Content

Zaakceptowane KP

[Wpis] Krim Rhae

[Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 18:48

Image


Imię i Nazwisko: Krim Rhae

Rasa: Nautolanin

Profesja: Łowca Nagród / Najemnik

Urodzony: 6 BBY

Usposobienie:

Zabija, jeśli ktoś za to zapłaci. Pieniądze mają dla niego duże znaczenie, życie to nie handel wymienny, za paczkę owoców zebranych na Dantooine nikt nie poczęstuje cie korelliańską Whisky, nie naprawi astromecha, a już bez wątpienia nie wypuści z karcelu. Mimo szerokiej i częstej słownej ekspresji wewnątrz jest opanowany, czasem marudzi, dla zasady albo z nudów, ostatecznie żeby wkurzyć Stark. Jeżeli zaś chodzi o swoją towarzyszkę uważa ją za świetnego fachowca o którego warto się czasem zatroszczyć. Praca zespołowa przede wszystkim. Poza tym, to ona pokrywa koszty.

Wygląd:

Całe życie był niebieski i nic nie wskazuje na to, aby nastąpiły jakiekolwiek zmiany pod tym względem. Z jego głowy wyrasta czternaście charakterystycznych dla Nautolan głowoogonów, jednak to duże, czarne oczy pozwalające widzieć nawet w ciemnościach wprawiają kobiety w osłupienie. Waży około osiemdziesięciu kilogramów przy wzroście przekraczającym nieznacznie sto osiemdziesiąt centymetrów, jest dobrze zbudowany i silny, często dla podkreślenia wyrzeźbionych ramion zakłada koszulki bez rękawów. Nosi bojówki, a w talii skórzany pas taktyczny z miejscem na blaster, wibrosztylet oraz ładownicami na granaty. Podczas zadań nie rozstaje się ze snajperką – dalekiego bądź krótszego zasięgu.

Umiejętności:

- Oddychanie pod wodą i bardzo dobre widzenie w ciemnościach to jego naturalne cechy.
- Zaawansowany pilotaż statków. Nie boi się ryzyka i trudnych manewrów. Przez kilka lat był pilotem frachtowców oraz statku piratów.
- Snajper z dorobkiem. Zna swój fach i sprzęt. Kiedy trzeba potrafi również strzelić z barku, z wykorzystaniem celownika bądź bez.
- Twardy w walce. Potrafi zarówno zlać po mordzie i obezwładnić za pomocą chwytu, dźwigni czy noża.
- Nauka nie sprawia mu problemów, woli jednak praktykę od teorii.
- Niekonwencjonalne pomysły są jego specjalnością.

Ekwipunek:


Lekki karabin E-11
Celownik: optyczny z funkcją noktowizora, odporny na warunki atmosferyczne dzięki technologii Rainguard.
Zasięg: 300m (optymalnie 100)
Tryb: Automatyczny, półautomatyczny, ogłuszający

Zmodyfikowany E-11S + stabilizator
Celownik: optyczny z funkcją noktowizora, odporny na warunki atmosferyczne dzięki technologii Rainguard.
Zasięg: 3km
Tryb: Półautomatyczny

Obrzyn BRYAY
Wibrosztylet
Granaty dymne: 2szt.
Granaty ogłuszające: 3szt.
Komunikator
Cyfronotes chroniony hasłem
Cyfrolornetka z trybem noktowizyjnym i termowizyjnym
Kości do gry
Dwójnóg
Tłumik
Kredyty: 2700

Pojazd:

Image


Myśliwiec o sporej ładowności czy lekki frachtowiec bojowy z małą pojemnością? Trudno określić odpowiednie zastosowanie tego nieseryjnego statku, który najczęściej określany jest mianem 'Brzydala'. Według informacji pokładowych projekt pochodzi od jednego z geonosjańskich inżynierów, zastosowane materiały natomiast wyglądają na wysypiskową zdobycz.

Brzydal charakteryzuje się długością dziewiętnastu metrów, co przy dwupoziomowym pokładzie pozwala nawet na dłuższe podróże maksymalnie trzem pasażerom (nie wliczając ewentualnych gapowiczów w ładowni czy 'przymusowych gości').

Podstawową jednostką napędową jest silnik jonowy zasilany przez trzy zwoje, zdecydowanie większy niżeli wymaga tego waga statku, wobec czego cechuje się on dobrym przyspieszeniem. Dodatkowe ujścia aktywowane podczas startu oraz zwrotów, zlokalizowane pod skrzydłami, poprawiają zwrotność i służą jako odprowadzenie cieplne.
Pojazd wyposażony jest również w Hipernapęd klasy 2.

Dwa działka laserowe z podwójną lufą zlokalizowane w przedniej części zapewniają odpowiednią siłę ognia, a dodatkowe działko jonowe w dolnej partii kadłuba pozwala na łatwe unieruchomienie mniejszych jednostek w celu abordażu.

Plany mówią także o generatorach osłon, jednak nie zostały one jeszcze sprawdzone w walce.

Załoga:

Image


Pseudonim: Stark

Rasa: Pantoranka

Profesja: Najemnik / Mechanik

Krótka charkterystyka:

Stark urodziła się na Pantorze kilka lat po bitwie o Yavin. Dzieciństwa nie wspomina ani dobrze, ani źle - było zwyczajne - jednak zawsze wolała bawić się z chłopcami lub przesiadywać z ojcem w warsztacie. W wieku nastu lat opuściła rodzinną planetę szukając możliwości zarobienia kilku kredytów gdzie popadnie, ostatecznie wylądowała na Tatooine pracując jako kelnerka u Hutta. Zapewne dożyłaby czasów kiedy jej kasztanowo-rude włosy zaczną mienić się szarością na polerowaniu szkliwa, jednak los miał dla niej inny scenariusz. Podczas jednej z bójek, której w jakimś stopniu była powodem, pierwszy raz strzeliła do drugiej osoby. Fart debiutanta, Twi'lek z dziurawą czaszką leżał na ziemi. Wiedziała, że w barze jest skończona, więc z pierwszym własnym blasterem zaczęła szukać nowej roboty, dobrze płatnej i niekoniecznie legalnej. Kontakty z Huttami bardzo pomogły.

Zaczynała od ochrony ładunków i szpiegowania, zbierała haracze lub była dziewczyną na posyłki. Tak podczas jednej z akcji poznała Nautolanina imieniem Krim, snajpera i całkiem niezłego pilota. I chociaż w niektórych sytuacjach nadal uznaje go za bezmózga, decyzja o współpracy była najlepszą w jej życiu.

Przeważnie ubiera się w ciemne obcisłe ciuchy. Na szyi nosi rzemyk z wisiorkiem w kształcie kociego pazura, kolejnym charakterystycznym elementem jej stroju są rękawice sięgające łokci z wbudowanym wibroostrzem. Używa dwóch pistoletów blasterowych DC-15s oraz niechcianego przez Krim'a blastera Q2, który przeważnie chowa w nogawce spodni. Nie rozstaje się z komunikatorem. Jest właścicielem Brzydala.

Umiejętności:

- Doskonała znajomość schematów statku. To ona odpowiada za naprawy.
- Podstawy pilotażu pozwalające być drugim pilotem.
- Dwuręczność w posługiwaniu się blasterami.
- Znajomość samoobrony, głównie tej ulicznej, w której wykorzystuje ostrza w swoich rękawicach.
- Zwinność i lekkość w poruszaniu się. Podczas pracy jako szpieg wykształciła zdolności ukrywania się.

Historia:
***

-Nie wierzę Stark, że wpakowałaś mnie w takie bagno!
- No wiesz! Od kiedy to przeszkadza Ci możliwość złapania kilku kredytek, zwłaszcza, że to ja pokrywam koszty, co? – rudowłosa Pantoranka uśmiechnęła się znacząco.
- Uważaj, bo Ci uwierzę. Znowu wyjdzie na to, że z obiecanej fortuny ledwo starczy na paliwo i kilka głębszych. Niech cie szlag! Co mnie odbiło żeby w ogóle zaczynać te gierki na Tatooine. Łowca nagród? No jasne, że jestem łowcą maleńka, a jeśli chcesz, to mogę być nawet twoją nagrodą! Jaki ja byłem głupi żeby się w ogóle przystawiać do tej Togrutanki? Chociaż – mężczyzna zawiesił na chwilę głos i podrapał się po głowie – cycki, to ona miała jak żadna!
- Tiaa – przeciągnęła dziewczyna – i, bądź co bądź, jaja by przywalić butelką w twój zapijaczony łeb.

Para towarzyszy z wolna kroczyła po terenach Dagobah dość skutecznie odnajdując się w labiryncie dzrew i mięsożernych kwiatów, z wyjątkowym wręcz szczęściem unikając spotkań z Bogwingami czy innym paskudztwem. Stark wyciągnęła elektrolornetkę z torby i rozejrzała się dokoła przy jej pomocy.

- Siedemnaście stopni na wschód. Jesteśmy blisko, a jeśli wszystko się dobrze ułoży, to za niedługo będziemy bogaci.
- Jakbym to już słyszał, Stark, jakbym słyszał. - mruczał pod nosem – Lepiej się pospieszmy, kto wie czy coś już nie pożarło naszego statku.
- O to się nie martw Krim. Zaraz jak dorwiemy tego starucha, wracamy na Tatooine, bierzemy kredyty i lecimy na Nar Shaddaa. Tylko pamiętaj, ma być żywy! Inaczej znowu starczy nam na, jak to ująłeś, paliwo i kilka głębszych.
- A idź Ty! Skąd mogłem wiedzieć, że w tych beczkach jest Rhydonium? A, w ogóle, to co za idiota chowa się za beczkami z paliwem?

Stark nie odpowiedziała. Na szczęście cyfronotes, który znaleźli podczas poprzedniej eskapady dał jakiś zastrzyk gotówki, jednak wciąż nie mogła wyjść na swoje odkąd Nautolanin stał się jej partnerem przy kolejnych zleceniach, a było już tego grubo ponad tuzin. Nie mogła mu zarzucić, że był słabym strzelcem. Gdyby ktoś dobrze płacił, to nawet dałaby mu zestrzelić ustawiony na swojej głowie orzech Chee i nie ważne z jakiej odległości. Niestety, nikt zapłacić jak dotąd nie chciał.

Pilotem też był niezłym, może najlepszym jakiego znała, nie raz udawało im się uniknąć rozbicia bądź ustrzelenia dzięki technice zwrotów, które stosował. I nawet nie ważne, że Stark za każdym razem zwracała poranny posiłek. Taka praca. Jednak to, że bezmyślne pakowanie się w kłopoty stało się już pewnego rodzaju rytuałem wodno-ziemnego wciąż doprowadzało ją do skraju nerwowego wyczerpania. Zapewne, gdyby był to ktoś inny, już dawno wylądowałby na złomowisku jako mały dodatek do przetapianych śmieci, jednak znalezienie kolejnego, godnego zaufania łowcy przysporzyłoby jej jeszcze większych problemów, niż przy nim. No i lubiła go. Zwyczajnie.

- Słyszałaś?
- Owszem – odpowiedziała szeptem.

Zdecydowanie byli blisko celu. Blisko kredytów i śmierdzącego Ithorianina, z którym męczą się już wystarczająco długo. W dodatku jakby nie było innych planet w całej galaktyce, musieli trafić tutaj.

W oddali lekko migotało światło, znak, że na planecie nie byli całkiem sami, że zebrane wcześniej dane potwierdzały się. Ruszyli szybciej. Stark wyjęła blastery z kabury, Krim odbezpieczył lekki karabin snajperski.

- Robimy tak jak zawsze. Ja zostaje z tyłu, ty go wykurzysz granatem dymnym, a później tylko strzał ogłuszający w klatkę piersiową, związać i… Stark, czym my go do cholery przetransportujemy na statek? Stark nie patrz tak na mnie!

Dziewczyna podbiegła do przodu, chowając się za jedną z gałęzi, raz jeszcze spojrzała przez elektrolornetke, po czym rzuciła do komunikatora.

- To on, ale nie jest sam. Coś tu nie gra, Krim, cokolwiek by się nie działo, strzelaj tylko w niego. Resztą zajmę się ja. Wszystko jasne?
- Jak najbardziej.

Krim położył się na ziemi przykładając kolbę do ramienia, poprawił lunetę i włączył noktowizor, jak rzadko. Mgła nie ułatwiała rozeznania, jednak po chwili udało mu się zlokalizować cel. Ithorianin Mundi, zbiegły ekspert jednej z korporacji siedział z podkurczonymi kończynami oparty o ścianę, pozostali dyskutowali o czymś zaciekle.

- Widzę ich dwóch, Ithorianin jest trzeci. Jak myślisz, to ochrona?
- Nie sądzę – Stark odezwała się w komunikatorze – aby miał czas na zbieranie ochrony. Siedzimy na jego obleśnym tyłku już jakiś czas, dlaczego mieliby pojawić się dopiero teraz?
- Masz rację. Nie wygląda mi to też na biznesowe negocjacje, czuję za to, że ktoś poza nami też ma ochotę na kredyty.
Stark powoli skradała się w kierunku celu oraz nieprzewidzianych gości. Nie miała pewności kim mogą być, czego chcą i dlaczego wcześniej ich skanery nie wykryły trzech form życia, wiedziała z kolei, że dwa szybkie strzały całkowicie pozbawią przeciwników chęci do zabawy.
- Zaczynamy!

