theo, idziemy sprawdzić jak mają się te bomby, może starczy nam czasu, żeby je rozbroić. Jeśli nie... - westchnął - cóż, miło było cię poznać. Tak czy inaczej czekaj w rozgrzanym śmigaczu na poziomie wylotu z hangaru, lecz na tyle daleko, by mieć czas uciec przed eksplozją. Niech Moc będzie z tobą. Covell bez odbioru. - wyłączył komunikator i spojrzał na swojego ucznia - Musimy się cholernie pospieszyć...
Szukanie działającej turbowindy było zbyt niebezpieczne, gdyż nie mieli pojęcia czy przypadkiem ktoś nie zdecyduje się zrzucić kolejnej kabiny - tym razem z nimi w środku. Czekała ich zatem wycieczka ponad dwadzieścia pięter w górę po schodach, które pokonali w rekordowym czasie. Kiedy dotarli wreszcie na poziom z hangarem dla śmigaczy gości, zgasło światło.
-Albo ktoś tu jest - powiedział Peter szeptem - albo mamy cholernego pecha. Najpewniej jednak podłączono się do systemów budynku z zewnątrz i facet, który robi nas w balona, jest bezpieczny kilka przecznic stąd, gdzie będzie miał piękny widok na wybuchające kasyno. Mam nadzieję, że nie ma też czerwonego guzika z napisem "BOOM!"...
Covell włączył swój miecz świetlny i pomieszczenie zalała lekka poświata błękitnej klingi - było to niewiele, ale przynajmniej pozwalało nie potykać się o własne nogi. Peter, pamiętając nauki swojego mistrza, Gyar-Than Hadyyka, nie skupiał się na tym, co widzi, ale pozwolił, aby kierowała nim Moc i to samo polecił Andy'emu zastanawiając się na ile niedoświadczony użytkownik Mocy, stawiający dopiero pierwsze kroki na jej ścieżce, będzie w stanie to wykonać. Nerwy, adrenalina i widmo niespodziewanej śmierci w wybuchu, nie działały odprężająco, a tym samym nie ułatwiały medytacji i zanurzenia się w nurt Mocy.
Peter, na szczęście, przez ostatnie lata nauczył się sobie z tym radzić - podobnie jak inni Rycerze w Zakonie.
Przeszli zaledwie wzdłuż czterech śmigaczy, gdy dostrzegli pierwsze ładunki wybuchowe założone na filarach podtrzymujących konstrukcję. Trudno zresztą było je przegapić - półmetrowej wysokości, połączone ze sobą, zbiorniki ze środkami chemicznymi, które po wymieszaniu się tworzyły substancję o potężnej sile rażenia. Nie było wątpliwości, że mogą spowodować zawalenie się całego budynku - zwłaszcza, że takich bomb przygotowano osiem. Peter podszedł do urządzenia detonującego najbliższej z nich i poczuł jak zamiera mu serce, zaś w ustach zasycha.
-Chodu! - krzyknął ciągnąc za sobą swojego ucznia.
Ruszyli najkrótszą drogą w stronę wlotu do hangaru i Peter czuł jak krew pulsuje mu w skroniach - mieli zaledwie dwanaście sekund od czasu, gdy Jedi zerknął na detonator czasowy, zaś poziom z lądowiskami był naprawdę olbrzymi i przebiegnięcie jego szerokości zdawało się zajmować całe wieki. Covell starał się w głowie odliczać pozostający im czas, ale zdawał sobie sprawę z tego, że pewnie robi to za szybko. W każdym bądź razie, kiedy doszedł do zera, nic się nie stało.
-Skacz! - krzyknął, bezpardonowo wypychając Mocą Andy'ego daleko poza wlot do hangaru, by chwilę rzucić się za nim
Prosto w kilkukilometrową przepaść.
-To był, kurwa, błąd... - zdążył jeszcze mruknąć, gdy ładunki eksplodowały i potężna konstrukcja głośno zajęczała w proteście. Niestety, dla budynku nie było już szansy, ale Peter wyskakując z niego miał nadzieję, że Theo spełnił jego prośbę dotyczącą śmigacza...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez David Turoug » 10 Sty 2010, o 19:02

