Darth Vexiss:Teraz, po walce z ogarami Kath, Zeltronka była w stanie wyczuć otaczającą ją resztę stada - najpierw kilka, później kilkanaście, a wreszcie prawie trzydzieści sztuk warczących i szykujących się do ataku zwierząt. Gdyby stado rzuciło się na Zabójczynię Sith, kobieta nie miałaby praktycznie żadnych szans, lecz coś podpowiadało jej, że przejdzie między nimi bez szwanku. Im bliżej tajemniczego źródła Ciemnej Strony była, tym bardziej zdawało się jej, że wie co czują otaczające ją ogary, niemal widziała samą siebie ich oczami.
Niespodziewanie Zeltronka wyszła z wysokich, gęstych traw i znalazła się na równej, otwartej przestrzeni. Kilkanaście metrów dalej w niebo wznosiło się pionowe urwisko skalne sprawiające wrażenie takiego, które w każdej chwili może runąć w dół. Leżące na ziemi kamienie sporych rozmiarów jedynie utwierdzały Vexiss w prawidłowości tej obserwacji.
Źdźbła traw po lewej stronie Darth Vexiss poruszyły się, a do jej uszu dotarł dźwięk do złudzenia przypominający trzask przydepniętej kopytem kości. Ludzkiej na przykład.
Na otwartą przestrzeń wyszedł okazały, olbrzymi rogaty ogar Kath. Liczne blizny na jego ciele świadczyło o niejednej walce, jaką samiec stoczył w swoim życiu, zaś Jakira nie miała wątpliwości, że wszystkie one były wygrane. Patrzyła na samca alfa, przywódcę otaczającego ją stada. Zwierzę niespiesznie przeparadowało przed swoją przeciwniczką pokazując jej całą gamę śladów pozostawionych przez pazury i rogi tych, którzy próbowali odebrać mu władzę. Sith czy nie, Darth Vexiss musiała przyznać, że zaprawdę imponujący był to widok.
Ogar Kath stanął naprzeciw Zabójczyni Sith, nachylił łeb kierując w jej stronę rogi i kilka razy przebrał nogami jakby szykując się do biegu. Wyzwanie zostało rzucone.
Marcus Lowland:Zwierzęce odchody, jakie złośliwie postanowiły przyczepić się do podeszwy buta Lowlanda, bez najmniejszych wątpliwości, były świeże. Podobno niektórzy łowcy po smaku potrafią określić, jakie zwierzę zostawiło pułapkę na nieostrożnego spacerowicza, lecz Wojownik Sithów nie miał zamiaru dowiadywać się tego w ten sposób.
Mimo wszystko, obecność żywych zwierząt była niepokojąca. Jeśli im udało się dostać na tak niskie i - z pozoru niedostępne - poziomy podziemnych korytarzy ciągnących się pod zburzoną Enklawą Jedi, bardzo prawdopodobne, że poszukiwacze artefaktów również zdążyli odwiedzić to miejsce.
Niefortunne, doprawdy.
Marcus Lowland od kilku godzin starał się dostać do komnaty mającej, według zapisów odkrytych przez Darth Weirdensa, być archiwum najpilniej strzeżonych holocronów Rycerzy Starej Republiki. Podobno właśnie to pomieszczenie było prawdziwym celem wyprawy Mistrzyni Thane na Dantooine kilka lat temu, a Darth Valkiriana zwyczajnie przerwała jej nim tamta dotarła do celu. Mrocznej Lady Sith nigdy nie udało się odnaleźć wejścia do korytarzy prowadzących ku tajemniczemu zbiorowi. Ona, jednak, nie miała informacji od posiadanych przez mentora Lowlanda.
Początkowo wszystko szło jak po maśle. Rzeczywiście, w miejscu wskazanym przez Weirdensa wystarczyło jedynie trochę pokopać, by dostać się do podziemnego korytarza, do jakiego nie możńa było wejść z głównego kompleksu ruin. Niestety, już po kilkudziesięciu metrach i pierwszym zakręcie, okazało się, że przejście trzeba odgruzowywać. Odrzucanie wielkich kamieni i fragmentów stropu było zajęciem, nie tyle trudnym, co wymagającym skupienia i ostrożności, bowiem jeden nieostrożny ruch mógł spowodować zawalenie się całego przejścia. Pogrzebanie żywcem nie było najlepszym sposobem na odejście z tego świata, więc Marcus wyjątkowo ostrożnie i z rozmysłem korzystał z Mocy, by - używając telekinezy - przenosić zwały gruzu.
Kiedy w końcu udało mu się odblokować przejście, układ korytarzy zdawał się odrobinę różnić od tego, który opisał mu Darth Weirdens, więc Lowland musiał sprawdzać każdą odnogę i każde pomieszczenie. Podejrzewał, że przez ostatnie trzy godziny nawet nie zbliżył się do celu.
Teraz zaś, wyrażając sprawę wprost, wdepnął w gówno aż po kostkę, a wszystko dlatego, że próbował odszyfrować napisy znajdujące się na ścianie przed nim: