Content

Zaakceptowane KP

Farin Vex

Farin Vex

Postprzez Farin Vex » 21 Gru 2012, o 23:07

Nazwa Postaci: Farin Vex
Rasa: Człowiek
Profesja: Cywil, sekretarka
Data urodzenie: 1ABY

Usposobienie
Farin jest kobietą stanowczą, która wie czego chce od życia i uparcie dąży do celu. Niezwykle wytrwała w swoich postanowieniach, zawsze chętna do nowych wyzwań. Vex cechuję się też zaradnością gdyż zanim podjęła pracę sekretarki, musiała wykazać się nie lada odwagą i sprytem by przetrwać w bardziej szemranych ulicach Coruscant. Kobieta wykazuje także szybkie przystosowanie do nowych warunków. Potrafi odnaleźć się w niemal każdej sytuacji.
Kobieta nie przywykła dawać drugiej szansy i jeżeli ktoś ją zrani lub zawiedzie jej zaufanie w inny sposób, zwyczajnie jest przekreślany i nie jest wstanie ponownie wkupić się w jej łaski. Nie jest osobą cnotliwą i jak sama uważa "nie nadaje się do związku dłuższego niż kilka nocy". Nie szuka jednak potencjalnych partnerów łóżkowych "na siłę", stawia bardziej na korzystanie z nadarzających się okazji.
Farin uchodzi na osobę dumną, o dużej pewności siebie. Jest pewna sukcesu i czasami traktuje innych z lekceważeniem, zwłaszcza gdy okaże się lepsza od innych w danej dziedzinie. Dla przyjaciół pomocna, dla wrogów wręcz przeciwnie, nie zawaha się ani na chwilę by zniszczyć tych, którzy próbują zniszczyć ją. Sama nigdy nie rozpoczyna konfliktów ale gdy takie już wybuchną, skorzysta z każdej nadarzającej się okazji, wykorzysta każdą słabość drugiej osoby, by osiągnąć cel.

Wygląd
Farin jest dosyć wysoką kobietą o wyrazistych, kobiecych kształtach, których ani myśli ukrywać, wręcz przeciwnie, nierzadko się nimi posługuje by osiągnąć cel lub dla zwykłej rozrywki. Nie jest jednak ideałem kobiecości, potrafi jednak zatuszować swoje niedoskonałości. Sprawia wrażenie poważnej, pełnej dumy kobiety i wrażenie to pokrywa się z rzeczywistością. Aura pewności siebie nie opuszcza jej ani na krok.
Długie, rude włosy przeważnie rozpuszczone, wirują na wietrze, przez co fryzura Vex pozostaje w lekkim nieładzie. Wyjątek stanowi pobyt w pracy, gdzie kobieta włosy ma idealnie uczesane i spięte by wyglądać dobrze i godnie reprezentować firmę, w której pracuje.
Kiedy nie pracuje ubiera się przeważnie w ciemne, obcisłe ubrania, które uwydatniają jej sylwetkę i są dla niej zwyczajnie wygodne, gdy w tygodniu musi chodzić w szpilkach i uwierających spódnicach i żakietach.

Umiejętności
Podstawy pilotażu, jej ojciec, który sam był pilotem(obecnie prowadzi własną firmę) dał jej parę lekcji pilotażu aby była w stanie nie pozabijać nikogo gdy siada za sterami.
Samoobrona(szybki kurs), Znajomy wykidajło pokazał jej parę chwytów, nauczył paru sztuczek. Było to bardzo przydatne, gdy pracowała za młodu w obskurnym barze, zanim została sekretarką.
Ekwipunek:
-Cyfronotes
- 500 kredytów
Środki komunikacji: brak