Whitaker, po słowach Petera, zaczął rozglądać się za jakimś sprawnym i szybkim śmigaczem. Jedyny, który miał na oku należał do policji.
- Panie sierżancie, pożyczam maszynę i radzę stąd jak najszybciej zwiewać - rzucił do gliniarza, po czym nie czekając na odpowiedź wsiadł na śmigacz i ruszył ku miejscu, gdzie miał czekać na Petera i Andy'ego.
Po około 25 sekundach był na miejscu. W następnej chwili usłyszał ogromny wybuch, z jednoczesnym szarpnięciem policyjnego środka transportu. To Covell i Calius "wsiedli" do maszyny.
- Witam, panowie pozwolą że dzisiaj szofer sam obierze kurs - odparł z chytrym uśmieszkiem, lekko przyciągając wolant do siebie, by wznieść się na kilkadziesiąt metrów.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Peter Covell » 10 Sty 2010, o 21:17

-Najlepiej do jakieś piwodajni, Theo... - wysapał Peter czując w ustach suchość taką, jakby najadł się piasku z Tatooine. Oddalali się od budynku, w którym przed chwilą miała miejsce potężna eksplozja. Wydawało się, że jednak konstrukcja wytrzyma i się nie zawali, ale po chwili Covell z przerażeniem zobaczył, że ściany w okolicach poziomu z hangaru zaczynają coraz szybciej pękać, zaś spore ich fragmenty walą się w dół. Kilka sekund później, powietrze wypełnił niewyobrażalny rumor, gdy wszystkie piętra znajdujące się nad lądowiskami kasyna zaczęły "zsuwać" się w dół, zaś siła uderzenia takiej masy ferrabetonu i stali osłabiała niższe poziomy, które w końcu zaczęły ulegać.
Budynek zaczął składać się niczym zbudowany z kart. Na szczęście, cały czas walił się pionowo w dół i wyglądało na to, że kilkukilometrowa wieża nie przewróci się na bok. Tysiące, miliony ton materiałów, z jakich zbudowano ten olbrzymi budynek nie mogły się jednak pomieścić na obszarze przez niego zajmowanym i zaczęły uderzać o podstawy sąsiednich, poważnie je uszkadzając - na szczęście nie na tyle, by również się zawaliły. Kiedy wreszcie potężny rumor ustał, okolica w promieniu pół kilometra zasnuta była gęstym, dławiącym pyłem, przez który niewiele było widać.
Peter nie zwracał jednak na to uwagi, bowiem jego głowę zaatakował jednoczesny krzyk bólu wielu setek istnień, które nagle straciły życie w wyniku katastrofy. Tak olbrzymiego budynku nie dało się bowiem ewakuować nawet w ciągu godziny - sięgający najwyższych partii miasta, miał przecież swoje podstawy w ich najniższych i najbiedniejszych poziomach, gdzie stłoczone żyły tysiące ludzi i przedstawicieli innych ras. Poza kasynem, w budynku znajdowały się mieszkania, lokale, biura których mieszkańcy lub pracownicy nawet nie zwracali uwagi na to, co jest nad lub pod nimi. Kiedy całość runęła, każdy kto przebywał w środku, zginął przygnieciony tonami gruzu.
-Ta zbrodnia nigdy nie powinna zostać zapomniana. - powiedział Peter - W ciągu kilku sekund zginęły tysiące istot... Wracajmy do Świątyni, już nic tu po nas... - Covell nie mógł pozbyć się uczucia porażki, które towarzyszyło mu od momentu, gdy spojrzał na zegar wskazujący dwanaście sekund do detonacji - Theo, jesteś w stanie gdzieś tu wylądować i oddać policjantom śmigacz zanim zleci się prasa i nas wyniucha?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez David Turoug » 10 Sty 2010, o 22:13

Whitaker bez najmniejszego problemu wylądował w odpowiednim miejscu. Sierżant, od którego Theo 'pożyczył' maszynę, od razu podbiegł do wysiadającego młodzieńca.
- Co ty sobie myślisz... Możesz być Mistrzem Jedi, ale i tak złoże na ciebie raport...
- I co panie sierżancie? Co napiszesz, że dałeś 17-latkowi się podejść - odparł sarkastycznie najmłodszy wiekiem z członków Zakonu - Lepiej nawet nie wspominaj, że przez chwilę zostałeś pozbawiony śmigacza.
Po tych słowach gliniarz z niesmakiem musiał przyznać rację Whitakerowi. Następnie siarczyście klnąc wsiadł do zwróconego powietrznego pojazdu i prawdopodobnie odleciał złożyć raport do komendy.
- Lepiej stąd znikajmy - rzekł Theo - O ile ja i Andy nie jesteśmy znani, o tyle Ciebie Mistrzu prasa pozna...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Coruscant] - Miasto

