przez Gyar-Than Hadyyk » 30 Paź 2008, o 22:20
Peter nie docenił jednak swojego mistrza. Mimo tego, że jego umysł zaprzątnięty był chwilowo czym innym, bezbłędnie wyczuł i rozpoznał delikatną, acz subtelną zmianę w aurze Mocy bijącej od Petera. Niemal niezauważalnym ruchem pokręcił głową, okazując swoją dezaprobatę. Wiele był w stanie zrozumieć. Jego rozum nie był jednak w stanie objąć jednej rzeczy - jak Peter może być tak ślepym? Odwrócił się przed drzwiami pomieszczenia Rady, swój wzrok kierując właśnie na przemytnika, który przeczuwał, że czeka go reprymenda.
Mylił się. Mistrz Jedi pokręcił jedynie głową, tym razem jawnie okazując swoją dezaprobatę. Ciekaw był, kiedy dawny przemytnik przypomni sobie o jako tako opanowanych przez niego podczas treningu umiejętnościach. Nie podobało mu się, że wciąż nie radzi sobie z kryciem emocji, lecz tłumaczył to sobie tym, że Peter stawiał dopiero swoje pierwsze kroki na trudnej, krętej i wyboistej ścieżce Mocy.
- Chwilowo Rada nie może Was przyjąć. - zaczął Gyar-Than Hadyyk, zwracając się do Petera, Davida i Emmy, stojących za nim w milczeniu. - Tegoż powody powinny być Wam dobrze znane. Podejrzewam, że do pomieszczenia zostaniecie wpuszczeni dopiero nad ranem, dlatego też macie czas na odpoczynek. Przygotowane są Wam pokoje, traficie do nich bez problemu. Poza tym, zawsze możecie zapytać któregoś z Jedi o drogę. I, Peter, następnym razem nie myśl tak intensywnie. - zakończył, uświadamiając dawnemu przemytnikowi, że powinien jeszcze się zastanowić nad swoim postępowaniem. Mistrz Jedi bez słowa wślizgnął się do pomieszczenia Rady. Odgłos zamykających się drzwi zadzwonił im w uszach. Dopiero teraz uświadomili sobie, jaka cisza tu panuje. Wydawało się im, że rytmiczne bicie ich serc tłukło się echem po korytarzach Świątyni.
Nie zdawali sobie jednak sprawy, jak bardzo ich mistrz był z nich zadowolony...