Historia

- Niestety pan Nesif dzisiaj nie przyjmuje nikogo. Może coś przekazać?
- Proszę powiedzieć panu Nesifowi, że... eh, proszę powiedzieć, że przyjdę jutro o tej samej porze.
- Oczywiście, proszę pana. Jestem pewna, że jutro pan Nesif będzie do pańskiej dyspozycji.
Mężczyzna westchnął ponownie i mimo uśmiechu kobiety, który zdawał się być jak najbardziej szczery, jego twarz pozostała niezmienna w grymasie niezadowolenia. Nie pierwszy raz zbywany jest w podobny sposób przez Nesifa, lecz mimo to nie mógł być długo zły na tego faceta. Tacy jak on zawsze rządzili i będą rządzić, a ci co mają władzę, myślą, że mogą pomiatać resztą, która znajduje się pod nimi. Nie jest to do końca błędne myślenie, bowiem to oni są uzależnieni od niego. To im zależy, to oni będą się starać o chwilę uwagi. Należy jednak pamiętać, że niezliczoną ilość razy ci wielcy, byli obalani przez tych małych. Diakon w myślach wiele razy pozbawiał pana Nesifa stanowiska, kochanek, posiadłości i majątku czy życia. On sam jednak nigdy nie zebrałby się aby uczynić chociażby jeden krok, by owe myśli zamienić w rzeczywistość. Teraz tylko odwrócił się i wolnym, ociężałym krokiem ruszył w stronę windy. Mógł zrobić tylko jedną rzecz, wrócić jutro.
- Farin skarbie, przyniosłabyś mi coś orzeźwiającego do przepłukania gardła? - Przez intercom dało się usłyszeć głos pana Nesifa. Diakon odwrócił się i spojrzał zazdrosnym wzrokiem na sekretarkę. Tak, ona na pewno mogła wchodzić nie tylko do gabinetu Nesifa, kiedy tylko chciała. Przez chwilę Diakon żałował, że nie jest kobietą.
- Oczywiście panie Nesif, już niosę. - odezwała się rudowłosa i podniosła się ze skórzanego fotela, kierując się w stronę sąsiedniego pomieszczenia, gdzie znajdowały się automaty z napojami zarówno gorącymi jak i lodowato zimnymi.Kobieta pracowała tu już ponad trzy lata i znała już chyba wszystkie upodobania pana Nesifa. Wiedziała co lubi pić, co jeść na drugie śniadanie. Po co ma wyskoczyć na miasto, gdy zapragnie deseru. Farin wiedziała, że gdy tylko przychodzą nowe dane należy je skopiować i umieścić w odpowiednich folderach, gdyż pan Nesif ma tendencję do odkładania spraw na później i wrzucania danych byle gdzie, a potem nie może ich znaleźć. Czasami też przeglądała te dane by nanieść własne poprawki i komentarze, a dopiero potem przekazywała je dalej. Często były to stosunkowo trafne spostrzeżenia, Farin w końcu uczyła się od swojego ojca, który prowadził podobną, jednak o wiele mniejszą firmę, więc chcąc nie chcąc, kobieta znała się na rzeczy. Ze względu na to, że wychodziła znacznie poza obowiązki osobistej sekretarki, często robiąc to w sposób zuchwały i zbyt pewny siebie, nie zdobyła sobie przychylności reszty pracowników, których pracę raczyła sobie kwestionować i poprawiać. Mimo licznych skarg i zażaleń, kobieta nie została zwolniona, mało tego, zaproponowano jej awans i pokaźny udział w firmie. Uruchomiło to falę plotek, jakoby Farin pracowała ustami równie zręcznie co resztą ciała. Ona sama nigdy nie skomentowała uwag na temat jej pracy z szefem „po godzinach”, uważając, że plotki będą zawsze, a ta jest tak oczywista, że szkoda byłoby ją niszczyć. A być może jest w niej jakieś ziarenko prawdy, poza tym ludzie muszą o czymś gadać.
Pańskie zamówienie przybyło. - powiedziała z uśmiechem, gdy udało jej się łokciem otworzyć drzwi do gabinetu pana Nesifa.
On sam siedział na wielkim, obitym czarną skórą fotelu, na którym spokojnie zmieściliby się oboje rozsiadając się wygodnie, i spoglądał w cyfronotes, który leżał niedbale na równie wielkim biurku. Z twarzy mężczyzny trudno było co odczytać, jednak kobieta wiedziała, że pan Nesif intensywnie nad czymś myśli, gdyż zawsze gdy to robi marszczy czoło tak mocno, że pofałdowania przypominają dwa duże robaki i całkowicie ignoruje to co się wokół niego dzieje. Farin wiedziała także, że w tej sytuacji najlepiej postawić to z czym się przyszło na rogu biurka i opuścić pomieszczenie tak szybko, jak się w nim znalazło.
- Farin.. - Zaczął pan Nesif, gdy rudowłosa była już połową ciała na holu firmy. - Dziękuję za napój. - dodał, ani na chwilę nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Czy wszystko w porządku panie Nasif? - Zaryzykowała, chociaż doskonale wiedziała, że nie był to najlepszy pomysł. Powinna uśmiechnąć się, skinąć głową i wyjść. Mimo to, postanowiła brnąć dalej. - Sprawia pan wrażenie zmartwionego.
Mężczyzna nie odpowiedział. Wpatrywał się w biurko z takim przejęciem, jakby wyczekiwał, że lada moment coś z niego wyskoczy.
- Panie Nasif? - Kobieta zrobiła krok w jego stronę lecz on zatrzymał ją szybkim gestem.
- Możesz już iść do domu Farin. Nie będziesz mi dzisiaj potrzebna.
- Na pewn.. - W porę ugryzła się w język. „Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”, nawet, jeżeli ów koń wygląda strasznie przygnębiająco. - Oczywiście panie Nasif, dziękuję.
Farin popatrzyła jeszcze chwilę na nieobecnego już mężczyznę i opuściła gabinet zamykając za sobą drzwi. Pan Nasif ani na chwilę nie oderwał wzroku od cyfronotesu, na którym jarzyła się wielkimi literami wiadomość.
„Wiemy już o wszystkim”.

