Content

Coruscant

[Coruscant] Miasto

Image

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Mistrz Gry » 31 Sie 2012, o 16:27

Ten dzień na pewno nie należał do najlepszych w życiu Ryana Azyla. Do puli nieszczęść doszedł jeszcze deszcz. Początkowo drobny, jednak z każdą chwilą nasilający się. Jakby tego mało zerwał się nieprzyjemny, zimnych wiatr, dopełniający ponurą scenerię niższych poziomów miasta. Człowiek mógł tylko cieszyć się, że nie znajduje się całkowicie w podmieście.
Jakiś dwóch bezdomnych beznamiętnie przyglądało się sytuacji, jednak żaden nie reagował, ani nie miał zamiaru pomóc wstać leżącemu Azylowi. Ot nie pierwszy i nie ostatni, który sięgnął bruku. Na Coruscant było jeszcze wystarczająco dużo miejsca dla kolejnych meneli. Tak właśnie wyglądały ciemne zaułki "Potrójnego Zera" - planecie-stolicy Republiki.
Minęło kilka chwil, nim ktoś zwrócił uwagę na podnoszącego się już Ryana. Podszedł do niego mężczyzna w średnim wieku, stosunkowo dobrze ubrany. Typowy reprezentant niższej klasy średniej.
- Proszę pana, wszystko w porządku? - spytał - Może potrzeba lekarza? Wezwać pogotowie?

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Chaxu'ellenc » 1 Wrz 2012, o 00:11

Padający deszcz zmusił Ryana do wykonania pierwszego ruchu - mrugania. Dalekie szczyty spowitych w chmurach budynków powoli pojawiały się i znikały.
Chyba robię się na to zbyt stetryczały.
Gdy oczodoły zaczęły wypełniać się brudną deszczówką, nadeszła pora na kolejne posunięcie. Przetarcie dłonią twarzy pomogło w jednym problemie, tworząc inny. Wbity w dłoń kawałek szkła stworzył nową ranę na nosie niedoszłego skoczka. Detektyw odruchowo wyciągnął irytujący fragment okna z zainteresowaniem stwierdzając, że nic nie poczuł. Rozgarnął łokciami najbliższe fragmenty szkła i spróbował się na nich wesprzeć. To już zabolało. Znajdując się już w pozycji siedzącej, Ryan uświadomił sobie ze oprócz dotychczasowego, nieustannego szumienia do jego uszu docierają również jakieś słowa. Rozszyfrował jedynie "szystko w porządku?".
Zrobiłem półmetrowe wgniecenie w śmieciarce, a ten się mnie pyta czy nic mi nie jest...
- W najdoskonalszym - odpowiedział z wzgardą zwracając się w stronę rozmówcy. - Długo tak leżałem?
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Mistrz Gry » 1 Wrz 2012, o 18:14

Facet przyjrzał się wstającemu z ziemi człowiekowi. Na oko miał 50 lat, rysy twarzy miał ostre, jednak czoło naznaczone było już sporymi zakolami. Żałosnego wyglądu Azylowi na pewno dodawało poszarpane i brudne ubrane. Przechodzień nie chciał przyglądać się zbyt natarczywie, ale mógłby przysiąc że oprócz błota i kurza, widzi na ciuchach Ryana zaschniętą krew.
- Widzę, że niezbyt pan rozmowny, uważając swe obecnie położenie za ekhem doskonałe. - odparł mężczyzna - Nie mam też pojęcia ile pan tu leży. Choć sądząc po sztach, to zdążyły już wchłonąć sporą dawkę kurzu i brudu. Może ci bezdomni będą potrafili powiedzieć coś więcej. Ja ponawiam propozycję, czy w czymś pomóc? To dziwne, że nie wie pan ile znajdował się na ziemi. Może pana pobili, okradli? W ogóle pamiętam pan jak się tu znalazł? Jesteś z tej dzielnicy?
Ryan Azyl miał dziwne szczęście, że trafił na kogoś, kto zainteresował się leżącym na ulicy detektywem. W obecnym świecie panująca znieczulica była na porządku dziennym, więc prawdopodobieństwo, że ktokolwiek spyta o jego stan wydawała się niezwykle znikoma.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Miasto

