Pędząc przez złowrogi Kashyyyk Ulises w końcu dostrzegł pewną odmianę w terenie. Jeśli tak też można nazwać postać stojącą na samym środku trasy repulsorowca mordercy. Nie dalej niż trzydzieści metrów przed Vimem stał dość swobodnie Bossk. Kiffar mógł go poznać po pomarańczowym kombinezonie, lubianym i kojarzonym głównie wśród pilotów rebelianckich. Nikt nie rozumiał tej tendencji legendarnego Łowcy Nagród, bo przecież Bossk nienawidził rebeliantów całym zimnym, gadzim sercem.
Nawet nie próbując się schować, trandoshanin mierzył do Ulisesa z dwuręcznego karabinu o najdłuższej lufie jaką chyba mogła oglądać Galaktyka.
- Ciekaw jestem jak stoisz z naukami matematycznymi, ssaku? - zagadnął dość niespodziewanie, nie przestając mierzyć. Fakt, że w ogóle Bossk chciał rozmawiać zamiast walczyć wróżył kolejną niespodziankę w tym szalonym dniu.
Nawet nie próbując się schować, trandoshanin mierzył do Ulisesa z dwuręcznego karabinu o najdłuższej lufie jaką chyba mogła oglądać Galaktyka.
- Ciekaw jestem jak stoisz z naukami matematycznymi, ssaku? - zagadnął dość niespodziewanie, nie przestając mierzyć. Fakt, że w ogóle Bossk chciał rozmawiać zamiast walczyć wróżył kolejną niespodziankę w tym szalonym dniu.