* * *


Farin nie przepadała za środkami transportu publicznego, twierdziła także, że nie zna się na pilotażu, chociaż jej ojciec, zanim założył własną działalność i osiadł na stałe na Coruscant był pilotem i nauczył kobietę co nieco na ten temat. Mimo to, wolała ona chodzić pieszo, nie bacząc na fakt, że aby dojść do swojego mieszkania musiała pokonać jedną z bardziej szemranych ulic miasta, która nie była bezpieczna za dnia, co tu mówić dopiero o późnym wieczorze, kiedy to Farin kończyła pracę. Rudowłosa znała tę dzielnicę bardzo dobrze, pracowała w tutejszym obskurnym barze jako kelnerka, później barmanka, odkąd skończyła 17 rok życia. Była dziewczyną zaradną, więc szybko zakręciła się wokół tych, przy których warto się pokręcić, zdobyła przychylność tych, których przychylność warto zdobyć i była ustawiona. Poza tym wzięła kilka lekcji z samoobrony zaraz po tym, jak jeden z klientów groził jej z nożem w ręku, a gdy pokazała, że nie jest osobą bezbronną i poza dobrymi znajomościami potrafi sama o siebie zadbać, była niemalże nietykalna. Biorąc także pod uwagę fakt, że z barmanami lepiej żyć w zgodzie, Farin nie miała takich trudności w życiu w tym miejscu jak te dziewczyny, którym nie poszczęściło się lub zabrakło urody. Ona jednak była zbyt ambitna na tą spelunkę, chciała czegoś więcej i może obecna praca sekretarki nie jest spełnieniem marzeń, to jednak jest nieporównywalnie lepsze od pracy w tym miejscu.
Bar „U Roya” nie mógł poszczycić się niczym szczególnym, można było nawet pokusić się o stwierdzenie, że daleko mu było do minimalnych standardów przyjętych na Coruscant. Powyginany, ciągle migający, czerwony szyld zamiast zachęcać do odwiedzenia wnętrza spelunki, bardziej sprawdzał się jako straszak i miejsce to rzadko odwiedzał ktoś inny niż mieszkańcy dzielnicy.
Kobieta westchnęła lekko i otworzyła drzwi knajpy, starając się przy tym dotykać ich najmniej jak to możliwe. Wcześniej nie przyszłoby jej do głowy, że może mieć ubrudzone ręce, wystarczyło jednak pokręcić się wśród ludzi z wyższych sfer i proszę jak zmienia się punkt widzenia. Uśmiechnęła się do własnych myśli, jednak uśmiech ten zamienił się w grymas obrzydzenia, gdy tylko przekroczyła próg budynku. Ogromny zaduch połączony z kłębami dymu tytoniowego oraz przykrym zapachem spoconych ciał, które były myte zbyt rzadko, uderzył do nozdrzy kobiety z takim impetem, że omal nie upadła na posadzkę. Zajęło jej chwilę by dojść do siebie i przedrzeć się przez dym do baru, przy którym drobna blondynka czyściła właśnie kufle.
- Ruda! - Krzyknęła z piskiem dziewczyna i przeskakując przez ladę, rzuciła się na Farin. - Ależ dobrze cię widzieć!
Kobieta miała z początku opory przed uściskaniem przyjaciółki, zważywszy na jej ubiór, jednak gdy tamta rzuciła się na nią, westchnęła i odwzajemniła uścisk. Po raz kolejny już na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, tym razem zmieszany z zaskoczeniem, gdy blondynka puściła ją w końcu i wymierzyła lekki cios w ramię.
- Miałaś mnie odwiedzać ruda małpo. - Rzuciła z oburzeniem, zakładając ręce na biodra.
- Przecież właśnie to robię. - odparła.
- Nie e. Miałaś O-DWIE-DZAĆ, a nie pojawiać się raz na sto lat. - blondynka przeskoczyła znów przez ladę i sięgnęła po dwie szklanki. - Ja nalewam, ty opowiadasz.
- Kiedy nie ma o czym opowiadać naprawdę.. - Zaczęła, lecz widząc wzrok barmanki uśmiechnęła się lekko. - Dobra uparciuchu, to co chcesz wiedzieć?
- Jak to cooo? Wszystko! Dalej pracujesz w tej firmie.. ee.
- NasifTECH – Podpowiedziała Farin.
- Ooo, o to właśnie. Jesteś jeszcze sekretarką czy już panią prezes? Sądząc po ubiorze na pewno panią prezes! - Uśmiechnęła się szeroko. - Robiliście to już na jego biurku?
Kobieta szykowała się już do odpowiedzi na zadane jej pytania, gdy z zaplecza wyszedł wysoki, chudy mężczyzna z łysiejącą już głową.
- Rita nie wiesz gdzie podziały się.. o proszę, proszę. Kto to do nas zawitał. - Mężczyzna ruszył w kierunku Farin. - Przecież to nasza wspaniała Vex, która to wybiła się na wyżyny społeczeństwa. - W jego głosie wyraźnie dało się wyczuć ironię. - Powiedz mi kochanie, jak głębokie trzeba mieć gardło by jaśnie pan Nasif nie wyrzucił Cię na zbyty pysk?
W odpowiedzi, kobieta pokazała mu serdeczny palec wraz z wyuczonym, serdecznym uśmiechem, jakby właśnie poinformowała go, że prezes firmy jest gotów go przyjąć i czy życzy sobie czegoś do picia.
- Spieprzaj Fins – Rita posłała mu gniewne spojrzenie.
Mężczyzna prychnął i kierując swój wzrok znów na Farin splunął pod jej nogi po czym odwrócił się i zniknął na zapleczu.
- Palant. - Skwitowała blondynka. - No, to na czym stanęłyśmy? A tak, ty opowiadasz, ja piję. - Wyszczerzyła zaskakująco zdrowe i białe zęby. Przez następne godziny kobiety rozmawiały o wszystkim co spotkało je w życiu przez ostatni czas.

