[Coruscant] Dex?s Diner

[Darth Slotharius]

- Ja mieszkam tu już od jakiegoś czasu - Stwierdziła Kylana - Mimo młodego wieku, dużo podróżowałam... Nigdy nie uciekłam z domu... Po prostu od kiedy pamiętam... nie miałam go - Dodała po sekundzie sama zdziwiona swoją szczerością...

[Jack Welles]

-" Dziwne" - pomyślała Khaylia - "Ale pierwszy raz wyczuwam taką szczerość w ustach nieznajomych... Kto by pomyślał..."
- Ja chyba pójdę chyba po coś do picia - powiedziała na głos i podeszła do baru - Wziąść wam coś?

[Oto'reekh]

- Jeśli można ja poproszę czystą wodę. - poprosiła białowłosą i zwróciła się do Kylany:
- Jeśli mogę wiedzieć to czym się zajmujesz ?

[Jack Welles]

- Duże ciemne piwo i szklankę wody - powiedziała Khaylia.
- Już się robi - odpowiedział barman i po chwili wrócił z zamówieniem.
- Dzięki - rzuciła Vuusen wraz z zapłatą i podeszła z powrotem do stolika.

[Darth Slotharius]

- Obecnie - Zaczęła Kyla nie bardzo chcąc mówić o swojej przeszlości - Można powiedzieć że jestem poszukiwaczką przygód - Zawahała się na moment - O mojej przeszłości wolałabym teraz nie mówić - Wypaliła - Cholera po co ja to w ogóle mówie - Pomyślała - A ty, jak się tu znalazłaś? - Zapytała Nalę chcąc zmienić temat - Rozumiesz chyba że nie często spotyka się tutaj obywateli Kamino...

[Oto'reekh]

-Tak, raczej nie opuszczamy swojej planety. - przyznała - Ja byłam lekarką w stolicy Kamino, niestety musiałam opuścić własny dom z powodu teoretycznie wrodzonej wady DNA, a wszystko przez zielone oczy, ale nie będe was tutaj zanudzać. - opowiedziała spokojnym, niewzruszonym głosem.

[Jack Welles]

- Kolor oczu w swoim czasie też sprawiał mi problemy - powiedziała Khaylia z uśmiechem i jakby na zawołanie jej oczy przybrały wesoły zielony kolor - Ale rozumiem, że pewnie nie aż takie jak twoje...

[Oto'reekh]

- Chodzi o ich kolor, normalni mieszkańcy mają szare, żółte lub niebieskie jest to wskazówką co do ich umiejętności wrodzonych lecz bardzo rzadko rodzą się noworodki z zielonymi oczami które są natychmiast usuwane. - wyjaśniła spokojnie

[Darth Slotharius]

- To straszne - wypaliła Kylana, zastanawiając się dlaczego właściwie to powiedziała. Słyszała o zwyczajach panujących na Kamino ale teraz miała przed sobą ofiarę panującego na tej "Cywilizowanej" planecie systemu. Nagle zrobiło jej się żal Nali...
- Tutaj na szczęście nikt nie zwraca uwagi na takie szczegóły jak kolor oczu - uśmiechnęła się do Kaminoanki po czym dodała - Jeśli będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy to możesz na mnie liczyć...

[Oto'reekh]

-Dziękuje, ale narazie nie mam pojęcia co mam dalej począć, mam tylko skradziony ambasadorski statek... - urwała

[Jack Welles]

Khaylia w czasie gdy rozmawiały jej nowe znajome zaczęła przeglądać ,za pomocą wbudanego w stolik ekranu , HoloNet.
- Przepraszam, że się wtrące, ale macie może zamiar brać jakieś zlecenie w najbliższym czasie? Bo właśnie wypatrzyłam interesujące...

[Oto'reekh]

-Zlecenie? Co masz na myśli mówiąc o zleceniu ? - zapytała zaciekawiona.

[Jack Welles]

- Hmmm. Jak to Ci najlepiej wytłumaczyć... - zamyśliła się na chwilę - W skrócie w HoloNecie można znaleźć różnego rodzaju zlecenia na przedmioty lub osoby za które są oferowane grube pieniądze. Często taka robota nie należy do najbardziej czystych, ale właśnie znalazłam takie, które przy niewielkim szczęściu można wykonać bez rozlewu krwi...

[Oto'reekh]

- Myślałam o podjęciu pracy lekarza w którymś z pobliskich szpitali, ale właściwie nie mam nawet pieniędzy aby się gdzieś na dłużej zatrzymać, albo choćby coś wynająć. - zrobiłą krótką pauze - Jeśli na coś się przydam to mogę spróbować ci pomóc, a ty co o tym myślisz Kylano ?

[Darth Slotharius]

Kylana milczała zastanawiając się nad możliwymi opcjami. Dobrze pamiętała jak skończyła się jej ostatnia "bezkrwawa" wyprawa. Artefakt uległ zniszczeniu a oni omal nie zginęli. Z drugiej strony jednak pieniądze były jej potrzebne. Gotówka przelana na jej konto przez gand'a powoli się kończyła...
- możesz podać jakieś szczegóły odnośnie tego zlecenia - Zapytała Khayli - Wolałabym znać konkrety zanim się zdecyduje...
- Wiele podróżowałam - odezwała się po chwili do Nali - przyjmowałam różne zlecenia, jeżeli to okaże się godne zainteresowania... radzę ci - Wchodź w to... Pieniądze ci się przydadzą

[Jack Welles]

- Te zlecenie wygląda na proste - trzeba ukr... ekhem... zdobyć diament znajdujący się w prywatnej kolekcji jakiegoś kolekcjonera na Tatooine... Facet nie może się dowiedzieć o zginięciu tego kamyczka jak i nie może zginąć... No i jest 9000 kredytów nagrody... Lubię diamenty i potrzebuję gotówki, więc raczej biorę to zlecenie, ale nie mam środku lokomocji no i fajnie by było mieć jakieś wsparcie - zakończyła z uśmiechem...

[Oto'reekh]

- Mam, co prawda kradziony statek mojego wuja, ale myśle, że narazie możemy go użyć, mam tylko nadzieję, że nie wpadniemy w jakieś kłopoty odbierając mu ten kamień. - powiedziała spokojnym głosem - To jak Kayla wchodzisz w to ?

[Darth Slotharius]

- Brzmi rzeczywiście bezpiecznie - Przyznała Kyla - Wchodzę w to - Dodała po chwili zastanowienia - Gdzie mieszka ten kolekcjoner? Jaka planeta jest naszym celem? - Zapytała uśmiechając się szeroko. Czuła zbliżającą się przygodę. Poza tym radowała ją świadomość że znów nadarzyła się okazja by współpracować z całkiem sympatycznymi osobami...

[Jack Welles]

- Tatooine - zresztą sama popatrz - odpowiedziała Khaylia przekręcając ekranik w kierunku Kylany ...

[Darth Slotharius]

- Niezłe cacko - mruknęła Kylana patrząc na zlecenie - Zastanawiam się czy taki kamień nie jest wart więcej niż 9 tysięcy - dodała po chwili - ale mniejsza z tym... Jeżeli naprawdę chcemy się tym zająć, musimy się pośpieszyć. Ogłoszenie jest już dość stare i kto wie czy ktoś się już za nie nie zabrał - Po chwili uśmiechając się lekko dodała - Proponuję ruszyć w drogę natychmiast...