Postprzez Peter Covell » 11 Sty 2010, o 21:13

-"Rzeźnik z Drunost pozwala zginąć tysiącom niewinnych istot". - mruknął Peter wyobrażając sobie co by się stało, gdyby prasowe sępy rzuciły się na niego jako tego, który nie zdołał zapobiec tragedii - Lepiej się stąd zmyw...
Sięgnął po miecz tak szybko i niespodziewanie, że towarzyszący mu Andy i Theo zorientowali się dopiero, gdy błękitna klinga przecięła powietrze kilka centymetrów od ich twarzy. Powodem takiego zachowania był laserowy strzał, który szczęśliwie odbił się od ostrza miecza świetlnego Rycerza Jedi. Covell czekał na kolejne blasterowe błyskawice, ale nie pojawiła się żadna więcej - jedyne, co udało mu się zobaczyć, gdy czujnie rozglądał się wokół, to szybko odlatujący śmigacz. Nie mógł wiedzieć, że za jego sterami siedział łowca nagród pragnący zdobyć nagrodę wyznaczoną za Petera Covella, przemytnika, który ośmielił się oszukać Hutta Zordo.
-To było dziwne... - powiedział przypinając cylinder rękojeści swojego oręża - Zwijajmy się stąd...


Akcja przenosi się do: [Coruscant]Świątynia Jedi
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Fenn Mereel » 7 Lut 2010, o 19:27

Zanim stanął przed drzwiami moteliku w zapyziałym sektorze mieszkalnym na granicy dolnego miasta odwiedził lądowiska i zabrał z "Freedom" dezintegrator szczelnie zamknięty w płóciennej torbie. Karabin był rozłożony, lufa, kolba i kadłub były oddzielone od siebie na czas transportu. Jednak nie musiał go składać, jedną z zalet DX'a była możliwość strzelania bez złożenia. Karabin mógł strzelać nawet bez lufy!
-Mam nadzieję że nie będę musiał go użyć- pomyślał -Nie miałbym gdzie kartki powiesić...
Uśmiechnął się do siebie. Przekroczył przez próg i ruszył w stronę drzwi z numerem 217. Stanął przed nimi, położył torbę na ziemi, otworzył ją tak aby mógł z niej szybko wyjąć DX'a, wyprostował się i zadzwonił dzwonkiem jednocześnie poklepując się po kaburze pistoletu blasterowego.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Peter Covell » 8 Lut 2010, o 22:18

Belinda przesuwała dłonią po klatce piersiowej Stephena zastanawiając się czy po tym, do czego doszło przed chwilą może mu powiedzieć, że właściwie mieli się spotkać, bo chciała zakończyć ten związek. Jej mąż na pewno już coś podejrzewał, dawał jej to wielokrotnie do zrozumienia, ale bywał tak rzadko w domu, że zaczynała zapominać, iż w ogóle istnieje. Nie obawiała się awantury i rozwodu, ale tego, do czego mógłby się posunąć, gdyby zdołał udowodnić jej zdradę.
Najpewniej po prostu by ją zabił.
Zimny dreszcz przeszedł jej po nagich plecach na samą myśl o tym i w tej chwili doszedł do niej dźwięk dzwonka do drzwi. W pierwszym momencie w jej głowie rozbrzmiał paniczny krzyk "to on!", ale po chwili zdała sobie sprawę z tego, że to niemożliwe. Był przecież na ważnym spotkaniu na jakimś kosmicznym zadupiu, gdzie prowadził "ważne rozmowy" z innymi, jemu podobnymi, gangsterami.
-Otworzysz? - zapytała, gdy osoba przed drzwiami zadzwoniła ponownie
-Już, już... - mruknął Stephen, pocałował Belindę w usta i wstał z łóżka. Po drodze do drzwi szybko ubierał spodnie i o mały włos, a wylądowałby na ziemi jak długi. W podskokach dotarł jednak do celu, zapiął rozporek i otworzył drzwi.
-Ta, o co chodzi? - zapytał spoglądając na przystojnego mężczyznę
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Fenn Mereel » 8 Lut 2010, o 23:02

