Content

Zaakceptowane KP

Bolo the Gungan [postać poboczna BE3R]

Bolo the Gungan [postać poboczna BE3R]

Postprzez BE3R » 3 Lut 2013, o 17:12

Imię i Nazwisko: Bolo

Rasa: Gungan.

Profesja: Łowca nagród/zabójca

Data urodzenia: 10 BBY

Usposobienie:

Bolo posiada usposobienie którego mógłby mu pozazdrościć niejeden robal. Jest oślizgły, niemiły i niemal nigdy nie mówi prawdy. Jego opowieści o przeszłości śmierdzą jeszcze bardziej niż stopy mandalorianina po ciężkim dniu w zbroi. Jednego nie można mu odmówić, jest zły do samego szpiku swoich gungańskich kości. Już jako dziecko wyrywał ważkom skrzydełka, i ciągnął dziewczynki za uszy. Gdy dorósł jego możliwości czynienia zła znacznie się poszerzyły. Gunganin jest istotą złą i okrutną będąc żywym zaprzeczeniem ideałów swej nacji. Nie jest dla niego problemem zabicie śpiącego, strzał w plecy czy ofiary wśród cywili. Bolo nie jest jednak samobójczym psycholem doskonale zdaje sobie sprawę, z rządzących galaktyką praw i swoich własnych ograniczeń. Potrafi przestrzegać zasad panujących w danej społeczności tak długo jak długo jest to dla niego korzystne. Oczywiście jeśli będzie mógł bez szkody dla siebie nagiąć lub złamać panujące na danej planecie prawa, z pewnością to zrobi.

Wygląd:
Niewysoki jak na Gunganina ma ledwo 182 cm wzrostu i jest stosunkowo wątły, nie wygląda na wojownika raczej na uszatego robola. Zwykle chodzi ubrany w skórzaną kamizelkę i wysłużony kapelusz. Na tyłku nosi gustowne spodnie z farfoclami. Pas podtrzymuje przywiązaną do lewego uda kaburę z blasterem, zaś na prawym biodrze kołysze się delikatnie altalt. Zazwyczaj ma niewielki plecak zawierający boomy oraz podręczne przedmioty podstawowego użytku. Przy lewej łydce umocowany jest spory wibrosztylet. Całości wizerunku dopełnia poorany bliznami pysk. Wygląd mordy potwierdza jedynie fakt, że właściciel niejednokrotnie oberwał. Z innych wyróżniających go od reszty stada cech można wskazać przekrwione oczy i pet zwykle zwisający z jego wargi. Na lewym uchu wyraźnie widać sporą bliznę po głębokiej ranie. Z racji swej fizjonomii na pustynnych bądź gorących planetach o niskiej wilgotności zakłada ciężki płaszcz z bliżej nieokreślonego materiału chroniący skórę przed wyschnięciem. Bolo dużo pali czemu często towarzyszy pokasływanie, a w okół mężczyzny roznosi się dość specyficzny zapach jakiegoś ziela.

Umiejętności:

-Pilotowanie lekkich jednostek, produkowanych przez korporacje Incom.
-Walka wnóż, oraz przy użyciu broni gungan - patrz historia postaci.
-Szybkie dobycie broni, oraz celny strzał na krótkich dystansach (krótki dystans to 10-15m)
-Elastyczny, zwinny i szybki jak na gunganina przystało
-Fauluje, oszukuje i zabija bez żadnych oznak zewnętrznych.
-Jego empatia jest porównywalna do tej posiadanej przez plankton.


Ekwipunek:
Atlatls + 3 Boomas
DE-10 Blaster pistol - zmodyfikowany do szybszego strzelania z większą mocą ale mniejszą celnością na dużych dystansach (w skrócie brak lunetki)
Trandoshan suppressor pistol
Energy bola
Termodetonator
metalowa kulka w rozmiarze Boomy
Wibrosztylet
Kredyty
mieszanka Red Eye - Dopalacz zaprojektowany dla armii Zhana i wycofany z użytku po tym jak okazało że wojacy giną po miesiącu jego intensywnego stosowania. Specyfik podaje się w postaci dymu wciąganego do płuc. Osoba będąca pod jego wpływem doznaje uczucia zwolnienia czasu. Jej ruchy są znacznie szybsze niż w zwykle. Po przejściu szkolenia można w ten sposób w jeden dzień zostać najszybszym strzelcem w galaktyce. Efektem ubocznym są przekrwione oczy i widoczne lekkie drżenie całego ciała. O ile owo drżenie z czasem daje się opanować, to przekrwionych oczu oraz perspektywy śmierci z powodu niewydolności płuc już nie.
Zestaw najróżniejszych przebrań znajdujący się na statku.

Środki komunikacji:

A-24 Sleuth, ze zmodyfikowanym przedziałem pasażerskim (klatka na więźniów) oraz zoptymalizowaną konfiguracją pracy silników. W odróżnieniu od poprzednika jego właściciel stawia na prędkość i niewykrywalność maszyny. Jednostka posiada sporo zabezpieczeń antywłamaniowych oraz podłych pułapek które tylko czekają na złodzieja. Aktualny wynik jednostki to trzech zabitych dwóch rannych jednemu udało się uciec.
W luku bagażowym znajduje się miejsce na swoopa którym Bolo porusza się po powierzchni planet. Jest to zmodyfikowany Flare-S z dwoma autoblasterami oraz kilkoma mniejszymi modyfikacjami ułatwiającymi gunganinowi prowadzenie ciężkiej maszyny. Pojazd którego dosiada Bolo wygląda na zdecydowanie używany i posiadający własną historię. Może i nie jest najpiękniejsza maszyną w swojej klasie ale jeszcze nie zdarzyło mu się zawieść zaufania właściciela. (pomijając próbę wykonania beczki nad jeziorem, ale to wina pilota była)

Historia

Bolo - początek.

Raz na jakiś czas w każdej populacji rodzi się wybraniec. Rasy Gungan również nie ominęła ta prawidłowość. Wybrańcem tym był Jar Jar Binks. Aby zachować równowagę natura przywołuje na świat jego przeciwieństwo. Czasem ten mechanizm zawodzi i tak było w przypadku Jar Jara, Gunganie musieli czekać ponad 40 lat na pojawienie się tego, który powinien zapewnić równowagę.
Bolo narodził się w okolicach 10 BBY a przynajmniej sam tak twierdzi. Jego rodzina znalazła schronienie na Naboo po tym jak ich kolonia na Ohma-D'un została niemal doszczętnie zniszczona przez siły CIS. Ojciec był dumnym przedstawicielem Militiagungs, pamietającym jeszcze czasy służby w Wielkiej Armii Gunganów i zwycięską porażkę w Bitwie na Trawiastych Równinach. Matka była bardziej pokojową przedstawicielką klasy robotniczej. Oboje dokładali wszelkich starań by młody wyrósł na pracowitego i walecznego Gunganina. Od początku też wiedzieli, że z dzieckiem coś jest nie tak. Mały Bolo rozwijał się znacznie szybciej od swoich rówieśników. Szybko też pojawiły się u niego niepokojące zachowania które postawiły rodziców przed ciężkim dylematem. Nie potrafiąc dać sobie rady z małym łobuzem, na którego nie działały ani prośby matki ani groźby ojca, zadecydowali o oddaniu młodego na przeszkolenie w milicji. Dzięki kontaktom i pozycji ojca młody został przyjęty i poddany rygorystycznemu szkoleniu. Przypadło ono na okres buntu i było jedną z najcięższych prób jakie musiał przejść Bolo. Młodzieniec miał poważne problemy z zaakceptowaniem głupich zasad i ograniczeń, jego sytuacji nie poprawiała też wysoka inteligencja. Jednak to właśnie ona pozwoliła mu się dostosować. Szybko zrozumiał, że jednostka nie może walczyć otwarcie ze społecznością. Bolo uczył się więc miotać boomą, walczyć przy pomocy potężnych kopnięć oraz kryć za energetyczną tarczą. Szybko okazał się być w tym całkiem niezły, nie tyle dzięki technice ale bardziej z racji wykorzystywania słabości przeciwnika. Bolo zyskał poważanie wśród uczniów. I od tego momentu zaczęły się problemy Gungańskiego miasteczka.
Kiedy w dziwnych okolicznościach zdechły Kaadu należące do jednego z oddziałów jazdy nikt nie panikował. Jednak gdy zaginęła jedna z kadetek przeprowadzono drobiazgowe śledztwo. Brak zwłok i śladów uniemożliwił odkrycie przestępcy. Tym niemniej w mieście zaczęto wzajemnie się obwiniać. Czarę goryczy przepełniła awaria pola siłowego w wyniku której woda zalała i zniszczyła znaczną część kolonii. W wypadku zginęło kilkuset gungan w tym Rodzice Bolo. Młodzieniec winą za ich śmierć obarczył jednego z gungan z rywalizującego oddziału. Bijatyka która wybuchła w następstwie wzajemnych oskarżeń pociągnęła kilkanaście kolejnych ofiar. Starszyzna miejska nie byłą w stanie opanować sytuacji podjęła więc jedyną jej zdaniem słuszną decyzję. Wygnała wszystkich zamieszanych w bijatykę gungan z miasta. Bolo po raz kolejny wyczuł szansę, szepnął słówko tu, zdanie tam i w krótkim czasie przywódcy grupy wygnańców wpadli na genialny pomysł. Jedyną szansą powrotu do miasta jest zaatakowanie miasta. Bolo subtelnie podjudzał i nakręcał młodzież. I wkrótce kilkunastoosobowa grupa opracowała plan wtargnięcia do podwodnego miasta. Oczywiście łatwo można przewidzieć, że dzieciaki nie miały większych szans z dorosłymi przedstawicielami milicji. Bolo zdołał jednak skorzystać z zamieszania i zniszczyć magazyn z żywnością. Tym razem jednak został złapany. Starszyzna nie miała wątpliwości kto stał za atakiem. W toku śledztwa wyszło na jaw kilka innych występków młodego gunganina. Wyrok był jednomyślny, śmierć przez ukamieniowanie. Zamknięty w celi Bolo poprosił o spotkanie z kapłanem. Wyznał mu wszystkie swoje występki wśród których znalazło się i morderstwo kadetki oraz uszkodzenie bariery które zaowocowało setkami ofiar. Kapłan nie znalazł zrozumienia dla występnego gunganina. Jego pełne potępienia krzyki słychać było w całym więzieniu. Kiedy strażnik zajrzał do celi spostrzegł że kapłan okłada więźnia. Nie interweniował jednak, nie wolno przeszkadzać kapłanowi w wykonywaniu jego obowiązków. Kiedy gungański kapłan wreszcie opuścił celę był dziwnie cichy i przygnębiony. Zaś sam skazaniec leżał zwinięty w kącie swej celi. Przyczynę dziwnego smutku kapłana odkryto krótko po jego wyjściu. Bolo wykorzystał wzburzenie bożego sługi do skręcenia mu karku i przebrania się w jego szaty. Zanim strażnicy zorientowali się w sytuacji Bolo zdołał opuścić rodzinne miasto.

Bolo - narodziny legendy

Ścigany przez współplemieńców Gunganin zginąłby zapewne na bagnach Naboo lub też został schwytany, gdyby nie przyszło mu z pomocą szczęście. Bolo wpadł w łapy łowców niewolników którzy serwisowali swój statek w niedostępnym zakątku planety. Schwytany gunganin nie przedstawiał większej wartości handlowej, nie był jednak do końca bezużyteczny. Dowódca Reaperów - jak nazywano gang, postanowił wykorzystać młodego Gunganina do prac przy naprawie statku. Młody łapał w lot co się do niego mówiło i w krótkim czasie stał się uroczą zabawką kapitana. Dzięki temu zapewnił sobie ewakuację z niezbyt przyjaznej planety. Pobyt na pokładzie frachtowca nie należał do najprzyjemniejszych, dał jednak wiele doświadczeń i przydatnych w życiu łowcy niewolników talentów. Bolo stosunkowo długo zdobywał zaufanie załogi, jednak gdy to mu się udało z maskotki awansował na pełnoprawnego Reapera.
Minęło kilka lat i dziwnym trafem łowcy powrócili na Naboo, Bolo postanowił wykorzystać okazję i zemścić się na współplemieńcach. Zaatakowane przez Reaperów miasto upadło w kilka godzin, jego mieszkańcy zostali wymordowani bądź wzięci w niewolę, a sam Bolo został przez nich okrzyknięty wcieleniem zła. Kapitan nie był jednak zadowolony z łupów, tym bardziej, że podczas akcji padło kilku jego ludzi. Dodatkowym problemem była informacja o tym że część mieszkańców uciekło. Reapersi musieli szybko ewakuować się z planety, zabierając jedynie nieco niewolników. Bolo musiał gęsto tłumaczyć się kapitanowi, a atmosfera na pokładzie pirackiego frachtowca zrobiła się dość gęsta. Życie uszatego obcego było zagrożone. Gunganin zrobił więc to w czym był najlepszy. Przed posiłkiem zatruł jedzenie dla załogi, po czym poszedł nakarmić niewolników. Gdy wrócił większość łowców niewolników konała w męczarniach, nieliczni którzy przeżyli zostali zamordowani przez Gunganina w bardziej klasyczny sposób. Bolo był jednym z najszybszych strzelców w załodze, a osłabieni przez truciznę Reapersi stanowili łatwy cel. Rychło okazało się że Gunganin nie przewidział wszystkiego, nie był w stanie pilotować tak dużej jednostki a po wyjściu z nadprzestrzeni nie potrafił nawet skierować maszyny w stronę pobliskiej planety. Pozostało tylko czekać na ratunek. Bolo wykorzystał że ładownia pełna była gungańskich niewolników i odciął im powietrze, po czym nadał sygnał S.O.S. Gdy do frachtowca dotarł patrol z planety wszyscy więźniowie jak i piraci już nie żyli, a jedynym ocalałym był ledwo żywy gunganin znaleziony przez ekipę ratunkową w jednej z cel. Jednak gdy tylko dotarli na planetę i znaleźli się w szpitalu, długouchy obcy zniknął. Ustalenie faktów zajęło władzom nieco czasu. Efektem tych ustaleń było 20 000 kredytów nagrody za głowę Bolo. Gunganin zapadł się jak kamień w wodę.

Prawie dwa lata później wytropił go jeden z mandaloriańskich łowców nagród. Bolo zajmował się przemytem i handlem narkotykami. Gunganin właśnie wykonywał bardzo intratny transport dla jednego z królów podziemia gdy na drodze jego wysłużonego Headhuntera stanął A-24 należący do łowcy nagród. Bolo szybko przekonał się, że jego szanse na ucieczkę są zerowe. Również walka nie była najlepszym rozwiązaniem - wyjące alarmy oraz utrata tarcz wskazywały jednoznacznie że pora lądować.

Headhunter eksplodował chwilę po wylądowaniu. W kłębach dymu spłonęły prochy warte przeszło 200 000 kredytów, jednak to nie one były największym zmartwieniem uciekającego gunganina. Maszyna prześladowcy lądowała właśnie obok płonącego wraku. Najwidoczniej łowca chciał mieć pewność że jego ofiara nie ucieknie. Właz otworzył się z sykiem i z maszyny wynurzyła się potężna opancerzona sylwetka. Bolo nawet nie próbował strzelać do przeciwnika. Znacznie bardziej zajmowało go wyszukiwanie schronienia. Dantooine nie była zbyt gęsto zaludnioną planetą, a do najbliższej farmy miał kilkaset metrów przez pole. Gnał więc co sił w nogach oddalając się od Mandalorianina. Płuca pracowały coraz ciężej a oczy powoli przesłaniała mgła. Jednak farma była coraz bliżej.
Wycie silnika repulsorowego dobiegło do uszu uciekiniera wraz ze świadomością że już praktycznie dobiegł do farmy. Szypułki wykręciły się niemal do bólu i zobaczył że w jego kierunku leci potężny swoop bike wraz z dosiadającym go wielkim mężczyzną. Bolo przeskoczył przez płotek który ogradzał ogródek i wyciągnął Atlatls, załadował boomę przymierzył i cisnął z całej siły. Maszyna prowadzona pewną ręką wykonała zgrabny unik i pocisk nieszkodliwie eksplodował w polu.
- Fieflek, boopjak - zaklął Bolo gdy bolt z blastera przemknął mu koło głowy. Niewiele myśląc zaczął uciekać w kierunku farmy. Właściciel domostwa zamknął drzwi. Nie przewidział jednak że gunganin skorzysta z okna. Uderzenie Boomy wybiło w niej wystarczająco duży otwór aby Bolo zdołał odblokować okno i wtargnąć do środka. Jakiś człowiek stanął mu na drodze, ale otrzymawszy solidnego kopa uderzył w ścianę i zaczął głucho charczeć. Pod drzwiami słychać już było złowrogie dudnienie maszyny łowcy nagród. Bolo wyciągnął blaster i wtargnął do następnego pomieszczenia, tam znalazł to czego szukał.

Mandalorianin ostrożnie pokonał drzwi i znalazł się w korytarzu, trzymał w dłoni niewielki niegroźnie wyglądający blaster. W drugiej dzierżył elektrosieć. Bolo czekał na niego na środku jadalni stojąc tuż za stołem. Przed sobą trzymał zakładniczkę, najprawdopodobniej żonę napotkanego wcześniej mężczyzny. Kobieta płakała i błagała żeby ją wypuścił. Na widok Mandalorianina Bolo uśmiechnął się złośliwie.
- Fypuścić mnie mufisz, alpo ona zginie, ja nie faltuje lofco. - Gunganin seplenił w basicu dokładnie tak jak reszta jego rasy - fypko fypko.
Bolo nigdy nie dowiedział się co przeszło przez głowę mandalorianina, zobaczył zamiast tego błysk wystrzału i poczuł ból któremu towarzyszył przeraźliwy wrzask kobiety. Gunganin upadł na ziemię kryjąc się za stołem, a jego lewe ramie zaczęło drętwieć. Szybko wystawił blaster i strzelił kilka razy na oślep uciekając chwilę potem na czworakach w kierunku drzwi. Solidny kop w dupę rozwiał jego marzenia o wolności. Pozbawiony wyrazu wizjer mandaloriańskiego hełmu wpatrywał się w Bolo. Gunganin cisnął ostatnią boomą trafiając w hełm. Mężczyzna cofnął się chwilowo oślepiony a Gungan zaatakował podle uderzając wibroostrzem od dołu. Niezawodna do tej pory broń ześlizgnęła się po łączeniu zbroi a solidny cios na odlew odrzucił gunganina. Obcy Kopnął mando z całej siły jednak mężczyzna tylko oparł się o stół i zamachnął ręką, Bolo natychmiast przykucnął, nie był w tym dość szybki. Ostrze którego nawet nie zauważył rozcięło mu ucho, krew lepkim strumieniem popłynęła z rany. Rzucił się na Mandalorianina z furią zapędzonej w ślepy róg ofiary. To był jego ostatni błąd. Prawy sierpowy, oraz hak w żołądek, pozbawiły gunganina tchu. W tej sytuacji użycie sieci było tylko wieńczącym dzieło zakończeniem. Bolo poczuł paraliżujący ból i stracił przytomność.

Obudził się leżąc w ciemnej tubie, całkiem nagi i w półmroku. Rozejrzał się i stwierdził, że jego więzienie ma nie więcej niż metr średnicy i jest bardzo niewygodne. Sprawdził czy nie ma gdzieś możliwości otwarcia tuby, jednak jedyną szczeliną jaką znalazł był zaślepiony otwór mniej więcej na wysokości głowy. Po pewnym czasie otwór otworzył się i wpadł przez niego jakiś baton energetyczny oraz pojemnik z wodą. Bolo nie byłby sobą gdyby nie skomentował, że nie zamierza tego jeść. Następne minuty spędził na zbieraniu wstrząsów elektrycznych i błaganiu o litość. Kiedy tortury ustały zjadł grzecznie wrzucone mu pożywienie i zwinięty w kłębek czekał...

Mandalorianin dostarczył więźnia zgodnie z umową w okolice Otoh Gunga gdzie zamierzał zamienić go na gotówkę. Kiedy pieniądze zmieniły właściciela, Bolo trafił za kraty a Mandalorianin wrócił na swój statek. Gunganie dla pewności postawili przy celi Bolo wartownika, pamiętając o historii z kapłanem. Ranny i poobijany gunganin z pewnością zakończył by swoją historię gdyby nie strażnik. Okazał się nim być brat zamordowanej przez Bolo dziewczyny. Przez wszystkie lata marzył on jedynie o chwili w której stanie sam na sam z zabójcą siostry. Gdyby oddzielił marzenia od rzeczywistości zapewne Bolo zostałby przykładnie ukarany a on sam przeżyłby spotkanie z mordercą. Gdy tylko strażnik wszedł do celi i zamachnął się pałką, leżący bez ruchu więzień kopnął go w brzuch i powaliwszy na ziemię szybkim ciosem nogi zmiażdżył krtań.
- Śmielć flajelom - syknął Bolo uzbrajają się w odebraną strażnikowi broń.
Szybko przebrał się w zbroję zabitego wartownika i wyruszył w kierunku wyjścia z więzienia. Nieopodal na lądowisku stał statek łowcy. Bolo wiedział że jeżeli nie wyeliminuje tego przeciwnika jego ucieczka nie ma sensu. Zebrał więc resztki swej odwagi i z bezczelnym lub samobójczym planem ruszył w kierunku jednostki. Łomotanie obudziło Mandalorianina, na holoekranie zobaczył on wymachującego gorączkowo łapami gunganina który najwyraźniej seplenił coś istotnego. Mężczyzna zebrał się i rozpraszając resztki snu sięgnął po blaster. Z bronią w dłoni udał się w kierunku włazu. Gdy tylko go otworzył rozpoznał swoją ofiarę. Ręka z blasterem uniosła się ku górze. Mandalorianin był jednak zbyt wolny Bolo przebił mu gardło elektropiką dosięgając mózgu mężczyzny i wpychając ciało do wnętrza statku. Szybko zamknął właz i nie czekając aż przeciwnik skona ruszył do kokpitu. Maszyna wydawała się znajoma. W końcu latał już na podobnych jednostkach. Nie mógł jednak uruchomić silników. Po chwili zrozumiał w czym rzecz. Pognał z powrotem do ładowni i wyciągnął wibroostrze. Chwilę później silniki pojazdu zawyły, wraz z dźwiękiem rogów alarmowych w więzieniu. Zakrwawiona świeżo odcięta dłoń mandalorianina odblokowała systemy zabezpieczeń zaś Bolo osobiście otworzył ogień z działek w kierunku nadbiegających Gungan. Trafione boltami ciała jeszcze dymiły kiedy statek zwiadowczy zniknął za horyzontem...

Bolo - Łowca

Minęło kilka lat od pamiętnej ucieczki z Naboo. Bolo cieszył się wyrobioną opinią bezwzględnego mordercy i psychopaty. A nagroda za jego głowę znacznie wzrosła, tym samym zamykając przez nim wstęp na niektóre planety. Wyczuł jednak możliwość łatwego zarobku. Gdy liczył łupy zdobyte na Madalorianinie dowiedział się że sam pancerz jest wart znacznie więcej kasy niż stracił przewożąc towar dla podziemia. Sprzedawszy część zabawek oraz zbroję stał się całkiem bogatym Gunganinem. Jak to jednak bywa z pieniędzmi rozchodzą się równie szybko jak gizki po okręcie. Zarobienie kasy za przemyt wiązało się z wysiłkiem, zabicie mando było mniej więcej tak samo ryzykowne, za to przynosiło znacznie większy dochód i emocje. Bolo rozpoczął pracę dla Imperium. Zwykle atakował pojedynczych łowców zawsze z zaskoczenia i starając się nie uszkodzić cennego pancerza. W starciu z tak groźnym przeciwnikiem musiał wykorzystać każdą okazję, jedną z wyrównujących szanse rzeczy okazały się dopalacze. Gunganin bardzo szybko uzależnił się od Czerwonego Oka, środka przygotowywanego dla wojska który miał przyspieszać refleks i pobudzać agresję. Niestety jego zażywanie powodowało silne skutki uboczne, takie jak choroby płuc, utrudnione oddychanie, szaleństwo bądź śmierć. Gunganin był bardziej odporny na działanie Oka, niż ludzie. Nawet on po kilku latach stosowania środka musiał przyznać, że dolegliwości związane z płucami stanowią problem. Postanowił więc działać nieszablonowo i wymienić płuca. Zabiegu transplantacji dokonała pewna pani doktor, związana ze światem przestępczym. Dawca niestety nie przeżył operacji. Kolejnym z patentów były podstępy i stałe zmienianie wyglądu. A to zapuszczał wąsy, a to farbował uszy. Ba Bolo potrafił nawet zmienić kolor skóry czy przebrać się za samicę aby dopaść cel. Niestety koszty ostatnio wzrosły i Łowca musiał przyjąć zaproszenie z Tatooine, na planecie miał się znajdować pewien dygnitarz z Naboo. Umilając sobie życie polowaniem na smoka Krayt pragnął zakosztować adrenaliny, dla Bolo były to kolejne łatwe pieniądze.

<papug> Standardowo brakujące przecinki,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Bolo the Gungan [postać poboczna BE3R]

Postprzez Jack Welles » 3 Lut 2013, o 17:26

Karta jest delikatnie rzecz ujmując do dupy - wali sztampą na kilometr, wszystko w niej przedstawione było już wielokrotnie podejmowane na MM, a sam dobór ras postaci to najlepszy możliwy przykład braku oryginalności. Summa summarum jetem zmuszony dać TAK :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: Bolo the Gungan [postać poboczna BE3R]

Postprzez Alice » 3 Lut 2013, o 17:46

Ani tak, ani nie :? Dam taka to Beer mi moją Alice tym zacnym młodzieńcem (zgwałci) potraktuje w misji, jeśli dam NIE to nadal będę czekała jak ktoś się zlituje i weźmie moją Alice.

Z dwojga złego wolę walkę o przetrwanie, a więc TAK ;)
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: Bolo the Gungan [postać poboczna BE3R]

Postprzez Oto'reekh » 3 Lut 2013, o 17:52

Dawno się tak dobrze nie bawiłem czytając kartę postaci, to trzeba przyznać. Parę wątków jest delikatnie naciąganych, ale znowu inne delikatnie je balansują (poza tym to Gungan oni potrafią fystko - nawet seplenię przez niego 0.0). Sprzęt gra i buczy, motyw palącego na zabój Constantine-a mnie się podoba :D
Tak
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40


Wróć do Zaakceptowane KP

cron