przez Peter Covell » 3 Paź 2008, o 20:32
Kątem oka zauważył, że stojący obok mężczyzna zrobił krok do tyłu oddając głos Peterowi. Widocznie on też wyczuł, że przyjdzie im mierzyć się z Radą Jedi pojedynczo. Szkoda tylko, że to ja przecieram szlak... Peter uznał, że nie musi się spieszyć z odpowiedzią - kto jak kto, ale ci, którzy zwią się mędrcami powinni rozumieć, że przemyślane słowa są wartościowsze od tych rzucanych bez zastanowienia. Potoczył wzrokiem po otaczających go Mistrzach i zaczął odpowiadać.
-Refleksje? Zawsze starałem się nie rozmyślać specjalnie nad śmierciami, których byłem przyczyną, nie przychodziło to łatwo. Nie, nie żebym rozpaczał z ich powodu, każdy kto stracił życie z mojej ręki zasłużył na to, ale przede wszystkim stanowił bezpośrednie zagrożenie dla mnie. - zamilkł na chwilę - Musicie zrozumieć, że nigdy zabijanie nie sprawiało mi przyjemności, wolę ogłuszyć przeciwnika niż zabić, ale kiedy zostaję do tego zmuszony nie waham się nawet sekundy czy pociągnąć za spust czy nie - po prostu ratuję własną skórę, a świadomość, że walczę o przetrwanie pozwala mi radzić sobie z sumieniem i spokojnie spać. Dlatego trudno mi żałować, że kogoś zabiłem - w każdym pojedynczym przypadku, gdybym tego nie zrobił nie było mi dane stanąć tu dzisiaj przed wami.
Nie spodziewał się jakiś szczególnych reakcji ze strony słuchaczy, ale całkowity ich brak odrobinę go zdziwił. Cóż, w końcu to Jedi - pomyślał - pewnie w myślach mnie oceniają, być może przekreślają jako... jako jednego z nich? Z krótkich rozmyślań wybiło go nerwowe zaszuranie butów o podłogę za nim - to ten... jak mu było... David pewnie już się niecierpliwił.
-Jeśli chodzi o drugie pytanie... - zaczął Peter dość niepewnie - Zawsze uważałem to za mój wrodzony instynkt samozachowawczy niż jakąś potężną siłę... może byłem w błędzie, a może po prostu szczęście zawsze pomagało mi zrobić odpowiedni ruch w odpowiedniej chwili.
Teraz doszedł do najważniejszego pytania. Być może Rada już zdecydowała, że nie nadaje się na Jedi, ale i tak oczekiwali od niego odpowiedzi na pytanie czy chce rozpocząć szkolenie. Poczuł nieprzyjemny chłód w żołądku, wiedział że od tej decyzji może zależeć reszta jego życia...
*****
W tym samym czasie na Stacji Orbitalnej Yavin...
Yves Cinn piła już drugie porto. Wciąż rozmyślała o Peterze - drzemała w nim niezwykła moc... a może powinna o tym myśleć "Moc"? Nie była tego pewna, ale wiedziała jedno: jakąkolwiek drogę obierze Peter nigdy nie stanie się kimś innym niż jest teraz. Zawsze będzie szczerym, kochającym i w gruncie rzeczy czułym chłopakiem, który siły używał tylko w sytuacji, kiedy zagrożone było życie jego lub jego przyjaciół... Nieważne czy następnym razem spotka ją jako Jedi czy jako zwykły przemytnik...
-Słuchaj serca, Pete... - wyszeptała do siebie
*****
W sali wyraźnie czuło się ciężar napięcia i wyczekiwania. Nawet opanowani Mistrzowie Jedi zaczęli niecierpliwie spoglądać na stojącego przed nimi młodzieńca. David dał wyraz swojemu znudzeniu głośnym westchnięciem, na które, zdaje się, nikt nawet nie zwrócił uwagi.
Słuchaj serca... - myśl ta pojawiła się tak nagle w jego umyśle, że gotów był uwierzyć, że to nie on ją wypowiedział. Jednak zanim się głębiej zastanowił nad tym, dlaczego ni stąd, ni zowąd przypomniał sobie zapach perfum Yves, wiedział już co ma odpowiedzieć...
-Boję się, bo nie niewiele wiem o ścieżkach Jedi i Mocy. Boję się, że nie dam rady podołać szkoleniu. Boję się też wielu innych rzeczy... - wziął głęboki oddech i spojrzał kolejno na twarze Mistrzów - ale tak, pragnę zostać Jedi...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"