[Kashyyyk] W poszukiwaniu drogi

[Moebius]

Korzystniejszej oferty nie wytarguje.
-Pięćdziesiąt procent teraz a po przylocie drugie. Zgoda.
Sięga ręką do portfela.
-Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko zapłacie w gotówce.
Moebius wyciąga niewielki plik pieniędzy i odlicza ustalona kwotę wynoszącą dwa tysiące a następnie bierze ją do lewej reki. Po odliczeniu, resztę wkłada z powrotem do portfela a lewą ręką podaje zapłatę.
-Jeśli nie masz nic do niezałatwienia i przyjmujesz gotówkę to możemy startować.

[Peter Covell]

-Ruszajmy zatem. - powiedział Durosjanin uśmiechając się - Mam cię wysadzić po prostu w mieście, - zapytał odpalając silniki statku - czy może w jakimś konkretnym miejscu?*

*chodzi o to, że nie wiem czy przenieść akcję do Centrum Rekrutacyjnego czy może założyć nowy temat

[Moebius]

-Nie mam konkretnego ... - przerwał ponieważ czteroosobowa grupa wpadła na lotnisko i rozpoczęła ostrzał statku Durosjanina.
Moebius obrócił się aby spojrzeć na nowo przybyłych.*
- Znajomi ??


*Pragnę zauważyć dla nie czytających ze zrozumieniem ze trap statku jest nadal otwarty

[Peter Covell]

-Cholera! - zakrzyknął Durosjanin i rzucił się do przycisku zamykającego trap - Nie stój tak, jeśli ci życie miłe!
Kiedy wejście zaczęło się powoli zamykać, Qore D'jek wyrwał z kabury przy pasie pistolet i wystrzelił w stronę nieprzyjaciół - zapewne ścigających go Łowców Nagród nasłanych przez tego oślizłego ślimaka Zordo. Laserowa wiązka trafiła prosto w pierś jednego z napastników wypalając w niej dziurę. Mężczyzna jęcząc z bólu i niedowierzania, upuścił własną broń, która z cichym stukotem wylądowała na posadzce, po czym sam upadł na kolana, a następnie przewrócił na twarz i skonał.
W tym momencie trap stanął mniej więcej w połowie drogi i pozostał na wpół otwarty, niewrażliwy na wściekłe walenie właściciela statku w przycisk zamykający.
-Bierz pistolet i mi pomóż! - Durosjanin warknął wściekle i rzucił swojemu pasażerowi jeden ze swoich blasterów...

[Moebius]

Moebius złapał blaster oraz wyją ten który miał przy sobie.
-Zawsze tak jest jak robisz lintersy ? - rzucił pomiędzy strzałami, jeden ze strzałów trafił w granat który napastnik chciał wrzucić do wnętrza statku. Wybuch był na tyle duży aby zabić jego właściciela a pozostałą dwójkę odrzucić parę metrów dalej tak aby trafili oni na skrzynie po uderzeniu w które stracili przytomność.
-Jeśli nie zależny Ci na tym aby się ich pozbyć raz na zawsze to może wystartujemy ?

[Peter Covell]

-Staram się! - wykrzyknął Durosjanin wściekle waląc dłonią w przycisk zamykania trapu tak długo, aż ten wreszcie się odblokował - Co za złom! A ten ślimak wysyła za mną Łowców Nagród... - narzekał pod nosem biegnąc do kabiny pilotów
W czasie, gdy napastnicy dochodzili do siebie po utracie przytomności i powoli odzyskiwali ostrość widzenia, Qore D'jek podnosił maszynę z lądowiska i wyjątkowo nachalnie prosił o zgodę na start i opuszczenie planety. Cały proces trwał jedynie kilkanaście sekund, ale Durosowi wydawał się wiecznością. Uzyskawszy odpowiednie pozwolenia, dał pełną moc do silników, uniósł dziób statku i błyskawicznie odleciał w kierunku górnych warstw atmosfery zostawiając przeciwników daleko w tyle. Kilkanaście minut później, gdy znalazł się poza studnią grawitacyjną Kashyyyk, uruchomił hipernapęd, a gwiazdy natychmiast rozmyły się w długie linie...

Akcja przenosi się do [Muunilinst] Miasto