Content

Archiwum

[Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Kashyyyk.

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Mistrz Gry » 17 Lis 2011, o 01:56

Mrok to nic innego jak brak światła. Nie istnieje obiektywnie, można o nim mówić tylko jako o braku czegoś. Za to cienie… cienie są dowodem istnienia źródła światła. A przynajmniej do tej pory tak mogło się wydawać czwórce Jedi podążających tropem Trandoshanina.
Bo mrok w który wstąpili, przestał być jedynie opozycją jasności. Wydobywał się leniwym, bardzo powolnym i mglistym strumieniem z miejsca, do którego kierowały kroki. Cienie lepiące się do zarysów drzew i sylwetek samych Jedi nie były cieniami tańczącymi w rytm przebłysków spomiędzy tysiącletnich konarów. To czerń gęstniała jak kałuże smoły, atramentowe smugi kreśliły wyraziście kontury konarów, których tak naprawdę nie było i zwodniczo przysłaniały to, co chciało pozostać ukryte. Nie trzeba było czuć obcej aury, by stwierdzić, że ciemność w którą wkraczali odważni, bądź po prostu nierozważni strażnicy pokoju, nie była naturalną.
Najpierw zniknęła ziemia, tylko trzaski liści pod butami były dowodem, że grunt nadal jest usłany zieleniną. Była to najciemniejsza zieleń, jaką ludzki umysł byłby w stanie sobie wyobrazić. Później zniknęła cała reszta, aż niemożliwym było dostrzeżenie wystawionej przed siebie ręki.
A później posłuszeństwa odmówiły nawet zmysły Jedi, którymi czterej mężczyźni nauczeni byli zawierzać we wszystkich okolicznościach. Covell przestał czuć w Mocy najpierw zostawionych Horę i Reani, później Hadyyka, następnie Davida i wreszcie siebie samego. Tak, jakby wszyscy przestali istnieć, a on oglądał teraz holofilm, bynajmniej nie uczestnicząc w zdarzeniu. Właściwie mógłby zwątpić, czy w ogóle znajdował się na Kashyyyk, czy aby jest przytomny i czy ostatnich kilka lat, nauka władania Mocą, poznane osoby… czy to nie był aby tylko scenariusz, który sobie wyobraził? Nie pamiętał… nie pamiętał żadnej techniki Jedi, ani jednego momentu w którym postrzegał świat przez Moc.
Dla Gyar-Thana wszystko stało się oczywiste z chwilą, gdy wziął wdech ciężkiego, śliskiego od wypaczonej Mocy powietrza. Z żołądka do gardła przepłynęła mistrzowi Jedi ciepła struga, był już pewien że to odruch wymiotny. Jednak był to zwykły wydech. Mrok działał jak ciśnienie wodne, im bardziej wyprawa zagłębiała się śladem Drakarona, tym silniej coś z zewnątrz naciskało na umysły Jedi. Jak woda? Nie, jak smar. W ustach Hadyyka pojawił się smak spalenizny.
Andy czuł nawet więcej, przez jaźń Moc wpływała na jego ciało. Odnosił wrażenie, że coś uciska mu klatkę piersiową. Nie był zmęczony, a przynajmniej nie bardziej niż przed kilkoma minutami. Trudność w oddychaniu brała się z jego wnętrza, coś złapało go za płuca i z sadystyczną perwersją ściskało je, ostrożnie, może nawet pieszczotliwie.
Brak połączenia z Mocą Davida objawił się mniej bezpośrednim i gwałtownym symptomem, ale być może przez to bardziej dokuczliwym. Turoug mógłby przysiąc, że jego miecz zniknął, jednak ten nadal wisiał u pasa. Kryształ będący źródłem energii dla klingi ucichł. A później uderzyło go coś jeszcze. Jakby ktoś bezczelnie rozłączył komunikator przed skończeniem rozmowy. W uszach pozostał tylko jednostajny pisk, niby drwina midichlorianów, które wreszcie poczuły się wolne od ciężaru usługiwania Rycerzowi. Chciały się zemścić.
Drakaron gdzieś tam był, ruszył ścieżką, wcale nie w gęstwinę, ale szlakiem mogącym w przeszłości być często uczęszczanym, dziś nieco zapuszczonym, pomiędzy rzędem drzew jak aleja królewskich spacerów na Naboo. Za plecami mężczyzn po raz ostatni mignął ognik światła. Wyjście było widoczne, można było zawrócić w każdej chwili. A każdy krok wgłąb dżungli oznaczał zbliżenie się do mroku niczym do dna przepaści. Jedi byli ślepi, mogli poczuć się jak zwykli ludzie, słabi, w obliczu potęgi Drakarona wręcz bezbronni mimo świetlnych mieczy. Pozostało dążyć dalej ku prawdopodobnej zgubie po omacku. Albo zawrócić.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez David Turoug » 18 Lis 2011, o 18:55

Turoug mimo specyficznej sytuacji nie panikował i zachował spokój. Jeżeli to wszystko było spowodowane obecnością isalamirów, to Drakaron również został odcięty od Mocy. David cały czas pamiętał, iż Tradoshanin oraz aura Krainy Cieni nie były jedynym źródłem Ciemnej Strony Mocy na Kashyyyku. Gdzieś w głębi dżungli czaiło się coś jeszcze, choć obecnie Jedi nic nie mogli wyczuć.
Były uczeń Bardoka i Hadyyka wyszedł teraz na czoło pochodu. Cały czas zachowywał najdalej posuniętą czujność. Koncentracja była teraz kluczowym elementem, od którego mogło zależeć powodzenie misji. Jedi czuł się dziwnie gdy nie mógł sięgnąć po Moc, aby zbadać okolicę. Na szczęście cały czas w pogotowiu był jego miecz świetlny oraz doświadczeni Peter oraz Gyar-Than. Rycerz obawiał się nieco, czy decyzja o zabraniu w głąb kashyyykańskiej dżungli Andy'yego była słuszna, jednak teraz było za późno na odwrót. Samotna podróż raczej nie była bezpieczniejsza niż pochód w towarzystwie zaprawionych w boju kompanów.
- Sprawka isalamirów? - szepnął Turoug w kierunku Hadyyka i Covela - A może coś innego. Hmm, zastanawia mnie czy wy również wyczuwaliście wcześniej jakieś inne źródło mroku niż Drakaron. Coś niezwykle groźnego musi skrywać ten gąszcz...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Peter Covell » 18 Lis 2011, o 21:33

Zapomniał techniki Jedi? Może. Zapomniał jak się walczy? Nigdy. Mięśnie nie zapominają, są jak wiecznie naoliwiony mechanizm gotów zaskoczyć w każdej chwili. Odruchów nie da się stłumić, są wszczepione w człowieka, w każdy jego nerw, płyną w jego krwi. Można stracić pamięć, można stracić połączenie z Mocą, ale nie można oduczyć się walki. Mięśnie pamiętają.
Peter nie wierzył, by to, czego stali się ofiarą było sprawką Drakarona - tego samego, który uciekał przed nim i Davidem jeszcze niedawno. Podejrzewał, że złudzenie to wywołał ktoś inny albo, jeśli rzeczywiście była to sprawka tego paskudnego jaszczura, efekty niedługo miną.
Sięgnął do kabury przy boku, gdzie spoczywał pistolet, którym wyśmienicie posługiwał się od czasów, gdy był przemytnikiem. W tamtych czasach zwykł strzelać z dwóch broni jednocześnie, więc nie przeszkadzało mu, że trzyma blaster w lewej ręce. Prawa spoczywała nad rękojeścią miecza świetlnego.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że przełącznik ukryty jest w środku obudowy, a on nie może dotrzeć do niego Mocą.
-Kurwa - zaklął szpetnie i przełożył broń do drugiej dłoni. - Kurwa, kurwa, kurwa.
Przesuwał się do przodu po omacku, co jakiś czas potykając się o nierówny grunt, gotów natychmiast zareagować na każdy dźwięk świadczący o obecności kogoś obcego. Palec trzymał na spuście i nie miał zamiaru zadawać jakichkolwiek pytań, gdyby zobaczył przed sobą tego cholernego jaszczura, Drakarona.
-Isalamiry nie przeszkadzałyby nam widzieć - odpowiedział na sugestię Davida. - Chyba, że tylko ja poruszam się po omacku?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Andy Calius » 23 Lis 2011, o 19:21

Caliusowi udało się włączyć swój miecz, jednak bladoniebieskie ostrze nie rozświetlało niczego w czarnej pustce. światło było jakgdyby pochłaniane przez nieznane zło otaczające ich ze wszystkich stron. Dziwne było teź uczucie utraty połączenia z Mocą. "Dziwne" myślał Andy "nie sądziłem źe kiedykolwiek coś podobnego będe czuł". NIemal źałował iź nie został na "powierzchni" gdzi jeszcze docierały źyciodajne promienie słońca. Podąźał jednak dalej za swoim Mistrzem, klnącym w ciemnościach. W pewnym momencie wyrźnął w jakąś gałąż i masując nos odpowiedział na pytanie Petera:
- Ja w takim razie teź oślepłem. Jeszcze kilka gałęzi uderzy mnie w twarz a będę bardziej poszkodowany niź w walce z sithami- spróbował zaźartować.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez David Turoug » 20 Mar 2012, o 01:02

Mimo iż właśnie Reanie była jedną z pomysłodawczyń misji, wróciła wraz z ciężko rannym Horą na górę. David miał nadzieję, że spokojnie dotrze na górne poziomy, gdzie Soralelui zostanie poddany zabiegom medycznym. Poza tym zaistniała możliwość odsieczy w postaci Carol, która mogła sprowadzić na planetę Wookiech kogoś z Coruscant. Nie mniej w tym momencie członkowie Zakonu Jedi znajdujący się w Krainie Cieni musieli polegać tylko i wyłącznie na sobie.
Rycerz nie mógł sprecyzować gdzie znajduję się jego dawny mentor Hadyyk. Wiedział natomiast iż tuż obok niego jest Covell, z którym prowadził cichą wymianę zdań. Ołowiane powietrze, jakby nieco zaczęło się przerzedzać. Turoug skarcił się w myślach, że bez Mocy jego możliwości są bardzo ograniczone. Zaprzysiągł, że jeżeli wyjdzie stąd cało poświęci sporo czasu na typowe ćwiczenia fizyczne oraz na szermierkę bez opierana się o wszech otaczającą świat Moc.
Były uczeń Bardoka przystanął na chwilę by spośród ciszy wyłowić jakikolwiek dźwięk, prócz buczenia jego miecza świetlnego. Dziwił się czemu Peter go nie włączył, lecz po chwili zreflektowany uznał, iż oręż przyjaciela nie posiada zewnętrznego "startera". Co raz bardziej utwierdzał się w fakcie, jakoby ich najgroźniejszym przeciwnikiem na Kashyyyk wcale nie był Drakaron. Postępowanie Tradoshanina było możliwe do przewidzenia, gdyż kierował nim zwierzęcy instynkt mordercy podsycany Ciemną Stroną Mocy. Odkąd grupa zeszła do Krainy Cieni i zanim została odcięta od mistycznej energii, Dave wyczuwał jakieś inne źródło złej Mocy niż "Jaszczur" oraz aura dolnych rejonów planety Wookieech.
- Peter, gdzie jest Hadyyk? - mruknął młodszy z Rycerzy Jedi - Mistrzu? Mam złe przeczucia co do naszego położenia...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Mistrz Gry » 25 Mar 2012, o 13:12

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry

Otaczająca Jedi ciemność była wręcz namacalna. Odór siarki i posmak spalenizny powodowały chęć wymiotów, a uciskająca zewsząd nieznana siła sprawiała, że każdy kolejny krok był coraz cięższym, coraz bardziej męczącym. Hora i Reanie przestały już dawno być dla drużyny wyczuwalne.
Przypuszczalnie znajdywały się już w drodze do wyjścia z Krain Cienia.
Każdy z pozostałych Jedi przypuszczalnie odczuwał równie mocną chęć opuszczenia tego miejsca. Ta jakże zgodna z kodeksem vendetta zaszła już nieco za daleko. Teraz już jednak nie było odwrotu.
Niemal wszystkie zmysły drużyny były wyłączone. Nieprzenikniona ciemność nie pozwalała ujrzeć czubka własnego nosa. Stale rosnący w miarę drogi napór zapachu siarki uderzał okrutnie w nozdrza, skutecznie unieszkodliwiając także zmysł węchu. Coś na tyle skutecznie rozpraszało możliwość kierowania się Mocą która zwykle stanowiła podstawę dla funkcjonowania Jedi, że czuli się jakby ktoś odciął ich od świata.
Mogli polegać jedynie na dwóch zmysłach, przy czym i tutaj nie było wiadomym czy owe funkcjonowały prawidłowo. Słyszeli się jednak nawzajem.
A jeśli to było jedynie złudzenie? Jeśli już od dawna byli od siebie oddzieleni?
Do uszu Andy'ego dochodziły tajemnicze szepty z ciemności. Coś musnęło jego podbródek, jakby napotkał w ciemności nieznajomą kochankę. Kusiła go, nęciła aby poszedł za nią. Wszystkie zmysły podpowiadały mu, aby porzucił pozostałych Jedi. Oni już nie żyli. Dawno zostali od siebie oddzieleni. Coś pobudzało bicie jego serca, adrenalina w jego ciele stopniowo wzrastała. Mimo energii w swoim ciele, odczuwał niewyjaśniony, rozkoszny, podniecający wręcz spokój.
Peter wydało się za to, że coś otarło się o jego nogawkę. A może to było tylko złudzenie? Co chwilę odczuwał potrzebę sprawdzenia, czy jego miecz świetlny znajduje się we właściwym sobie miejscu. Za którymś razem, gdy musnął dłonią metalową rączkę jakby coś go poparzyło. Zapewne odruchowo cofnął palce, aby odkryć, że to wcale nie było gorące. Wręcz przeciwnie. Przeraźliwie zimne i mokre.
A może to nie miecz był mokry, a oblane lodowatym potem dłonie Petera?
Z jakiegoś tajemniczego powodu Hadyyk nie odpowiedział na wołania Davida. Bynajmniej nie wywołało to pozytywnych odczuć. Właśnie w tej chwili młody Rycerz Jedi zdał sobie sprawę, że wcale nie utracił połączenia z Mocą. Nadal istniało, tylko odległe... Jakby wypaczone. W swoim życiu jeszcze nigdy nie spotkał się ze źródłem tak potężnej Ciemnej Strony.
Drakaron tu był... Ale to nie on był źródłem odruchu wymiotnego jaki wywołał każdy haust powietrza. Oddechy Jedi były coraz płytsze, urywane. W sercach zaś rodził się niewyjaśniony lęk.
W miarę jak posuwali się naprzód, dostrzegali dziwną, czerwonawą poświatę, która delikatnie rozświetlała mrok. Wszystkie ich zmysły, każdy przebłysk zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego wrzeszczał w ich głowach: NIE IDŹCIE TAM!
Dotyczyło to wszystkich... poza Andy'm. W jego sercu poza ostrzeżeniem pojawiła się dziwna pokusa. To, co tam było... Musiało być niezwykle potężne. Tajemnica warta odkrycia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Andy Calius » 25 Mar 2012, o 15:56

Calius mrugał oczami próbując pozbyć się zasłony sprzed oczu, pragnął odkryć co go kusi ale jednocześnie obawiał się, że ta wiedza będzie ostatnią w jego życiu. Nie spotkał się wcześniej z jak silną emanacją Ciemnej Strony Mocy. Spokój zawsze sprawiał, że widział w Mocy ale to było coś innego. "Wyobraźnia najwyraźniej płata mi figle" pomyślał. "Nie moge sobie na to pozwolić, w końcu jestem Jedi" kurczowo trzymał się tej myśli. Nigdy tego z Peterem nie przerabiali podczas ćwiczeń. Opanowanie i skupienie nie wystarczało, by zachować równawagę umysłu. Adrenalina sprawiała, że wszystkie jego zmysły ostrzegały przed zagrożeniem z każdej strony, spokój lada chwile mógł się przerodzić w panikę.

Był sam. W swoim umyśle ciągle nęciła go pokusa jak tlący się i zżerający duszę niedopałek. "Nie jestem słaby" powtarzał sobie starając się ignorować myśli. Parł dalej naprzód przypominając sobie lekcję Mistrza. Pamiętał jak pierwszy raz poczuł uderzenie Mocy na innej lesistej planecie. Teraz wydawało my się że było to w innym wcieleniu, jakby czytane z kroniki o dawnych dziejach. Pamiętał jak musiał się skupić. Skupić na oczyszczeniu myśli, o odgarnięciu wszystkich rzeczy którymi jego mózg był rozproszony. Wyobraził sobie teraz pokusę jako zwykłą myśl, a omamy jako uczucia. Teraz mu było łatwiej. A może jednak nie powinni wybierać tej drogi? Może istnieje jakaś inna prostrza... myśli te zostały w końcu zepchnięte na bok, na margines, który mógł się wydawać nienaturalnie rozciągnięty.

Walka z umysłem sprawiała, że fizyczne wyczerpanie było niczym, dawało wręcz informację, że Andy jeszcze żyje. Jego głos dziwnie niepodobny wydobył się z ust młodego ucznia - Ta łuna po pożar czy setki czerwonych oczu wpatrzonych w nas z nienawiścią? - pytanie było nacechowane podnieceniem i wręcz euforią, niespodziewaną nawet dla samego Caliusa.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez David Turoug » 25 Mar 2012, o 16:23

Sytuacja przypominała otrzymanie potężnego ciosu w splot słoneczny, który wypompowywał całe powietrze z płuc i nie pozwalał zaczerpnąć życiodajnego, drugiego oddechu. Tylko zachowanie spokoju mogło uratować Jedi, przed całkowitym pochłonięciem ich przez mrok. Turoug zrozumiał, że to ogrom Ciemnej Strony prawie odciął ich od Mocy. W swoim życiu nigdy nie spotkał się z taką emanacją zła. Co gorsze nie można było dokładnie zidentyfikować jej źródła. Czym lub kim było? Na pewno nie była to sprawka samego Drakarona, gdyż ten nie wydawał się być aż tak potężny.
David postanowił zastosować jedną z podstawowych umiejętności, jakie starszym adeptom przedstawia się w Świątyni. Mianowicie przywołał obraz niezwyciężonej twierdz, której mury chroniły przed wszystkim co złe i siebie wewnątrz tej budowli. W mniej ekstremalnych warunkach były uczeń Hadyyka zrobiłby to podświadomie, teraz jednak musiał o wiele bardziej się wysilić. W mroku szukał jakiejś jasnej, pozytywnej iskierki, którą mógł rozdmuchać i otoczyć siebie wraz z towarzyszami. Ta mentalna walka kosztowała Dave wręcz nieludzkich sił. Dla postronnego obserwatora, czułego na mistyczna energię, mogło się wydawać że Rycerz stara się wręcz wyszarpać Jasną Stronę i przeciągnąć ją bliżej grupki członków Zakonu.
Mimo tajemniczej łuny rozciągającej się przed nimi, Turoug skupił się jedynie na swoich działaniach. Wyczuwał dziwne wibracje wokół Andy'ego oraz fakt że uczeń Peter na całe szczęście podjął walkę. Ciemność jakby troszkę wyblakła, nie wiedział czy w końcu jego działania przyniosły jakiś skutek, czy może inni członkowie "oddziału" również zaczęli przezwyciężyć mrok, czy też może sama Ciemna Strona na chwilę odpuściła chcąc ocenić stan rywali.
Po czole przyjaciela Covella już nie skraplały się drobinki potu, tylko ciekły ciurkiem. Mężczyzna walczył o każdą drobinkę Jasnej Strony Mocy. Jeszcze żaden pojedynek tak go nie wyczerpywał, nawet walka na miecze świetlne z Lordem Taerusem. W końcu musiało nastąpić albo przełamanie albo klęska...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Peter Covell » 2 Kwi 2012, o 15:03

