Głębokie westchnienie wyrwało Jaidyn z marzeń o dalszej podróży do Yavin IV. Wysiadając niecierpliwie z szybkolotnego speedera nawet nie zauważyła, ze dwóch rosłych Rodianów przypatrywało się jej z ciekawością. Stali nieopodal i rozmawiali w nieznanym jej języku - prawdopodobnie rodyjskim. Luna wyskoczyła w ślad za swoją panią, warcząc przy tym ostrzegawczo na obcych. Jaidyn rzuciła wzrokiem w kierunku obu zielonoskórych, po czym wzruszyla ramionami. Byli jej całkowicie obojętni, o ile nie mieli zamiaru dobierać się do wynajętego speedera.
- Zostań tu i pilnuj pojazdu.
Odpowiedziało jej dzwięczne mruczenie, które Jaidyn skarciła wzrokiem.
- Wrócę niebawem. - Jaidyn pocieszyła wilczycę, która uciszając się już, położyła się spokojnie przy drzwiach speedera, prostując przednie łapy i kładąc na nich włochatą mordkę.
Wzrok Jaidyn padł na znajdujący się nieopodal znak "Dex's Diner". Własciwie nie byla głodna, ale czuła nieustąjacą suchość w gardle. Ządza (ukojenia) dokuczliwego pragnienia skierowała jej kroki ku drzwiom, które automatycznie otworzyły się przed nią, gdy ta zblizyła się do celu. Wewnątrz panował lekki zgiełk, co jej wręcz odpowiadało. Nie mogła bowiem znieść, gdy pojawiając się gdziekolwiek, wzrok wszystkich kierował się ku niej. Tym razem nikt nie zwrócił na nią uwagi. Równe, miarowe kroki poniosły ją w kierunku pustego miejsca w kącie lokalu. Ledwie usiadła, a już do stolika podjechał metalowy kelner.
- Czym mogę służyć? - Odezwał się bezpłciowy, metaliczny głos droida. - Dwa korelianskie piwa, rzuciła krótko. Na stole położyła pieniadze, które ten od razu zarekwirował. - Zaraz wrócę - zapewnił ją droid, oddalając się szybko. Zostawszy sama, Jaidyn powoli zamknęła oczy i wyciszyła natarczywe, denerwujące ją myśli. Nękający problem nie dawał jej jednak spokoju i jak tylko wrócił droid, dziewczyna niecierpliwie pochwyciła kufel z piwem, pijąc łapczywie. Zaspokoiwszy pragnienie natychmiast zażądała dwa nastepne trunki. Gdy barman spojrzał ukradkiem w jej kierunku zaciekawiony klientką, która tak szybko i bezwzględnie napychała jego kieszeń kredytami - Jaidyn spriorunowała go zabójczym wzrokiem.
Ta się nie krepowała, nie udawała idealnej; brutalność swej natury odsłaniała jawnie.
Cofając się za kontuar, barman szybko zmienił punkt zainteresowania i zaczął myć brudne szklanki. Wargi Jaidyn zadrgały spontanicznym uśmiechem, który szybko przysłoniła kuflem pełnym złotobrunatnego płynu. Odporny na alkohol korelianski organizm oddawał sie trunkowi z prawdziwą przyjemnoscią, rozpraszając tymczasowo 'czarne mysli' dziewczyny.