Duros jedynie skrupulatnie notował w swoim data padzie to, co wzięli ze sobą na pokład najemnicy. Kompletnie robiło na nim wrażenia to, co wybrali. Kiedy obaj zniknęli w wejściu na Thetę, Duros przez komunikator dał znać, by pilot wystartował. Po kilku minutach statek odpalił silniki i powoli wznosił się do góry, by momentalnie przyspieszyć i zniknąć z oczu Durosa.
- Kolejne mięso, kolejna partia przygłupów – skwitował machając w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą widniał wręcz niezauważalny ślad po paliwie wystrzelonym z silników Thety.
***
- Zostawcie to żelastwo. Tak tu na środku. A ty, niebieskoskóry, przestań się tak rozglądać, jakbyś pierwszy raz słyszał seksowny głos.
Kolejna wypowiedź tej samej osoby, którą obaj słyszeli. Delikatna, namiętna, ale i fikuśna oraz despotyczna. Rex i Reylan stali na środku i obaj, w tym samym czasie, posłusznie rzucili sprzęt.
- Grzeczne zwierzątka. A teraz idźcie do swoich kajut. Umyjcie się, przebierzcie w coś miłego dla oka i dołączcie do mnie w messie. Szybko, bez pajacowania, bo będzie kara. Buziaki w siniaki, hi hi – zakończyła panna Omas, wyłączając komunikator pokładowy.
Kiedy obaj doszli do swoich prywatnych, latających pokoi, które sąsiadowały ze sobą, minęło kilka minut. Statek z zewnątrz nie wyglądał na zbyt ogromny, jednak wnętrze tegoż były urządzone w specyficzny sposób. Na tyle specyficzny, by mniemać, iż powierzchnia Thety jest naprawdę ogromna. Dużo luster, jasne kolory, minimum sprzętu. Zbilżajac palec do przycisku otwierającego drzwi, Chiss usłyszał jakieś pojękiwania. Jakby tego było mało, Rex również.
Po chwili drzwi same się otworzyły, w tym samym czasie, a w obu stanęła ta sama postać. Piękna Twi’lekanka. Dopiero, po kilku sekundach wrażenia, obaj zrozumieli, że mają przed sobą bliźniaczki.
- Lora
- I Sora.
Zaświergotały wesoło, jedna po drugiej.
- Zabawimy się?
- Kolejne mięso, kolejna partia przygłupów – skwitował machając w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą widniał wręcz niezauważalny ślad po paliwie wystrzelonym z silników Thety.
***
- Zostawcie to żelastwo. Tak tu na środku. A ty, niebieskoskóry, przestań się tak rozglądać, jakbyś pierwszy raz słyszał seksowny głos.
Kolejna wypowiedź tej samej osoby, którą obaj słyszeli. Delikatna, namiętna, ale i fikuśna oraz despotyczna. Rex i Reylan stali na środku i obaj, w tym samym czasie, posłusznie rzucili sprzęt.
- Grzeczne zwierzątka. A teraz idźcie do swoich kajut. Umyjcie się, przebierzcie w coś miłego dla oka i dołączcie do mnie w messie. Szybko, bez pajacowania, bo będzie kara. Buziaki w siniaki, hi hi – zakończyła panna Omas, wyłączając komunikator pokładowy.
Kiedy obaj doszli do swoich prywatnych, latających pokoi, które sąsiadowały ze sobą, minęło kilka minut. Statek z zewnątrz nie wyglądał na zbyt ogromny, jednak wnętrze tegoż były urządzone w specyficzny sposób. Na tyle specyficzny, by mniemać, iż powierzchnia Thety jest naprawdę ogromna. Dużo luster, jasne kolory, minimum sprzętu. Zbilżajac palec do przycisku otwierającego drzwi, Chiss usłyszał jakieś pojękiwania. Jakby tego było mało, Rex również.
Po chwili drzwi same się otworzyły, w tym samym czasie, a w obu stanęła ta sama postać. Piękna Twi’lekanka. Dopiero, po kilku sekundach wrażenia, obaj zrozumieli, że mają przed sobą bliźniaczki.
- Lora
- I Sora.
Zaświergotały wesoło, jedna po drugiej.
- Zabawimy się?