* * *


Farin postanowiła pojawić się w pracy nieco wcześniej. Co prawda zaczynała dziś w południe, ale przypominając sobie wczorajsze zachowanie prezesa, postanowiła nie ryzykować i pokazać się z dobrej strony. Spacer do budynku firmy zajął jej jakiś czas, podczas którego jak zwykle obserwowała miasto. Było w nim coś dziwnego, niewłaściwego, lecz kobieta nie potrafiła określić co to takiego. Budynek NasifTECH także otaczała ponura aura i rudowłosa przez chwilę zastanawiała się czy aby nie zawrócić do domu i zrobić sobie dzień wolny. Zaraz jednak westchnęła lekko i ruszyła dalej. Pan Nasif miał dzisiaj sporo spotkań i musiała dopilnować, by zrobił wszystko co na dziś miał zaplanowane.
Poza tym znowu pojawi się ten gość ze swoim wynalazkiem, więc wypadałoby aby prezes w końcu go przyjął. Z myślami zaprzątanymi pracą, Farin przekroczyła próg budynku i od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Zawsze, nie ważne czy to ranek, czy późny wieczór, witał ją ochroniarz Bob. Oczywiście nazywał się inaczej, jednak kobiecie strasznie przypominał Boba i tak go nazwała. Nie trzeba było dużo czasu by inni to podłapali i szybko przechrzczono go na Boba. Wydawało się, że z początku nie odpowiada mu jego nowe imię, jednakże widząc, że nic na to nie poradzi, pogodził się ze swoim nowym mianem. Farin miała wrażenie, że w końcu je nawet polubił, gdyż zawsze uśmiechał się gdy wołała do niego "co nowego Bob?", a może uśmiechał się do wszystkich, nie tylko do niej. Teraz Boba nie było, nikt jej nie przywitał. Mało tego, hol także świecił pustkami, co było wręcz nieprawdopodobne gdyż zawsze panował tutaj tłok, czasem nawet większy niż na ulicach miasta. Kobieta rozejrzała się dokładnie jakby liczyła, że pracownicy pochowali się przed nią za ścianami i meblami pomieszczenia. Nic, ani żywej duszy, całkowita pustka. Mimo wielkiego zdziwienia, kobieta weszła do winy i naciskając przycisk odpowiadający 18 piętru, ruszyła w górę ku swojemu stanowisku pracy.
Drzwi od windy otworzyły się i oczom kobiety ukazała się spora grupa ludzi, którzy tłoczyli się przy wejściu do gabinetu prezesa.
- Witam panno Vex. - Usłyszała znajomy, lecz pozbawiony radosnej nuty głos ochroniarza Boba.
- Cześć Bob. Co się tu dzieje?
- Nic pani nie wie? Prezes Nasif zastrzelił się wczoraj. Nie zostawił żadnej wiadomości, z nikim nie rozmawiał. Po prostu wyszedł z firmy jako ostatni i zastrzelił się we własnym domu.
- Tak po prostu? - Farin przywołała w głowie wczorajszy obraz pana Nasifa. Wyglądał na wyraźnie czymś przybitego, jednakże nie sprawiał wrażenia samobójcy.
Spojrzała na Boba, który przechylił nieco głowę zdumiony jej pytaniem. Dopiero wtedy ona sama zdała sobie sprawę z tego co właśnie powiedziała.
- Taa.. tak po prostu. - Odpowiedział w końcu.
- A co się tam dzieje? - Kiwnięciem głowy wskazała gabinet prezesa.
- Zjawili się stróże prawa i przeczesują gabinet. Przepytują też wszystkich. Powinna pani się do nich udać, panno Vex.
Kobieta skinęła głową i ruszyła wolnym krokiem w kierunku zbiorowiska ludzi. Gdy tylko ją zauważyli, zasypali ją gradem pytań, z którego uratował ją rosły mężczyzna, przed którym pracownicy firmy rozstąpili się niemal natychmiast.
- Pani.. - Zaczął, wyciągając cyfronotes.
- Farin Vex. - Dokończyła za niego.
- A tak, osobista sekretarka pana Nasifa. - Pokiwał kilka razy głową przytakująco i cmoknął szerokimi ustami. - Zechce pani odpowiedzieć na kilka rutynowych pytań?
- Rutynowych.. - Uniosła brew.
- Tak, potrzebnych do uzupełnienia raportu. Proste pytania, o której pani skończyła pracę, gdzie była wczoraj w godzinach wieczornych i takie tam.
- Ma pan dość luźne podejście do sprawy, panie..
