Cała jazda dość go uspokoiła. No cóż, teraz przyszedł moment przełomu. Kel Dor oglądał plakat, dopiero dotarło do niego, że ma walczyć na arenie... A może raczej zrobić rozróbę. Jakoś to mu zawsze wychodziło. O ironio. Wcale nie chciał, tym razem, no cóż.
Słuchał wypowiedzi, przeczytał całe ogłoszenie. Sprawa jasna. Walczyć, zabijać. W każdym razie, tego ostatniego nie spodziewał się... Zanja, jak ona tam jest, to jej córka także. Nie wiedział, kim jest ten staruch ale już skazał go na śmierć. Niestety, swoje patrzenie na świat już miał. A Zanja była... No bardzo atrakcyjna, zresztą ten śmieć Alask już zasugerował podobne rozwiązanie. Poza walkami, w takich miejscach to też "rozrywka".
Nie ważne jak bardzo byłby zdeprawowany, nie puszcza się takich rzeczy. Kel Dorem targały emocje, zacisnął pięści. A wtedy plakat jakby na moment zmiął się. Chyba przywidzenie. Jednak to uczucie znów mu towarzyszyło. Odegnał je.
-
Powiedz, że wchodzę. Z przyjemnością kogoś posiekam. - To mówiąc Qultist sięgał akurat do torby jaką odebrał od mężczyzny już w speederze, znalazł w niej części zapasowej maski, drugi kombinezon. Zawsze miał ich kilka, na wypadek zabrudzeń.
Zniknął w kącie, przebrał się, te stare zakrwawione łachy rzucił do jakiegoś kontenera. Teraz wrócił, z torby wyciągnął swój blaster. Momentalnie zakręcił nim na palcu i zatknął w kaburze na prawym udzie. - "
Dobrze cię znów mieć" - Pomyślał, ponownie zanurkował rękami w torbie, jego ostrze, o dziwo czyste. Zdaje się, że użyli kwasów jakie trzymał w mieszkaniu. Szczęściem i te tu były. Jak reszta jego specyfików. Ach ta cyrulika Korrów.
Przerzucił osłonę przez plecy, miecz świsnął nurkując w niej. Łowca ponownie zbliżył się do swojego "szofera". Nadal pytającym spojrzeniem.
-
Do "Zordo's Haven" na piechotę, czy mnie podwieziesz? - Ręka odruchowo spoczęła na blasterze... Zbliżył się do kierowcy. Otworzył drzwi do pojazdu. -
Uznam, że się zgadzasz. Ruszajmy. Nie możemy przecież kazać twojemu szefowi czekać. Prawda? - Z tym Kel Dor wszedł do środka, towarzysz za nim. Zajął miejsce za sterami.
Po chwili speeder wesoło furkotał. Kilka kontenerów strąconych. Trochę kurzy tu i tam. Ruszyli, nie koniecznie w siną dal. A jednak do "Zordo's Haven". Tam, bowiem szczegółów dowiedzieć się mieli...
Akcja przenosi się do Zordo's Haven - Kantyna "Zordo's Den"