przez Peter Covell » 21 Lut 2009, o 19:20
Wookie jedynie wzruszył ramionami i dał znać, by nieznajomy podążał za nim. Prowadził go wąskim, drewnianym chodnikiem zawieszonym między drzewami i zdającym się nie mieć końca. Tak naprawdę był to celowy zabieg - do miasta było niezwykle blisko, ale w ten sposób jego mieszkańcy mogli wyciągnąć sporo pieniędzy od naiwnych przyjezdnych, którzy z ochotą płacili za przewodnika. Po pół godziny chodzenia w kółko dotarli wreszcie do niewielkiej osady o nazwie niemożliwej do wymówienia dla ludzi, gdzie można było kupić bilet na lot do wszystkich większych miast na planecie.
-Pięćdziesiąt kredytów. - oznajmił Wookie, a całą swoją postawą sugerował, że lepiej z nim nie dyskutować na temat zapłaty - W tamtym barze - wskazał drzwi w pniu olbrzymiego drzewa - znajdziesz przedstawicielstwo miejscowych... hmmm... "usługodawców transportowych", a także kilka osób, które handlują towarami, jakie mogą cię zainteresować. Wystrzegaj się jednak zielonoskórego Twi'leka, gdyż lubi on wywoływać bójki, które z reguły wygrywa. Za ostatnią informację należy się kolejne dziesięć kredytów... W końcu uratowałem ci nią tyłek, nie? - wydał z siebie serię ryków, które zapewne były jego śmiechem
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"