W ciemności widział jedynie zarysy otoczenia, kontury pobliskich przedmiotów, które rozpoznawał dzięki temu, że wiedział co w danym miejscu się znajduje. Po jego lewej stronie, nocna szafka, kawałek dalej wąska półka, a naprzeciwko łóżka biurko z terminalem komputerowym i komunikacyjnym.
Najbardziej jednak cieszył go kształt po jego prawej stronie - sylwetka nagiej kobiety o jasnej skórze i burzy rudych włosów rozrzuconych na białej poduszce. Choć powietrze w pokoju wypełnione było zapachem ich miłości, wciąż unosiła się w nim nuta perfum Aeshi. Peter przesunął dłonią po talii i biodrze kochanki, która przez sen mruknęła z zadowoleniem przyjmując delikatną pieszczotę. Mężczyzna zamknął oczy wyobrażając sobie, że chwila ta będzie trwała wiecznie...

Przytłoczony Ciemną Stroną Mocy Peter uciekł w głąb swojego umysłu, do najszczęśliwszych chwil swojego życia. Ze wspomnienia miłości do Aeshi utworzył wokół swojego umysłu barierę chroniącą go przed otaczającym go Mrokiem. Przy okazji nie przestawał nawoływać swojego dawnego nauczyciela, Gyar-Than Hadyyka, lecz ten wciąż nie odpowiadał.
-Dlaczego zawsze wejdziemy w największe gówno - marudził pod nosem. - Czy nigdy nie możemy trafić do jakiegoś przyjemnego miejsca, gdzie nikt nie chce wydłubać Jedi oczu albo nie oślepia ich swoją Mocą? Jakaś plaża bez stad sklonowanych jaszczurek też byłaby mile widziana... W ogóle, David, masz jakieś pomysły co dalej? Nie wiem czy powinniśmy tak brnąć przed siebie w kierunku tej poświaty... - jego głos był teraz śmiertelnie poważny. - Mam co do tego złe przeczucia.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 22:20

Każde z was miało wrażenie, że za chwilę coś złego się stanie. Wasze ciała powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa... Gdy jednak przekroczyliście pewną granicę, wszystko prysło jak za dotknięciem magicznej różdżki. Ponownie zaczęliście wyczuwać się nawzajem. Widzieliście siebie nawzajem... Był z wami nawet Hadyyk, ale wyglądał na wyraźnie zdezorientowanego. Rzucał spojrzenia na boki, był cały przepocony, oczy miał nienaturalnie przekrwione. Chyba atmosfera miejsca zadziałała na niego jeszcze mocniej niż na was. Oddychał głęboko i płytko, po czym popatrzył na pozostałych towarzyszących mu Jedi.
- Nie jestem przekonany, czy dobrze zrobiliśmy przychodząc tu.
Powiedział z początku lekko poddenerwowanym głosem, który jednak stopniowo przechodził w spokojniejszy. Chyba jemu także ulżyło. Od strony czerwonego światła, które z tej odległości okazało się dochodzić od wysokiego urządzenia, które wyglądało na komorę hibernacyjną. Przed nią zaś stał ten, którego tak długo szukaliście. Drakaron właśnie wpisywał kolejne polecenia do komputera podłączonego do skomplikowanej maszynerii, wyraźnie irytując się faktem, jak powolnie to wszystko idzie. Obejrzał się na was i mrugnął kilkukrotnie.
- Wy tutaj? Chcesz, żeby coś zrobiono dobrze - zrób to sam.
Odwrócił się powoli w waszym kierunku, wciskając ostatni klawisz na klawiaturze. Maszyneria zaczęła cicho buczeć, co świadczyło o tym, że rozpoczynała się wewnątrz jakaś praca. Ktokolwiek był w środku, nie widzieliście go z aktualnej perspektywy, bowiem kapsuła stała do was bokiem. Trandoshanin powolnym ruchem wyjął swój miecz świetlny. Naprzeciw niego stała czwórka Jedi, w tym jeden, który raczej nie wyglądał na zdatnego do walki. Hadyyk odszedł na bok dwa kroki, kładąc dłoń na jednym z licznych drzew, by podeprzeć się na nim.
- I tak już nic nie zmienicie. - Warknął Drakaron, gdy czerwony strumień lasera popłynął z rękojeści jego miecza.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez David Turoug » 15 Kwi 2012, o 11:19

Mimo iż Turoug postawił niewidoczną barierę osłaniającą go czuł wszechobecną i specyficzną aurę Ciemnej Strony Mocy, emanującą od tajemniczej maszyny. Uczucie mógł porównać do moment, w którym walczył z Mrocznym Lordem Taerusem, jednak tym razem nieco inaczej odczuwał całą otoczkę. Nawet Drakaron wydawał być się mały duchem i chyba sam do końca nie wiedział co uruchomił.
Przez sekundę spojrzał na Gyar Thana. Był to człowiek szalenie osłabiony i zmęczony do granic. Nie przypominał człowieka, który przed laty pokonał Darth Xaaeriusa, Sitha panującego nad Zakonem do 19 ABY oraz Golana-Theka przyszłego członka Triumwiratu. W głębi czuł, że dobrze się stało, iż Reania oraz Hora powrócili na górne poziomy Kashyyyka. Celem misji było pojmanie lub ewentualna likwidacja Trandoshanina, teraz jednak zadanie przerodziło się w konfrontacje z czymś lub kimś nieznajomym, przy którym Drakaron wcale nie wydawał się największym problemem. Odzyskany kontakt z Mocą na pewno szczególnie ucieszył Petera, gdyż ten w końcu mógł włączyć swój oręż i stanąć w szranki ze złem. Nieco niejasna była sytuacja Andy'ego, ponieważ mrok najbardziej kusił jego osobę. Nie mniej każda para rąk była teraz konieczna do przezwyciężenia zła.
Przy pierwsze konfrontacji z jaszczurem Dave zorientował się, że wysłannik Ciemnej Strony Mocy używa V formy - shien. Nie była to zbyt korzystna technika do rywalizacji z jednym adwersarzem i właśnie to postanowił wykorzystać Rycerz Jedi. Postąpił parę kroków naprzód i włączył zieloną klingę swego miecza świetlnego. Jasny kolor nadziei wlał nieco otuchy w serca pozostałych członków Zakonu. Nim wszyscy napatrzyli się na ostrze, to zamieniło się w rozmazaną chmurkę, która połączyła się ze szkarłatem Sitha.
Mistrzowskie Ataru Turouga wydawało się najlepszym lekiem na Shien Drakarona. Były uczeń Hadyyka otworzył się całkowicie na Moc, pozwalając jej by kierowała jego ruchami. Prawie całkowicie zapomniał o dotychczasowym zmęczeniu. Błyskawiczne i szybkie cięcia skierowane na różnych płaszczyznach, były parowane przez "Jaszczurowatego" krótkimi zasłonami. Mężczyzna starał się atakować oponenta na różnych płaszczyznach, z różnych stron, korzystając zarówno z podstawowych młynków jak i z bardziej wymyślnych technik. Mimo pierwszego zaskoczenia Sith otrząsnął się i zaczął czerpać ogromne zasoby Ciemnej Strony z otoczenia. To dodało mu sił, pozwalających na zepchnięcie Davida do defensywy. Człowiek postąpił kilka kroków w tył, jednak w końcu zatrzymał napór rywala. Niespodziewanie odrzuciła go Fala Mocy, użyta przez Petera.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Peter Covell » 22 Kwi 2012, o 23:39

Wrażenie było podobne do tego, jakie ma człowiek, gdy po długim czasie spędzonym pod wodą nareszcie zaczerpnie świeżego powietrza. Covell, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, wziął głęboki oddech - zupełnie jakby potężna aura Ciemnej Strony atakująca jego umysł, dostała się i do płuc. Z niemała ulgą poczuł jak wraca do niego Moc i że znów może sięgnąć myślami, nie tylko do aktywatora miecza świetlnego, ale i do towarzyszy. Wszyscy obecni, mieliśmy farta, pomyślał.
Potem zobaczył Drakarona.
Trandoshanin pochylał się nad panelem kontrolnym jakiegoś urządzenia, którego przeznaczenia Peter nawet nie próbował się domyślać. Wyglądem przypominało jakiś nieduży zbiornik bacty lub zwyczajną trumnę. Nie spodziewał się, by druga myśl była prawidłowa, ale przez głowę przeszedł mu pomysł wpakowania do tego pudła truchła jaszczura.
Peter kątem oka zauważył, że Hadyyk ma wyraźne problemy z ustaniem na nogach - Mistrz Jedi musiał podeprzeć się o pień drzewa, by nie upaść. Zaniepokojony Covell, nie spuszczając wzroku z Drakarona, podszedł do Gyar-Thana, by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
W tym momencie David zaatakował. Na przeciwnika ruszył niczym huragan - błyskawiczne cięcia i sztychy sprawiały, że ludzkie oko nie było w stanie dojrzeć klingi świetlnego miecza, a jedynie otaczającą Rycerza zielona poświatę. Covell spojrzał w oczy swojego mentora i ujrzał w nich ponaglenie: "No dalej! Pomóż mu, do cholery!" zdawało się mówić charakterystyczne, zimne spojrzenie Hadyyka.
Energetyczna klinga ożyła, a przez dłoń i dalej całe ciało Petera popłynęły znajome wibracje Mocy towarzyszące śpiewowi jego miecza świetlnego. Covell w ciągu sekundy uspokoił zarówno rytm serca, jak i swój oddech, pozwolił by jego zmysły wyostrzyły się, a w duszy zabrzmiała pieśń wojownika Jasnej Strony. Dziwił go błyskawiczny atak Davida i przez moment przeszło mu przez głowę, że być może to wpływ złej aury tego miejsca, ale nim myśl ta na dobre się zagnieździła już została wyparta.
-Sprawdź co to jest - Peter rozkazał Andy'emu wskazując tajemnicze urządzenie, nad którym pracował Drakaron. - Walkę zostaw nam!
Ufając, że Calius wykona polecenie, nie oglądał się na swojego ucznia. Zamiast tego, wyrzucił przed siebie lewą rękę i posłał w kierunku Drakarona telekinetyczną pięść, która zdołała odrzucić Sitha na kilka metrów. Peter, szczerząc zęby w agresywnym uśmiechu, skoczył w kierunku wstającego z ziemi Trandoshanina...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Andy Calius » 24 Kwi 2012, o 10:38

Andy od kiedy wyszli ze swoistej zasłony Mocy, czuł że coś tutaj nie gra. Nie chodziło tylko o jaszczura i tajemniczą maszynerię, ale poczuł, jak żołądek mu się ściska i serce podchodzi do gardła. Nie bał się, ale czuł aure mrocznej strony Mocy. Mimo wszystk terz nie był sam w ciemnościach, a jego umysłu nie nęciła już żadna pokusa. Musiał szybko działać. Kątem oka zobaczył, jak Mistrz Hadyyk osuwa się na ziemię i jak David rusza pełną parą na wroga. Nagle usłyszał głos Petera, nakazujący mu zajęcie się maszynerią. Głos Mistrza wybudził go i zmusił do działania. Niebieskie ostrze własnego miecza ustawione naprzeciw oczu w standrdowej postawie soresu naglę opadło wzdłuż ciała Caliusa, gdy ten biegł w stronę dziwnej kapsuły.

Urządzenie wyglądało jakby nie miało zewnętrznego zasilania, i raczej Andy nie zamierzał go pozbawiać dziwny artefakt. Żadna rzecz, którą widział podczas godzin spędzonych w archiwach Jedi na Yavin i na Coruscant, ani podczas praktyk archeologicznych nie ptzypominała cylindrycznej kapsuły. Za stanu metalowej obudowy i korzeni oplatających ją wnioskował, że czas zalegania tej maszyny jest znaczący, jednak brak jakichkolwiek symboli i oznaczeń mogących dać zrozumienie dla badacza. Komputer podłączony do kapsuły wyraźnie się jednak odróżniał od koloru antycznej maszyny. Był dużo współcześniejszy. Cokolwiek było w środku, miało być albo uwolnione albo uśmiercone przez Sithów. Młody Jedi obmacał zamszałe metalowe elementy starając się odsłonić szybę kryjącą tajemniczą zawartość. W końcu oderwał spory płat mchu i zza osmolonej, porysowanej powłoki Calius zobaczył twarz. Omal nie upadł na ziemię ale nie umiał rozpoznać ani kto to mógł być ani jak ma zakończyć działania Jaszczura. Spojżał w kierunku walczących Rycerzy Jedi i Sitha starając się być w gotowości.
W końcu uklęknął na ziemi starając się wysłać sonde myślową w głąb kapsuły aby zbadać czy postać w środku zagraża Jedi. Nigdy tego wcześniej nie robił, ale umiał mniej więcej wyczuć za pomocą Mocy pewne odczucia osób. Andy skupił się, pozwolił aby Moc przez chwilę przepływała przez jego ciało jak muzyka, pozwolił się wyciszyć i ponieść dźwiękom Mocy. Po chwili błogości jaką dał mu spokój skupił się na bierzącym zadaniu. Nie wiedział, czy to zadziała, ale musiał spróbować. Czasu jednak było coraz mniej.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Mistrz Gry » 27 Maj 2012, o 18:30

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Słusznie z podejrzeniami, Drakaron czerpał swoją siłę z Ciemnej Strony, której zagęszczenie w tym miejscu było zaskakująco silne. Ufając w swoje umiejętności szermiercze i przewagę stylu David zaatakował jaszczurowatego błyskawicznymi cięciami swojego zielonego miecza świetlnego. Rzeczywiście, Sith z początku miał wyraźne problemy z parowaniem ataków Turouga. Miecz świetlny Davida lekko przypalił policzek Drakarona, czemu towarzyszył syk dwunożnego gada. Jego źrenice rozszerzyły się wyraźnie, gdy gwałtownie odbił w górę zielone ostrze Jedi. Turoug poczuł się zbyt pewnie najwyraźniej w trakcie starcia, za bardzo ufając w przewagę swojego Ataru nad Shien Drakarona. Rzeczywiście, miał w tym sporo racji, bowiem technika jaszczura nie była stworzona z myślą o pojedynkach na miecze świetlne. Zdał się jednak zapominać po czyjej stronie była teraz wszechpotężna Moc. Tylko jedno uratowało teraz Davida przed gwałtowną śmiercią od pchnięcia czerwonym ostrzem prosto w gardło. A tym czymś była interwencja Petera, który uderzeniem Mocy odrzucił was obu w bok. Zabawne - Turoug już czuł, że kilkudniowy zarost był przypalony końcem ostrza Drakarona. Gdyby jego przyjaciel zareagował jedną dziesiątą sekundy później, David już by nie żył.
Nie uchroniło to go jednak całkowicie przed obrażeniami odniesionymi z ręki jaszczura, bo zepchnięte mocą pchnięcie przebiło Jedi boleśnie prawe ramię. Turoug wylądował więc na ziemi z dziurą w ręce, wciąż jednak ściskając swój miecz świetlny. Drakaron natomiast odepchnięty w tył szybko złapał równowagę, ratując się przed upadkiem za pomocą salta w tył.
Rzucił swój miecz świetlny w stronę jednego z otaczających ich drzew. Wirujące ostrze szybko przecięło pień po skosie zaś Drakaron śmiejąc się z wyraźną chrypką wyciągnął dłoń w jego stronę. Miecz świetlny zaraz wrócił do jego ręki, zaś drzewo zaczęło z dużą szybkością spadać na Davida.
Turoug nie miał szans na zatrzymanie drzewa. Rozpaczliwy unik niestety przy jego zranieniu również nie wchodził w grę. Nie był w stanie na tyle szybko pozbierać się z ziemi. Jego jedyną nadzieją w tej sytuacji okazał się znów Peter, który był pośród nich jedynym na tyle zdolnym w telekinezie by zmienić tor lotu drzewa.
Drakaron nie był jednak na tyle głupim, aby pozwolić na tak oczywisty manewr. Z sadystycznym uśmiechem postanowił wystawić sumienie Jedi na próbę.
Zajęty kapsułą Andy gwałtownie opadł na kolana, trzymając się za głowę z krzykiem. Sondowanie wnętrza nie było mądrym posunięciem z jego strony. Gdy tylko jego myśli dotknęły umysłu osoby znajdującej się w jej wnętrzu, nadszedł z jej strony kontratak. Było to uderzenie myślowe, jakiego Calius nie doświadczył jeszcze nigdy w swoim życiu. Czuł, jak jest spychany wgłąb własnej świadomości, wypierany przez nieznaną siłę. Ktokolwiek był wewnątrz kapsuły, właśnie się budził. I na pewno nie miał dobrych zamiarów wobec Jedi.
Oczy Andy'ego zaszły dodatkowo mgłą, gdy poczuł ucisk na swoim gardle. Tak - to Drakaron właśnie zaczął dusić go Mocą, wykorzystując rozkojarzenie młodego Padawana. Jednocześnie miotnął w niego swoim mieczem, który po łuku pędził by rozciąć plecy uczniowi Covella.
Peter został postawiony przed wyborem - uratuje swojego ucznia, czy też przyjaciela?
Hadyyk mu teraz nie pomoże. Wydał się być nieprzytomnym.


Stany zdrowia:
David - Poważna rana ręki, nieco otępiały z bólu, ale poza tym cały. Przez chwilę.
Andy - Okropny ból głowy, trudności ze skupieniem się, dusi się, ale brak poważnych ran. Przez chwilę.
Peter - W pełni zdrowia. Przez chwilę.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez David Turoug » 3 Cze 2012, o 14:43