Postprzez Chaxu'ellenc » 8 Wrz 2012, o 17:10

Ryan beznamiętnie wysłuchał słów pomocnego przechodnia i zwrócił wzrok na wspomnianych bezdomnych. Zabraka i Rodianina, poza wyraźnymi znakami nadużywania wszelakiej formy stymulantów, łączył wyjątkowo zdziwiony wyraz twarzy. Ten pierwszy, na bezpośrednią wymianę spojrzeń z detektywem, zareagował wzdrygnięciem.
- A więc, długo? - zapytał Ryan, starając się zejść z śmieciarki. Zabrak zamknął rozdziawione usta, w celu przełknięcia śliny i zaczął w typowy dla narkomanów sposób szybko mówić.
- Zaledwie chwilę, dwie może trzy minuty. Myśleliśmy już że nie wstaniesz... Myśleliśmy żeby wezwać jakąś pomoc...
Myśleliście jak długo będziecie na haju po sprzedaniu moich rzeczy.
- Aha - skwitował Ryan i zaczął powoli kuśtykać w stronę głównej ulicy. Gdy już przebył parę metrów, usłyszał jakieś słowa w nierozumianym przez siebie dialekcie Rodian.
- Co on powiedział? - zwrócił się w stronę Zabraka. Ten, po kilkukrotnym przeniesieniu spojrzenia z detektywa na swojego towarzysza, odrzekł cicho:
- Zapytał, co zrobiłeś tej lasce, że wywaliła Cię przez okno.
Przypomnienie sobie jej twarzy wywołało lekką migrenę.
- Właśnie mam zamiar się tego dowiedzieć.



Przemoczony śledczy przeszedł przez drzwi, które miały znaczenie tylko w razie ewakuacji.
- Nie, nie możecie tu spać, ile razy mam wam to .. - Ochroniarz przerwał swoją standardową gadkę gdy w końcu zwrócił wzrok na nieoczekiwanego gościa. - Co... Co się Panu stało, wezwać karetkę tak? - dodał chwytając za intercom.
- To nie będzie konieczne - rzekł Ryan wygrzebując z kieszeni swoją odznakę - Pokaż mi nagrania z lądowiska i przewijaj wstecz.
Wstrząśnięty portier przerwał oglądanie wyścigów i po kilku ruchach na ekranie pojawiły się cztery widoki kiepskich kamer na dachu budynku. Obraz przewijany wstecz przez kilka sekund nie pokazywał żadnych zmian, aż w końcu na dachu "wylądował" model pospolitego ścigacza. Biegnąc do tyłu wyszła z niego wysoka i chuda postać.
- Dobra, wystarczy - Ryan odwrócił się od ekranu i ściągnął z półki zapasową kartę magnetyczną do apartamentu 408.
- Co Pan... Tak nie można...
- Uważasz, że zamierzam kogoś tutaj okraść?
- Nie, nie... Ale... Ale przepisy... Regulamin nie pozwala...
- Za chwilę wrócę, do tego czasu znajdź mi, na kogo był wynajęty ten apartament. - dodał przez zamykające się już drzwi windy, pozostawiając wstrząśniętego recepcjonistę samego.



Przeciąg szarpał płaszczem Ryana. Teraz w całościennym oknie oprócz idealnie wyciętego koła, znajdywał się również mniej idealny, kształtem przypominający człowieka wyłom. Z tego powodu w całym mieszkaniu panował wręcz nieprzyjemny chłód, którego efekt umacniały przemoczone ciuchy. Prochowiec przestał szaleć wraz z bipnięciem oznaczającym zamykanie drzwi wejściowych. Detektyw podszedł ponownie do okna i wyjrzał przez nie.
Budynek znajdujący się zaledwie kilka metrów dalej zbudowany był na tę samą modłę, z resztą jak całe to osiedle. Wysoko piętrowiec, na każdym calu wykończony szybami o jednostronnych właściwościach lustra. W tym lustrze o powierzchni kilku kilometrów Ryan dostrzegł swoje odbicie. Poraniony i zakrwawiony stał w chaotycznym wyłomie na tle czegoś nieskazitelnego. Wyciągnął z kieszeni płaszcza w połowie pełną cygarnicę i uraczył się jednym z nich.
Jeszcze parę lat temu przewidział bym to szybciej, usłyszał kroki...
Wywiadowca obrócił się i omiótł wzrokiem cały pokój, który wręcz emanował minimalizmem. Białe ściany, jeden regał, osobna garderoba, ogromne łoże oraz toaletka która za cel obrał sobie Ryan. Zawalona wszelakiego rodzaju kobiecym badziewiem szafeczka z lustrem. Detektyw obwąchał kilka niewielkich flakoników.
Intensywne zapachy nieakceptowanej przez społeczeństwo miłości. Miłości która można kupić... Już wiem co, jeszcze nie wiem gdzie.
W trakcie odkładania ostatniego flakonu, cygaro dopaliło się do tego stopnia, że spadł z niego popiół. Ryan nie zdążył na dobre spojrzeć na ofiarę swojej nieostrożności gdy usłyszał delikatne szuranie. Z garderoby wyleciał niewielki sprzątający droid. Przeleciał przez cały pokój i wylądował centralnie na popiele. Ryan schylił się i wcisnął guzik manualnej wymiany worka. Worka w którym znalazł odpowiedz na pytanie gdzie - opakowanie po zapałkach z szkarłatnym kieliszkiem od martini, w którym zamiast oliwek pływało coś znacznie ciekawszego. Uruchomił ponownie droida i wyszedł z mieszkania. Od wyraźnie poddenerwowanego recepcjonisty otrzymał kartkę, która bez czytania włożył do kieszenie i wsiadł do windy w celu dostania się na lądowisko.


Akcja przenosi się do: [Coruscant] Agencja Ryana Azyla
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Poprzednia

Wróć do Coruscant

cron