Wyskoczyła z zarośli opadając lekko, z przewrotem, na twardszą w tej okolicy ziemię. Pozostając w przysiadzie wycelowała i nacisnęła spusty, a dwie szybkie wiązki wystrzeliły ku przeciwnikom, tnąc mgłę by ostatecznie zatopić się w ciałach niepotrzebnych świadków. Tak sądziła, jeszcze do chwili, gdy odgłos blasterów dobiegł jej uszu, gdy strumienie niebezpiecznych świateł przeszyły powietrze. Przeturlała się za pobliski kamień, na tyle spory, by zasłonić część jej ciała. Usłyszała kroki, ciężkie i dziwne, powolne ale regularne. Jeden z nich szedł w jej kierunku nie spuszczając palca ze spustu. Cieszyła się z takiego obrotu sprawy, celność strzałów pozostawiała bowiem wiele do życzenia, a gdyby tylko znalazła ułamek sekundy, by wychylić się, wycelować, strzelić – byłoby po wszystkim.

- Stark – głos odezwał się w komunikatorze – mamy spory problem.
- My? Ja tam mam wszystko pod kontrolą.
- Czyli już wiesz o tym IG-86, który idzie w twoim kierunku?
Stark przygryzła wargi, miała ledwie sekundę, może dwie na decyzję co zrobić. Zdała sobie sprawę, że ciągłe strzały IG miały ją tylko wykurzyć, a dopiero na otwartej przestrzeni stanie się łatwym celem.
- No cóż, Krim, nie przepadam za tym, ale pora przejść do planu B.
- Mamy taki?
- Już tak. Strzelaj!

Nie minęła sekunda, a Krim pojedynczym strzałem zdjął IG-86, nie minęła kolejna i Pantoranka ruszyła zza kamienia, tym razem z jednym blasterem w dłoni, w drugiej zaś trzymała granat ogłuszający, który cisnęła w środek jaskini. W międzyczasie Nautolanin zmienił swoją pozycję, jak na dobrego snajpera przystało. Eksplozja dała dziewczynie możliwość lepszego wejścia, niż poprzednio. Bez zastanowienia wskoczyła do jaskini, mocnym kopniakiem zdzieliła leżącego na ziemi przeciwnika, po czym odezwała się do Krim’a kilkoma słowami. Po chwili mężczyzna pojawił się w jaskini.

- Strzelaj tylko do niego – na powitanie wskazał palcem ogłuszonego Ithorianina – A to co za jajogłowy? Ha! Rodianin!
- Przeszukaj go, może dowiemy się kim jest.

Krim zabrał się za przeszukiwanie ogłuszonego przeciwnika, jednak poza małym blasterem i setką kredytów nic ciekawego nie znalazł. Żadnego cyfronotesu, nadajnika, komunikatora. Brak informacji o zleceniodawcy był czymś normalnym. W sytuacji kiedy zostałeś złapany pierwszą rzeczą to zapomnieć o tym dla kogo pracujesz. Jak widać, nie tylko on miał taką zasadę.

- Co robimy? Nie mam zamiaru nieść ich obu! Zwłaszcza tego brzydala!
- Nie musisz. Szczęście znowu się do nas uśmiechnęło, spójrz tam – dziewczyna wskazała na nieduży aerośmigacz w głębi jaskini, zanim jednak zdążyła się obrócić usłyszała jęk, strzał i krzyk następujące po sobie.
- Niech cie szlag Ty mały wysrańcu!

Krim leżał na ziemi trzymając się za nogę, Rodianin z dziurą w kurtce, zastrzelony z własnego blastera, miał się już więcej nie narażać parze najemników. Stark spojrzała na jego dłonie.

- Eh – mruknęła do towarzysza – miałeś go przeszukać. Już nie leż tak, zagoi się.
Pomogła wstać Nautolaninowi, po czym sama przykucnęła i ściągnęła z dłoni martwego rękawice z pokrytym krwią wibroostrzem. Włożyła je do torby. Po chwili siedzieli już w śmigaczu gotowi do drogi i chociaż Krim ponownie był sprawcą małego zamieszania, miny mieli zadowolone. Duży zastrzyk kredytów zbliżał się z każdą minutą.

Kierowali się na statek okrężną drogą, zgoła inną niż podczas poszukiwań Ithoriańskiego naukowca, śmigacz bowiem nie zmieściłby się pomiędzy drzewami, które gęsto porastały planetę. Ich jedynym celem na najbliższe dni był prosty powrót na Tatooine oraz odebranie nagrody.

***


Tak jak było umówione pojawił się na lądowisku B-5 chwilę po zachodzie słońca, ubrany w lekki pancerz ochronny czarnego koloru, okryty skórzaną kurtką, oparł się o kontener oczekując przesyłki. Jedna z latarni ulokowanych w pobliżu migotała cyklicznie, co mocno irytowało najemnika. W końcu wylądował statek na który czekał, klapy wejścia rozsunęły się, a z wnętrza wyłoniła się uśmiechnięta dziewczyna.

- I jak? Podoba się?
- Korelliańska myśl technologiczna to nie jest…

Mężczyzna pokręcił głową niezadowolony, nie był w stanie pojąć jak coś przypominające w niektórych miejscach puszkę po konserwie mogło kosztować Stark tyle pieniędzy. Za tę kwotę byliby w stanie zakupić całkiem niezły, przystosowany do przemytu frachtowiec z danymi transportowymi kilku dobrze prosperujących korporacji. Los jednak chciał, aby w ich ręce, za sprawą dziewczyny rzecz jasna, trafił najzwyklejszy w świecie, złożony gdzieś na wysypisku – składak.

Maszyna, na pierwszy rzut oka, nie wyróżniała się niczym specjalnym. Wyglądałą bardziej na ścigacz, ale jakby większy, z kilkoma dodatkowymi elementami. Na całe szczęście nie była to wariacja na temat: co by było gdyby. Wciąż jednak dało się zauważyć, że bryła statku nie była żadnym seryjnie produkowanym modelem. Krim obawiał się, czy tym ustrojstwem w ogóle można gdzieś dolecieć, nie mniej Stark jakoś tu dotarła, co mogło oznaczać, że ten niby-statek był w całkiem dobrej formie.

- Dobra Stark, pokaż co my tu mamy - okrążył nowy nabytek i zatrzymał się patrząc na tylne skrzydło oraz ulokowane kawałek wyżej silniki
– A powiedz ty mi, jak to startuje?
- Mhm. Pionowo na wysokość dwudziestu metrów, a potem z wiatrem.
- A jak z uzbrojeniem?
- Jakieś jest – odpowiedziała nieśmiałe Stark widząc spojrzenie kompana.

Dziewiętnastometrowy statek był jej pierwszym zakupem, nie wplątywała się więc w rozmowy na temat uzbrojenia, zależało jej na odpowiedniej ładowności, szybkości maszyny oraz sensownym rozlokowaniu pomieszczeń, o ile w ogóle można mówić o takim w maszynie tych rozmiarów. Coś niby słyszała o dziale jonowym, czy wyrzutniach, ale była tak zestresowana, że nie spamiętała wszystkiego. Zresztą, sprzedawca – jak to oni, mocno koloryzował zalety statku. Tego była świadoma.

Weszli na pokład wprost do korytarza, z którego schody prowadziły w dół do ładowni oraz maszynowni, w następnym pomieszczeniu znajdowały się kuszetki w ilości trzech oraz szafki pierwszej potrzeby. Kolejne pomieszczenie, oddzielone rozsuwanymi drzwiami napakowane było schowkami, dalej zaś znajdowało się małe centrum dowodzenia, pełne elektroniki, z dwoma siedzeniami. Krim usiadł za sterami i wklepał coś na dotykowym ekranie ich nowego środku transportu.

- Według informacji zapisanych w komputerze pokładowym mamy wszystkie systemy sprawne. Na Twoim miejscu zapisałbym tę datę w cyfronotesie, może to być ostatni taki moment.
- Bardzo śmieszne.
- Chciałbym, aby to był tylko żart. Mam dziwne doświadczenia ze składakami, trzy śmigacze odmówiły posłuszeństwa, statki przeważnie kończyły na drzewach, skałach, w zatokach…
- Dodajesz mi otuchy Krim, serio.
- Generalnie jest nieźle. Czteropunktowe podwozie, mocny silnik, może nawet za mocny jak na ten kadłub, ale tego się nie dowiemy, dopóki się nie rozleci. Mamy dwa działka laserowe, jedno jonowe, podobno działa. No i jakieś generatory osłon są, ale co z nich będzie, trudno powiedzieć. Gdyby tylko kosztował połowę mniej, to można by to uznać za świetny interes.
- Skończ już. I tak od jakiegoś czasu to ja zajmuje się naprawami.

Krim odpalił silniki, chwycił stery i wzniósł maszynę w przestworza. Wiedział już, że hipernapęd jest sprawny, w innym wypadku Stark nie wróciłaby na Nar Shaddaa, nie znał jednak zachowania silników, przeciążeń, siły działek czy, najważniejsze, ogólnego zachowania pojazdu. Każdy statek bowiem wymagał odpowiednio innego podejścia, wyczucia.

Nie minęło kilka sekund, a prędkość zbliżyła się do maksymalnej. Na twarzy pilota pojawił się szybki uśmiech kiedy znikały za nimi kolejne budowle czy pojazdy. Pilot wykonał zwrot w lewo, później w dół, a statek nie stawiał większych oporów. Zatoczyli koło nad miastem i ponownie zwiększyli wysokość, tym razem niczym świder w kopalniach krusząc – nie metal, a powietrze. Niebieska na co dzień skóra Stark powoli wpadała w odcień bladej zieleni. To nie był dobry znak.

Silniki wyhamowały, unosili się teraz lekko nad miastem, ona bez słowa, on jakby z większym zadowoleniem niż zazwyczaj. Maszyna nie była takim beznadziejnym zakupem, jaki obstawiał Nautolanin przed pierwszym rejsem.

- Czyli kadłub wytrzymał. Ha! Co my tu mamy? – pod jego palcami przesuwały się ekrany, kolejne karty systemu autopilota, plany wykorzystania energii dla podtrzymywania życia, schematy podstawowych sekwencji startowych oraz inne, mniej lub bardziej istotne elementy komputera pokładowego. W końcu dotarł do tego, czego szukał.
- Gdzieś Ty go znalazła?

Wbita w fotel dziewczyna cicho, bez większej ekspresji wypowiedziała nazwę planety. Krim podrapał się po głowie szukając jakichś dodatkowych danych poza cyfropodpisem konstruktora, nic jednak nie znalazł. Powiedział w końcu.

- No cóż Stark, nie wiem kto Ci to sprzedał, skąd miał i czy te dane są prawdziwe, ale jeśli naprawdę ten statek to jeden z prototypów geonosjańskich inżynierów, to trochę sobie polatamy.

***


- Zrób coś do cholery, bo mnie tu poćwiartują! – Kirm, schowany za jedną z beczek, krzyczał do komunikatora. Stark nie odpowiadała. Przemyt broni na Coruscant miał być szybkim zarobkiem. Był. Rozładowanie jednak, to zupełnie inna kwestia.

- Stark, Stark! A niech cie!

Trzech Trandoshan otaczało go z wolna, nie byłoby to problemem gdyby miał ze sobą coś więcej niż wibrosztylet i sześciostrzałowy Q2 wygrany w kości. Takim zestawem mógł co najwyżej rozśmieszyć przeciwników.

Cztery metry zasięgu… Kto tego w ogóle używa! To już lepiej walnąć w łeb patelnią!

Sytuacja wcale się nie zmieniała. Ktoś zagłuszał jego próby kontaktu z Pantoranką co dodatkowo podwyższało ciśnienie krwi. Gdyby tylko mógł dostać się do statku, wtedy byłoby po sprawie, przynajmniej w kwestii jaszczurek, ale ten znajdował się po drugiej stronie hangaru, co najmniej trzydzieści metrów.

- No pokaż się, nie zrobimy ci nic złego – syknął jeden z napastników oblizując wargi wężowatym językiem. Po głosie Krim wiedział, że jest on dalej niż cholerne cztery metry. Tym, co wydało mu się dziwne było zachowanie przeważnie gwałtownych brzydali. Teraz szli w sensownym szyku, spokojnie dobierając się do jego skóry. Nie mógł tak bezczynnie siedzieć.

Chwycił sztylet i z całych sił cisnął nim w jaszczura, który pierwszy chciał zajść go z jednej ze stron. Wiedział, że pozostali zaatakują w momencie, więc puścił się w kierunku metalowych schodów kierujących na wyższe piętro magazynu, strzelił raz, może dwa jako ogień zaporowy, na oślep, wiedząc, że to tylko na pokaz. Z ryku wywnioskował, że sztylet musiał zatopić się w ciele napastnika. Słyszał kroki wchodzących za nim Trandoshan.

Górna partia nie była oświetlona, nie było to jednak problemem dla jego przystosowanych do ciemności oczu, nie było również dla napastników, gdyż kilka blasterowych strzałów odbiło się od skrzyń miedzy którymi biegł. Schował się za największą w ostatnim momencie unikając obrażeń większych niż lekkie rozdarcie kurtki i oparzenie skóry. Najciszej jak mógł wspiął się na skrzynię.

Słyszał, jak oprawcy porozumiewają się w ichniejszym języku, nic nie rozumiał, jednak postawiłby fortunę, że właśnie naradzają się w jaki sposób rozszarpać jego niebieskie ciało. Nie brzmiało to przyjemnie. Biegł, a raczej skakał ze skrzyni na skrzynię, był szybki, a na pewno szybszy od niezdarnych palców strzelca, który nie mógł trafić. Zobaczył drabinkę prowadzącą w dół.

- No wreszcie – rzucił sam do siebie zeskakując tuż obok wyjścia, po czym w mgnieniu oka znalazł się nieopodal statku. Zwłoki jednego z napastników leżały w oddali, czyli trafił.

Nie tracąc jednak czasu na odzyskiwanie sztyletu wskoczył do pojazdu, minął część sypialnianą i znalazł się pośród szaf napchanych bronią. Blaster dla Stark schował w spodniach, dorzucił jeszcze dwa ogłuszające granaty do ładownicy, a wychodząc chwycił swój lekki karabinek i momentalnie go odblokował.

- Zaczynamy polowanie, ścierwa!

Wybrał doskonały moment na wypowiedzenie tych słów, bo jeden z jaszczurów właśnie wsunął swoją głowę na statek. Ich statek. Nautolanin nie przepadał za gośćmi na pokładzie, tak też Trandoshanin nie spotkał się z miłym przywitaniem i jak wszedł, tak upadł. Z dziurą w głowie.

- Cholera… Stark mnie zabije za plamy na podłodze.

Snajperska logika podpowiadała mu, że należy zaczaić się na drugiego z brzydali, jednak jako wkurzony towarzysz musiał się pospieszyć i znaleźć dziewczynę. Pal licho, wrócił jeszcze po dymny granat i lekko rzucił go w stronę wyjścia, by osłonić się od napastnika. Wypchnął zwłoki i zamknął wrota statku. Była to akcja dywersyjna, gdyż zaraz znalazł się w ładowni, by opuścić pojazd drugim wyjściem.

Zeskoczył lekko na posadzkę magazynu rozglądając się dokoła, nie widział jednak napastnika. Zmartwił się, bo mogło to oznaczać, że albo jest po drugiej stronie wyczekując opadnięcia dymu, albo czai się do strzału. Powoli i czujnie ruszył w stronę drzwi głównego korytarza, które Stark minęła jakiś czas temu. Nie dostał wiązką blastera w pysk, co go radowało. Powodów wolał nie szukać.

- Stark? Słyszysz mnie?

Komunikator milczał. Plusem sytuacji było to, że korytarz prowadził tylko w jednym kierunku i nie było w nim zbyt wielu osób. Szedł starając się nie zwracać większej uwagi, co chwilę rzucił okiem za siebie, czy nikt go nie śledzi. Tak doszedł do rozgałęzienia.

- I gdzie teraz?

Drzwi pobliskiego hangaru otworzyły się z charakterystycznym odgłosem, a z wnętrza wyłoniła się dwójka dobrze znanych mu przemytników. Wyższy nazywał się Boll, niższy Koll, tak przynajmniej mu się wydawało.

- Kogóż moje oczy widzą! A ty tu czego? Gdzie Stark?
- Odpuść Koll, nie jesteśmy tu w celach towarzyskich – powiedział wyższy z Mustafarian – poza tym, to nie nasza sprawa co robi Stark. Tak czy inaczej miło cie widzieć, Krim.
- Chłopaki, tak nie przedłużając, szukam takiego jednego durosjańskiego kupca, pląta się z kilkoma jaszczurami, nerwowy jest, marudny. No nieprzyjemny generalnie.
- Monkar? Przeważnie siedzi w sklepie na wyższym poziomie. Co, pukawka nawala? – Koll mocno zainteresował się celem pobytu najemników na Coruscant. Z jednej strony była ta ciekawość na rękę Nautolaninowi, z drugiej jednak wiedział, że prosząc o pomoc będzie miał duży dług wdzięczności względem tych dwóch. Czas mijał.

- Cholera. Stark ma kłopoty, długo by gadać. Lecę! - jednak nim zdążył zrobić trzy kroki, dłoń wyższego chwyciła go za ramię.
- Po pierwsze, to nie w tę stronę. A po drugie jak sam wejdziesz do Monkar’a, to możesz już nie wrócić. Kawał skurwiela, chociaż towar ma dobry. Idziemy z tobą.

Biegli w stronę wyższych sektorów kompleksu lądowisk, a Krim ciągle szukał odpowiedzi na pytanie co się dzieje ze Stark. Dlaczego nie odpowiada? Cała ta sytuacja wydawała mu się mocno naciągana od samego początku, jak widać miał rację. Pieprzony handlarz szukał darmowego transportu i pewnie by go znalazł, gdyby Kirm w szybie statku nie zobaczył odbicia gadzich ryjów celujących do niego z blasterów, w dodatku tych, które sam dostarczył na planetę.

Po kilku minutach znaleźli się przed sklepem z bronią. Ich plan był prosty, Koll i Boll wchodzą sprawdzić kto jest w środku, jeśli jest czysto, na co liczył mężczyzna, jeden z nich podejdzie do drzwi i otworzy je tak, aby Nautolanin wszedł niezauważony. Później trzeba już tylko ogłuszyć właściciela, znaleźć Stark i uciec. Błahostka.

Krim nie czekał długo. Drzwi rozsunęły się i mógł wejść do środka, momentalnie ruszył do lady, przy której Boll dyskutował już ze sprzedawcą, wygiętym w dość ciekawej pozie, z lekko rozwalonym nosem.

- I cała zabawa mnie ominęła? – najemnik nie krył rozczarowania, chętnie skopałby tyłek wysrańca – Gdzie jest Stark? Gadaj!
Lufa snajperki zetknęła się ze skronią zleceniodawcy, a Krim był w pełni zmotywowany by nacisnąć spust i podziwiać mózg spływający po ścianie. Zanim jednak zdążył dotknąć palcem kawałeczka metalu, głos Monkara dotarł jego uszu.
- Na dole, na zapleczu. Cholera… Puśćcie mnie!
- Zamknij ryj!

Nautolanin chwycił leżące obok kajdanki ogłuszające i zapiął je na nadgarstkach tego, który chciał ich wykiwać. Nie wiele myśląc przeskoczył ladę i ruszył na zaplecze, tam ujrzał schody, którymi zszedł w dół. Pomieszczenie zapchane było częściami droidów oraz skrzyniami. Na końcu znajdowały się jeszcze jedne drzwi, spojrzał przez szybę i zobaczył, że Stark leży na podłodze. Wszedł do środka i ściągnął więzy z jej rąk, i nóg, a potem klepnął trzy razy w policzek aby przebudzić.

- Stark! Cholero ty, wstawaj, spadamy stąd!

Chwycił ją pod ramię i pół przytomną wyprowadził na górę, usadził na krześle, po czym, jako zadośćuczynienie wątpliwej gościnności zabrał się za przeglądanie szafek. W jednej znalazł rejestrator obrazu, raz dwa skasował zapisy dzisiejszego i wczorajszego dnia, po czym na dokładkę strzelił w urządzenie. Mustafarianie spojrzeli na niego dwuznacznie.

- Nie krępujcie się chłopaki, gospodarz cieszy się renomą doskonałego kupca, przyjaciela przemytników! Nie obrazi się przecież, jeśli pożyczymy kilka zabawek. No i oczywiście – ciągnął wyciągając pieniądze z szuflady – obiecał zapłacić za przesyłkę okrągłą sumkę.

Rzucił na ladę sporą garść kredytów o wysokim nominale, resztę schował do kieszeni, było tego z kilka tysięcy. Następnie wstał i zagłębił się w asortymencie sklepu. Wybrał dwa nowe komunikatory oraz poręczny obrzyn, uznał to za lepsze rozwiązanie na mniejsze odległości niżeli nieszczęśliwy sześciostrzałowiec.

***


-Ha! Pierwszy ścigacz ukradłem ojcu, był tragarzem na magazynie, dojeżdżał nim kilka kilometrów na Sabilon! Pamiętam jak dziś jakie lanie mi spuścił. Gówniarz byłem, dziewięć lat może.

Wspominki przy Whisky były ostatnio częstym tematem między łowcami, a gdy pokończyły im się historie dotyczące zleceń, przechwałki i bajeczki, zaczynali rozmawiać o przeszłości.

- Później pracowałem z nim. Skoro i tak nie mógł mnie dopilnować, a nie chciał żebym włóczył się po jeziorach, to było najlepsze rozwiązanie. Pamiętam, jak poznałem tam jednego Gungana... Gunganina... no w każdym razie takiego ciamajde, co chwalił się, że w wodzie nie ma szybszych od niego. Był szybki, ale ja byłem szybszy. Ha!

Alkohol lał się strumieniami, w końcu dzisiaj pili na rachunek Twi'leka, który przegrał w karty, a że głupio tak faceta bez pieniędzy zostawiać - pił z nimi - bez słowa.

- A ty, Rex, pływasz?
- Ja? - podniósł głos hazardzista - Nie. Czasem, ale nie przepadam za wodą.
- HA! To by Ci się nie spodobało na Glee Antelm, a u Selkathów, to w ogóle! Latałem tam nie raz po Kolto, jak jeszcze siedziałem we frachtowcach, nie wiem w sumie po co komu to było, skoro wszyscy używali Bacty, ale płacili nieźle. Do czasu, aż spiłem się z jakimś gościem w kantynie...

Krim pofrapał się po brodzie po czym mówił dalej.

- Przypomniałem sobie zlecenie. Parszywa sprawa - pociągnął łyk whisky - jak... uuu mocna... w każdym razie, to był jakiś poszukiwacz. Wpadł kilku Selkathom do hangaru, krzyczał, groził, że celnicy się dowiedzą, że on tego tak nie zostawi. Antyki, czy coś. No i najął mnie, żeby wykraść kilka skrzyń, przenieść na jego statek, a on zapłaci ile trzeba i coś jeszcze dorzuci.

Towarzysze słuchali popijając brunatny trunek, tylko Stark miała dość tego mamrotania, postanowiłą wyjść i przewietrzyć się trochę. ktoś starał się ją zatrzymać, ale w końcu zrezygnował.

- Niech idzie... Już to słyszała! - Krim ciągnął w najlepsze swoją opowieść - Wynająłem dwóch gości, zakradli się do hangaru, a ja pilnowałem wejścia. Wszystko szybko i sprawnie, wcześniej sprawdziliśmy godziny patroli ochrony, mieliśmy trzydzieści minut między obchodami. Już prawie czas wychodzić, jak drzwi się otwierają i wpada kilku z pałkami, a z ośmiu. Ja ze sportową wiatrówką, pięć strzałów i wymyśl tu coś. Zanim się obejrzałem tych idotów, co im zapłaciłem, nie było. Kilka chwil i obudziłem się w celi z jakimś śmierdzącym patroliańskim rybogłowym. Jak ja ich nie lubie! Oskarżyli mnie wtedy o kradzież z włamaniem, ale co to za włamanie, skoro nic nie wynieśliśmy?

Zgromadzeni pokręcili znacząco głowami.

- Na całe szczęście - kontynuował - nie przeszukali mnie dokładnie. W bucie miałem ukryte trzysta kredytów, akurat żeby przekupić jednego ze strażników. Ha! Musieli mieć niezłe miny, kiedy następnej zmiany już mnie nie było. Jakoś wydostałem się z Manaan, ale nie wspominam dobrze tego okresu. Brzydkie to takie, zniszczone miejscami.

Kolejna butelka pojawiła się na stole, rozlali ją w kilka sekund i dalej wspominali to, co było kiedyś.

- Jak to mówią, z deszczu pod rynnę. Statek, którym leciałem, został zaatakowany przez piratów. Ha! W sumie to dobrze, bo wtedy zacząłem normalną robotę, kapitan, bestia jak nie wiem, potrzebował pilota. Pewnie wystrzelałby mnie jak pozostałych, ale miałem swojaka na pokładzie! Troche mnie poturbowali, nie powiem, ale jak otwierasz skrzynie z towarem, gdzie nie ma towaru, a jestem ja. Sam bym sie w pysk strzelił! To przez te pięć lat nauczyłem się najwięcej. Mieliśmy takiego jednego, nazywał się Kukti, kawał chłopa, silny strasznie, a rozłożył go Rodianin! Ha! Bez broni, bez niczego, wiecie?

Pokiwali z uznaniem głowami.

- A ten Rodianin, o ile pamiętam, to stary wyga był, najdłużej na statku, chociaż niepozorny. Chodziłem do niego w wolnej chwili, ile razy mi dokopał, nie policzę, ale nauczycielem był świetnym. Tak samo Zorgian! Kiedyś, jak chłopaki odbierali towar z Dantooine pokłócili się z miejscowymi. Sprawa miała być szybka, więc poszli tylko w pięciu, ja szósty siedziałem na skrzyni w ładowni, z karabinkiem w łapie, jakby coś nie tak poszło. I poszło! Ale strzelanie do tych skurwieli w ruchu to nie to samo co polowanie na Bruallki, ustrzeliłem dwóch, a to i tak nieźle. Dopiero potem Zorgian, nasz spec od broni, wziął się za mnie. Ha! Gdyby nie ten stary pierdziel, to w Banthe bym nie trafił!

Noc zapowiadała się na długą i ciekawą.

***


Wydarzenia historii nie zostały ułożone chronologicznie.
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Shas » 14 Sty 2013, o 19:14

Tylko tak technicznie zacznę.

Krim Rhae napisał(a): Oddychanie pod wodą i widzenie w ciemnościach to jego naturalne cechy.

No widzenie w ciemnościach ... przyznam uber umiejętność.
Krim Rhae napisał(a): lepiej czuje się w strzelaniu na odległość lub na świeżym powietrzu niż w pomieszczeniach.

Gdzieś tu jest sens ... ukryty ale jest, musi być.
Krim Rhae napisał(a):- Dobry poziom samoobrony i walki sztyletem.

Czym dla ciebie jest dobry poziom samoobrony ?
Krim Rhae napisał(a):Celownik: optyczny z funkcją noktowizora oraz rozpraszania mgły

Rozpraszania mgły powiadasz, jak to cudo działa ?

