przez Jaidyn Kraden » 1 Lis 2010, o 21:16
Jaidyn zdziwila się mocno, widząc nader opiekuńcze zachowanie Hory. Tak naprawdę, to żadnego obrońcy nie potrzebowała, więc Rycerz Jedi nie musiał się fatygować. Wprawdzie Hora kontrolował się wyśmienicie, jego pozorny spokój zbiłby z tropu najagresywniejszego przeciwnika - ale Jaidyn czuła, że za postawą Hory kryły się podejrzenia... Być może dotarł do wniosku, iż Vinnie nie był tym, za kogo się podawał?
Właściwie, to blondyn nigdy nie ujawnił, dla kogo pracuje, skąd się wziął lub też kim naprawdę był. Zasłonięta barczystą postacią Rycerza, Jaidyn zastanawiała się nad tym samym, obserwując Vinniego od stóp do głów. Jednak sama postawa, typ mówienia oraz odzież, w którą był odziany, nie świadczyła w najmniejszym stopniu o jego tożsamosci - wrecz bardziej wprawiała dziewczynę w zakłopotanie.
- No, dobrze już. - Odparła, ogarniając Horę i Vincenta miękkim spojrzeniem. - Chodźmy stąd. - Widząc kilku gapiów zbliżających się do nich, Jaidyn drgnęła i przybladła z irytacji. Na odchodnym, spojrzała śmiało w twarz blondyna. W tym samym momencie, łuna emocji przeleciała po delikatnej twarzy dziewczyny.
- Słuchaj mnie uważnie, przyjacielu. Skoro nie masz na tyle tupetu, aby mówić dosadnie kiedy o to cię proszą, odejdź w pokoju. Nieważne kim jesteś i co masz mi do zaoferowania. Jesli kiedykolwiek będę chciała odnaleźć nikczemników odpowiedzialnych za smierć mego przyjaciela, znajdę ich - uwierz mi - bez twojej pomocy. Jestem jedną z tych osób, które, gdy zechcą dopiąć celu, złamią wszystko, pójdą przebojem, ale dopną go. Mam tysiące wad, lecz posiadam niezłomną odporność na wszelkie złe siły. Przy tym, jak wszyscy przemytnicy, jestem trochę egoistką, więc zdobyczy nie pozwoliłabym sobie wydrzeć za nic i nikomu. Zgnieść by mnie nie zdołali: ja bym zgniotła tych, co by się ważyli stanąć ze mną do podobnej walki. Czy . . . rozumiemy się?
Jaidyn mówiła z pałającymi oczyma, z rozdętymi lekko nozdrzami i majestatycznie zmarszczoną brwią. Jej turkusowe źrenice zdawały się wtórować słowom, biła od nich wielka siła temperamentu, energia i wola, nie znająca dla siebie żadnych granic.