Content

Zaakceptowane KP

[Wpis] Arish Maldare

[Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 21 Sty 2013, o 03:50

Witam, taka tam maźnięta karta. Większość pytań będzie w punkcie ostatnim. Miłego czytania (mam nadzieję). Honorowo uprzedzam, że nie mam olbrzymiej wiedzy o uniwersum SW. Mam tylko nadzieję, że nie ma tu przepaczeń i rażących nieścisłości:


1. Nazwa postaci: Arish "Pechowa Siódemka" Maldare

2. Rasa: Zeltronka

3. Profesja: Mścicielka

4. Data urodzenia: 2 ABY, pokład okrętu Rajski Ptak.

5. Usposobienie:

Cały świat kształtuje nasz byt. Cała galaktyka oddziałuje na siebie wzajemnie i tak też oddziaływała na Arish, która z biegiem czasu stawała się inną osobą.

Początkowo otwarta, wesoła, beztroska i pełna pasji Zeltrońska dziewczyna, wraz z leniwym przemijaniem lat upodabniała się do swego opiekuna. Albowiem po śmierci matki jakaś cząstka Arish obumarła. Oczywiście nadal cieszyła się życiem, czerpała z niego garściami i poddawała się dziecinnej naiwności, ale powoli przyjmowała ciągoty swego ojca. Przestała zadawać się z byle kim i poczęła postrzegać więzi w nieco odmienny sposób. Zaczęła je cenić i pielęgnować. Być może dystansowała się do wszelakich istot, być może rozumiała nieco zbyt dużo? Tak czy inaczej nadal była rozpuszczaną córeczką tatusia. Osiemnastoletnia Arish nie różniła się zbytnio od podobnych sobie. Prawdziwe zmiany w jej osobowości zaszły, gdy zamordowano jej opiekuna.

Wtedy też życie przybrało tak odrażające dla Zeltron barwy - przygnębienie, smutek, rozpacz i rozbicie, a wreszcie nienawiść. Wszystko co do tej pory cieszyło wydawało się blaknąć przy wizji zemsty. W krótkim czasie zdystansowała się do innych istot wierząc jedynie swemu własnemu gatunkowi. Oczywiście nadal bawiła się, ale był to rodzaj lekarstwa - szybkiego pozbycia się zgubnych myśli niźli uciechy i zabawy w najczystszej postaci. Nagła podejrzliwość obróciła się później w jej własny spryt i przebiegłość. Dziecinna beztroska zniknęła bezpowrotnie, a znajomych zaczęła dobierać sobie niezwykle starannie. Wydoroślała, zmądrzała, ale nadal tli się w niej dawna pasja.

Gdyby ktoś miał zamiar określić ją kilkoma zdaniami powiedziałby, że jest to jedna z najbardziej przebiegłych i nieufnych przedstawicielek swego gatunku. Samotna, zacięta i szukająca zemsty by złagodzić głód. Wiecznie nienasycony głód mścicielki, która ma zamiar wymierzyć sprawiedliwość wszystkim tym, którzy śmią krzywdzić innych. Być może ktoś orzekłby, że jest tragiczna w swych dążeniach. Być może, że coś przestawiło jej się w głowie, gdy uderzyła się zbyt mocno. Któż wie jednak kto ma rację? W końcu Arish jest zaprzeczeniem niemal wszystkiego co reprezentuje sobą jej gatunek.

Pozostaje jeszcze jej największe uzależnienie ostatnich miesięcy. Hazard, który ukochała z namiętnością godną Zeltrońskiej kobiety. Szkoda tylko, że ma pecha.

Oczywiście ktoś patrzący z zewnątrz mógłby powiedzieć, że nie różni się ona od zwykłego łowcy głów. Z pewnością osoba taka miałaby rację, jednak Arish w swym własnym mniemaniu jest istotą lepszą, stojącą po słusznej stronie. Bowiem w jej życiu olbrzymią rolę pełni ideologia, która wykształciła się w odpowiedzi na cierpienie przysporzone jej przez świat.

Młoda Zeltronka po doznaniu tak wielu krzywd ze strony tzw. "ludzi spod ciemnej gwiazdy" postanowiła pomagać pokrzywdzonym odzyskać godność poprzez zemstę. Czasem krwawą, czasem tylko symboliczną, w zależności od zlecenia, ale zawsze zemstę. Uważała, że mechanizm prawny niewiele tu da, a łowców głów czy innych najemników nie sposób złapać tak po prostu. Dlatego musiał znaleźć się ktoś kto ścigał tych wyjętych spod prawa popaprańców i wyznaczał im sprawiedliwość. Ona. W końcu to jej odebrali wszystko. Kto jeśli nie ona ma prawo ich osądzić? Jedna z ofiar rozumiejąca jak czują się pokrzywdzeni? Wieczna vendetta. Ponadto, to przecież tak cudowne uczucie wiedzieć, że oczyściło się świat i do tego pomogło płaczącej matce czy rozpaczającemu mężowi.

Tak wygląda to w jej oczach, ale prawda jest nieco odmienna. W rzeczywistości filozofia zemsty powstała na skutek ciągłego, wewnętrznego obwiniania się o to, że to ona dała się uwieść i to przez nią zginął ojciec. Choć w rzeczywistości nic nie mogła zrobić nadal czuje się winna. Ale kolejne zemsty łagodzą wyrzuty sumienia... nie na zawsze, ale dość długo by odnaleźć kolejnego... i kolejnego... w końcu tego śmiecia jest cała galaktyka, prawda?

6. Wygląd:

Tak jak i istnieją dwa oblicza jej osobowości, tak i ujrzeć można ją w dwóch wydaniach.

Pierwsze przeznaczone dla oczu wszystkich, które towarzyszy flirtującej i pijącej w klubach Zeltronce jest jakże charakterystyczne dla kobiet urodziwych chcących się podobać. Chabrowe, krótkie włosy ułożone w nieco prowokujący sposób, a zarazem mówiący o tym jak charakterną jest osóbką, zdobią delikatną twarz rozjaśnioną uśmiechem i oczyma wyglądającymi niczym sam ocean wpatrujący się z sympatią w rozmówcę. Egzotycznym kolorem nie jest jedynie barwa jej włosów, ale też skóry. Choć na bordowych policzkach nie widać rumieńców, a i usta nie są szczególnie naznaczone, to kontrast dwóch tak nietypowych kolorów sprawia, że jest ona zaiste interesującym widokiem.

Jak i wiele Twi'lekianek oraz Zeltronek, Arish w tym wydaniu odkrywa swój zgrabny brzuch i część pleców, na których sprawne oko mogłoby dopatrzeć się tatuażu przedstawiającego jakiś kwitnący kwiat. Dekolt ujawnia akurat tyle, by wyobraźnia mogła robić resztę, a obcisłe spodnie i obcasy uzupełniają jej ubiór. Wielokrotnie można ujrzeć jej wijące się ciało, gdy z chęcią tańczy wraz z przypadkowymi istotami wywołując swą bezpośredniością czy, wręcz przeciwnie, pozorną ulotnością, u młodzieńców, rumieńce. Ostatnim, ukrywanym pod niewielką ilością makijażu, charakterystycznym elementem jest niewielki tatuaż na policzku przedstawiający chabrową siódemkę. Odsłania go jedynie w swym drugim wydaniu.

Zupełnie przeciwny obraz maluje się przed osobą, która widzi ją w "pracy" - włosy przykrywa ciemną chustą, by aż tak nie rzucały się w oczy, chodzi w płaskich butach, a ponadto cała reszta ubioru również drastycznie się zmienia. Ciemne rękawiczki mające ograniczyć widoczność skóry, czarny pancerz w stylu Mabari armorwave i nietypowy pasek ze sporą klamrą. Ponadto sprawne oko uchwyci dwa pistolety oraz wibronóż. W tym wydaniu wzrok dziewczyny jest chłodny i przeszywający. Nie można już wyczuć tego entuzjazmu, którym promienieje w klubach. Teraz jest zdystansowana i wiecznie czujna, jakby czegoś szukała bądź na coś oczekiwała.

7. Umiejętności:


Arish wdała się w matkę nie tylko wyglądem i charakterem, ale zdawać by się mogło każdym aspektem swej osobowości.

Tak też można powiedzieć, że wraz z mlekiem matki wyssała zdolności pilotażu, które, choć zaniedbywane w dzieciństwie, błyskawicznie dały o sobie znać w chwili potrzeby. Otóż po śmierci matki dziewczyna próbowała pójść w jej ślady biorąc lekcje od najlepszych znanych jej Zeltron. Wtedy też oczywistym stało się, że opanowanie podstaw jak i bardziej zaawansowanych manewrów potrwa, w jej przypadku, ekstremalnie krótko. Praktyczne zastosowanie nabytej w ten sposób umiejętności musiało poczekać jeszcze parę lat aż do momentu, gdy zginął jej ojciec.

Ponadto zupełnie jak u swej rodzicielki jej organizm zdolny jest do tworzenia bardzo silnych feromonów - nawet jak na Zeltron.

Poza tak elementarną zdolnością, dla samotnego podróżnika w tym kosmicznym chaosie, jaką jest pilotaż, odziedziczyła dryg do mechaniki. Zdarzały się chwile, gdy dziewczyna zamiast szaleć z innymi w klubach wolała posiedzieć przy śmigaczu i pomajstrować przy nim. Dawało jej to swoistą pogodę ducha i poczucie, jakby przez tak trywialną czynność była bliżej matki.

Po przeniesieniu się z ojcem na Coruscant, wbrew swej woli, została zapisana na kurs samoobrony. Troska rodzica była tak duża, że potrafił dać jej wielodniowy szlaban za opuszczenie pojedynczych zajęć. Właśnie w ten sposób, choć z brakiem pasji, dziewczyna poznała podstawy samoobrony i generalnie walki wręcz. Niestety okazało się, że nie ma do tego talentu, a może to po prostu brak chęci sprawił, że w walce potrafiła utrzymać się góra kilka sekund. Z tego też powodu ojciec kupił jej miniaturowy blaster do obrony przed "zwierzęcą masą zamieszkującą ten padół zepsucia i zgnilizny" i zapisał na kurs strzelecki.

Szesnastoletnia Arshi po pierwszych zajęciach na strzelnicy była pełna entuzjazmu. To było coś co sprawiało jej przyjemność. Obrona bez konieczności obijania się. Rewelacyjne rozwiązanie. I tak też wkładając w to serce i wysiłek dziewczyna opanowała w ciągu niecałego roku wszelkie blastery jakie zostały jej udostępnione. Po śmierci ojca kontynuowała swą pasję przekonana, jeszcze bardziej, o jej niezbędności, a zarazem użyteczności jeśli chodzi o zemstę. Wtedy też zdobywała doświadczenie w kontakcie z bronią większego zasięgu czy kalibru. Oczywiście w pewnym momencie przestało to być w pełni legalne, ale pozostałe po ojcu pieniądze pozwoliły jej na dalszy trening. Wreszcie opanowała tzw. slugthrowery, a dokładniej karabin wyborowy wygrany niegdyś przez kogoś z rodziny. Efekty ćwiczeń doprowadziły ją do mistrzostwa w posługiwaniu się lekkimi wersjami blasterów oraz bronią ostałą po ojcu. Ucieczka na śmigaczu i jednoczesna strzelanina? Trafienie z siedmiuset metrów w biegnącego szturmowca, gdy wiatr wieje ci w twarz? Dla niej to nic trudnego.

Połączenie dwóch pasji dziewczyny - strzelectwa i mechaniki doprowadziło ją do rozkładania na części każdej znanej jej broni palnej i składanie od nowa. Wybudowała kilka strzelb domowej roboty, które sprawdzały się całkiem nieźle, choć niektóre chciały pourywać swej pani palce. Gdy miała około dwudziestu dwóch lat nauczyła się wyrabiać domowej roboty pociski do slugthrowerów różnego kalibru, a zaoszczędzone pieniądze pozwoliły na zakup specjalnego wyposażenia, które miało jej w tym pomóc. Tak też o amunicję konwencjonalną mogła przestać się troszczyć.

Młoda dziewczyna żyjąca w miejskiej dżungli musiała pojąć też ważną sztukę ucieczki. A mianowicie sprawnego pokonywania przeszkód. Nauczyła się tego w ten trudniejszy sposób. Co kosztowało ją wiele siniaków, kilka złamań, a ponadto raz niemal została zgwałcona. Jednakże właśnie te doświadczenia sprawiły, że dla Arish nie ma przeszkody w miejskim terenie, której nie potrafiłaby pokonać. Pięciometrowy mur? Pokonanie klatki schodowej w kilka sekund? Nie ma problemu.

Wraz z biegiem czasu, nowymi podróżami i szukaniem zemsty zdarzyło się, że trafiała na planety pokryte dżunglą, gdzie, za odpowiednią opłatą, nauczono ją rozróżniać wiele rodzajów jadowitych zwierząt i roślin, a później wyrabiać z nich trucizny i antidota na nie.

Ostatnim elementem układanki składającym się na jej osobę jest wspomniane wcześniej zamiłowanie do broni palnej, jednak w tym przypadku chodzi o wersję dużo skrajniejszą. Otóż po pewnym incydencie, gdy jeden z łowców głów, którego ścigała omal jej nie zabił za pomocą ładunków wybuchowych, Arish poczęła studiować tę metodę walki. Wiele poparzeń i nawet kilka wizyt w szpitalu zajęło jej opanowanie gammy substancji, które mogą jej się przydać by wysadzić to i tamto. Nie stosuje ich często, ale gdy zajdzie taka potrzeba dziewczyna potrafi rozbroić i zastawić pułapkę z materiałów wybuchowych. Oczywiście stosowanie zwykłych, kupionych na czarnym rynku to nic. Chodzi tutaj o takie, które jest w stanie sama zmontować przy odpowiednim sprzęcie i czasie.

8. Niedoskonałości i wady:
Każda istota posiada swe słabsze strony. Bez wyjątku - tak też istnieją dziedziny, w których dość wszechstronnie uzdolniona Zeltronka nie daje sobie rady.

Jak było już powiedziane, podstawowe szkolenie i refleks strzelca pozwalają Arish na wytrwanie kilku sekund w walce wręcz. Niestety bardzo często jest to niewystarczające i z tego powodu musi uciekać się do brudnych sztuczek, które mają jej pomóc wygrać starcie. Jeśli komuś udałoby się je pokonać i kontynuować walkę, dziewczyna skończy co najmniej poobijana.

Jeśli chodzi o sprzęt elektryczny, Arish jest całkowitym laikiem. Jest zwyczajnym użytkownikiem komputerów i może jej się zdarzyć, że nie podłączy go do zasilania, a jednocześnie będzie marudzić, że nie działa. Po prostu otoczona przez technologię zewsząd nigdy nie czuła potrzeby zgłębiania jej tajników jako czegoś wyjątkowego.

Uzależnienie ostatnich miesięcy - Hazard - dało się dziewczynie we znaki. Oczywistym stało się, że Zeltronka często miewa pecha, albo po prostu jest ofiarą oszustwa. Tak czy inaczej udało jej się przegrać wiele ważnych rzeczy, ponieważ przeceniła swoje szanse... I nadal to robi nie ucząc się na błędach.

Arish ma również, z nie do końca jasnych powodów, większą wrażliwość na ból niż inni przedstawiciele jej gatunku. Oczywiście nie znaczy to, że rozpłacze się kiedy uderzy się o stół, choć to też się zdarzało, ale odpowiedni bodziec bólu, który u normalnej osoby spowodowałby co najwyżej zawrót głowy, ją z pewnością otumani, jeśli nie odbierze jej przytomności. Co ciekawe problem ten dał się we znaki po śmierci ojca. Być może to naturalne zdolności telepatyczne Zeltron w jakiś sposób przemieniły ból psychiczny w podatność na ten fizyczny, a co za tym idzie istnieje szansa, że wyleczenie duszy da również ukojenie ciała.

Charakterystyczna dla jej gatunku naiwność i jej nie jest obca. Choć dziewczyna jest podejrzliwa, to umiejętnie wciśnięta jej bajeczka sprawi, że tkwić będzie w przekonaniu o prawdzie danego kłamstwa i nawet nie przyjdzie jej do głowy, że została oszukana aż nie będzie zbyt późno. Z tego samego powodu jest fanatyczką swej ideologii naiwnej w założeniach, jednak dla niej równie ważnej co życie.

Choć nie straszne jej świstające bolty, policja i łowcy głów to Arish posiada jedną fobię, jeśli można ją tak nazwać. Boi się, że wszystko w co wierzy kiedyś runie. Nie jest to strach świadomy, a ten skryty przed nią samą. Jednak wykształcił się jako odpowiedź na dwukrotne przewrócenie jej życia do góry nogami. Skrajny lęk przed utratą stabilność, którą dają jej ideały i obecny stan rzeczy może doprowadzić ją do skrajności, kiedy stanie przed taką sytuacją. Boi się niepewności i to do tego stopnia, że prawdopodobnie pochwyci się każdej deski ratunku, która powiąże ją z dawnym porządkiem. Jednak w tym wszystkim najgorsze jest to, że sama nigdy nie uzmysłowi sobie, że posiada taki lęk. Tak więc walka z nim będzie niemożliwa. Musi to zrobić ktoś z zewnątrz, a w obecnej chwili ktoś taki nie istnieje.

9. Ekwipunek: Cyfronotes zawierający schematy jej statku, notatki o brakujących częściach, nowatorskie sposoby udoskonalenia wydajności, listy wymaganych składników na znane jej trucizny i pociski oraz, przede wszystkim, miejsca, w których sprzedała części "Tchnienia". Słowem - zawiera zarysy większości jej wiedzy. Lepiej zanotować niż ryzykować zapomnienie.

Holoprojektor zawierający wszystkie odnotowane wyścigi jej matki, nagrania zawierające jej osobę i ostatnie słowa Liry zachowane wraz z obrazem. Arish zna je wszystkie na pamięć. Każdą rysę, każdy gest i minę matki zawarte na tych nagraniach. Mimo to czasem, gdy potrzebuje utonąć w przeszłości ogląda je wszystkie na nowo przeżywając każdą emocję po raz kolejny i starając się utrwalić zatarte przez lata wspomnienia.

"Tchnienie" - ręcznie wykonany slugthrower w formie karabinu wyborowego. Stworzony przez samego Mixa Liddella. Broń ta posiada zwiększoną siłę ognia ze względu na mistrzowskie wykonanie. Została wygrana w corocznym konkursie strzeleckim (Landing Shootout) na planecie Lamaredd przez członka rodziny Arish około 29 BBY. Nie udało jej się dowiedzieć czy była to matka, ojciec, a może ktoś inny. Aż do przejęcia jej przez Arish karabin wisiał nieużywany na ścianie jako ozdoba. Przepiękna, elegancka broń w rękach dziewczyny z czasem traciła na swym szlachetnym wyglądzie. Perłowe zdobienia zmuszona była sprzedać w lombardzie na Coruscant, gdy koniecznym stała się zapłata wielu kredytów za prywatną opiekę medyczną wymaganą na skutek ran doznanych w wyniku eksplozji podczas łowów na jeden ze swoich celów. Obiecała sobie jednak, że gdy tylko zbierze odpowiednią kwotę odkupi je. Jak okazało się rok później, broń ta nie była przeznaczona do użytku we wszystkich klimatach, a dodatkowo, jak każde uzbrojenie tego typu, prędzej czy później wymagała przeczyszczenia. Wtedy też z sercem na ramieniu i nagrywając wszystko na holodysk rozkręciła broń i poddała ją gruntownej analizie. Oczywiście nim ponownie złożyła Tchnienie musiała wymienić kilka elementów, które póki co zastąpiła częściami z czarnego rynku, choć planowała spróbować spotkać się z samym twórcą broni, który zdobył jej olbrzymie uznanie ze względu na kunszt swego dzieła. Tak też z biegiem lat karabin został przemalowany w czarno białe łaty, ogołocony z wartościowych i niepraktycznych elementów i wreszcie przerobiony by lepiej służyć swej pani. Najważniejszą, choć niewielką, modyfikacją było dokręcenie tłumika najwyższej jakości. Karabin zdobył swą nazwę właśnie po przykręceniu tłumika, gdy dźwięk wydawany przez broń w porównaniu do poprzedniego wydał się Arish tchnieniem wiatru.

"Żądło" - SA6 Deeranger - Broń nielegalna, którą Arish znalazła w sejfie ojca. Rewolwer był nie tylko nabity, ale również obok niego znajdował się zapas dwunastu naboi co w efekcie dało dziewczynie osiemnaście pocisków zdolnych przebić się przez ścianę. Zamiast uczyć się na tej unikalnej broni Arish opanowała zwykły rewolwer, który był wielokrotnie tańszy w eksploatacji. Do tej pory użyła broni trzykrotnie, w tym tylko raz by kogoś zabić. Tak jak przypuszczała okazało się, że najprawdopodobniej żaden pancerz osobisty nie przetrzyma takiej siły rażenia. Unieszkodliwiła jeszcze pojazd uciekiniera i zniszczyła drzwi w jednym z budynków by umożliwić sobie ucieczkę. Arish dba o to cacko, ponieważ wie, że jest to prawdopodobnie ostatnia deska ratunku w kryzysowej sytuacji. Próbowała zrozumieć konstrukcję naboi by je powielić, jednak przed nią jeszcze daleka droga, jeśli w ogóle uda jej się kiedyś to osiągnąć. Swój przydomek SA6 zdobył w prosty sposób - dziewczynie skojarzył się z żądłem, które wbija się bezlitośnie w ofiarę. W końcu rana wlotowa jest tak niewielka...


Emiter ultradźwięków "Cisza" - Cisza została zbudowana na zamówienie. Ten niewielki emiter znajduje się w pasku Arish i ma być ostatnią deską ratunku w przypadku walki wręcz. Wystarczy nacisnąć klamrę, w odpowiedni sposób, by nagły, bardzo głośny dźwięk uderzył w bębenki uszne. Część gatunków zapewne nie będzie go słyszała, ale ból, który spowoduje da dziewczynie chwilę na ucieczkę lub przejęcie inicjatywy. Wadą tego urządzenia jest oczywiście fakt, że dziewczyna też zostanie poddana jego działaniu. Wprawdzie przygotowanie da jej pewną przewagę to nigdy nie może być pewna czy da jej to cokolwiek - jest to rodzaj zakładu. Nazwa pochodzi od faktu, że ze względu na swą podatność na ból Arish często zostaje ogłuszona przez urządzenie na kilka minut. Dlatego właśnie wszędzie panuje tylko cisza.

Pistolet boltowy DL-22.

Zapas różnego rodzaju amunicji do slugthrowera - pociski wybuchowe i zapalające umieszczone w mieszanych magazynkach wraz ze zwykłymi nabojami. Zawsze w tej samej sekwencji tak, ze kobieta wie jakiego użyje jeśli liczy naboje.

Wibroostrze w postaci noża produkcji Czerki.

Slugthrower SH-9 Czerki z tłumikiem. Broń, z którą Arish świetnie się obywa i praktycznie nie rozstaje. Głównie z powodu zdolności do przebicia nawet średniego typu pancerzy, co daje jej poczucie swoistego bezpieczeństwa. Używa właśnie do niego mieszanych magazynków.

Pancerz przypominający Mabari armorwave, który został wykonany na zamówienie. Posiada dłuższą i dodatkowo wzmocnioną pelerynę mającą umożliwić jej zakrycie się przed pociskami lub, co ważniejsze, wybuchem.

Buty z łamanym obcasem. Wewnątrz każdego z obcasów znajduje się "Jad" czyli stalowe ostrze zanurzone w truciźnie powodującej czasowy paraliż u ofiary. Po złamaniu obcasa wystarczy machnąć by pod wpływem siły odśrodkowej ostrze wysunęło się. Trucizna reaguje u ludzi w ciągu kilku sekund. Trudno określić jak zachowa się w przypadku innych gatunków.

Kilka ładunków wybuchowych słabej mocy i sprzęt do wyrabiania pocisków.

10. Środki komunikacji: W tej chwili brak. Trwa partia Sabaaka o resztki jej okrętu przeciwko brakującym częściom do statku.

11. Historia:
Liranna Trax była cudowną, na swój sposób, kobietą. Choć można było powiedzieć iż cechowała ją nieproporcjonalna, wręcz niezdrowa, miłość do ścigania się czy to na powierzchni planety czy przestrzeni kosmicznej, które często przekładała nad zwyczajne i popularne wśród Zeltron imprezy bądź pijaństwo i rozpustę, to niezmiennym faktem pozostawało iż to ona jest jednym z najlepszych pilotów stacjonujących na Zeltrosie. Być może właśnie to, a może jej zdolności mechaniczne i w związku z tym manualne, a może po prostu to co wyprawiała w łóżku, skradło serce wielu mężczyzn w tym Adriava Maldare. Sam Adriav również nie należał do typowych przedstawicieli swego gatunku. Lekarze wykryli u niego złośliwy nowotwór o podłożu genetycznym. A może była to inna choroba? Czas zatarł wspomnienia, ale jedno pozostawało pewne: to z tego powodu był po prostu aseksualny. Cała nagromadzoną energię przekazywał zaś w prowadzenie biznesu. I to nie byle jakiego, bowiem zarabiał na nim mała fortunkę. Transport, rozrywka, czy właśnie wyścigi. Maczał palce w wielu dziedzinach. Był przy tym bardzo ostrożny, bowiem świadomość do czego zdolni są biznesmeni nie była mu obca. Jedyna kobieta zdolna rozpalić w nim ogień namiętności odnalazła go przypadkiem biorąc udział w jednym z wyścigów przezeń organizowanych i wygrywając w nim. Skończyło się, tak jak kończyło się zawsze na Zeltronie - gigantyczną imprezą. Jak wkrótce okazało się jedynie jej feromony były w stanie go poruszyć. Dar od natury, którym dysponowała Lira pozwolił w krótkim czasie spłodzić dzieci. Bliźniaki dwujajowe. Arish i Hexa. Do powicia doszło na pokładzie okrętu wycieczkowego Rajski Ptak, którym to Adriav zabierał swą oblubienicę na długą podróż, którą ludzie nazwaliby miodowym miesiącem. W 4ABY dosłownie kilka dni przed dwunastą inwazją na Zeltros Adriav postanowił zabrać swą ukochaną na Coruscant, gdzie prowadził prężnie rozwijający się biznes. Dzięki zbiegowi okoliczności ominęła ich wojna, ale gdy tylko wieści o niej dotarły do ich uszu Lira zarządzała powrotu. Tak też Arish i Hex przebyli po raz kolejny kawał przestrzeni kosmicznej. Możliwe, że to przez to tak bardzo oboje ciągnęło do podróży w dalszych etapach życia.

Arish dorastała pod czujnym okiem swych rodziców, dla których była, wraz z bratem, oczkiem w głowie. Przez lata zabaw i szaleństw powoli przemycano im również wiedzę. Dochodziło też do cichych przepychanek obojga rodziców. Matka próbowała przeciągnąć Arish w kierunku swego zawodu i zainteresować nim ją, a ojciec oraz inni partnerzy matki starali powstrzymać się taki obrót wydarzeń, jak to mówili, "Mamy jedną cudowną pilotkę, ale co za dużo to nie zdrowo". W tym samym czasie Hex wdał się bardziej w to czego oczekiwano po nim w towarzystwie. Był chłopcem wdającym się w jednego z partnerów Liry. Nie przypominał w ogóle Adriava, co sugerowało, że doszło do tego
rzadkiego zjawiska, gdy ktoś inny jest ojcem drugiego z bliźniąt. Arish zaś z każdym rokiem coraz bardziej przypominała matkę, która poświęcała jej nieproporcjonalnie dużo czasu zabierając na wszelakie wyścigi czy po prostu przeloty nad olbrzymimi połaciami terenu. Życie ciągnęło się leniwie nie zapowiadając zmian mających nadejść i zburzyć cały porządek.

15ABY Liranna wyruszyła na jeden z szalonych lotów po układzie. Tym jednak razem nie zabierając ze sobą córki. Pokłóciła się z jednym z mężczyzn i musiała znaleźć się sama. Nawet ciepłe słowa Adriva niewiele pomagały. Tam zaś stało się TO. W sektorze stacjonowała niewielka grupa piratów, którzy przygotowywali się do kolejnego skoku, ale któż nie oparłby się samotnemu frachtowcowi? Czy zadała im straty w samoobronie? Tak. I to właśnie z tego powodu nie odpuścili. Gdyby po prostu uciekała przeżyłaby. Niestety należała do bardzo charakternych osób, które nie miały zamiaru uciekać z podkulonym ogonem, zwłaszcza, że nadal trawiło ją iż nie była obecna podczas inwazji. Poza tym czyż ryzyko nie było doskonałym sposobem by ukarać denerwującego ją mężczyznę? Skąd mogła wiedzieć, że w jej pojeździe znajduje się usterka, której nie zdążono naprawić? Gdy była już pewna, że nie da rady, wysłała krótką wiadomość z ostatnich chwil swego życia żegnając się ze wszystkimi, których kochała. "Tu Lira. Przekaż to Najdroższym. Robiłam wiele głupot, ale tym razem przeszłam samą siebie. Wiem, że nie wrócę i przepraszam. Niczego tak nie żałuję jak tego, że was stracę. Niech Adriav zajmie się Smykami. Nie pozwólcie by płakały i gniewały się jak ja. Już nigdy więcej. Kocham was. Całusy. Mama." To były jej ostatnie słowa i minęło wiele dni nim wreszcie pokazano nagranie rodzeństwu. A raczej to tęskniące dzieciaki musiały je wykraść by móc je obejrzeć. Wtedy też całe szczęście trafił szlag.

Strata najbliższej sercu osoby jest strasznym piętnem, zwłaszcza dla istot młodych, wkraczających w wiek nastoletni. Każde z nich zareagowało inaczej: Hex szukał jak najwięcej towarzystwa wychodząc by biegać, grać, bawić się. Arish z kolei pragnęła nauczyć się latać jak matka oraz szukała odosobnienia, samotności i chwili kontemplacji. Brzmiało to absurdalnie, bo miała ledwo czternaście lat, ale gdy majsterkowała, tak jak od małego uczyła ją matka, czuła, że ta jest blisko, że jej nie opuściła i zawsze będzie przy niej. To dlatego stroniła od innych, bowiem ich obecność niszczyła wizję matki kucającej przy uszkodzonym śmigaczu i z uśmiechem tłumaczącej co zaraz zrobi. Może chodziło o to, ze Zeltroni czuli swoje emocje, a jej przygnębienie promieniowało na innych i rykoszetowało ponownie do niej, może o coś innego? Tak czy inaczej jedyną osobą, której obecność akceptowała był Hex. To właśnie dzięki niemu nie stała się całkowitym odludkiem, bowiem wyciągał ją do innych Zeltron by też mogła poczuć, że żyje... i to działało. Zżyli się bardzo ze sobą i trzymali razem, gdy tylko coś miało się stać. Jakież było jej zaskoczenie, gdy okazało się, że Adriav jedzie na Coruscant zabierając ją ze sobą, a Hex zostanie z resztą partnerów matki. Oburzone nastolatki wyjawiły, że znają ostatnią wolę matki, ale nikt ich nie słuchał. To były tylko rozbrykane dzieciaki... I tak też ich kontakt się urwał. Początkowo rozmawiali bardzo dużo na odległość, ale gdy Hex zaczął chadzać za dziewczynami... wszystko się skończyło. Jej jedyną ostoją przeszłości został ojciec. Ojciec, który przechodził przez ten straszny okres chyba gorzej niż ona. Ale miłość jaką ją darzył mogła to wynagrodzić. Choć kiedyś przeszło jej przez myśl, że tak naprawdę to nie ją kocha, a to, iż jest tak podobna do matki. Myśl ta znalazła potwierdzenie pewien czas później. Jednak wtedy nie miało to znaczenia. Ojciec troszczył się o jej bezpieczeństwo zapisując początkowo na kurs samoobrony, a wreszcie, po porażce, na strzelnicę. Była jego oczkiem w głowie. Rozpuszczaną córeńką tatusia, która z jednej strony mogła robić co jej się żywnie podoba, ale z drugiej, której los ciągle był kontrolowany. Na szczęście, wtedy, pojawił się Vantiss.

Była pewna, że to szczęście, los, przeznaczenie. Nie. Wiedziała to. Z jakiego innego powodu przystojny kelner mógł akurat wyjść za bar by zapalić, gdy Zeltronka uciekała przed grupką czterech dryblasów chcących "poznać ją bliżej"? Jak łatwo się domyślić noże miały im w tym pomóc. Nic nie zapowiadało, że ktokolwiek jej pomoże. Wszyscy byli idealnie ślepi na jej nieszczęście. Gdy przycisnęli ją do ściany i z parszywymi uśmiechami na twarzach poczęli rozcinać jej bluzkę pojawił się właśnie on. Echani. Tak jasny jak sama istota zbawienia, którą jej niósł. Nie trwało to bardzo długo. Połamane żebra, skręcone nadgarstki, krew z nosów. Zabrał ją do środka obojętny na jęki rannych. Prawdziwy wojownik... Tak powstała ich związek. Och, Vantiss Marr to był mężczyzna. Pasja jaka ich łączyła, namiętność wzmacniana ryzykiem i szaleństwem. Przy nim była szczęśliwa. Zapominała o świecie. Znikała z domu na długie godziny, a czasem całe dni. Oczywiście zbierała za to później awantury od ojca, ale jakie to miało znaczenie? Była zakochana. Nic nie trwa jednak wiecznie, czyż nie? Skąd mogła wiedzieć, że ten cudowny spacer w świetle neonów i drinki, którymi ją częstował będzie ich ostatnim? Gdy traciła przytomność widziała tylko jego beztroski uśmiech i słyszała tembr jego głosu opowiadający kolejną z licznych historii, które tak uwielbiała.

Ocknęła się w ciemnym, obskurnym i brudnym pomieszczeniu. Całkowicie sama. Nic nie rozumiejąc. Wkrótce, bardzo boleśnie, odkryła, że jest przykuta łańcuchem do ściany, że nie może opuścić tego miejsca. Nasłuchała się wcześniej wielu rzeczy o tym co robi się z porwanymi Twi'lekiankam oraz Zeltronkami i drżała ze strachu, ale nikt nie przychodził. Czas przeciągnął się w jedną przeraźliwie ciemną maź. Nie wiedziała ile dni, tygodni, a może tylko godzin tam siedzi. Gdy budziła się po drzemkach, z wyczerpania psychicznego, zawsze czekało na nią jedzenie. Aż do chwili, gdy usłyszała swojego ukochanego. W pierwszym odruchu chciała krzyczeć, ale coś kazało jej czekać. Może to nagła pustka emocji oraz ta obca satysfakcja? Chcąc nie chcąc stała się świadkiem rozmowy Fate'a ze swoim mistrzem. Bowiem okazało się, że jej ukochanym był właśnie Fate, a nie jakiś Vantiss. Przerażona słuchała jak starszy mężczyzna wydaje mu polecenie by ją zabił. Kuląc się w rogu pomieszczenia widziała wlewające się do środka oślepiające światło. Ujrzała cień górujący nad nią, tym razem nie w miłosnym uścisku, a niczym kat. Wielkimi oczyma wpatrywała się w unoszącą się broń. Łkając błagała o litość, ale nie czuła od niego nic. Na jego twarzy nie było żadnej emocji. Oczy były puste. To nie był ten, którego kochała. To był ktoś zupełnie obcy. Zacisnęła powieki. Padł strzał.

Sekundy trwały wieczność. Nie czuła bólu, którego się spodziewała, nie... Usłyszała tylko jak wychodzi z pomieszczenia. Powoli otworzyła oczy dostrzegając przestrzelony łańcuch. Nie rozumiała. Ratował ją? Ale co z... W tym momencie wynurzył się drugi mężczyzna. Zaklął i sięgnął po swą broń. Sekundę później padł kolejny strzał, a ten obcy syknął przeciągle uderzając coś z nagłego obrotu. Później doszło do czegoś co widziała kiedyś na kursach, ale w dużo uboższej formie. Błyskawiczna walka wręcz. Chrupnięcie łamanej szczeki, wystawianego ramienia, łamiącej się kostki. Cios w ranę postrzałową, nóż wbijający się majestatycznie pod pachę. I wreszcie, ciało padające na posadzkę. Krew powoli płynęła w jej kierunku. A Fate szepnął jedynie "Nie jesteś już mi potrzebny, ojcze." i nacisnął spust. Najgorsze jednak nie były widoki. Choć przerażające to bardziej dobijały ją emocje. Złość, nienawiść, zawód, smutek, żal, ból, szok, strach. To wszystko przelewało się jak w kotle, ale najbardziej przerażające było to, że dobiegało tylko od jednego z nich. Drugi zaś był czysty jak zbawiciel czysty być powinien. Nie mogła się ruszyć, nawet gdy zdejmował pancerz zabitego, nawet, gdy posłał jej ostatnie, obojętne spojrzenie. Dopiero, gdy krew dotknęła jej dłoni rzuciła się do ślepej, panicznej ucieczki. W drzwiach spotkała funkcjonariuszy policji.

Jej ojca zamordowano. Zabójca nie zostawił śladów, policja nic nie dała rady wskórać. Tak wiedziała, że morderca najpewniej nie żyje. Ba! Zeznała to nawet! Jednak nadal nikt nie był w stanie zrobić czegokolwiek by jej pomóc, a ona? Ona została sama. Obraz obojętnego na wszystko Fate wyrył się w jej głowie niczym najpiękniejszy fresk, ale o zupełnie innym wydźwięku. Jego imię. "Przeznaczenie" znaczyło wiele. Nienawidziła go. Wykorzystał ją, odciągnął od domu i porwał. Doprowadził tym samym do śmierci jej ojca. Ten skurwiel jej to zrobił. To była jego wina. Ta przerażająca świadomość uderzała ją raz za razem. Później zastąpiło ją coś innego. Czyż to nie ona dała się uwieść? Czyż to nie ona wystawiała cierpliwość ojca na próby? Nie zamartwiała go aby swoimi zniknięciami? Ta myśl przerażała ją o wiele bardziej. Skończona terapia pourazowa pozwoliła jej zapomnieć o poczuciu winy i określić jeden cel. Dopaść Fate'a. Nie wiedziała co chce z nim zrobić, ale musiała go dopaść. Wróciła do pustego domu i po raz pierwszy w życiu poczuła się niewiarygodnie samotna i bezbronna. Majsterkowanie niewiele dawało. Strzelnica? Też bez efektu. Siedziała myśląc co ma zrobić. A nad jej niczego nieświadomą głową obracały się trybiki wielkich korporacji. Potrzebowała czegoś więcej. Wtedy też znalazła pamiątkę rodzinną, którą później nazwała "Tchnieniem". To nie było legalne, ale odpowiednie ilości pieniędzy przekonywały każdego, a tych miała mnóstwo. Przynajmniej tak jej się wydawało. W sejfie ojca, którego kod rozgryzała tygodniami znalazła coś jeszcze. Poza sporą ilością gotówki i rewolwerem Deerenger znajdował się tam holoprojektor. Ten sam, na którym znajdowała się wiadomość od matki. Potworna dziura w jej sercu znalazła częściowe wypełnienie. Próby kontaktu z bratem spełzły jednak na niczym. Opuścił Zeltros pewien czas temu i któż wie co porabia. Teraz ćwiczyła i bawiła się. Wszystko by zasklepić rany. By zapomnieć. Szastała pieniędzmi, chodziła do łóżka z wieloma. Czasem nawet z kilkoma na raz. To wszystko tylko po to by nie być samej. I tak mijał czas, aż trybiki korporacji zaczęły się kruszyć.

To zabawne jak szybko chciwe istoty znajdują sposób by zniszczyć resztki imperium biznesowego utrzymującego samotną Zeltronkę. Z pewnością niejeden opowiadał sobie dowcipy o tym jak wyglądała jej mina, gdy przynieśli jej nakaz eksmisji. Nie dziwne z resztą. Przyszli be uprzedzenia, bez powodu. Po prostu ktoś zechciał wykupić wszystko co posiadał jej ojciec. Ciekawe, że niedługo po jego śmierci. Arish pozbierała wszystko co mogła i zgromadziła oszczędności wynajmując mieszkanie w jakiejś obskurnej dzielnicy. Tam też chowała swe skarby - karabin snajperski i Deerengera. Zatrudniała się w różnych miejscach. Jako pilot taksówek, jako striptizerka, jako mechanik czy technik zajmujący się konserwacją broni. Być może znalazłaby spokój, gdyby nie wojny gangów. Prędzej czy później musiała się opowiedzieć po jednej ze stron, bowiem zaczepki na ulicach były coraz nachalniejsze. Kilkakrotnie konieczna była ucieczka, czasem polegająca na skoku z kilku metrów by uciec od oprawców. Przypłaciła to nie raz zdrowiem, ale wolała to niż utratę resztek godności. W końcu podjęła decyzję i zaciągnęła się do Blue Moon. Zeltronka nie musiała się bardzo starać. Wystarczyło uśmiechnąć się bardziej do jednego to do drugiego, tam pokazać co się potrafi i... przyjęto ją do najsilniejszego z gangów. Miała zapewnione bezpieczeństwo w zamian za poświęcenie cząstki siebie. Gdy tylko o tym myślała przepełniała ją nienawiść do swej osoby. Zadawała się z kimś niewiele lepszym od morderców jej ojca i matki. W Blue Moon zadbali by zniknął jej image dziewuszki, a wyszła z niej kobieta z "pazurem": skrócone włosy, kolczyk to tu to tam, tatuaż na plecach przedstawiający kwitnącą lilię na tle niebieskiego księżyca czy wreszcie sposób poruszania się. Jakby tego było mało popularność wśród obu płci miała zapewnioną. Problem polegał iż do tego stopnia, że wybrała bycie kobietą przywódcy gangu niż ciągłe, czasem dość brutalne, próby dobrania się do niej. Myślała jak uciec z tego miejsca. To, że Snuff był dupkiem nie miało znaczenia. Nawet to, że lubił chwalić się w Holonecie tym co z nią wyprawiał po nocach. Najbardziej męczyło ją to, że nawet ona brała udział w niektórych akcjach, że skręcała dla nich broń domowej roboty. Co prawda to tam nauczyła się uciekać przed pościgami czy strzelać podczas ucieczki, ale nie zmieniało to jej niechęci. Mierziło ją to do tego stopnia, że w końcu postanowiła ich wsypać. Zdziwiło ją, że policja zainteresowała się sprawą tak bardzo. Cóż to nie dziwne, gdy wyszło na jaw, że rozboje były tylko wierzchołkiem góry lodowej. Najciekawsze było jednak to iż mimo, że to ona doniosła policja postanowiła dobrać się też do niej. Dzięki swej przyjaciółce, jedynej, której ufała - Lidii - ludzkiej kobiecie o pragmatycznym podejściu do życia, acz wielkim sercu dla tych obdarzanych jej zaufaniem, dała radę uniknąć obławy. Zaszyła się u niej. Zakupy, trening i wreszcie poważna rozmowa skłoniły ją by ruszyła za tym czego potrzebowała. Za Fatem.

Oczywistym było, że potrzebowała pieniędzy, a kto może załatwić jej pieniądze jeśli nie człowiek rządny zemsty? Lidia znała się na komputerach. Na tym jak działa Holonet i jak w nim znaleźć wszystko czego się potrzebuje. Dlatego to ona załatwiała zlecenia Arish, a ta pojawiała się tylko, niczym duch, by je wykonać i zapaść się pod ziemię. Współpracowały świetnie się dogadując, acz po pewnym czasie i Arish poczęła wyszukiwać sobie cele. Odkładała też na własny frachtowiec, którym wraz z Lidią miały zabrać się z Coruscant. Udało się, a jakże. Trwało to nieco czasu, ale kilka zleceń wykonanych ze snajperską precyzją wystarczyło. Nie był to najnowszy model, ale do wraków też nie należał. Talenty Zeltronki pozwoliły im wyciągnąć z tego cacka wszystko co tylko się dało. Wprawiła się w latanie do tego stopnia, że gdyby ujrzał ją jej ojciec pomyliłby ją z matką. Aż do zeszłego roku współpraca układała się świetnie. Do tego stopnia, że odwiedzały nawet planety pokryte dżunglą, gdzie wkradając się w łaski specjalistów lub po prostu płacąc poszerzyły wiedzę o wiele użytecznych informacji. W tym okresie czasu istnieje kilka łowów wartych odnotowania.

"Polowanie na Czerwonego Diabła": Jest to polowanie warte zaznaczenie nie dlatego, że było wyjątkowo trudne, nie dlatego, że zagrażało życiu Lidii czy Arish, również nie dlatego, że użyła tu po raz pierwszy Deerengera. Istniały dwa o wiele istotniejsze powody. Czerwony Diabeł, jak okrzyknęły go media na planecie Naboo, był Zeltrońskim seryjnym mordercą sławiącym się brutalnością mordów podchodzących pod tortury. Rzekomo aparycja tego osobnika faktycznie upodobniała go do demona. Dla niej istotniejsza była jego przynależność gatunkowa. To przez niego straciła wiarę również we własny świat. Był to dla niej kolejny cios, który zniosła bardzo ciężko. Przez wiele dni po całej akcji upijała się do nieprzytomności rozpaczając nad losem swym i tym galaktyki, a Lidia musiała to znosić, a irytacja byłą delikatnym słowem określającym to co odczuwała. Jak przebiegło polowanie? Z pewnością nie według planu. Przez amatorski błąd, Arish, została spostrzeżona. Podczas krótkiej wymiany ognia poszukiwany dostał się do swojego pojazdu i zaczął uciekać. W pogoń ruszyła Arish, ale wkrótce okazało się, że nie jest sama. Uciekał daleko za miasto, a oni go ścigali. Z pewnością gdzieś tam miał ukryty statek i trzeba było go zatrzymać, a może miał inny plan? Któż mógł to wiedzieć. Z pewnością nie Arish, której uwagę przykuł intruz. Intruz próbujący dopaść Diabła zbliżając się na zasięg ciosu nożem. Intruz o twarzy obojętnej i pustym wzroku. Intruz bez emocji. Co ją podkusiło? Może nienawiść do obu, może próba zagwarantowania sobie zwycięstwa. Zbliżyła się na odległość kilku metrów i dobyła "Żądła". Nie spodziewała się, że wystrzał będzie tak głośny. Przy tej prędkości odrzut, szok spowodowany nagłym hałasem i efekt strzału spowodowały, że Arish straciła panowanie nad pojazdem i cudem udało jej się nie rozbić. Po tym incydencie do wcześniejszej "Siódemki" - pamiątki na znak kilku szczęśliwych zdarzeń - Lidia złośliwie dodała "Pechowa". Jaki był efekt strzału? Cóż. Nigdy wcześniej nie widziała takiej eksplozji. Takiej siły ognia. Fatem rzuciło również gdzieś w bok, ale Echani pozbierał się i widząc swą porażkę zaczął najprawdopodobniej uciekać. Sama nie wiedziała co ją pchnęła do pościgu. Cokolwiek to nie było odebrało jej wszelki rozum. Chciała go dopaść. Ale bezskutecznie. Gdy znaleźli się w mieście zgubił ja bezpowrotnie. Piła później również dlatego. Była o krok od zemsty. O krok, a jednak za daleko. Na szczęście nagroda za głowę mordercy była na tyle wysoka, że mogła kupić sobie "Ciszę". Jak to ujęła. "Tak na wszelki wypadek jeśli jeszcze raz spotkam tego suczego syna." Niestety. Więcej się nie spotkali.


"W potrzasku": Dlaczego to polowanie było tak ważne? Może przez pierwszą hospitalizację? Może przez poważne starcie ze stróżami prawa? Może po prostu ze względu na absurd sytuacji, przynajmniej w jej mniemaniu? Jej celami było dwóch Trandoshan. Przeklęte gady zajmowały się handlem narkotykami i żywym towarem. Wzbudzały w niej obrzydzenie. Była szczęśliwa, że może się ich pozbyć, że oczyści świat z tego paskudztwa. Jednak jak to się mówi "Nie mów hop". Pierwszego pozbyła się bardzo szybko. Nikt nie zauważył jak "Tchnienie" nie pozwala mu nawet jęknąć. Strzał prosto w głowę, czysty, idealny. Drugi okazał się dużo większym wyzwaniem. Chował się, a do tego był niezwykle czujny. Mimo to wspólnie z Lidią wymyśliły jak go wypłoszyć. Wystarczyło podłożyć ogień w odpowiednim miejscu i zabić dwóch ochroniarzy. Wtedy zwierzyna wybiegła z kryjówki. Wystarczyło oddać jeden, celny strzał. No właśnie. Celny. Pocisk zniósł nagły powiew wiatru i trafiła go w nogę uniemożliwiając jakiekolwiek dalsze poruszanie się. Wtedy też zapragnęła spojrzeć mu w oczy. Wymusić na nim by błagał o litość przepraszając za to co zrobił. Był to straszny błąd. Okazało się bowiem, ze policji nie do końca podoba się, ze ktoś zabija osobników mogących doprowadzić ich śledczych do "grubszych ryb" i to bardzo nie podobało. Dotarli na miejsce chwilę po niej. Akurat by zobaczyć jak mierzy w głowę leżącego i jęczącego z bólu przestępcy. Wcześniej pozwolił sobie strzelić mu jeszcze w dłonie i łokcie. Okazało się, że odpowiednia dawka bólu sprawi iż pożałuje każdego grzechu by przeżyć. Uśmiechnęła się i kończący wysłuchiwanie jego zeznań przekręciła głowę z jednym tylko słowem na ustach: "Kłamałam". Miała strzelić mu w twarz, ale w tym momencie oświetlił ją reflektor, a policja ujawniła swą bytność. Spłoszyli ją jak dzikie zwierze. Zaczęła uciekać. Miała wiele szczęścia, ale i ono nie uchroniło jej od boltów. Gdy udało jej się zgubić pogoń miała kilka lekkich ran i jedną poważniejszą. Konieczna była jak najszybsza hospitalizacja. Lidia nie pozwoliła by zostali na Corelli, gdzie Arish była już spalona. Zabrała ją na najbliższą plenetę z dogodnymi warunkami, gdzie słono zapłaciła za hospitalizacje przyjaciółki. Arish była wtedy po raz pierwszy w stanie krytycznym. Na szczęście medycyna uratowała jej życie. Jej szczęście polegało na tym, że pociski ominęły organy i raczej raziły w kończyny. Sprawność odzyskiwała przez przeszło trzy miesiące. Drobne operacje kosmetyczne, które weszły w pakiet całej rekonwalescencji pozwoliły jej wrócić do dawnego stanu. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego policja jej to zrobiła, ale od teraz była pewna, że nigdy więcej im nie zaufa. W jej mniemaniu bowiem była uosobieniem sprawiedliwości. Niestety nie myślała o wszystkim. Brakowało jej wiedzy. Wierzyła w swe ideały. Jakby tego było mało otrzymały tylko połowę nagrody bowiem Skeek przeżył. Przeżył i został poddany leczeniu, a następnie wypuszczony na wolność za odpowiednią opłatą w wiedzy o swych przełożonych. Wiedziała, że będzie musiała kiedyś po niego wrócić inaczej on zrobi to z nią. W końcu zabiła mu brata.

"Nie ucz łowcy jak polować": Największa ze wszystkich porażek Arish. Zarazem sytuacja, w której straciła niemal rękę. Niedocenienie przeciwnika było podstawowym błędem, którego w przyszłości starała się unikać. Było to pierwsze zlecenie na łowcę nagród. Prawdziwego przedstawiciela tak znienawidzonej grupy. Wszelkie założenia były idealne. Problem jednak polegał na lokalizacji. Musiała wejść do budynku pozbawionego okien. Starej fabryki, gdzie zabunkrował się jej cel. Cel nie będący idiotą. Zwał się Cei i był Durosem. Doświadczonym w kwestii bycia ściganym. Z tego też powodu czekał na Arish, gdy ta próbowała go zajść. Wiedział kiedy, którędy i jak przyjdzie. Wiedział znacznie więcej niż one. Gdyby nie przypadek po całej akcji dopadłby też Lidię, ale łut szczęścia uratował kobietę pozostawiając ją na wolności i umożliwiając zajęcie się ranną Arish. Dlaczego ranną? Cóż. Duros ten słynął z dość efektownego wykonywania swoich zadań. Zazwyczaj ładunkiem wybuchowym podkładanym w łóżku ofiary. Tak też rozwiązał problem tutaj zaminowując cały teren. Gdy Arish weszła do środka znalazła się w potrzasku. Wszystkie drzwi zamknęły się na zamki elektroniczne, a odliczanie do wybuchu trwało. Gdy tam była pozostało zaledwie kilkanaście sekund. Dlatego też bez chwili zastanowienie dobyła Deerangera i strzeliła w sam środek potężnych drzwi zamkniętych na cztery spusty. Na szczęście siła ognia rewolweru wyrwała dziurę w drzwiach przez którą w ostatniej chwili wyskoczyła Arish. Niestety nie miała jeszcze ulepszonej wersji swego pancerza co zakończyło się dotkliwymi poparzeniami lewej ręki. Była w stanie chodzić i uciekać z tego miejsca, ale słaniała się na nogach. Ból był nie do zniesienia. Właśnie dlatego, gdy adrenalina opadła straciła przytomność. Obudziła się kilka dni później po kolejnych operacjach mających odratować jej kończynę. Okazało się bowiem, że poza poparzeniem w ranach tkwi wiele odłamków. Lidia zadbała by Arish leżała u najlepszych, na których było je stać. Wydawały jednak resztki oszczędności więc sytuacja taka nie mogła się powtórzyć. Ba! Koniecznym było zastawienie perłowych zdobień by opłacić leczenie. To właśnie po tym traumatycznym przejściu dziewczyna zainteresowała się ładunkami wybuchowymi. Nie miała zamiaru się poddać, gdy tylko się wykurowała postanowiła wznowić łowy tym razem z rozwagą.

"Łowca staje się zwierzyną": Ostatnia warta odnotowania operacja polegała na dopadnięciu Cei'a. Tym jednak razem kobiety zrobiły co w ich mocy by przygotować się jak najlepiej na wszelką ewentualność. Nowy, lepszy armorwave, własne ładunki wybuchowe pełne skany i plany budynków. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Oczywiście znów musiała spotkać się z nim twarzą w twarz, bowiem po raz kolejny obrał miejsce, w którym karabin snajperski jest bezużyteczny. Gdy nadeszła pola na łowy dały mu o tym znać niszcząc jego pojazd oraz likwidując wszelkie drogi ucieczki. Pozostało ostatnie wejście. Oboje wiedzieli, że to drugie znajduje się po przeciwnej stronie. Przeprowadzili nawet krótką rozmowę jak zawodowcy, którzy wzajemnie czują do siebie respekt. To jednak nie zmieniło nastawienia żadnej ze stron. Prawdopodobnie dzięki nowemu pancerzowi uniknęła poparzeń przez granat plazmowy i sama była w stanie postrzelić Durosa, który kryjąc się za zasłonami rozpoczął wymianę ognia. Nie mogła jednak wiedzieć, że tym razem również zaplanował coś przebiegłego. Oczywistym stało się to, gdy nałożył hełm. Jego pancerz należał do typu ciężkich, a broń, którą dysponowała Arish nie była w stanie przebić się przez jego płyty. Niemal żadna broń. Znajdując się pod ciężkim ostrzałem podjęła decyzję. Wystarczył jeden strzał. Wtedy po raz pierwszy użyła Deerangera przeciw celowi żywemu. Trafiła, a to co zostało z ciała Durosa... cóż... Wolała o tym zapomnieć. To wtedy "Żądło" zdobyło swą nazwę, gdy na spokojnie analizowały co się wydarzyło czekając na przelew. Lidia była zadowolona bowiem poza pieniędzmi z nagrody udało się zabezpieczyć nieco sprzętu. To właśnie dzięki temu mogły pozwolić sobie na dalsze szaleństwa i podróże. Łowy powoli kształtowały styl ich współpracy oraz ich charaktery. Samodzielność w świecie... to im odpowiadało.

Niestety Arish nadal gnębiły duchy przeszłości, które czasem nie pozwalały jej sypiać po nocach. Po głowie chodziło jej tylko jedno imię "Fate". Musiała go znaleźć. Jej obsesja kilkakrotnie doprowadziła do poważnych starć z Lidią, która miała tego serdecznie dość. Mimo to zazwyczaj się dogadywały, a w najgorszych przypadkach obrażały się na siebie na kilka dni. Nigdy wcześniej nie doszło jednak do tego, co stało się rok temu. Po kolejnej sprzeczce tym razem wywołanej idealistycznymi poglądami Arish Lidia oświadczyła, że ma coś do załatwienia na Coruscant. Wykręcała się, że to sprawy osobiste i Arish nie powinna się w to mieszać. Uzgodnienia trwały sporo czasu, ale wreszcie doszły do wniosku, że spotkają się na Nar Shaddaa po roku, gdzie ponownie staną się drużyną. Arish nie wiedziała czy Lidia w ogóle wróci, była zdruzgotana czymś to prawda, ale równie dobrze mogło chodzić o kilka tysięcy kredytów, które Zeltronka przegrała w Sabaak. Hazard stał się jej nałogiem. Czasem przywoziła na statek cuda, a czasem wracała w podłym nastroju przegrywając sporą część ich majątku. Nie mogła się tego pozbyć. Po prostu zawsze była pewna, że wygra. Po odejściu Lidii jeszcze bardziej popadła w nałóg doprowadzając do tragicznej sytuacji właśnie na Nar Shaddaa.

Miały spotkać się niedługo. Może za kilka dni? Może mniej. W tej chwili głowę Arish zaprzątało coś zupełnie innego, a mianowicie: jak do diabła ograć tego Alderaanina, który kilka dni temu wygrał od niej silnik i akumulatory. Dlaczego się o nie założyła? Bowiem on postawił części wymienne. Doskonałe w swej jakości. Musiała zaryzykować, czyż nie? W tej chwili załamuje ręce nad kolejną partią z tym samym mężczyzną. Tym razem wygrywała. Udało jej się zebrać kilka tysięcy dukatów od pozostałych graczy i niego, ale teraz pojawiły się poważne stawki. Ona stawiała resztę statku. On jej części oraz wszystkie zamienne, które chciała wcześniej. Reszta już się wycofywała. Pozostali tylko ci dwoje. Wszystko albo nic. Odczytywała uważnie każdą jego emocję, ale sama nie mogła uspokoić bicia serca przy każdej losowej zmianie wartości kart. Za to kochała hazard, ale teraz chodziło o coś jeszcze. O jej statek. Przecież nie może go stracić, prawda?

12. Ode mnie słów kilka: Nie znam się za dobrze na uniwersum SW i powiem szczerze, że sporo researchu weszło w historię. Mimo to nie łapię dokładnie kwestii sprzętowych i okrętowych. Byłoby cudownie, gdybyście mogli coś zasugerować - statek, który toczy się gra oraz czy wybór pancerza i broni jest odpowiedni. Dodatkowo nie chcę stworzyć jakiegoś przepaczonego potwora, który umie wszystko więc pytam się szczerze: czy to nie przegięcie? Ostatnia sprawa, która w tym momencie mi się przypomina to kwestia balansu sprzętu: Ponownie czy nie jest go za dużo albo nie jest zbyt silny.
Pozdrawiam. :)
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Kamuro Rushi » 21 Sty 2013, o 09:31

Postać Fate'a wykorzystana w historii postaci za moją zgodą. Miałem okazję czytać kartę w wersji beta (przed wysłaniem) więc pozwolę sobie po prostu dać swoje TAK.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 21 Sty 2013, o 13:53

Ach, powstaje jeszcze jedno pytanie - obiło mi się o uszy, że można prosić o połączenie z kimś, czy coś takiego. W związku z tym, nie mówię, że od razu, ale może w jakiejś przyszłości miło by było, gdyby połączenie z Kamuro stało się możliwe - w końcu on mnie tu ściągnął i myślę, że dobrze by nam się razem grało. Oczywiście, jeśli to nie będzie wykonalne to nie ma sprawy, bo dostosować się mogę, ale wolę zaznaczyć iż taka opcja by mnie interesowała.

Piszę to, bo, szczerze mówiąc, nie do końca jeszcze rozumiem jak wszystko tu funkcjonuje. Nieco gubię się w zależnościach gracz <> MG i tym kiedy kto ma możliwości decyzyjne itd. Więc, choć niepewnie, wolę to napisać niż przemilczeć.

Pozdrawiam
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Jerry O'Connor » 21 Sty 2013, o 17:43

Kamuro tutaj spisek jakiś knuje. Nie zdziwię się, jak nam powstanie tajne bractwo hazardzistów.
Nie będę się tutaj rozpisywał, bo nie mam siły wyszukiwać błędów. Już samo przeczytanie tej karty zabrało mi sporo sił. Nie dlatego, że źle się czyta (bo czyta się dobrze), ale jestem trochę zajęty tworzeniem leukocytów, czy jak to tam biolodzy nazywają.

No, to dobra karta, długa, rozpisana. Wady można zawrzeć w punkcie z usposobieniem, nie widzę sensu tworzenia osobnego punktu w tym przypadku.
Ekwipunek sprawdzą te nasze maniakalne spece.

Masz mój miecz!
(Żeby nie było problemów z liczeniem, słowne - "tak")
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 21 Sty 2013, o 17:59

Cóż, karta powstawała w okresie, gdy Fate jeszcze żył, ale wyskoczyło mi parę spraw i dlatego pojawiam się dopiero teraz. Wtedy, jak się okazuje, wzór był odrobinę inny. Zaraz będę to łączyć, bo w końcu są to punkty faktycznie pasujące do siebie.
Dziękuję za ocenę,
Pozdrawiam.
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Peter Covell » 21 Sty 2013, o 18:09

Łooo, przeczytałem. Żeś się Kobito rozpisała...
Najpierw to, co rzuciło mi się w oczy:
Kogo? Czego? Zeltronów, nie Zeltron.
Kredyty, nie dukaty :mrgreen:
I jakieś tam literówki, które chciałem wymienić, ale niestety zgubiłem je w ścianie tekstu. Trudno, może Tau je wychwyci :)
Profesja: Mścicielka.

"I'm Batman". Sounds cool, ale mam spore wątpliwości czy Twoją postać rzeczywiście można tak nazwać. Arish to klasyczna Łowczyni Nagród, tyle że z misją - nie ścigasz tych wszystkich kryminalistów i sukinsynów dla zasady, ale dla pieniędzy.

Wyposażenie - cholernie zaskoczyło mnie wykorzystanie wpisu z Broni Unikatowych. Może to sygnał, że jednak zamiast - skłaniać się ku likwidacji tego niewykorzystanego działu - należałoby rozbudować? Tak czy inaczej, broni masz wystarczająco, by wyposażyć cały oddział, ale może być to zrozumiałe ze względu na profesję. Poza tym, w ten sposób robisz siebie tarczę dla graczy łakomych na ekwipunek ;)

Umiejętności i słabości rozpisane w porządku, te pierwsze wyjaśnione fabularnie, więc są uzasadnione. Nie przeszkadza mi, że ze słabości zrobiłaś nowy punkt, łamiąc tym samym wzór - są na tyle obszernie opisane, że na to zasługują.

Historia - czytało się ją dobrze, aczkolwiek przy opisach akcji, jakie bohaterka ma za sobą zaczynało się dłużyć - prawdopodobnie dlatego, że pisząca osoba chyba też już była nieco znudzona i opisy te nie porywają, ale są fajnymi zahaczkami fabularnymi. Jednymi z wielu, dodam.
Nie chce mi się teraz czytać KPka Fate'a, ale sam Kamurzasty mógłby mi w niej (lub w questach. Nie wiem nawet kto Ci prowadził tę postać) wskazać punkty styczne z przeszłością Arish ;)

Ach, powstaje jeszcze jedno pytanie - obiło mi się o uszy, że można prosić o połączenie z kimś, czy coś takiego. W związku z tym, nie mówię, że od razu, ale może w jakiejś przyszłości miło by było, gdyby połączenie z Kamuro stało się możliwe - w końcu on mnie tu ściągnął i myślę, że dobrze by nam się razem grało.

Z tym nie będzie żadnego problemu. Kiedy już będziecie walczyć na śmierć i życie, Kamurzasty na pewno nie będzie osobą, której będę kibicował :mrgreen:

Generalnie, Karta jest - moim zdaniem - solidna i rzeczywiście widać, że spędzono nad nią sporo czasu - czego dowodem jest choćby wykorzystanie broni unikatowej z Mgławicy. Postać ciekawa, zwłaszcza jeśli z Łowcy Nagród przerodzi się w stuprocentowego Mściciela (żeby sobie na to pozwolić, niestety, trzeba mieć kasę. Dużo kasy). Ode mnie TAK.
Szczegółową oceną wyposażenia i doradzeniem statku najlepiej niech zajmie się osoby, które znają się na tym lepiej ode mnie ;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 21 Sty 2013, o 18:26

Aż mi głupio z powodu tych dukatów. Mogę to zwalić na 2 w nocy :P Nomen omen przychodzę z Nzaka to stąd taka naleciałość. Po Twoim poście dochodzę do wniosku, że przywrócę kartę do momentu sprzed scalenia usposobienia i wad, by każdy mógł odnieść się do tego samego, a dopiero po zebraniu większej ilości ocen zabiorę się za poprawki.

Co do profesji to masz jak najbardziej rację. Ona jest łowczynią głów i niczym więcej. Jedynie w jej ideologii znajduje się nad nimi i dlatego za straszną obrazę wzięłaby nazwanie jej w ten sposób. Mimo to po edycji dodam - by nie było wątpliwości: "Łowca głów / W jej mniemaniu mścicielka."
Wnikając głębiej w historię - choć nie jest to powiedziane myślę, że z łatwością można przyjąć iż właśnie ten temat często wypływał między nią a Lidią, która postrzegała ją po prostu jak jedną z wielu, a nie kogoś wyjątkowego.

Zwracając się w stronę broni. Właśnie to jest mą obawą. Czy aby za dużo jej nie jest. Ciekawie zbierało się dane i ciekawostki techniczne, ale po ponownym przeczytaniu karty przyszedł czas na drapanie się po głowie i rozważanie czy, aby czegoś tu nie za dużo.
Jeśli zaś mowa o celu dla łasych na ekwipunek to tylko lepiej - doda to pikanterii rozgrywce :)

W razie czego rozważam też dopieszczenie i stylistyczną zmianę tego co będzie haczyć, czyli jak wspomniałeś - te akcje. Cóż pisane po północy, gdy ślepia kleją się już, a umysł zaczyna uciekać w fantastyczne krainy marzeń, mogły wyjść sztywnawo.

Dziękuję za opinię,
Pozdrawiam

P.S. Fate, niestety, zginął. W tym przypadku kwestia połączenia postaci tyczy się głównej postaci Kamuro. Uważam jednak, że same potencjalne dojście do tego iż Fate'a zastrzelono może być dość ciekawym wątkiem :)

Edit: Kp przywrócone do pierwotnej postaci.
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Thrak Skirata » 21 Sty 2013, o 18:38

Sporo tej broni. Wszystko oprócz "22" niestandardowe. Kłopotliwa sprawa. Zrezygnuj
z części uzbrojenia.

Niech będzie, że jestem na TAK.
PS.
KAmuro twoje spiski nie ujdą na sucho.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez David Turoug » 21 Sty 2013, o 19:02

Najważniejszy punkt - umiejętność pisania - spełniasz w 200% ;) Ucieszyłem się, że w końcu, w KP ktoś poświęcił sporo usposobieniu. Zwykle użytkownicy najwięcej wagi przywiązują do historii. Może rzeczywiście trochę dużo tych broni, ale nie nosisz wszystkiego na raz przy sobie.

Jestem na tak.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Peter Covell » 21 Sty 2013, o 19:09

Naliczyłem 5xTAK, jednak jeszcze nikt nie podpowiedział koleżance jaki statek mogłaby sobie wpisać do KP, choć prosiła ;) Spytamy zatem do czego ten statek miałby służyć i jak duży miałby być, żeby mieć jakieś wytyczne w podpowiadaniu.

KP zaakceptowana, czeka jedynie na uzupełnienie statku. Tymczasem dodam Cię już do grupy Cywile i Łowcy Nagród, żebyś mogła widzieć czat.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 21 Sty 2013, o 19:50

Dziękuję bardzo ^^.

Cóż w kwestii broni. Widzę możliwość wywalenia 22jki, SH-9'ki, wibronoża, tych zatrutych ostrzy - "Jadu" i mieszanych naboi do slugthrowera. Zarówno karabin snajperski jak i Deeranger są dość istotne. Pierwszy ze względu na sam styl walki Arish, a drugi jest mocno związany z historią. Mogę odpuścić połowę amunicji do niego, co zwiększy jeszcze bardziej znaczenie każdego strzału. Nie ukrywam, że SH-9'ka Czerki jest również wartościowa ze względu na nietypowość w obecnym świecie i niebezpieczeństwo jakie niesie dla nieprzygotowanego przeciwnika.

Oczywiście najcudowniejszym wyjściem byłoby zachowanie wszystkiego, ale jeśli faktycznie jest to zbyt dużo mogę bez problemu odpuszczać wyposażenie w tej kolejności: 22jka, wibronóż, Jad, mieszana amunicja, SH-9. Zdaję sobie w pełni sprawę, że jest tego faktycznie sporo, ale zważając na przeszłość, zawód oraz pierwotną fortunę tatusia wydaje mi się, że istnieje możliwość iż ma to wszystko. Zwłaszcza, że, tak jak mówi David , nie nosi całej broni na raz ze sobą. Dodatkowo Tchnienie ma rozłożone na części w jakiejś walizeczce czy pokrowcu, co może umożliwić jakiś racjonalniejszy transport niż bieganie z tym publicznie.

Tak więc czekam na dalsze sugestie i opinie w tej sprawie. Zastanawiam się czy najlepszym wyjściem nie byłoby, gdyby (zdaję się, że to on pełnił tą rolę) Be3r był taki miły i podał nam ile +/- wynosi wartość czarnorynkowa tego wyposażenia. Wtedy mielibyśmy twardy materiał, na którym da się pracować. :)

Po trzydziestu minutach namysłu (ach roztrzepanie w pisaniu posta) oto moja propozycja: Wywalę Jad i 22'kę, a dodam próbki z kilkoma truciznami - fabularnie dałoby to tyle, że dopiero pracuje nad wykorzystaniem ich w praktyce. Co wy na to?

Jeśli zaś o statek chodzi... Hmm. Sądzę, że odpowiednim byłby okręt szybki i zwinny o niewielkiej sile ognia, jeżeli w ogóle, zdolny pomieścić 3 - 4 osoby (może w końcu ktoś dać zlecenie na przyprowadzenie celu żywcem). Przez pomieścić nie mam na myśli "dać im żyć w jako takim luksusie", a raczej: "pozwolić im funkcjonować przez czas lotu". Ogólny zamysł jaki mam to ucieczka lub pościg, w których istotną rolę spełniają zdolności pilota oraz prędkość statku. Z drugiej strony jakaś tam siła ognia by się przydała by w razie czego móc chociaż połaskotać uciekiniera.
Ogólnie rzecz biorąc miałby to być taki model, który mogła kupić początkująca łowczyni głów po kilku zleceniach (jak wynika z historii) mając, powiedzmy, połowę wartości w oszczędnościach po tatusiu. Nie chcę nic strasznie przekombinowanego. Z drugiej strony dobrze by było, gdyby istniała możliwość modyfikowania statku do wymagań użytkownika - w końcu ma nim latać ktoś lubiący pomajsterkować przy wszelkim sprzęcie.

Mam jeszcze jedno pytanie: Otóż w umiejętnościach i wadach Arish występuje pewna kombinacja, którą nie do końca wiem jak zdefiniować w świecie SW. Otóż jest ona złotą rączką jeżeli chodzi o jakieś spawania, naprawy natury mechanicznej, czyszczenie silników itd. Z kolei nie zna się na elektronice. Czy, by miało to ręce i nogi, przez elektronikę, w tym przypadku, mam uznać tylko komputery i informatykę + jakieśtam zamki itd. Czy raczej mogę wszelakie jej przejawy? Nie wiem po prostu czy w świecie SW ktoś o zdolnościach stricte manualnych ma prawo bytu bez wiedzy o elektronice.

Pozdrawiam
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez BE3R » 21 Sty 2013, o 22:43

<papug> żyje ale co to za życie

Pierwsza sprawa jest taka że mam mieszane odczucia co do tej karty. Z jednej strony świetnie piszesz i potrafisz to robić. Z drugiej mam wrażenie że karta jest pisana na zamówienie. Konkretnie Kamuro używając swych wdzięków czy bóg wie czego <papug> pewnie paralizator.. namówił Cię do napisania karty pod jego postacie. Jeżeli tak było to zastanów się czy dobrze będziesz się czuła w roli Kobiety Kota. Tym niemniej technicznie jest ok. Z małymi uwagami.

Ekwipunek, cała masa Slugthrowerów co bardzo mi się podoba ale nijako definiuje Cię jako ciacho dla kolekcjonerów broni i ich szalonych zmiennokształtnych towarzyszy. Nie widzę problemu w ilości posiadanego sprzętu z jedną małą uwagą. Nie możesz nosić przy sobie wszystkiego co w oczywisty sposób ograniczy posiadany aktualnie ekwipunek. Wartość posiadanego przez Ciebie ekwipunku to ułamek wartości pancerzy Mandalorian i oscyluje w granicach 10 -30 tysięcy. Dopisać jedno zero w przypadku gdy jest się kolekcjonerem unikatowej broni. :twisted:

Co do umiejętności to jak sama słusznie zauważyłaś post wyżej. Mechanika bez elektroniki w SW ma konkretnie pod górkę. Sugerowałbym jednak znaleźć sobie inne ograniczenie, np na hakowanie i będzie ok.

Postać nie jest przegięta posiada jednak całkiem ciekawy wachlarz umiejętności co również mi się podoba.

Co do statku sugerował bym coś niekonwencjonalnego jak C-wing/ugly jest to maszyna brzydka jak noc ze sporą kabiną którą można upchać wedle potrzeb od pilota i 2 pasażerów po całkiem zgrabną ładownię oraz z przyzwoitym kopem. Dodatkowo to brzydal więc drogi nie jest i podatny na modyfikacje. Fajne miejsce aby przechowywać w nim kolekcję broni.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Kamuro Rushi » 22 Sty 2013, o 00:18

BE3R napisał(a):Konkretnie Kamuro używając swych wdzięków czy bóg wie czego <papug> pewnie paralizator.. namówił Cię do napisania karty pod jego postacie.

To zwykłe pomówienia! Fakt faktem, ja ją tutaj ściągnąłem a jak szukała konceptu na postać i punktu zaczepienia podsunąłem jej Zeltronkę wspomnianą w historii Fate'a! Reszta to w dużej mierze jej pomysł.
<kangur>
Nie używam paralizatorów, wolę gaz pieprzowy.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Shas » 22 Sty 2013, o 21:28

Chodząca zbrojownia ... masz więcej broni niż cały klan Skirata razem wzięty. :lol:

Dużo tego, bardzo dużo. Za dużo dla mnie bym czytał więc tylko w techniawkę idę. Broń opisana szczegółowo, straszliwie i dokładnie. Ale mnie to się podoba, slugi jako main są nietypowym wyborem ale to dodaje smaczku. Będzie trudniej bo zwykły blaster naładować nie trudno, gaz zdobyć też łatwizna.

Ale czegoś się czepić muszę ... bo tak!

Pistolet boltowy DL-22

Słoneczko, tu nie Młotek my Bolterów nie używamy. ;)
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 23 Sty 2013, o 10:32

Karta była stworzona na zasadzie:
- Hej mam takie forum, gdzie gramy w SW.
- Ok.
*zapoznanie się z treścią*
- Może twi'lek...
- Zeltronki lepsze.
- Co to?
- Googlnij, w mojej historii masz przykład.
- No dobra... łowca głów brzmi super, ale... wszyscy grają takimi. Coś.. nieco bardziej niestandardowego... Hej, a może ta twoja i chce się zemścić?
- Ok.

MANIPULACJA!
A tak bardziej poważnie. Na Nzaku mamy to do siebie, że często łączy się tam historie postaci w jakiś ciekawy sposób, czy to pozytywny czy negatywny, bo po prostu ciekawiej się wtedy gra. By nie było wątpliwości: tak jak mówię, jeśli mg zdecyduje, że zrobi coś innego niż połączenie z Kamuro w drużynę, mi to nie przeszkadza. Poza tym nie gram postaciami tak, że coś zakładam z góry. Piszę pod wpływem impulsu próbując wczuć się maksymalnie w postać. Innymi słowy - to, że chcemy połączyć siły nie znaczy, że to zrobimy :P
(Prawda jest taka, że było to po prostu ciężkie narzędzie, ale nie wolno mi o tym mówić...)

Cóż. Jak to mówią im więcej wyzwań tym więcej funu, no nie? Zwłaszcza, że sluga nikt się nie spodziewa, a przy okazji może to być jej wizytówka. Kolekcjonerzy broni zaś to już zupełnie inna bajka, która może być kolejnym ciekawym punktem zaczepienia ;P

Co do opisów broni - uznaję, że jeśli to ma być faktycznie sprzęt używany od dawna to ma swoją historię, w końcu mogę opowiedzieć sporo o rysach mojego netbooka. Choć część powstała w niejasnych okolicznościach (pewnie gremliny) to reszta niesie ze sobą jakieś opowiastki.

Summa summarum:
Wybiorę opcję, która kilkukrotnie już padła czyli nie ograniczę ilości broni, a jedynie będę dobierać ja selektywnie do zadań. To poszerzy nieco wachlarz możliwości i doda element planowania do każdej większej wyprawy.

Statek wybiorę ten zasugerowany przez B3ERa i niedługo go opiszę. Dodatkowo wkrótce poprawię wszystkie błędy. Głupio mi z ich powodu. Zwłaszcza dukatów i Bolterów :X

Co do skilli to faktycznie wpiszę jej, że nie zna się na korzystaniu stricte z komputerów, nie zaś z całej elektroniki, bo faktycznie sensu to nie ma.

Mam jeszcze dwa techniczne pytania:
1. W ekwipunku i zdolnościach ma wyrabianie pocisków. Jak rozumiem nie oznacza to, że może sobie od tak proch zrobić, a raczej iż może go kupić oddzielnie? Czy jednak chemia w to też wchodzi i potrafi go wykonać, a jedynie komponenty musi zakupić? (właściwie to samo tyczy specjalnych pocisków, czy jedynie "wnętrze" musi zakupić czy cały pocisk? Nie wiem po prostu jak daleko sięga granica rozsądku jej umiejętności.) Poczytam nieco o robieniu pocisków by móc to odgrywać, więc pewnie dalsze pytania pójdą już bezpośrednio do MGka.
2. Jakie jest logiczne ograniczenie sprzętowe brane na misje? Snajperka + jeden z pistoletów/rewolwer? Dwa pistolety jeśli bez snajperki i rewolwer? Czy może po prostu dwie bronie krótkie? Do tego normalnie da się zabrać nóż, czy raczej to też wchodzi w wybór? Chcę po prostu jakoś rozsądnie tym dysponować by znać swoje możliwości.

W tej chwili mam sesję i do wtorku zapewne ledwo się będę pokazywać. Dlatego myślę, że można jeszcze poczekać na opinię kolejnych osób do tego dnia, może wykryją coś czego inni nie zauważyli?

Dziękuję za opinie,
Pozdrawiam :)
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Shas » 23 Sty 2013, o 15:50

Arish Maldare napisał(a):1. W ekwipunku i zdolnościach ma wyrabianie pocisków. Jak rozumiem nie oznacza to, że może sobie od tak proch zrobić, a raczej iż może go kupić oddzielnie? Czy jednak chemia w to też wchodzi i potrafi go wykonać, a jedynie komponenty musi zakupić? (właściwie to samo tyczy specjalnych pocisków, czy jedynie "wnętrze" musi zakupić czy cały pocisk? Nie wiem po prostu jak daleko sięga granica rozsądku jej umiejętności.) Poczytam nieco o robieniu pocisków by móc to odgrywać, więc pewnie dalsze pytania pójdą już bezpośrednio do MGka.

Slugi to bardzo szerokie spektrum amunicji, od klasycznej amunicji zespolonej po mini rakietki ( well i mamy młotkowe Boltery :D ) kończąc na zwyczajnych rdzeniach kinetycznych dla HVG czy Verpinów. Jednak fakt że slugi są nietypowym raczej rodzajem uzbrojenia a na pewno niezbyt często spotykanym w porównaniu z klasycznymi blasterami to umiejętność wyrobu własnej ammo jest całkiem sensowna. Ale by to robić należy nie tylko posiadać odpowiednią wiedzę ale też przynajmniej niewielki warsztat rusznikarski. Ładunki miotające można wytworzyć z ogólnodostępnych materiałów, głowice slugów już potrzebują trochę bardziej konkretnego źródła. Będziesz wydawać zdecydowanie więcej kredytów na zaopatrzenie się w te rzeczy niż każdy inny użytkownik broni blasterowej. Najlepiej do momentu posiadania własnej rusznikarni wyrób sobie kontakt z jakimś zbrojmistrzem na rynku cywilnym który będzie ci przygotowywał amunicję.

Arish Maldare napisał(a):2. Jakie jest logiczne ograniczenie sprzętowe brane na misje? Snajperka + jeden z pistoletów/rewolwer? Dwa pistolety jeśli bez snajperki i rewolwer? Czy może po prostu dwie bronie krótkie? Do tego normalnie da się zabrać nóż, czy raczej to też wchodzi w wybór? Chcę po prostu jakoś rozsądnie tym dysponować by znać swoje możliwości.

Ile uniesiesz i czy się z wysiłku nie zesrasz po drodze. :lol: Broń dobierasz pod kątem profilu misji i jakie są twoje preferencje, kiedy idziesz do abordażu na statek to raczej długolufowej snajperki nie weźmiesz. Jak chcesz polować na sawannie to zapewne pistolety nie będą twoim jedynym orężem. Bieresz to co ci dyktuje logika*, coś jako main, coś do samoobrony i coś do obierania pomarańczy bo są zdrowe i w ogóle.

* żelazna kobieca logika ... będzie ciekawie. :D
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez BE3R » 23 Sty 2013, o 15:54

Shas napisał(a):kiedy idziesz do abordażu na statek to raczej długolufowej snajperki nie weźmiesz.


Tex wziął...

Anyway Kwestią broni i braku amunicji do niej bym się nie przejmował bo jak strzelisz raz czy dwa razy na misję to i tak będzie nieźle. Chyba że zamierzasz biegać stadnie z Mando, wtedy faktycznie kontener może być mało.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Shas » 23 Sty 2013, o 15:57

BE3R napisał(a):Tex wziął...

I jak na tym wyszedł...
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Kirył » 23 Sty 2013, o 16:12

BE3R napisał(a):
Shas napisał(a):kiedy idziesz do abordażu na statek to raczej długolufowej snajperki nie weźmiesz.


Tex wziął...


A co, miałem zostawić ją sobie w przestrzeni kosmicznej albo w kabinie myśliwca, który został rozpylony na atomy?
Wziąłem, ale zaznaczyłem, że mi się nie przyda i korzystam z DL-44...

Żeby nie było offtop:
Ludzie, ta karta dostała akcepta, a robicie tutaj dyskusję na 20 postów. Skoro dostała 5x TAK z takim uzborojeniem to po prostu nie będzie brała wszystkiego na jedną misję. Tyle ode mnie w tym temacie...
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Wpis] Arish Maldare

Postprzez Arish Maldare » 29 Sty 2013, o 20:26

Spokojna głowa. Teraz bardziej techniczne rzeczy omawiamy, po prostu by wiedzieć na czym stoję.

Co do warsztatu, to właśnie w ekwipunku niby jest napisane, że posiada "sprzęt do wyrabiania pocisków". Dlatego właśnie pytam jak duże możliwości on daje. No, ale z drugiej strony, tak jak mówicie, nie zakładam gigantycznych strzelanin... pytanie tylko co założy MG...

W kwestii kredytów... cóż droga sprawiedliwości zawsze skierowana była pod górkę! :P

Aha, czyli generalnie to co ma sens.

Legendarna kobieca logika... hmmm
Wiecie, w Neuroshimie kobiety mogą wziąć zdolność pakowania rzeczy tak, że mieści się ich 2x więcej! :D

W kwestii kontaktów... wolę je już podczas gry zrobić. Będzie to miało więcej sensu niż pakować jeszcze więcej a4 w historię :P

_________________________________________________

Mam opis statku - czy coś takiego przejdzie?

10. Środki komunikacji: C-wing/ugly "Koszmar" - tak właśnie nazwała go Lidia, gdy po raz pierwszy uznała to "szkaradztwo warte miesiące naszej pracy". Statek sam z siebie do pięknych nie należał, a w dodatku Arish zakupiła go, gdy nadawał się tylko do naprawy. Mimo to Zeltronka była podekscytowana. Jak upierała się Lidia bycie mechanikiem to zboczenie, które później odbija się w takiej głupocie. Możliwe, jednak Koszmar dzięki zdolnością kobiety szybko nie tylko stał się używalny, ale bardzo szybko usprawiedliwił swą nową nazwę. Był bowiem "szybki jak sam ścigający cię koszmar". Arish skupiła się głównie na prędkości i zwinności statku podkręcając to i owo. Zmniejszyła nieco ładowność do około trzystu ton i wzmocniła poszycie. Wiedziała, że będzie musiała z czegoś zrezygnować. Dlatego też pozbyła się uszkodzonych wyrzutni torped i amunicji do nich. W zamian za to zainstalowała drugie działko jonowe. Głównym założeniem pomalowanego na czarno z chabrowymi i bordowymi wykończeniami statku jest ucieczka lub gonienie jednostki przeciwnika i unieruchomienie jej - w końcu po co niszczyć statek jeśli można i go sprzedać po rozprawieniu się z przeciwnikiem? Zwłaszcza, że często trzeba mieć dowód zabójstwa. Zabawa z elektroniką pozwoliła na podczepienie działek jonowych do sterowania z panelu pilota. Kosztuje to jednak nieco celności tej broni. W tym momencie statek z kilkoma rysami służy swej pani wiernie... no poza tym, że zaczął się psuć, a ona przegrała jego silnik w karty. Trwa partia Sabaaka o resztki jej okrętu przeciwko brakującym częściom do statku.
Image
Awatar użytkownika
Arish Maldare
Gracz
 
Posty: 56
Rejestracja: 20 Sty 2013, o 17:10

Następna

Wróć do Zaakceptowane KP

cron