Statek jest taki trochę chaotyczny ale jak na brzydala ... no to w sumie ujdzie. Choć z jednym babolem:

Krim Rhae napisał(a):Dwa działka laserowe z podwójną lufą

Czyli ... 4 działka laserowe.
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 20:07

Cześć! Kreując postać w dużej mierze kierowałem się informacjami z Wookie'pedii oraz Ossus. Za stroną: http://ossus.pl/biblioteka/Nautolanie jako cechę wpisałem widzenie w ciemnościach, widocznie powinienem dodać 'bardzo dobre'. Jak jednak widać w dalszej historii w ciężkich warunkach nocnych, przy dodatkowych warunkach atmosferycznych, Krim wykorzystuje także noktowizor.
Również za stroną: http://ossus.pl/biblioteka/E-11 powołałem się na rozpraszacz mgły. Technologia ta, tutaj moje gdybanie, działa zapewnie podobnie do popularnego systemu Rainguard stosowanego w lunetach obecnie, w życiu realnym.
Technologia "Rainguard"

Rainguard - rewolucyjna technologia powlekania soczewek jest obecnie dostępna jedynie w przypadku celowników optycznych Bushnell z serii "Elite".
RainGuard to specjalne hydrofobowe pokrycie, na którym tworzą się o wiele mniejsze kropelki niż w przypadku innych modeli, kiedy celowniki te są wystawione na działanie deszczu, mgły lub śniegu. Zmniejszenie wielkości kondensujących się kropelek powoduje, iż widok staje się czystszy i wyraźniejszy. Poza tym woda ścieka z soczewek powlekanych w technologii RainGuard o wiele szybciej niż z soczewek powlekanych standardowo.



Uszczelnienie, wodo- i mgłoodporność - Aby zapewnić doskonale czysty obraz, luneta jest wypełniona azotem, co pozbawia ją wewnętrznej wilgoci. Dodatkowo tubus jest całkowicie uszczelniony, co zapobiega dostawaniu się do wnętrza pyłu, kurzu lub wilgoci.

Powlekane elementy optyczne - powierzchnie wszystkich elementów optycznych celowników firmy Bushnell powlekane są fluorkiem magnezu aby zminimalizować straty światła oraz zapobiec odblaskom. Wszystkie celowniki Bushnell'a powlekane są wielokrotnie co dodatkowo poprawia widoczność i zmniejsza zmęczenie oka spowodowane długotrwałą obserwacją.


Co do pomieszczeń, chodziło o wąskie zabudowania, pokoje, korytarze, których powierzchnia jest stosunkowo mała. Rifle typu E-11S z długą lufą, pięciostrzałowy, jest raczej nieporęczny w takich sytuacjach, chowasz się za skrzynią a tu ci wystaje kawał rurki nad głową zdradzając twoją pozycję. Zwykły E-11, lepszy, bo to automat, jednak jak na snajpera przystało - Krim nie lubi strzelać z biodra, woli unieść pukawkę, wycelować i strzelić w głowę bądź klatkę piersiową. Dobry wróg to martwy wróg. Na małe pomieszczenia ma obrzyn. Starczy.

Co do walki, samoobrony - rozbuduję.

Działka laserowe, no dobra, mogą być cztery.
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Shas » 14 Sty 2013, o 20:17

Ossus ... i tu leży pies pogrzebany. Osobiście radzę by nie korzystać z tej "strony" jako źródła wiedzy, używałeś Wookie co cię chwali i powinieneś na niej w 100% polegać.

A Raingard nie usuwa mgły ani tym bardziej rozprasza. Dzięki tej technologi celownik optyczny jest mniej podatny na działania atmosferyczne. Nie sprawi on że patrząc przez niego mgła zniknie a jedynie to że zawarta w niej wilgoć nie uszkodzi soczewek ani ich nie "zaparuje".

Krim Rhae napisał(a):Krim nie lubi strzelać z biodra, woli unieść pukawkę, wycelować i strzelić w głowę bądź klatkę piersiową.

Snajperzy raczej nie strzelają z pozycji stojącej.
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 20:36

W którym miejscu napisałem, że za pomocą czarodziejskiej róźdżki, dalej zwanej celownikiem optycznym, mgła została wchłonieta?

Uczono mnie, że mgła to drobinki wody (pary wodnej), wobec tego pojęcie rozproszenia, rozumiane przeze mnie jako nie osadzanie się owych drobinek na soczewkach, co poprawia percepcję, gdyż obraz nie jest załamany, zniekształcony etc.

Czy uważasz, że zmiana 'rozpraszacza mgły' na technologię 'Rainguard' rozwiąże mały spór?

Co do poruszonego przeze mnie strzelania z biodra - zauważ, że odnosiło się do E-11 z celownikiem-przystawką, który nie jest typową kilkustrzałową snajperką na duże odległości, a zwykłym automatem zmodyfikowanym, ale jednak. To, że Krim jest przede wszystkim snajperem, rozkłada karabin na trójnogu, leży kilometr od celu i czeka, nie oznacza, że na krótsze dystanse (do 300 metrów) nie wolno mu strzelić z barku. Pamiętajmy, że strzelanie 'z biodra' to raczej walenie na oślep, moze w jakimś stopniu korzystne, kiedy wróg wpada na ciebie frontalnie.
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Shas » 14 Sty 2013, o 20:48

Określenie "funkcja rozpraszania mgły" może być opacznie rozumiana, dlatego zastąpienie jej Reinguardem jest sensowniejsze.

To są tylko kwestia techniczne, odnośnie reszty już się stosowniejsze osoby wypowiedzą.
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 21:00

Poprawione! Dziękuję za odpowiedź i ocenę.
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Jerry O'Connor » 14 Sty 2013, o 22:02

Okay, to widzę, że takie kwestie czysto techniczno-fabularne zostały tutaj załatwione, toteż nie będę się w nie mieszał.

Chciałbym za to zacząć od takich pierdółek:

1. Akapity - o wiele lepiej się czyta, jak jednak są. Komenda [ tab]20[/tab]. Zlikwidowałbym za to te odstępy, bo moim zdaniem sztucznie one przedłużają tekst, który jest jednym z dłuższych, jeżeli chodzi o ostatnio wrzucone KP.
Chociaż, może to tylko moje osobiste wrażenie.

2. Tutaj zauważyłem powtarzający się problem. Przecinki. Nie będę ich wypisywał, bo to się mija z celem.
3.
na polerowaniu szkliwa

Ja się może czepiam pierdół, może się nie znam, ale - szkliwo bardziej kojarzy się z zębami, aniżeli ze szklankami na przykład. Lepiej zastąpić to po prostu słowem "szkło".

4.
z jednym tym razem blasterem w dłoni

Tak na chłopski rozum - tym razem z jednym blasterem w dłoni. Twoja wersja zabrzmiała mi jak opowieść Yody.

5.
Co zaś do samego wyglądu i usposobienie - trochę krótkie, ale jak na moje oko akceptowalne.

6. Historia... mam nieodparte wrażenie, że jest to połączenie filmów Tarantino i świata Gwiezdnych Wojen. Sam zamysł kojarzy mi się z Pulp Fiction - dwójka zabójców, oczywiście przygody są tutaj inne, ale zamysł podobny. Do tego zaburzona chronologia, za czym nie przepadam. Ten punkt to takie tylko osobiste wrażenia.

7. Last one. Muszę Ci powiedzieć, że historia jest dosyć długa, najdłuższa z tych ostatnich. Tutaj się powtarzam. Do czego jednak zmierzam - nie mogłem się kompletnie wczuć w jej klimat. Za dużo dialogów, za mało opisów akcji, pomieszczeń, przyrody. Ukazane są tylko elementy, z którymi bohaterowie wchodzą w interakcję, brakuje dopełnienia, pobudzenia mojej wyobraźni. Nie mówię, żeby od razu pisać drugie "Nad Niemnem", ale parę dodatkowych opisów by się przydało.

Niemniej jednak karta wydaje mi się porządna. Popraw błędy, których z tych 7 punktów w cale tak dużo nie ma, bo się dużo nagadałem niepotrzebnie ;).

Ja daję Tak.

PS. Nie wiem, czy wiesz, ale prawdopodobnie strzeliłeś sobie samobója tą historią. Lenie teraz będą się latami zbierać, żeby to ocenić ^^.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Kelan Navarr » 14 Sty 2013, o 22:09

A mnie wydaje się, że może przejść szybciej, niż się spodziewasz :) Najważniejsze w moich oczach kwestie, zostały w karcie spełnione. Krim włożył w nią trochę wysiłku, a czyta się ją całkiem przyjemnie. Można by się czepić do kilku zbyt rozbudowanych zdań, braku kilku przecinków itd. ale w gruncie rzeczy po co. Karta zdecydowanie spełnia wymagania, także ode mnie w pełni zasłużone TAK.

PS: Jak do nas trafiłeś?
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Kirył » 14 Sty 2013, o 22:14

Oya! Mam nadzieję, ze weźmiesz przykład z innego Nautolanina - Jena - i dołączysz do nas, Mandalorian :)
TAK.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez David Turoug » 14 Sty 2013, o 22:18

Jestem na tak, chociaż chciałbym żeby BE3R zerknął czy 21-letnioego Łowcę Nagród stać byłoby na taki statek. ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 22:23

Liczę, że lenie się zmobilizują. Częśc przecinków mógłbym zamienić na myślniki, może nawet wyglądałoby lepiej? Swoją drogą teraz zauważyłem, że nie postarałem się w niektórych miejscach i zaczynam wtrącenie właśnie myślnikiem, a zamykam przecinkiem. Blame me!

Szkliwo zostało użyte trochę slangowo, w stylu: podaj szkliwo, wódkę będziem pić!

Czy jak rozbuduję historię, to ktokolwek przeczyta? :(

Dzięki za TAK!

@Edit, bo Kelan Navarr odpisał przede mną!

Dawno nie pisałem na żadnym PBF'ie, myślę, że ponad rok. Swego czasu słyszałem o waszym evencie na 'najlepszą nową postać'. Nie załapałem się i tak mijał czas, i rok dwa tysiące dwunasty. Ostatnio znowu naszła mnie chęć na pisanie, spora i z wieloma pomysłami, gdybym je wszystkie tutaj zamieścił, to historia miałaby nie dziesięć lecz z trzydzieści stron w wordz'ie.

Dzięki za TAK!

@ Kolejny edit, David był szybszy!
Jeżeli dobrze spojrzałem w Kalendarium, to mamy rok 29ABY. Stark urodziła się kilka lat po bitwie o Yavin, ile, to chciałem uwzględnić w fabule w późniejszym okresie, ale jak mniemam należy to ustalić z Administracją po akceptacji karty, dobrze sądzę?
Założenie też jest takie, że Stark będzie istotną postacią. Więcej mogę opisać na PW, bo nie chcę zdradzać szczegółów wszystkim obecnym!

Krim zaś ma 29 + 6 = 35lat :D

Dzięki za TAK!
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Kelan Navarr » 14 Sty 2013, o 22:29

Rok mamy 27aby ;)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 22:31

A... Czyli to pierwsza bitwa o Coruscant? Niach... To wtopa :D

No nic, poczekamy co powiedzą inni, są trzy TAK'i, a to chyba nieźle! Najwyżej wprowadzę poprawki!
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Jerry O'Connor » 14 Sty 2013, o 22:35

Powiedziałem, że nie sprawdzą KP, to się rzucili od razu ;).
Naliczyłem już 4 taki, potrzeba Ci tylko jednego.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 14 Sty 2013, o 22:37

Jerry O'Connor napisał(a):Powiedziałem, że nie sprawdzą KP, to się rzucili od razu ;).
Naliczyłem już 4 taki, potrzeba Ci tylko jednego.


Stawiam Whyren's Reserve jak się spotkamy w fabule! Ha!

@Edit: Ktoś jeszcze? :D
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Peter Covell » 16 Sty 2013, o 12:47

Usposobienie krótko, cholipa, opisane, ale naczekałeś się, więc nie ma sensu teraz rozbudowywać. Choć gdybyś przypadkiem jedno czy dwa zdania dodał przy kopiowaniu do Bazy Danych, nie byłoby źle.

Historia: nie lubię takich pisanych w formie opowiadań, jeszcze ułożonych niechronologicznie, bo to mocno utrudnia Mistrzowi Gry wykorzystanie zahaczek fabularnych i generalnie utrudnia później połapanie się w życiorysie postaci.

Co do daty - 27 ABY, ale Bitwa o Coruscant, nie ma nic wspólnego z Pierwszą Bitwą o Coruscant, o której mówisz. Tutaj bije się Nowa Republika i odrodzone Imperium Galaktyczne ;) Vongów nie uraczysz na Mgławicy.

Ah, najważniejsze - masz moje TAK, które jest ostatnim wymaganym do akceptacji Karty Postaci. Skopiuj KP do Bazy Danych i możesz rozpoczynać grę. Tradycyjnie - jeśli nie wiesz gdzie i jak zacząć - zapytaj w tym temacie. Pierwszego posta możesz też naskrobać w dowolnej knajpie w galaktyce, a dalej może jakoś pójdzie. Możesz też umówić się z kim na jakąś wspólną wyprawę.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Wpis] Krim Rhae

Postprzez Krim Rhae » 16 Sty 2013, o 15:07

Dziękuję za ostatniego TAKa! Dopiszę przypadkiem kilka zdań przy usposobieniu.

Co do formy pisania, swego rodzaju odejścia od wykładania wszystkiego w pierwszej turze, było to zamierzone działanie. Widziałem na forum dział Questy Retrospekcyjne, które uważam za doskonałe miejsce aby przybliżyć losy postaci w trakcie rozgrywki. Kolejna rzecz - przeszłość najemnika nie zawsze musi być znana od początku. Obiecuję temat przeszłości poruszać w swoich wypowiedziach.

Dziękuję i Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Krim Rhae
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 12 Sty 2013, o 15:51


Wróć do Zaakceptowane KP

cron