Content

Archiwum

[Kashyyyk] Dom rodziny Gllinda

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Kashyyyk.

[Kashyyyk] Dom rodziny Gllinda

Postprzez Terth Dicce » 19 Sty 2012, o 15:31

Terth Dicce stał na przestronnym tarasie otaczającym dom jego przyjaciela, Gllinda. Dom był duży, a nawet wielki. Zbudowany był głównie z drewna i wzorowany był na innych budowlach na planecie, które zostały wzniesione przez jej rodzimych mieszkańców- Wookiech. Nie był on jednak, jak można by było przypuszczać po wyglądzie, dziełem Wookiech, gdyż Gllind i jego rodzina byli uchodźcami z Dorina i należeli, jak i również sam Terth, do rasy Kel Dorów. Dicce jak co dzień o tej porze opierał się o drewnianą barierkę i oglądał kolejny malowniczy wschód słońca. Młody Kel Dor od pierwszego wejrzenia pokochał jasno świecące słonce Kashyyyka. Patrzył na nie przez swoje metalowe gogle. Mimo iż te gogle w dużej mierze utrudniały życie, gdyż mocno zniekształcały obraz, to przydawały się Terthowi właśnie podczas wschodów słońca. Było tak dlatego, że pozwalały patrzeć prosto na gwiazdę, bez obawy o podrażnienie oczu. Tak więc Terth mógł do woli patrzeć na swojego jasnego "przyjaciela". Był właśnie w "swoim świecie", myślami szybował nad koronami wysokich, kilkumetrowych drzew. Ten młody Kel Dor kochał takie chwile, patrzenie na wschodzące słońce zza wysokich koron drzew Kashyyyka było dla niego największym, możliwym relaksem.
Awatar użytkownika
Terth Dicce
New One
 
Posty: 9
Rejestracja: 12 Sty 2012, o 14:57

Re: [Kashyyyk] Dom rodziny Gllinda

Postprzez Mistrz Gry » 19 Sty 2012, o 17:24

Promienie wschodzącego słońca systemu Kashyyyk rozszczepiane przez gałęzie drzew były niewątpliwie jednym z cudów poznanej dotychczas galaktyki. Młody Kel Dor zachwycił się tym widokiem jak prawie każdy z przybyszy na dziką planetę. Jasne smugi światła, przecinane mrocznymi liniami cieni, wydawały się żyć i tworzyć artystyczne dzieło. Żółta tarcza wędrowała szybko coraz wyżej, zmieniając co chwila ten niesamowity obraz, przez co niezwykłe zjawisko jeszcze bardziej pochłaniało je obserwujących.
Terth Dicce zafascynowany tym, nie zauważał z początku gwałtowniejszej zmiany, której pochodzenie nie było naturalne. Jaskrawa tarcza słońca zmieniła się nagle, powodując zakłócenie cudownego widoku. Dopiero po chwili chłopak zrozumiał, że w jego stronę przemieszcza się właśnie jakiś spadający obiekt. Cały kształt objęty był pomarańczowymi płomieniami, co zwiastowało szybko nadchodzącą katastrofę nieznanego ciała.
Gdy płomienna kula zbliżyła się jeszcze bardziej, Terth zrozumiał, że widzi właśnie spadający gwiezdny myśliwiec. Pilot maszyny najwyraźniej nie miał kontroli nad pojazdem, który coraz bardziej zbliżał się do linii drzew. Wleciał w nią, szczęśliwym trafem omijają co większe konary i siejąc zniszczenie pośród mniejszych gałęzi drzew. Spadał coraz szybciej, choć atmosfera cały czas dzielnie stawiała opór, wzbudzając coraz to nowe płomienie ogarniające pojazd.
Dicce patrzył jak myśliwiec zbliża się do jego punktu obserwacyjnego. Z przerażającą szybkością i hukiem minął go, przelatując kilkadziesiąt metrów dalej. Młody Kel Dor poczuł gwałtowną falę ciepła, wytwarzaną przez spadający obiekt. Gdy chłopak odwrócił się, zobaczył już tylko płonący pień olbrzymiego drzewa, od którego statek odbił się, gubiąc przy tym większą część kadłuba.
Straszliwy lot pojazdu skończył się niedaleko dalej. Odbił się jeszcze od jednego drzewa i zawisł kilkaset metrów niżej na splecionych konarach. Pozostałości statku błyszczały w oczach Dicce'a nawet z tej odległości, odbijając skromne płomienie, które wybuchły na miejscu katastrofy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron