Shiris ruszyła za starszym rycerzem, a wraz z nią Frock i jeszcze dziewiecioletni togrutański chłopiec. Shiris słabo znała tego chłopca mimo, że uczyła się w Świątyni już od prawie trzech tygodni, ale zawsze trzymała się z Feng i Frockiem. Spojrzała przez ramię. Jej przyjaciółka stała wśród pozostałych adeptów, patrząc za nimi z dość smętną miną. Shiris też bardzo nie chciała by ich rozdzielano, ale jedyne co mogła zrobić to posłać jej niepewny uśmiech i pomachać koleżance w nadziei że niedługo znów będą ćwiczyć razem.
Szli już dłuższą chwilę, zdążając do części Świątyni której żadne z trojga adeptów nie znało. Mijali sale, i przejścia do innych korytarzy. Shris starała się zapamiętać jak najwięcej punktów charakterystycznych, żeby potem móc odnaleźć drogę powrotną, ale głowę wciąż miała pełną pytań, a w dodatku zamartwiała się o biedną Feng. Nie rozumiała czemu jej przyjaciółka nie mogła iść z nimi. Czemu wybrano akurat ich? Nic wiec dziwnego, że wśród tych wszystkich myśli, już przy piątym, a może szóstym zakręcie, całkowicie straciła poczucie kierunku. Wciąż jednak uważnie obserwowała otoczenie. Szli szybko, czasami zdawało jej się, że młodszy od niej togrutanin czasami ma kłopoty żeby za nimi zdążyć. Chłopczyk był podenerwowany, w przeciwieństwie do Frocka, który wprost promieniował z dumy i podekscytowania.
- Mogę się założyć, że do będą na prawdę ciekawe ćwiczenia - mruknął do Shiris uśmiechając się radośnie - Szkoda że Feng nie idzie z nami.
Shiris w milczeniu skinęła głową.
Shiris nagle stwierdził, że ich opiekun zniknął im z oczu. Przystanęli we trójkę rozglądając się niepewnie. Jeden korytarz biegł dalej prosto drugi skręcał w prawo. W prostym korytarzu było widać kilkoro drzwi.
- Gdzie on mógł się podziać? - zapytał szeptem Frock
- Nie mam pojęcia. – odparła Shiris – Hej, a może ty widziałeś do kąd poszedł? – zapytała wystraszonego już całkiem porządnie dziewięciolatka, ale on tylko potrząsnął głową.
Dziewczynka zamknęła oczy próbując sobie przypomnieć co widziała w chwili gdy Frock wyrażał swoje podekscytowanie. Pamiętała, że mignęło jej światło z poprzedniego korytarza po lewej, potem jeszcze kilka kroków, wypowiedź przyjaciela, coś mignęło je z prawej w chwili gdy kiwała głową.
- W prawo - zadecydował dziewczynka. Mały rodianin przytaknął jak żołnierz wykonujący rozkaz dowódcy, natomiast togrutański chłopiec poczłapał się za nimi głównie z tego powodu by nie zostać samemu w nieznanej części Świątyni.
Korytarz w którym się znaleźli kończył się dość sporymi drzwiami. Były to jedne drzwi w tym korytarzu. Shiris od razu zauważyła, że nie były w żaden sposób oznakowane. Było to dziwne, bo większość sal do ćwiczeń miała jakieś oznaczenia. Cała trójka podeszła do nich powoli i dość ostrożnie. Shiris szła z pierwsza, gdy tylko znalazła się przy drzwiach wyciągnęła rękę żeby je otworzyć.
-Stój!- Pisnął dziewięciolatek idący za nią- Przecież nie wiesz co tam jest.
Shiris uśmiechnęła się do niego krzepiąco
- Jeśli mam rację, jest tam nasz nauczyciel. - odparła spokojnie
- Z resztą w Świątyni nie ma niczego niebezpiecznego. – dodał Frock
- A z kąd możesz wiedzieć?
Shirs nie słuchała dłużej, wyciągnęła rękę i nacisnęła przycisk otwierający drzwi.
I nic się nie stałą. Drzwi pozostały zamknięte. Dziewczynka ponowiła próbę, a na jej buzi odmalował się głęboka konsternacja. Frock i ten drugi chłopiec wciąż się sprzeczali. Shiris wyciągnęła rękę do płyty zamykającej przejście. Ledwo jej dotknęła poczuła coś dziwnego, lekkie mrowienie w palcach i jakby dreszcz przebiegający po kręgosłupie. Cofnęła rękę i wrażenie znikło. Ponowiła próbę i znów to samo.
- Hej! Chodźce tu i zobaczcie - powiedziała półgłosem do kolegów, spojrzeli w jej stronę spodziewając się ujrzeć otwarte drzwi. – Są zamknięte, ale chodźcie i dotknijcie tej płyty. Wy też czujecie to mrowienie? Co to jest?