[Kashyyyk] Młoda Łowczyni

[Stratis Krein]

Stratis uśmiechnął się pod nosem i pożegnał oficerów po czym ruszył z dziewczyną do swojego statku, był już niezwykle blisko gdy znów dopadł go pech. Z siedziby korporacji wybiegł starszy portier i od razu rozpoznał dziewczynę . Krein przystanął gdy ten zaczął krzyczeć, wywrócił oczyma i chwycił dziewczynę mocniej. Gdy już mężczyzna wygadał się Krein postanowił mu kulturalnie odpowiedzieć.
-Taszczę ją „do robala” chociaż by dlatego, że proponuje dużo lepsze stawki niż wy. Po drugie nazywanie go robalem może przysporzyć tylko niepotrzebnych kłopotów, a to raczej spokojna planeta, prawda? Na końcu zaś warto podkreślić, że zalazła za skórę bardziej mojemu zleceniodawcy aniżeli wam. Nigdy nie wchodź pomiędzy mando a jego zdobycz, to tak na przyszłość – zakończył i potoczył się w stronę swojego statku. Gdy będzie na miejscu ma zamiar związać dziewczynie ręce za plecami, zakneblować jej usta i związać także nogi. Pozbawia ją wszelkiej broni i przeszukuje każde miejsce czy nie ukrywa tam czegoś ciekawego. Gdy już to zrobi sam pakuje się do kokpitu i ustawia odpowiednie współrzędne by odebrać swoją pierwszą od dawna nagrodę, a może skwapnie mu się jakieś dodatkowe honorarium?

[Mistrz Gry]

Staruszek nie miał zamiaru robić sobie problemów, jednak nie pozostawił sprawy by potoczyła się własnym tokiem. Niezwłocznie pokuśtykał do dyżurującego oficera Korporacji Czerka i powiadomił go, iż Allyn Lee-Valou została pojmana, jednak człowiek nie chciał jej wydać firmie. Jako iż przedstawiciele Czerki mieli szeroki system monitoringu szybko zorientowali się, do którego statku została przeniesiona twi'lekanka. Gdy Mandalorianin odpalał silniki, w stronę jego myśliwca poleciały pierwszy blasterowe bolty. Ludzie mieli nadzieję zatrzymać Stratisa wraz z jego zdobyczą, a następnie rozprawić się z nimi na swój sposób.

[Stratis Krein]

Stratis szczelnie zakneblował dziewczynę po czym sam wskoczył do kokpitu rozpoczynając procedury startowe maszyny. Niestety stało się to, czego podświadomie mógł się spodziewać. W stronę jego statku poleciały pierwsze blasterowe strzały i już wiedział, że nie odleci stąd nie robiąc zbyt wielkiego zamieszania. Spojrzał z nienawiścią na próbujących zatrzymać go ludzi i przekazał energię po połowie na przednie tarcze i działą laserowe.
-Dobra shabla kretyni, jeśli nie chcecie żyć w spokoju i pozwolić żebym sam rozwiązał ten problem to zrobie to tak jak zawsze, z hukiem i fajerwerkami. - po tych słowach mężczyzna uniósł lekko maszynę i ostrzelał laserami ludzi czerki, obrócił statek wciąż strzelając i zaczał się powoli unosić coraz wyżej aż do momentu gdy nie był w stanie już ich ostrzeliwywać. Wtedy przekazał całą moc do osłon statku i zablokował płaty w pozycji bojowej by zyskac nieco na szybkości.
-A druga sprawa gnojki, to nie myślcie sobie, że przestarzały ARC-180 może być gorszy od jakiegokolwiek statku w tej kriffing galaktyce. Ten myśliwiec to perełka, która dała wam dzisiaj ostro popalić. - moc poszła do silników i mężczyzna starał się wydstać z planety. Wiedział, że jego spektakularny odlot raczej nie pozostanie bez echa wśród innych układów, może nawet wspomną o nim w holowiadomościach, kto wie. Nie mniej zawsze wszystko kończyło się tak samo, Stratis chciał po cichu, a wychodziło zupełnie na odwrót.
-Parszywe dywaniki... - rzucił jeszcze na odchodnym.

[Mistrz Gry]

Po paru minutach ludzie pracujący dla Korporacji Czerki rozeszli się z lądowiska, przeklinając głośno człowieka, który zwiał z twi'lekanką. Kolejny raz ktoś utarł im nosa, tym razem jednak nie Wookiee, a mandaloriański wojownik. Stratis mógł teraz spokojnie przygotować hipernapęd i udać się w przestrzeń Huttów, na Zordos Haven.

[Stratis Krein]

Stratis Krein dopiął swego. Wreszcie mógł spokojnie ustawić odpowiednie koordynaty i udać się do "Zordo's Haven" żeby odebrać należną mu nagrodę. Narobił dzisiaj wiele huku i z pewnością będą go przeklinali na tej planecie. Nie mniej zapamięta z pewnością barmana z kantyny, któremu kiedyś jeszcze podeśle parę kredytów. Tymczasem mando wklepał do komputera pokłądowego odpowiednie kordynaty i odwrócił się do swojej powiązanej i zakneblowanej koleżanki.
-No mała... narobiłaś kupy osik to teraz sama będziesz musiała posprzątać, poza tym te włochate bestie nie powinny mieć zbyt dużej wolności nawet na własnej planecie, wydają się mało cywilizowani. - rzucił w jej stronę podczas gdy obraz za owiewką rozmazał się a ARC-180 wskoczył w nadświetlną.

Akcja przenosi się do [Zordo's Haven]Prywatna loża Hutta Zordo