-Ja do pani Belindy. Mam dla niej przesyłkę.-powiedział spokojnie naśladując głos znudzonego robotą kuriera. Ledwo dawał radę utrzymać nerwy na wodzy i drżący głos już prawie "wyskakiwał przez gardło".
-Ja odb...
-Nie, ONA MUSI pokwitować, Ona i tylko Ona- przerwał mężczyźnie znudzonym głosem.
Mężczyzna zawołał kobietę z łazienki. Zgrabnym krokiem, ubrana w szlafrok, podeszła do drzwi. Granatowy jedwabny szlafrok miał zapewne mówić, że szykowała się spać. Jac nie dał się zmylić. Była spocona, tak samo jak mężczyzna, który jak zdążył zauważyć Jac głośno sapał. - A więc dlatego Craig chciał ją zabić. Zdradzała go.-pomyślał. Nie była to jego sprawa, jedyne czego chciał to dreszczyk adrenaliny, która już krążyła po jego ciele.
-Cco? Ja nie spodziewam się paczki. O, nie! - krzyknęła widząc ukradkiem karabin w torbie.
-Cholera!- Jac wiedział że plan spalił. Wyjął Sacrosa z kabury i wystrzelił 3 razy w uciekającą już kobietę. Dwa strzały chybiły, a jeden trafił ją prosto w plecy. Belinda upadła z okrzykiem przerażenia, głośno chwytając powietrze. Jac spojrzał na faceta, który biegł ku niemu z metalową lampką. Czas zwolnił jak na holofilmie akcji. Jac nie zdążył się ku niemu obrócić i dostał durastalowym abażurem lampki po głowie. Zamroczyło go, ale jak go szkolono w akademii: strzelił na oślep w miejsce, gdzie uprzednio stał facet. Szczęściem trafił prosto w kroczę przeciwnika. Mężczyzna z głośnym piskiem upadł na ziemię. Umierał wykrwawiał się. Jac'owi nie było wcale przykro. W tym czasie kobieta zdążyła się obrócić na plecy. Stanął nad nią.
-Proszę... nnie.-wyjąkała. Jeden strzał. Mózg wylądował na połowie posadzki w sypialni. Twarz Belindy zastygła w niemym przerażeniu. Zostawił karteczkę filmsiplastu z napisem: Pozdrowienia od Craiga. Zrobił zdjęcie cyfronotesem. Zabrał torbę i wychodząc zamknął za sobą drzwi. Ruszył w stronę Beeblelbery.


Ufff, chyba najlepszy post jaki napisałem :D
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Kelan Navarr » 24 Lut 2010, o 17:46

Akcja przenosi się z: [Coruscant]Bar Baribar

Jedna z milionów taksówek Coruscant osiadła na lądowisku jednego z klubów. Od razu dało się zauważyć, że jest to lokal skierowany do zamożniejszej klienteli i towarzystwa takiego jak w "Baribalu" nie ma co tu szukać. Jeden z dwóch Granowskich strażników wskazał na stroje przybyszy i pokręcił głową, dając do zrozumienia, że nie są tu mile widziani.
- Powiedz panu Windwellowi, że Kelan Navarr czeka pod drzwiami - powiedział spokojnie łowca
Po chwili znaleźli się w urządzonym gustownie wnętrzu budynku. Na scenie akurat występowała wielorasowa kapela, której muzyka była całkiem przyjemna dla ucha. Barman, który zauważył parę, skinął z nieudawanym szacunkiem Kelanowi, a następnie Daylanie. Usiedli na wygodnej kanapie, przy jednym ze stolików bliżej sceny.
- Czego się napi...
- Kelan Navarr... - dobiegł zza nich głos - myślałem, że zapomniałeś już o starym przyjacielu.
Ciemnoskóry mężczyzna, koło czterdziestki mocno uścisnął dłoń łowcy i przyjacielsko poklepał go po ramieniu. Nagle jego wzrok przeniósł się na Daylanę
- Mam nadzieję, że masz mnie zamiar przedstawić Kel - rzucił nie spuszczając z niebieskoskórej oczu
- Ned, poznaj Daylanę. Day, to Ned Windwell
- Jestem zaszczycony - mężczyzna ujął dłoń Twi'lekanki i szarmancko musnął ją wargami, po czym zwrócił się do Kelana - nie będę wam się narzucał, bawcie się, pijcie i jedzcie. W razie czego jestem u siebie.
Ukłonił się Daylanie i rzucił Kelanowi wymowne spojrzenie. Oglądając się po drodze na niebieskoskórą, zniknął na schodach prowadzących na górę, a Kelan mógł przyrzec, że potknął się na drugim stopniu.
- Dziś świętujmy - uśmiechnął się łowca - zamawiaj cokolwiek na co masz ochotę. Noc możemy spędzić w Gillardzie. Co ty na to?
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Peter Covell » 24 Lut 2010, o 21:09

Daylana miała wrażenie, że nigdy nie pozbędzie się smrodu, jaki zostawiła na niej mieszanka gazowa z nikłą ilością tlenu, ale olbrzymią dymu tytoniowego, szumnie zwana powietrzem przez bywalców baru "Baribal". W chwili, gdy przekraczała próg lokalu należącego do Neda Windwella, zupełnie zapomniała o brudnej podłodze, do której przyklejały jej się buty i musiała uważać, by ich nie zgubić, o ciężkim zapachu potu, alkoholu i niemytych ciał, jaki atakował jej nozdrza oraz o wygłodniałych spojrzeniach samców każdej możliwej rasy, jaką widziała w nędznej mordowni. Nieco zdziwiło ją, że Kelan osobiście zna szefa tego miejsca, ale po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że Navarr musi mieć znajomych chyba na każdej planecie, na której się zatrzymuje - między innymi właśnie dzięki temu mógł prowadzić życie takie, jakie prowadził.
-Noc możemy spędzić w Gillardzie. Co ty na to? - zapytał ją, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, pojawił się kelner z dwoma kieliszkami oraz butelką wyśmienitego szampana "na koszt firmy", jak się wyraził
-Za nasz sukces. - powiedziała unosząc kryształowe naczynie ze złotawym płynem w środku - Niech każdy następny będzie większy.
"Bo w końcu o sukcesy mi chodziło, gdy postanowiłam szlajać się po galaktyce z tobą", przeszło jej przez myśl, ale nie zastanawiała się nad tym dłużej, a jedynie uśmiechnęła szeroko i stuknęła kieliszkiem z Kelanem...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Kelan Navarr » 3 Mar 2010, o 16:31

- Za sukces
Szampan zakołysał się w kieliszkach by po chwili zniknąć w ustach pary łowców nagród. Kelan napełnił kieliszki, a niebieskoskóra przysunęła trochę bliżej mężczyzny. Po trzecim kieliszku przyszła pora na coś do jedzenia. Parujące dania przykuwały wzrok i rozbudzały apetyt swym zapachem.
- Nie uzmysławiałam sobie nawet jaka jestem głodna
Łowca uśmiechnął się, a Daylana tylko usprawiedliwiająco wzruszyła ramionami. Dania z półmisków znikały w zastraszającym tempie, tak że mężczyzna zaczął się zastanawiać jakim sposobem udało im się zabierać wystarczające racje żywnościowe na kolejne z ich wypraw. Gdy przedostatni półmisek został opróżniony, Daylana z pomrukiem zadowolenia wygodnie rozsiadła się na kanapie, posługując się ramieniem Kelana jako swego rodzaju udogodnieniem. Kilka dodatkowych drinków złamało całkowicie wszelkie opory natury osobisto-zawodowej.
- Chodźmy już
- Śpiąca?
- Można tak powiedzieć - uśmiechnęła się dopijając drinka - chyba nie chcemy tu spędzać całego wieczoru. Zawsze chciałam zobaczyć panoramę z Gillardu

Hotel Gillard był jednym z bardziej luksusowych i droższych hoteli na planecie, więc pojawienie się dwóch ubranych w normalne stroje gości nie wzbudziło zachwytu recepcjonisty.
- Apartament z tarasem na ostatnim piętrze - zakomunikował uprzejmie Kelan
- Musi zapłacić pan z góry - recepcjonista uśmiechnął się jakby chcąc przeprosić - takie przepisy przy apartamentach
Łowca skinął głową i wyciągnął kartę. Doskonale wiedział, że recepcjonista właśnie go okłamał, lecz nie miał ochoty na kłótnie.
- Dziękuję państwu i życzę miłej nocy
Daylana mogła przysiąc, że w drodze przez hall hotelowy do windy czuła wzrok pracownika hotelowego tam, gdzie skórzane spodnie opinały ją najbardziej.

Apartament na ostatnim piętrze budynku był olśniewający. Kobieta lekko oszołomiona potoczyła wzrokiem po otoczeniu natrafiając w końcu na wzrok Kelana, który przyciągnął ją lekko ku sobie.
- Zaczekaj chwilę - szepnęła i w zdecydowany, lecz niezniechęcający sposób odepchnęła go lekko - zaraz wracam
Gdy zniknęła w jednych z drzwi, łowca ruszył ku tarasowi, dając się na chwilę pochłonąć zapierającej dech w piersi nocnej panoramie Coruscant.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Peter Covell » 5 Mar 2010, o 17:51