- Meyw. To samobójstwo, bez dwóch zdań. Nie będziemy nikogo oskarżać. Przyznam się pani szczerze, że wolałbym zamknąć sprawę jak najszybciej, wrócić do domu i odespać wczorajszą noc tak jak się powinno ją odespać.
Miała już coś powiedzieć, gdy Meyw przeprosił ją i włączył komunikator.
-Tak.. uhm, dobrze rozumiem. Nie... Jesteśmy jeszcze w NasifTECH... Jesteście tego pewni? Oczywiście, zaraz tam będziemy. - Mężczyzna odwrócił się i całkowicie zapominając o rudowłosej, podszedł szybkim krokiem w stronę swoich towarzyszy, którzy przeszukiwali ciągle biurko prezesa. Nie zdążył do nich dojść, gdy nastąpił gwałtowny wstrząs i głośny huk zagłuszył wszystkich. Oczy obecnych zwróciły się ku wielkich, szklanych okien, przez które było doskonale widać panoramę miasta. Następny wstrząs a zaraz za nim huk, głośniejszy, gdzieś bliżej. Nastała całkowita cisza, która całkowicie owładnęła pomieszczenie.
- Wszyscy na ziemie! - Wydarł się Meyw w chwili gdy coś dużego grzmotnęło w budynek, wybijając szyby w gabinecie prezesa. Potężny wybuch zatrząsł budynkiem, ci co stali najbliżej okien stracili równowagę i wypadli przez pozbijane szyby. Panika wzięła górę. Ci, którzy nie wiedzieli jeszcze co się dzieje, zostawali tratowani przez resztę, u której obudziły się instynkty przetrwania i ruszyli w stronę windy. Rozległy się wyraźne odgłosy syren, które tylko potęgowały strach w sercach ludzi.
Farin była równie zdezorientowana co inni. Chwilę temu rozmawiała z rosłym panem Meywem, który chciał wyspać się po ciężkiej, wczorajszej nocy a teraz widziała jak wylatywał przez zbitą szybę z 18 piętra budynku NasifTECH. Pociągnięta za tłumem ruszyła w stronę windy. Kolejny wstrząs, który zwalił ją z nóg. Szybkim ruchem podciągnęła się do góry i usiłowała biec do windy. Szpilki oraz obcisła spódnica skutecznie utrudniały jej ruchy a wstrząsy nie ułatwiały utrzymania równowagi. Drugi wybuch w budynku znów posłał ją na ziemię, tuż przed windą, do której chciała wbiec. Mogła jedynie kątem oka dostrzec, jak niedomknięte pomieszczenie windy runęło w dół rozcinając jednego z mężczyzn wzdłuż ciała, gdy ten był jedną nogą w środku. Krzyki osób uwięzionych w spadającej windzie a następnie huk i zgrzytanie metalu o metal oszołomiły rudowłosą, która leżała na podłodze, podpierając się drżącymi rękoma.
- Panno Vex! Panno Vex! Tutaj szybko! - Z amoku wyrwał ją donośny głos ochroniarza Boba, który starał się dotrzeć do kobiety, jednakże rozsypujący się budynek utrudniał mu to zadanie. Farin wzięła kilka głębokich oddechów i wciąż cała drżąc podniosła się biegiem ruszyła w stronę mężczyzny. Ochroniarz Bob chwycił ją za rękę i pochylając jej głowę wprowadził przez małe drzwi do tylnego zejścia.
- C..C-Co się dzieje Bob?! - Wykrztusiła z siebie po dłuższej chwili, łapiąc przy tym nerwowo oddech.
- Nie mam pojęcia. Na razie musimy się stąd wydostać. Filary budynku zostały uszkodzone, wszystko może runąć lada moment!
Farin nagłymi machnięciami nogami, zrzuciła utrudniające jej bieg szpilki i razem z ochroniarzem Bobem zbiegała na coraz niższe piętra. W ślad za nimi rzuciło się parę innych osób, które także nie zdążyły na nagły zjazd windą. Po dłuższej chwili znaleźli się na głównym holu i nie zatrzymując się, wybiegli na ulicę miasta.
- Musi.. Musi.. Musimy się gdzieś schować. - Wysapał Bob zginając się w pół i opierając ręce na kolanach dyszał ciężko.
- Musimy dowiedzieć się co tutaj dzieje! Musimy... - Przerwała gdyż do jej głowy uderzyła jedna myśl, która stała się najbardziej istotna w tym momencie. - Ojciec.
- Panno Vex! Gdzie pani biegnie?! Niech pani wraca! - Ochroniarz Bob wydzierał się ochryple, jednak Farin ani myślała się zatrzymywać.
- Muszę wrócić po ojca! - Krzyknęła.
- Niech pani wraca! Panno Vex, musimy się ukryć! - Ale kobiety już nie było.



