Przenosi się z Stacja orbitalna Yavin - BarCoruscant stolica galaktyki. Gdzie może być lepiej pomyślała Erinn parkując C-73 na jednym z wieżowcu parkingowym. Wysiadając zauważyła Coruscańską taksówkę z której wysiadał jakiś Mon Calamari. Zrozumiała, że będzie jej się łatwo wtopić w tłum. Nie czekając ani chwili dłużej podeszła do taksówki, rzuciła okiem na kierowce, był to młody człowiek który wpatrywał się teraz w Erinn, był chyba zaciekawiony jej strojem gdyż wpatrywał się w jej białą szatę z kapturem.
-W czymś mogę pomóc? - odezwał się nieśmiele taksówkarz.
-Tak możesz mnie zawieść w pewne miejsce. - odpowiedziała mu usadawiając się w tyle pojazdu.
-A dokładniej?
Za siedzeniem kierowcy był monitor kontrolny który pokazywał masę rożnych reklam i dziwnych odczytów. Erinn zorientowała się, że wyświetlane informacje są przystosowane do pory dnia a, że w tej cześci planety zapadała już noc większość reklam to były kluby ze striptizem czy nawet miejskie domy publiczne uwage jej jednak przykuła informacja o klubie nocnym Beebleberry.
-Klub nocny Beebleberry, muszę się porządnie napić. - odparła
Kierowca z lekkim uśmieszkiem na twarzy obrał kurs odpowiedni kurs, wydawało by się, że zamiast pracować sam wolał by tam spędzić noc.
Po dość długim krótkim locie kierowca oświadczył.
-Jesteśmy na miejscu Klub Beebleberry.
Podając mu znacznie większa ilość kredytów od należnych wysiadła i skierowała się prosto do wnętrza. Głośna muzyka dobiegała aż do ulicy jednak nautolance w żadnym razie to nie przeszkadzało. Wolała wielkie kluby gdzie łatwo mogła by się wtopić w otoczenie niż małe bary z wścibskimi barmanami. Wchodząc do wielkiej sali pełnej osobników różnej rasy przypomniała jej się jedna z dawnych misji gdzie musiała zabić cel w podobnym klubie, dokonała tego w ogóle nie zwracając na siebie uwagi i poprostu wyszła. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła było podejście do baru i zamówienie dużego drinka. Rozglądnęła się po sali i spostrzegła człowieka siedzącego samego przy stoliku.
Pewnie tubylec, może się czegoś dowiem ciekawego. pomysłała i podeszłą do miejsca w którym siedizał.
-Można się przysiąść? - odparła wysilając sie na jak największy miły ton głosu.