-Lista gości, Piszczek. - zakomenderowała Daylana, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi - Połącz się też z bazą danych Zordo. Porównaj listę nazwisk, przeszukaj też pod kątem najczęściej przybieranych pseudonimów.
Droid błyskawicznie podłączył się do sieci hotelu i wyciągnął wszystkie informacje, o jakie prosiła Twi'lekanka. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że zapewne ktoś ścigany przez łowców nagród nie podał prawdziwego nazwiska, ale Piszczek jeszcze porównał zdjęcia z listów gończych oraz nagrań z kamery ochrony z ostatniej doby.
Zero trafień.
-Cholera. - mruknęła zrezygnowana opierając się o parapet - Wiadomości. - rzuciła i na ekranie na ścianie pojawiła się spikerka programu informacyjnego
-...żadnych podejrzanych. Ofiara została pozbawiona prawego oka, jednak nie wiadomo czy w wyniku szarpaniny, do jakiej doszło czy też było to celowe działanie oprawcy. Wszystkich, którzy w tym czasie przebywali w okolicy siłowni "Marek" i mogą posiadać jakiekolwiek informacje o potencjalnym sprawcy morderstwa, prosimy o kontakt na anonimowy, policyjny numer telefo...
-Wyłącz... - Daylana nie miała ochoty słuchać o jakimś psychopatycznym zabójcy, który swoim ofiarom wydłubuje oczy, nawet jeśli sama parała się dość zbliżonym zajęciem - Piszczek, zablokuj wszystkie połączenia przychodzące do tego apartamentu. - dodała poprawiając sukienkę przed oknem, w którym się odbijała - Wieczór przyjemności, a nie pracy i niech tak zostanie...

Przed wejściem na taras zdjęła buty i boso, cicho niczym kocica, podeszła do Kelana i objęła go w pasie, jednocześnie wspinając się na palce i delikatnie całując w kark.
-Na tarasie luksusowego apartamentu jeszcze tego nie robiłam. - szepnęła mu do ucha
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Kelan Navarr » 6 Mar 2010, o 20:12

Widok z tarasu Hotelu Gillard zachwyciłby praktycznie każdego. Gigantyczna planeta-miasto budząca się do nocnego życia, miliony pojazdów sunących pasami powietrznymi, wieżowce wystrzeliwujące w niebo na kilka kilometrów jarzące się tysiącami świateł, oglądane w dodatku z jednego z najwyższych punktów w mieście robiły wrażenie na każdym. Jednak dwie istoty zajmujące aktualnie apartament zdawały się nie zauważać całego piękna rozpościerającego się u ich stóp. Zwrócone ku sobie zapomniały o otaczającym je świecie, z pasją oddając się chwili obecnej. Głośny krzyk rozkoszy Daylany zapewne słyszeli nawet goście zajmujący pokoje kilka pięter niżej. Słyszeli pewnie również kilka niecenzuralnych, wykrzyczanych przez nią słów. Żaden nie mógł jednak nawet przypuszczać, że dobiegały one z ust jednej z najpiękniejszych kobiet na planecie, która błyszcząca od potu i z dzikim wzrokiem prezentowała się jeszcze okazalej niż w czasie swoich słynnych występów.

Rzeczywistość przywitała Kelana, gdy słońce wisiało na niebie już dość wysoko. Odwrócił głowę i zobaczył Daylanę śpiącą obok niego i wtuloną w jego ramię. W białej jedwabnej pościeli wyglądała całkiem niewinnie jak na kobietę, która potrafiła bez mrugnięcia okiem kogoś zamordować, a w łóżku robiła rzeczy, o których większości kobiet nawet się nie śniło. Łowca wolał nie pogrążać się w rozmyślaniach na temat ich specyficznego związku i jego przyszłości. Proste sprawy nie potrzebują sztucznego ich komplikowania - myślał, będąc również głęboko przekonanym, że Day miałaby podobne zdanie na ten temat. I choć mógłby przysiąc, że naprawdę zaczyna mu na niej zależeć, nie potrafił się do tego przed sobą przyznać. Byłoby to pewnego rodzaju oznaką słabości, która w tym fachu mogła kosztować życie, a Kelan był przecież profesjonalistą. Uzmysławiał sobie jednak, że kobieta która właśnie przez sen objęła go mocniej, miała na niego wpływ tak silny jak nikt dotąd. Starając się odgonić tego typu myśli leżał na łóżku w luksusowym apartamencie, z kobietą o zapierającej dech urodzie u boku.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

PoprzedniaNastępna

Wróć do Coruscant