//Być może trochę przesadziłem z wybuchami, jednak nie zagłębiałem się dokładnie w przebieg bitwy o Coruscant, a że bitwa gwiezdna bez wybuchów to nie bitwa, więc opisałem to w taki sposób. Mam nadzieję, że przejdzie.
Image
Awatar użytkownika
Farin Vex
Gracz
 
Posty: 30
Rejestracja: 22 Lis 2012, o 15:41

Re: Farin Vex

Postprzez Kelan Navarr » 22 Gru 2012, o 20:29

Jest trochę zdań, gdzie przydałoby się całość rozdzielić kropką, ale ogólnie rzecz biorąc nie mogę się chyba do niczego czepić. Historię przeczytałem wprawdzie w pośpiechu, ale widzę już, że pisać potrafisz. Ode mnie TAK, a i z pozostałymi nie powinieneś mieć problemów.

Ostatnimi czasy Mgławica notowała lekki przestój, ale powoli wszystko już niebawem zacznie wracać na swe normalne tory.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Farin Vex

Postprzez Renno Tresta » 22 Gru 2012, o 21:36

Farin Vex napisał(a)://Być może trochę przesadziłem z wybuchami


Bezsensowna, głupia obawa. Z wybuchami nie da się przesadzić, nigdy ich dość i im soczystej destrukcji więcej, tym generalnie lepiej oraz zdrowiej.
Przyznaję się, przewinąłem dużo literek, niecierpliwie szukając opisów wspomnianych eksplozji. Nie zawiodłem się. Mogę tylko mieć nadzieję, że utrzymasz ten obiecujący trend w ewentualnych postach fabularnych.
Wybuchy ujęły moje serce jak rzadko, więc TAK, ale żeby ego ci się nie rozbuchało (HA! Jak sprytnie!) przejrzałbym kartę raz jeszcze i zastanowił się, w których miejscach ogień strawił przecinki i tak dalej, bo jakieś usterki jeszcze śmiało można znaleźć. Oczywiście ich tutaj nie wymienię - to jest jednak jakiś wysiłek, a mówiąc szczerze, to ja nie bardzo.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: Farin Vex

Postprzez David Turoug » 22 Gru 2012, o 22:21

Dla mnie ok ;) Nawet nie widziałem za duży tych "przecinków" czy "spacji". Myślę, że sekretarka w miarę szybko zaadaptuje się w jakiejś innej, bardziej aktywnej profesji. Jestem na tak.

Tutaj spacja.
Farin napisał(a):...który sam był pilotem(obecnie...


Zastanawiam się też nad wyrażeniem "zbyty pysk". Literówka? Zwykłem słyszeć "zbity pysk", ale może taka forma jaka została użyta w KP też występuje.

Farin napisał(a):...pan Nasif nie wyrzucił Cię na zbyty pysk?
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Farin Vex

Postprzez Thrak Skirata » 22 Gru 2012, o 23:07

Święta są i trzeba mieć ludzkie odruchy. Masz TAK.
Nie podoba mi się ten fragment o bitwie.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Farin Vex

Postprzez Alice » 22 Gru 2012, o 23:22

ode mnie również tak ;) widzę, że masz tendencję do grania postaciami kobiecymi choć sam jesteś chłopakiem ;)
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: Farin Vex

Postprzez Alanis Orton » 22 Gru 2012, o 23:32

TAK. ;)
Image
GG: 13812847
Awatar użytkownika
Alanis Orton
Gracz
 
Posty: 226
Rejestracja: 8 Wrz 2010, o 01:00

Re: Farin Vex

Postprzez Alice » 22 Gru 2012, o 23:48

Kobiety muszą trzymać się razem :D
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: Farin Vex

Postprzez Kelan Navarr » 23 Gru 2012, o 00:41

To witamy na pokładzie :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13


Wróć do Zaakceptowane KP

cron