Tym razem to Drakaron zlekceważył Moc drzemiącą w Turougu, który bywał już w gorszych tarapatach, jak choćby konfrontacja z samym Lordem Taerusem wspieranym przez legendarny medalion Sithów. Prócz Mocy, olbrzymim sprzymierzeńcem Rycerza były ogromne ilości wytwarzanej adrenaliny, ewidentnie tłumiącej ból i pieczenie w prawym ramieniu. Do tego dochodził jeszcze jeden aspekt, więź i zrozumienie jakie łączyło Petera z Dave'm. O tym Drakaron nie wiedział albo wiedział zbyt mało, na szczęście członkom Zakonu Skywalkera wystarczyło to do porozumienia. Covell mógł zająć się swoim uczniem, a były uczeń Dagosa Bardoka w mgnieniu oka usunął się z miejsca, gdzie sekundę później znajdowało się drzewo.
Była jeszcze jedna kwestia, którą źle odczytał Drakaron. David nigdy nie lekceważył przeciwnika w sposób taki, że był całkowicie pewny zwycięstwa. Tym bardziej jeżeli stawał na przeciwko kogoś, kto był tak silnie zakorzeniony w Ciemnej Strony Mocy. Co więcej mimo wszechotaczającej Jedi mrocznej aury, zarówno Covell jak i Turoug powoli przystosowali się do warunków w jakich przyszło im walczyć. W końcu Drakaron musiał popełnić jakiś błąd i prawdopodobnie właśnie go zrobił. W momencie gdy posłał swój miecz świetlny ku Caliusowi, pozostał bez oręża w jaszczurzej łapie.
Właśnie to postanowił wykorzystać Dave i mimo rany, spokojnie z pełną gracją doskoczył do Trandoshanina. Nawet jeżeli jego cięcie nie dosięgnie rywala, to Peter ratując Andy'ego będzie mógł telekinezą przejąć miecz Drakarona i go unieszkodliwić.
W odwodzie pozostawał jeszcze Gyar-Than Hadyyyk, który w pewnym momencie, musiał dojść do siebie. W końcu on też stawiał już czoło zdecydowanie potężniejszym rywalom, jak choćby w 19 ABY Darth Xaaerius będący Najwyższym Lordem Sithów czy choćby konfrontacja z Darth Taerusem w roku 18ABY.


1. W obecnym Zakonie nie ma padawanów.
2. MG nie jest Bogiem, uczucia, odczucia i cechy charakteru niech pozostaną kwestią graczy ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Andy Calius » 10 Cze 2012, o 17:24

Andy nie zauważył, że Sith zdołał odwrócić uwagę Petera i Mistrza Davida, tym samym pozwalając sobie na złapania za gardło Mocą. Pierwszy raz zetknął się z tego typu używaniem Mocy, ale było to nic w porównaniu z bólem, jaki odczuwał po zetknięciu się z osobowością wewnątrz kapsuły. Treningi z Peterem i jeszcze nieduża wrażliwość na Moc oraz zmiana punktu odniesienia z tajemniczej mrocznej postaci na Drakarona sprawiły, że młody uczeń zdołał przeciąć nić którą wysłał w kierunku mrocznej maszynerii, ale echo bólu nadal wierciło mu w głowie i napawało strachem. W tym momencie na szczęście jednak zdołał otrząsnąć się z szoku i skupił się na grubej gałęzi na której stał jaszczur. Chwila skupienia w Mocy i tuż przed momentem gdy grdyka zacisnęła się i zgniotła drogi oddechowe Calius odruchowo wyciągnął ręke w stronę Drakarona. Gałąź spod nóg poderwała się trafiając wroga prosto w głowę, podobnie jak grabie gdy się na nie stanie. Dodatkowo Sith zachwiał się bez podpory pod nogami na zbutwiałych liściach. Rozpaczliwa próba zdezorientowanie na chwilę przeciwnika i wytrącenia go z satysfakcji jaką dawało mu torturowanie i zabijanie Jedi udała się, mimo znacznej przewagi przeciwnika.

Młody Jedi upadł na ziemię i w tym samym momencie zobaczył nad głową błysk czerwonej klingi przypalającej mu włosy na głowie. wtulił twarz w ziemię mocniej ale klinga była już daleko. Przed sobą zamiast tego miał rozwścieczonego Sitha a za sobą jeszcze straszniejszą maszynerie. Niebieski błysk miecza przypomniał Andyemu, że nie jest bezbronny, chociaż nie pamiętał kiedy włączył miecz.

W głowie miał mętlik, na szczęście tempo całej sytuacji nie pozwalało umysłowi na beznadziejne zastanawianie się nad szansami albo tym co się dzieje w kapsule. Szok po ataku myślowym i oddech początkowo szarpany i chrapliwy po zmaganiu się z żelaznym uściskiem Mocy normował się. Musiał pomóc zniszczyć wroga, i udaremnić jego plan, nawet za cenę życia. Zaczynał czuć złość, że nie dorównuje Sithowi, i nie jest w stanie walczyć z nim jak równy z równym. Ze strachu i złości zaczął dygotać, ale w porę się opamiętał. Miał inną misję w życiu - być Jedi to nie znaczyło niszczyć tylko ochraniać.
"nie ma emocji - jest spokój" przypomniał sobie mantre i nieco pewniej stanął na nogi gotowy walczyć na śmierć i życie. Nie mógł sobie pozwolić już na choćby chwilę rozkojarzenia.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Peter Covell » 11 Lip 2012, o 14:00

Peter miał trudności z nadążeniem za akcją. W jednej sekundzie stał przed wyjątkowo trudnym dylematem kogo ratować i co zrobić, by ocalić i Davida i Andy'ego, w drugiej zaś zastanawiał się jakim cudem udało im się wyjść z tak trudnych sytuacji. Czyżby jego towarzysze zaczęli czerpać siły z otaczającej ich Ciemnej Strony Mocy? Choć nie było czasu na tego typu dywagacje, gdzieś na dnie umysłu Covella tliła się ta niepokojąca myśl.
Rycerz Jedi nie miał wiele czasu, by atakować - zamiast tego rzucił się w bok, jednocześnie starając się zasłonić niebieską klingą przed czerwonym mieczem świetlnym lecącym w jego stronę. Gdyby mu się udało uniknąć niebezpieczeństwa, miałby okazję, by użyć telekinezy i zasypać Drakarona gradem kamieni, konarów i wszystkiego, co było pod ręką, by maksymalnie go rozproszyć i pozwolić Davidowi na zadanie gadowi decydującego ciosu.
Gdyby tylko, cholera, aura Ciemnej Strony nie była tak silna...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Mistrz Gry » 13 Sie 2012, o 11:39

Świat zastygł jakby w nagłym bezruchu. Ciężko stwierdzić kiedy to się stało, że czerwony miecz świetlny Drakarona został sparowany. Młody Andy ujrzał przed swoją twarzą dwa promienie lasera. Oręż ich przeciwnika został zatrzymany... Przez mistrza Hadyyka. Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Wszystko wyglądało na to, że Jedi doszedł w końcu do siebie. Jego twarz, choć poznaczona zmęczeniem, była pełna determinacji.
Miecz Drakarona nie był jednak jedynym ostrzem, które zostało sparowane w tej chwili. Rozproszony telekinetycznym atakiem Petera jaszczur nie był w stanie uniknąć ataku ze strony swojego przeciwnika, jakim był David. Tym większe musiało być zdziwienie Turouga, gdy mimo wszystko jego broń została zatrzymana.
Grupa szukających vendetty Rycerzy Jedi właśnie teraz mogła zdać sobie sprawę, że to nie Drakaron był ich prawdziwym przeciwnikiem. Jaszczur miał za zadanie jedynie przytrzymać ich pochód do odpowiedniej chwili, jaka właśnie teraz nastąpiła.
Ostrze miecza świetlnego Davida zostało zatrzymane przez oręż... małego, zielonego przyjaciela.
Image
Niestety, sądząc po niezwykle silnej aurze Ciemnej Strony jaka otaczała niewielkiego przedstawiciela rasy Yody, nie był to wasz przyjaciel, a prędzej Drakarona.
- Szczęśliwy dzień nie jest to wasz, hmmm?
Odezwał się nowy przeciwnik, podczas gdy jaszczur przyciągnął Mocą swój miecz świetlny. Jeśli David sądził, że Darth Taerus był niebezpiecznym przeciwnikiem, to nawet sobie nie wyobrażał w jak głębokie bagno wstąpił w tym momencie. Władający zielonym mieczem świetlnym Upadły Jedi zbił ostrze Turouga w bok i znacznie szybciej niż David był w stanie nadążyć okiem odciął mu lewą dłoń, zaraz też odrzucając go od siebie Mocą.
Ból był straszliwy. Dodatkowo odrzucony Jedi uderzył z ogromną siłą plecami i potylicą o drzewo. Mógłby przysiąc, że coś mu trzasnęło. Na całe szczęście nie był to jednak kręgosłup, bo ani nie umarł, ani nie był sparaliżowany. Krew jednak huczała mu w uszach niczym wrzask własnego organizmu, który chciał poinformować go o oślepiającym bólu.
I tak oto dwóch Mrocznych Jedi stało naprzeciw grupy, ściskając w dłoniach swoje miecze świetlne. Zapowiadało się piękne zakończenie dnia.
Plusem było jednak to, że Andy wciąż był w miarę cały, a Hadyyk w końcu doszedł do siebie.
Czterech na dwóch? Brzmiało jak wyrównane szanse, jednak sądząc po prędkości z jaką poruszał się niewielki, zielony Mroczny Jedi, Peter z grupą powinni byli sprowadzić jeszcze ze trzech kolegów.


Stany zdrowia:
David - Utrata lewej dłoni, pęknięcie w czaszce. Póki co kończę znęcanie się nad tym panem :twisted:
Reszta jak wcześniej. Andy dochodzi do siebie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Peter Covell » 17 Sie 2012, o 17:12

-Chyba sobie jaja robisz... - z nieskrywanym niezadowoleniem w głosie Peter przyjął do wiadomości obecność nowego przeciwnika. Małego przeciwnika. I, jak się okazało, cholernie groźnego. Covell nawet nie zdążył zareagować, gdy niewielki gnom ze spiczastymi uszami wykonał kilka salt, zrobił kilka uników i z, zaskakującą jak na tyle co rozmrożonego z hibernacji Upadłego Jedi, odciął Davidowi lewą dłoń. - Jesteśmy udupieni... Andy, trzymaj się z tyłu, atakuj jedynie z doskoku, nie daj się wciągnąć w pojedynek, bo nie masz szans. Mistrzu Hadyyk, ostatni wspólny taniec przeciwko jaszczurce i kurduplowi?
Peter zakręcił mieczem świetlnym rysując w powietrzu kółka i ósemki, po czym przyjął defensywną postawę Soresu. Zdawał sobie sprawę z tego, że przeciwnik ma przewagę - otaczająca ich aura Ciemnej Strony była więcej jak silna, jednak i w sercu Jedi kryło się kilka cieni... Seenie Exibil, Fenn Drey'la, Aeshi Airhart... i nienarodzone dziecko, któremu dał życie. Wszyscy zginęli z rąk Sithów.
O tak, miał prawo nienawidzić tych skurwysynów z Korriban.
-Chodź i weź mnie - syknął pod adresem Drakarona. - Zróbmy to raz, a dobrze.
Peter nie sięgał do pokładów złości ukrytych wewnątrz jego duszy. Zamiast nienawidzić, w tej chwili czerpał siłę z miłości i przyjaźni, jakimi darzył wszystkie bliskie mu osoby, które połączyły się z Mocą. Nie pozwoli, by dołączył do nich ktoś jeszcze...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Kashyyyk] Konfrontacja ze złem

Postprzez Andy Calius » 23 Sie 2012, o 18:05

Andy'emu kopara opadła gdy zobaczył co a raczej kto wyskoczył z kapsuły. Miał w głowie mętlik, i jeszcze nie otrząsnął się do końca po niemal zabójczej dla młodego Jedi akcji. Stanął teraz na nogach czując, że nie powinni się pchać tutaj. Niestety było już za późno na odwrót i Calius nie chciał ustępować pola jakiemuś zielonemu stworkowi. Głos Petera zabrzmiał jednak stanowczo i jeszcze raz usłuchał swojego Mistrza."Ciekawe czy kiedyś będzie mi dane sprzeciwić się i zrobić po swojemu" pomyślał. Może i nie był do końca wyszkolony, i nie dorównywał w stylach walki innym Mistrzom, ale mógł się im przydać. Teraz jednak była nienajwłaściwsza pora na dzikie szarżowanie na przeciwnika. Biorąc przykład z Covella, Andy cofnął nogę i ustawił się w pozycji wyjściowej Soresu. Powoli przesunął się w stronę Mistrza Davida, leżącego przy drzewie. Musieli w razie odwrotu, a wszystko mówiło uczniowi Jedi, że będzie to konieczny ruch, zabezpieczyć tyły i wydostać z tamtej polanki rannego.
Czekali teraz wszyscy na pierwszy ruch przeciwników, jedni na drugich, by stoczyć kolejną wyczerpującą walkę. Szybkie kalkulacje najmniej doświadczonego Jedi nie były optymistyczne. On był zmęczony walką, jak i potężną aurą zła, Peter... nie wiadomo skąd brał pokłady świeżych sił, ale w końcu też miał ograniczenia, David leżał ranny a Hadyyk osłabiony był nadzieją na wyrównanie sił. Mieli też naprzeciw siebie potężnego wypoczętego Sitha oraz jego pomocnika, nie mniej zawziętego na Jedi.
"No cóż, lekko nie ma" mruknął do siebie Andy i zacisnął mocniej dłonie na cylindrze miecza świetlnego.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron