Content

Zaakceptowane KP

Matthew Skirata

Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 17 Lut 2013, o 21:34

1.Nazwa postaci: Matthew Skirata (Hamerrykański Skirata)
2.Rasa: Człowiek/Mandalorianin
3.Profesja: Łowca nagród/pilot
4.Data urodzenia: 1 ABY
5.Usposobienie: Walka to jego żywioł, choć nie jest żądnym krwi bersekerem. Kieruje się w niej honorem, zawsze szanuje i nie lekceważy swojego wroga. Nie każdy zasługuje na jego litość, choć stara się działać według zasad moralnych. Nieubłagany dla osobników nieokazujących szacunku jego rodzinie, tacy przeważnie nie zdążyli dokończyć zdania. Ma lekkiego hopla na punkcie swojego honoru. Choć sprawia wrażenie ufnego, ufa wyłącznie sobie. Może śmiać się z twoich żartów, wypić z tobą drinka czy dwa, mając cały czas na oku czy, aby twój blaster nie wysuwa się z kabury, a nóż nie jest zbyt chętny by wyskoczyć. Nie przepada za ludźmi wynoszących się ponad to, co udało się im dokonać. Stara się nie mieszać w konflikt między Jedi a Sithami, choć nie przepada za obiema stronami.
6.Wygląd: 1.90 metra wzrostu przy 90 kilogramach. Krótkie, czarne włosy z prawie zawsze postawioną grzywką, brązowe oczy. Lekko przecięta brew po jednym z przykrych incydentów.
Matthew często zdejmuje swój hełm, uważając że twarz ma po to, by ją pokazywać, przy okazji chełpiąc się bliznami, które uważa za równe medalom, choć nie dorobił się ich jeszcze za wiele. Ponadto jest dobrze zbudowanym mężczyzną.
Nosi Beskar’gam o kolorach: czarny (kirys, dzwon hełmu, rękawice) oraz pomarańczowy(obwódka hełmu, karwasze).
7.Umiejętności: Wprawny użytkownik blasterów, preferujący broń krótką, a gdy chwile tego wymagają posługuje się karabinami wyborowymi, lecz nie uznaje ich za swój ulubiony rodzaj broni. Ponadto walczy wręcz używając pięści i wyuczonych chwytów, w chwilach zagrożenia ratując się nożem. Wprawny pilot, obsługujący patrolowce i lekkie frachtowce, często zajmujący się majsterkowaniem przy swoim statku.
8.Ekwipunek:
- cyfronotes
- blaster DL-18
- A280 blaster rifle
- mandaloriański Beskar’gam wykonany z durastali
- wibroostrze
- 1000 kredytów
9.Środek komunikacji:
Patrolowiec typu Firespray 31. W czasie użytku podlegał licznym modyfikacjom.
Prędkość w atmosferze 900 km/h
Hipernapęd klasy 2
Załoga:1
Miejsce na pasażerów:3
Ładowność do 40t
Uzbrojenie:
- 2 działka blasterowe
- 1 wyrzutnia torped
10.Historia:
Urodził się na Wayland (przynajmniej tak uważa jego ojciec), w 1 ABY. Nie pamięta swojego dzieciństwa, wie jedynie tyle, ile wyciągnął z opowieści swojego opiekuna. Utrzymywał on, że jego biologiczny ojciec był inżynierem. Mandalorianin Mork, który go adoptował ok. 6 ABY, był świetnym lecz też bardzo wymagającym wojownikiem. Od samego początku dostawał trudną szkołę od swojego rodzica. Gdy nadszedł czas na szkolenia, dzień zawsze kończył ze zdrętwiałym od zmęczenia ciałem i obolałymi mięśniami. Za najdrobniejsze przewinienia ojciec stosował surowe kary: całodzienne biegi aż do opadnięcia z sił, czy przymus stania na drewnianym balu przez kilka dni. Jego matka wiele razy starała się uprosić u męża łaskę, lecz jedyny efekt jaki to przynosiło to zmoknięty i zmarznięty syn za oknem domu, starający się utrzymać na kołku w czasie rzęsistych ulew. Matthew zaczął nienawidzić swojego ojca. W pewnym momencie życia zaczął przypisywać mu każde swoje niepowodzenie, porażkę czy koszmar. To jednak motywowało go, do kontynuowania morderczego treningu, gdyż chciał pokazać, że to go nie złamie. Sytuacja nie zmieniała się przez długi czas. Od 10 roku życia zaczął również swój trening w posługiwaniu się bronią. Ciężkie i krótkie blastery, noże czy Bes’kad zastępowały mu dziecinne zabawki. Wiele razy zastanawiał się czy nie użyć broni przeciwko ojcowi. Coś jednak mu na to nie pozwalało.

Gdy miał 12 lat zauważył, pewną skrytkę, o której istnieniu wcześniej nie miał pojęcia. Zbliżył się i otworzył szafę, należącą do ojca. Ujrzał wtedy szarawą skrzynkę. Wrodzona ciekawość kazała mu od razu do nie zajrzeć. W środku znalazł wiele ciekawych przedmiotów, miedzy innymi pazury jakiegoś stwora, przedziurawiony hełm i tajemniczy podłóżny przedmiot, przypominający rączkę Bes'kadu. Matthew naturalnie zainteresował się tym ostatnim. Wcisnął przycisk znajdujący się na rączce. Widok zaparł mu dech w piersiach, gdyż ujrzał niebieski promień wysuwający się z rękojeści. Przypomniały mu się opowieści o niejakich Jedi i wojownikach Sith'ów posługujących się taką bronią. Nagle coś runęło na jego prawe ramię i odrzuciło go w tył. Ojciec złapał za miecz, wyłączył go i wsunął do szafy.
- Co ty tu robisz !?- huknął Mork – Jak śmiesz!
- Ojcze ja… ja..ty..tylko, on po prostu jest piękny – odparł jąkając się chłopiec.
- Zamilcz! – wojownik nie ustępował. Jednak zastanowił się chwilę i spuścił z tonu – Czy wiesz co to jest?
- Miecz Jedi – stwierdził Matthew.
Mork stał jeszcze chwilę nad chłopcem i uśmiechnął się po chwili, co dla chłopaka było rzadkim widokiem.
- Owszem, jeśli oceniać po kolorze. Czuję jednak, że nie wiesz za wiele o tych wojownikach.
Ojciec siadł przy synu i zaczął opowiadać mu Jedi, Sithach i innych korzystających z mocy. Opowieść zmieniła również swój bieg sposób uzyskania broni przez Mando'a, potem już na przygody całej rodziny Morka. Matthew wydawał się być nią zafascynowany.
- No to by było na tyle – skończył rodzic – a teraz pójdziesz przywitać się z palem i nie próbuj nigdy więcej zakradać się do mojej szafy! – wszystko zdawało się wrócić do normalności.
Chłopak po raz kolejny przystąpił do odbywania kary na drewnianym kołku. Teraz jednak wrogość do ojca zaczęło zastępować coś innego – szacunek. Od tej pory młodzieniec starał się ćwiczyć jeszcze bardziej intensywnie. Rozpoczął również trening pilotażu. Ojciec z czasem pozwalał mu kierować swoim Dunelizardem. Zawsze podczas lotu fascynował go świat pod stopami. Latał także dla rozrywki, gdyż zawsze uważał to za ciekawe zajęcie. Gdy razem z Morkiem odwiedzał jego znajomych, zawsze prosił o lot ich maszynami, choć niewielu się zgadzało. W wolnym czasie młody pilot lubił również majsterkować przy statku, często bez zgody rodziców. W końcu Mando’a po latach treningów fizycznych spostrzegł, że wcześniejsze kary ojca robią na nim coraz mniejsze wrażenie. Codzienne biegi, z krótkimi postojami kończył o czasie, a pal nie był tym jego dawnym miejscem tortur. Treningi jednak dalej potrafił dać w kość. Kilkugodzinne biegi w całym opancerzeniu, omijanie przeszkód ustawianych przez opiekuna, miejsca, w których musiał stoczyć z nim walkę na pięści, następnie kolejne kilometry i tarcze, w które miał trafić po wykonaniu półobrotu, przewrotów i skoków. Wystarczyło tylko jedno słowo „Błąd!”, aby rozpocząć cały maraton od nowa, nieważne czy to deszcz, śnieg, trzęsienie ziemi czy inne globalne kataklizmy. Ojciec też zadbał o umysłowe nauczanie. Gdy mięśnie odmawiały posłuszeństwa Matthew ćwiczył umysł. Gdy okazał się chłonnym wiedzę uczniem, ciekawym historii, otrzymał od ojca medalion ze znakiem Mandalorian – czaszką Mythozaura.
W dzień swych 13 urodzin otrzymał od rodzica to, czego najbardziej do tej pory marzył – beskar’gam. Cały dzień po jego otrzymaniu spędził na jego doglądaniu i czyszczeniu. Po tym ojciec często zabierał go ze sobą na polowania, również na ludzką zwierzynę.

W wieku 17 lat w wolnym czasie odwiedzał pobliską kantynę. Pił tam drinki ze znajomymi oraz grał z nimi w sabaka, lecz robił to dla rozgrywki nigdy nie dla pieniędzy. Pewnego razu tamtejszy bywalec wyzwał go na partyjkę.
- Ej ty młody może się skusisz? – zawadiaka starał się Matthew’a wciągnąć do gry.
- Dobra, ale nie gram dla pieniędzy, tata za to pozbawiłby mnie klejnotów.
- Ty chyba żartujesz!? Zaczniemy od małych sum, co ty na to?
- Już mówiłem.
- No nie bądź banthem! Dawaj tu.
- Nie rzucam słów na wiatr, zjeżdżaj.
- Eh, ci młodzi za grosz honoru.
Po tych słowach coś drgnęło w umyśle Mando’a. Szuler uderzył w czuły punkt.
- Zmiana planów, pokażę ci jak grać – Matthew zasiadł przy stoliku.
Partia była zacięta. Początkowo na stole lądowały małe sumy kredytów. Później elementy ekwipunku od cyfronotesów po blastery. Na puli wylądował również medalion. Chłopak raz zyskiwał, raz tracił postawione przedmioty, lecz cały czas pozostawał w grze. W końcu doszło do tego, że przeciwnik, wydawało by się, nie ma już nic do zaoferowania. Nagle jednak z ponurą miną stwierdził:
- Stawiam mojego Z-95 HeadHunter’a.
Wśród widzów przebiegł cichy szum. Nadszedł czas by sprawdzić karty i…. Matthew wygrał!
Zwycięzca niezmiernie uradowany aż skoczył z radości. Dziwne wydawało się jedynie to, że przegrany nie wydawał się zbyt zrozpaczony po utracie statku. Na to jednak nowy właściciel nie zwrócił najmniejszej uwagi. Postanowił od razu obejrzeć swoją nagrodę. Gdy zadowolony dotarł do celu zauważył kliku typów kręcących się wokół patrolowca. Łącznie było ich pięciu. Dwóch z nich zajmowało się spisywaniem jakiś informacji, prawdopodobnie dotyczących maszyny, reszta zwiedzała jego wnętrze. Matthew ruszył w ich stronę.
- Co wy tu robicie? To mój statek! – stwierdził oburzony – uczciwie go wygrałem!
- No to można powiedzieć, że masz nieszczęście w szczęściu! – odparł jeden z drabów przy uradowanych minach pozostałych – Udało ci się wygrać statek, który zostanie zabrany za spore długi.
- Nie interesują mnie wasze pieprzone zadłużenia! – krew coraz szybciej buzowała w Mando’a – Zgłoście się do poprzedniego właściciela. Ten właśnie zalewa smutki w miejscowej kantynie, a od statku wara!
- Oj, niestety zamiast obić mu mordę, wolimy przywłaszczyć sobie jego, widać były już statek, tak więc lepiej spieprzaj gówniarzu.
Matthew w przypływie gniewu zaatakował rozmówcę. Prawym sierpowym postarał się o nowy wygląd dla jego twarzy. Kopniakiem w kolano i potężnym hakiem uśpił delikwenta obok. Jednak bandyci mieli przewagę liczebną i nieszczęsny atakujący szybko zawiązał bliższą znajomość z tutejszą ziemią. Zrozpaczony i poobijany wrócił do domu. Zdenerwowany wyjaśnił całą sytuację ojcu. Ten rzekł tylko:
- W niektórych sytuacjach atak frontalny jest przejawem idiotyzmu. Mądry napastnik umie wykorzystać też cienie.
Chłopak, choć trochę obrażony ze względu na pierwszą część wypowiedzi, zrozumiał jednak, co Mork ma na myśli. Tej nocy ojciec nie wymagał uczestnictwa w lekcjach. Matthew założył cały swój ekwipunek, i ruszył na odbicie swojej zdobyczy. Wcześniej dowiedział się, że statek został zaciągnięty na miejsce jednego z lądowisk. Mando’a paradujący w beskar’gamie nie był wyjątkowym widokiem, tak więc nie miał problemu w dotarciu do wyznaczonego miejsca. Wśliznął się do hangaru i skrył za pobliskimi ładunkami. „Gdzie jest mój statek? Może go przenieśli, ale dlaczego oni nadal tu są? Grzecznie się ich spytam.” Gdy nadarzyła się odpowiednia chwila, zaszedł jednego z drabów od tyłu. W ciszy rozległ się tylko trzask łamanego karku. Kolejnego spotkał podobny los. Dwaj pozostali poczuli jak to jest mieć roztapianą twarz za pośrednictwem pocisku z blastera. Matthew złapał ostatniego bandytę, z jeszcze niezagojoną szczęką. Pertraktując w trochę ostrzejszy sposób, zdobył interesujące go informacje.
- Aaaaa!! Jak mofleś odsiąść mi dloń!?
- Wierz mi byłem bardzo litościwy. Równie dobrze mogłem wysłać cię na herbatkę do mojego ojca. A teraz mów, bo nie skończy się na ręce.
- Stahek już zdą…zdązyliśmy s..sprzedaś, nie das ra..rady dogoniś kupsa. Mas pieniąse, to była n…nasa cęść po zleseniu!
W ręce Matthiasa wpadła ładna sumka, wynosząca 20 tysięcy kredytów. Delikwent swoją przygodę ze ściąganiem długów zakończył z odciętą dłonią i językiem. Po tej akcji Mando’a poczuł, że oprócz pieniędzy coś jeszcze do niego wróciło – stracony honor.

Razem z ojcem ruszał na akcje, aby zarobić na swój wymarzony statek. Podejmowali się różnych zleceń. Polowania na najdziksze stwory jak i nie wiele różniących się od nich piratów i przestępców, ściąganie długów, ciche likwidacje, niszczenie i przejmowanie statków i wiele innych zleceń, w których Matthew brał udział. W końcu jednak za pomocą zarobionych pieniędzy i drobnej zapomogi od rodziców kupił swój pierwszy statek – patrolowiec typu Firespray 31, za którego zapłacił 55 tysięcy w stanie używanym. Postanowił, więc opuścić rodzinny domu i ruszyć w pogoń za przygodą. Nie wiedział gdzie ruszyć, lecz jednak nasunęła mu się pewna myśl. „Może uda mi się znaleźć mojego biologicznego ojca? Tylko czy on jeszcze żyje? Ze znanych mi adoptowanych Mandalorian prawie wszyscy stracili swoje prawdziwe rodziny. Może tata nie chciał mnie tym nie pokoić?” Jego pierwszym celem było więc Wayland, jedna z okolicznych planet Mandalore. Tam jednak nie dowiedział się nic więcej od tego, co aktualnie wiedział, lecz jedna z pogłosek kazała mu ruszyć w okolice Shusugaunt, gdzie miał znaleźć człowieka, który mógł by mu pomóc. Na miejscu jednak został zaatakowany przez bandę piratów, którzy jednak mieli znaczną przewagę liczebną. Być może wpadł w zastawioną pułapkę, lecz nie zastanawiał się nad tym długo. Szybko reagując skorzystał z dostępnego arsenału i zniszczył jeden z myśliwców wroga. Następnie przełączył większość mocy na przednie osłony i wleciał prosto przez zbiorowisko wroga. Potem już jak najszybciej chciał włączyć hipernapęd i znaleźć się z dala od agresorów. Popełnił jednak błąd – nie ustawił dokładnych koordynatów. Błąd ten mógł go zabić, mógł trafić w cień masy, ewentualnie gwiazdę jakiegoś układu. Jednak los zadecydował inaczej. Trafił w trasę imperialnego krążownika. Początkowo zaskoczony, jak najszybciej odpalił silniki by ominąć statek, następnie jak najszybciej wskoczył w nadprzestrzeń. Manewr na szczęście się udał, ale po potyczce z piratami nie obyło się bez większych uszkodzeń. Po tej przygodzie aktualnie dał sobie spokój z poszukiwaniem ojca.

Postanowił ruszyć na Tatooine i naprawić swój statek. W okolicznej kantynie spotkał się z niejakim Alexem, wypijając parę drinków i dowiadując się, gdzie też może nabyć części do swojego patrolowca. Delikwent jednak nie zdradził mu swojego nazwiska, przez co trudno go było później zlokalizować. Następnie ruszył na poszukiwanie nowych zleceń. Trafił do Zordo’s Haven. Tam też nawiązał interesującą znajomość z niejakim Romeo. Zaczęło się w dość oryginalny sposób. Mianowicie Łowca nagród dostał na niego zlecenie od jednego z pomniejszych dilerów. Obserwując Zeltrona, dowiedział się o nim paru ciekawych rzeczy. „Przydałby się czasem taki typek”. W końcu złapał narkomana w jednej z uliczek. Nie chciał jednak ustrzelić go na miejscu. Chciał go przetestować. Nawiązała się walka, w której żaden nie zdobywał przewagi. W końcu jednak obaj stwierdzili, że nie ma to większego sensu, a współpraca dałaby więcej korzyści. Uznali więc, że aby przypieczętować nową znajomość upolują zleceniodawcę zabójstwa. Romeo postarał się o to, aby diler wybiegł z klubu w pogoni za nim. Gdy delikwent tylko przekroczył próg klubu, padł, trafiony na wysokości karku przez bliżej nieokreślonego strzelca. Jak się okazało Apollo był przydatnym kompanem ze względu na jego umiejętności wyciągania ofiar tam, gdzie Matthew tego chciał. Ponad to dokładał starań, aby wyprowadzić ich z równowagi.
Aktualnie w czasie przerwy między zleceniami Łowca nagród zawitał do tutejszej kantyny.

Postacie graczy: Alex Zafist i Romeo Zdradov zostały użyte za zgodą twórców.
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Fenn Mereel » 17 Lut 2013, o 23:48

Nie sprawdzałem całości, błędów i tak dalej ale najbardziej rzuciła mi się w oczy historia, a właściwie jej początek. Chłopie, przecież to jest chamska zrzynka z Kala Skiraty. ;) Sierota z Kuat wychowana przez surowego mando'ade. Zmień to, bo taki plagiat to automatyczne NIE. Kiedy to poprawisz postaram się przyczepić bardziej szczegółowo. :)
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Matthew Skirata

Postprzez Thrak Skirata » 18 Lut 2013, o 00:01

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to sformułowania rodem z mojej KP.
Wierzę, że się tylko wzorowałeś.

8.Ekwipunek:
- cyfronotes
- dwa blastery typu DL-18 (da radę używać dwóch naraz?)
- A280 blaster rifle
- mandaloriański Beskar’gam wykonany z durastali
- wibroostrze
- 1000 kredytów


Możesz tak strzelać. Twoja efektywnośc będzie wyjątkowo niska i dostaniesz zeza od wyświetlanych na wizjerze trajektorii lotu pocisku .


9.Środek komunikacji:
Patrolowiec typu Firespray. W czasie użytku podlegał licznym modyfikacjom.
Prędkość w atmosferze 900 km/h
Hipernapęd klasy 2
Załoga:1
Miejsce na pasażerów:3
Ładowność do 40t
Uzbrojenie:
- 2 działka blasterowe
- 1 wyrzutnia torped


Firespray 31, tak właściwie.
Wiesz, one były produkowane, jednak ich ilość nie była oszałamiając w 27 ABY. Wybrałeś go jako 3 osoba tutaj.


Historia.

Urodził się na Kuat (przynajmniej tak uważa jego ojciec), w 1 ABY. Nie pamięta swojego dzieciństwa, wie jedynie tyle, ile wyciągnął z opowieści swojego ojca, który go adoptował. Utrzymywał on, że jego biologiczny ojciec był inżynierem. Mandalorianin Mork, który go adoptował ok. 6 ABY, był świetnym lecz też bardzo wymagającym wojownikiem. Od samego początku dostawał trudną szkołę od swojego rodzica. Gdy nadszedł czas na szkolenia, dzień zawsze kończył ze zdrętwiałym od zmęczenia ciałem i obolałymi mięśniami. Za najdrobniejsze przewinienia ojciec stosował surowe kary: całodzienne biegi aż do opadnięcia z sił, czy przymus stania na drewnianym balu przez kilka dni. Jego matka wiele razy starała się uprosić u męża łaskę, lecz jedyny efekt jaki to przynosiło to zmoknięty i zmarznięty syn za oknem domu, starający się utrzymać na kołku w czasie rzęsistych ulew. Matthew zaczął nienawidzić swojego ojca. W pewnym momencie życia zaczął przypisywać mu każde swoje niepowodzenie, porażkę czy koszmar. To jednak motywowało go, do kontynuowania morderczego treningu, gdyż chciał pokazać, że to go nie złamie. Sytuacja nie zmieniała się przez długi czas. Od 10 roku życia zaczął również swój trening w posługiwaniu się bronią. Ciężkie i krótkie blastery, noże czy Bes’kad zastępowały mu dziecinne zabawki. Wiele razy zastanawiał się czy nie użyć broni przeciwko ojcowi. Coś jednak mu na to nie pozwalało.




Dzieciństwo masz niczym Kal Skirata. Co prawda to dość spotykany model adopcji, to jednak jesteś trzecią znaną mi osobą na tym forum co go użyła.

Gdy miał 12 lat podpatrzył gdzie ojciec chowa swój Beskar’gam, gdy wraca z kolejnego zadania.
Zbliżył się i otworzył ciężkie drzwi należące do szafy. Wtedy ujrzał czarno-pomarańczowy pancerz. Widok zaparł mu dech w piersiach, choć wiele razy widział w nim ojca. Teraz mógł go po prostu dotknąć i zresztą to zamierzał zrobić. Nagle coś runęło na jego prawe ramię i odrzuciło go w tył.
- Co ty tu robisz !?- huknął ojciec – Jak śmiesz!
- Ojcze ja… ja..ty..tylko, on po prostu jest piękny – odparł jąkając się chłopiec.
- Zamilcz! – wojownik nie ustępował. Jednak zastanowił się chwilę i spuścił z tonu – Czy wiesz co to jest?
- Pancerz prawdziwego wojownika – stwierdził Matthew.
Mork wydawał się przez chwilę zaskoczony. Uśmiechnął się, co dla chłopaka było rzadkim widokiem.
- To Beskar’gam i owszem noszą go prawdziwi wojownicy.
Ojciec siadł przy synu i zaczął opowiadać mu o pancerzu, jego historii i bliznach. Opowieść zmieniła również swój bieg na przygody całej rodziny Morka. Matthew wydawał się być nią zafascynowany.


Fragment trochę bezsensu. Ojciec od najmłodszego by go oswajał z pancerzem. Pierwszy Beskar'gam dostaje się pomiędzy 12 a 13 rokiem życia.

. Błąd ten mógł go zabić, mógł trafić w cień masy, ewentualnie gwiazdę jakiegoś układu. Jednak stało się o wiele ciekawiej. Trafił w przestrzeń wojskową Bastionu! Zszokowany widokiem nie był w stanie odpowiedzieć na pytania kontrolera. Na spotkanie ruszyli przyjacielscy imperialni piloci. Musiał wykonać jak najszybciej kolejny skok w nadprzestrzeń. Manewr na szczęście się udał, ale nie obyło się bez większych uszkodzeń. Po tej przygodzie aktualnie dał sobie spokój z poszukiwaniem ojca.



Gratuluje pomysłu. Nie dość, że eskadra przechwytująca byłaby przy tobie zaraz po skoku, to na pewno jest tam coś na wzór 418.

Starałeś się jednak na ten moment nie dam pozytywnej oceny. Popraw historię. Masz jeszcze kilka błędów, oprócz tych co wymieniłem.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 18 Lut 2013, o 18:33

Ciekawy ewenement. Z łapą na sercu mogę powiedzieć, że z życiorysem Kala Skirata nie miałem do tej pory styczności (aktualnie się już zapoznałem). Zmieniłem planetę macieżystą, jednak w imieniu srogiego ojca muszę przeprosić, ale ma on duży wpływ na moja postać i nie mogę go po prostu zmienić. Poza tym zadbałem o wzrok mojego Mando'a i muszę przyznać, że moja wizja rewolwerowca zderzyła się z rzeczywistością :cry:. Mam nadzieję, że poprawiłem wymienione błędy i jestem gotów na kolejne próby zrównania mnie z ziemią :D .
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Fenn Mereel » 18 Lut 2013, o 18:36

Ja strzelam z dwóch pistoletów i jakoś na zeza nie mam Thrak. :P
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Matthew Skirata

Postprzez Thrak Skirata » 18 Lut 2013, o 18:57

Fenn Mereel napisał(a):Ja strzelam z dwóch pistoletów i jakoś na zeza nie mam Thrak. :P

Ty to masz starego wyjadacza a on ma młodzika...
Na serio strzelanie z dwóch broni jest bezsensu.
Surowego i twardego ojca rozumiem i popieram, jednak sam motyw z pancerzem zmień.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 18 Lut 2013, o 19:10

Melduje wykonanie zadania :D . Nie chcąc usuwać całej "sceny" wstawiłem coś innego.
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Jack Welles » 18 Lut 2013, o 22:27

Zgadzam się z Thrakiem - strzelanie z dwóch broni to głupota (przynajmniej jak się to robi na raz) - nie korzysta się wtedy z przyrządów celowniczych tylko strzela w sumie z biodra. Oczywiście można powiedzieć, że cowboye z dzikiego zachodu, podczas pojedynków w samo południe, potrafili zabić swojego oponenta (ba - niektórzy mieli nawet rewolwery specjalnie tylko do tego: bez szczerbinki i muszki), ale oni ćwiczyli po wiele, wiele godzin do oddawania takiego pojedynkowego strzału. Poza tym zawsze ma się obie łapy zajęte, co w sytuacji kryzysowej potrafi być trochę upierdliwe (zwłaszcza w razie gleby). Osobiście wolałbym broń z większym magazynkiem, zasobnikiem czy tam zbiornikiem gazu tibana - cokolwiek. - to tak w ramach off topicu ;)

Co do samej karty...

Jest z nią trochę kontrowersji - zrzynka z innych bio oraz wieje banałem i sztampą - będąc wspaniałomyślnym wstrzymam się od oceny.


PS
Thrak napisał(a):Możesz tak strzelać. Twoja efektywnośc będzie wyjątkowo niska i dostaniesz zeza od wyświetlanych na wizjerze trajektorii lotu pocisku .


To jest dopiero bezsensu - w sensie wyświetlanie sobie trajektorii lotu boltu blasterowego. Już kiedyś na ten temat gadaliśmy na forum i ustaliliśmy, że boltom bliżej do laserów niż tradycyjnych pocisków i jeśli nawet to lecą po bardzo, ale to bardzo, spłaszczonej krzywej balistycznej - czyli celujesz na przód jak z wskaźnika laserowego i trafiasz gdzie chcesz. Ergo wyliczanie trajektorii boltów (bo to jedyna opcja by dowiedzieć się gdzie lecą) jest straszliwym marnowaniem zasobów obliczeniowych - zwłaszcza przy większej ilości strzałów w jednostce czasu ;).
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: Matthew Skirata

Postprzez Thrak Skirata » 18 Lut 2013, o 22:53

Jack Foreman napisał(a):

PS
Thrak napisał(a):Możesz tak strzelać. Twoja efektywnośc będzie wyjątkowo niska i dostaniesz zeza od wyświetlanych na wizjerze trajektorii lotu pocisku .


To jest dopiero bezsensu - w sensie wyświetlanie sobie trajektorii lotu boltu blasterowego. Już kiedyś na ten temat gadaliśmy na forum i ustaliliśmy, że boltom bliżej do laserów niż tradycyjnych pocisków i jeśli nawet to lecą po bardzo, ale to bardzo, spłaszczonej krzywej balistycznej - czyli celujesz na przód jak z wskaźnika laserowego i trafiasz gdzie chcesz. Ergo wyliczanie trajektorii boltów (bo to jedyna opcja by dowiedzieć się gdzie lecą) jest straszliwym marnowaniem zasobów obliczeniowych - zwłaszcza przy większej ilości strzałów w jednostce czasu ;).

Co ci powiem, to ci powiem, ale ci powiem, to podstawowe wyposażenie kubła.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Matthew Skirata

Postprzez Jack Welles » 19 Lut 2013, o 12:54

:o to się nie dziwię, już że Mando są w tak ciemnej dupce jak inwestują w takie zbędne wodotryski :o
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 19 Lut 2013, o 18:29

Sorki, nie chce przerywać dyskusji, ale karta stygnie :D .
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Zulrok » 19 Lut 2013, o 19:03

Czasami nie rozumiem ludzi. Było powiedziane, że z strzelać z dwóch rady nie da, więc Matthew to poprawił. A tu rozmowa o strzelaniu z dwóch przez kolejne posty, z małą nakazaną poprawką. Została wprowadzona, a tu dalej roztrząsanie o możliwościach HUD w buy’ce. Najnowszy Skirata to poprawił!! Jest też post Jacka, omińmy fragment o strzelaniu dwoma blasterami naraz i przejdźmy do sedna.

Kopiowania nie było, pochodzenie z Kuat było wymyślone przez gracza. Gdyby nie on i jego wspominki z Empire at War, nawet tej planety bym nie kojarzył. Teoretyczne kopiowanie zostało więc wyeliminowane, a podobne napisanie adopcji, czy podobne fragmenty szkolenia, też można wziąć za kopię (może przesadzam, ale snuje teorie).

Adopcja najbardziej pasuje do poczucia się Mando, a nie klonem. Surowy ojciec i takie same wychowanie, przywołuje na myśl Spartan, a mi właśnie z nimi kojarzą się Mandalorianie. Szkolenie było u grupy z Mandalory w klanach wyglądało podobnie. Gracz się postarał i rozszerzył szkolenie. Wymyślił coś nowego, ja tu nie widzę sztampy. Jeżeli banał to miecz Jedi, który może być pamiątką, ciekawe spotkanie z Romeo, czy skok koło krążownika imperium, to ja już nic nie wiem i was nie zrozumiem. Inni zamiast dawać opinie, pierniczą głupoty o żabach. Nie bronię karty, bo widziałem ją przed wysłaniem i ściągnąłem postać na mgławicę, lecz dlatego, że karta jest dobra, a pomoc skupiła się w częściach 3 postów na 5 postów(może nie w 100%)które traktowały, o tym co Matthew wiedział i co mogło zostać obgadane na czacie lub na PW. Myślę, że to zakończy rozmowy o buy’ce i nie zacznie o moim poście, a następne wiadomości się skupią na opiniach.

Ja z czystym sercem daje ci zasłużone TAK.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Matthew Skirata

Postprzez Peter Covell » 19 Lut 2013, o 20:49

Ponad to

razem
karawasze

karwasze
a gdy chwile tego wymagają posługuje się karabinami wyborowymi, lecz nie uznaje je za swój ulubiony rodzaj broni

ich

Urodził się na Wayland (przynajmniej tak uważa jego ojciec), w 1 ABY. Nie pamięta swojego dzieciństwa, wie jedynie tyle, ile wyciągnął z opowieści swojego ojca, który go adoptował. Utrzymywał on, że jego biologiczny ojciec był inżynierem. Mandalorianin Mork, który go adoptował ok. 6 ABY, był świetnym lecz też bardzo wymagającym wojownikiem.

Powtórzenia - ojciec i adopcja.
Czytam dalej i wciąż ciągle "ojciec" się powtarza, nie będę już cytował.

Czuję jednak że nie wiesz za wiele o tych wojownikach.

Brak przecinka

Gdy razem z ojcem odwiedzał jego znajomych, zawsze prosił o lot ich maszynami, choć nie wielu się zgadzało

niewielu razem

Poza tym, jestem na TAK.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 19 Lut 2013, o 21:07

Wymienione błędy poprawione, a za tak-a jestem bardzo wdzięczny :D .
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Peter Covell » 19 Lut 2013, o 21:22

Ponad to jest dobrze zbudowanym mężczyzną.


Ponadto, jest...
Każde "ponadto" piszemy razem :D
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 19 Lut 2013, o 21:31

:D ups nie zauważyłem.
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Peter Covell » 19 Lut 2013, o 21:32

Btw, zanim karta przejdzie do Bazy Danych: na pewno nie chcesz wziąć innego klanu? Wiesz, to można jeszcze bezkarnie zmienić :D
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Matthew Skirata

Postprzez Matthew Skirata » 19 Lut 2013, o 21:35

Na początku miałem ochotę być pod tym względem oryginalny, ale jak na razie wolę dołączyć do większości i nie szaleć :D .
"Nie kradnij - władza nie znosi konkurencji."
Awatar użytkownika
Matthew Skirata
New One
 
Posty: 25
Rejestracja: 14 Lut 2013, o 19:36

Re: Matthew Skirata

Postprzez Shas » 19 Lut 2013, o 23:00

Jack Foreman napisał(a)::o to się nie dziwię, już że Mando są w tak ciemnej dupce jak inwestują w takie zbędne wodotryski :o

Komputer balistyczny znajduje się w każdym uzbrojonym pojeździe wojskowym, jest to obecnie tak standardowa rzecz jak kamizelka kevlarowa. Jeżeli Fioletowy Jednorożcu uważasz że jest to zbędny wodotrysk to proponuje spróbować w coś trafić na dystansie powyżej 100 metrów przy prędkości jazdy około 40km/h

A więc tak! Oto otwarłem przed tobą wiedzę tajemną którą teraz posiadłeś a która jest w posiadaniu nawet największego matoła służby zawodowej od dziesięcioleci. Czuj się oświecony. Może nawet będą jakieś harfy i tort.

Zapewne taki moduł w kuble oblicza poprawkę na oddalone cele, dokonuje pomiarów jak każdy inny komputer balistyczny podnosząc skuteczność strzału. Na bank ma to też każdy szturmiś niezliczonych formacji w swoim kuble.

Strzelanie z dwóch blasterów na raz jako że się odniosę do tej dyskusji co by młodego w błąd nie wprowadzać nie jest ani bez sensu, ani nie niemożliwe ani nawet nie wegetraiańskie. Umiejętność posługiwania się sprawnie bronią czy to w prawej czy w lewej ręce wymaga sporego treningu ale daje pewnie unikalne możliwości.

Zwiększa kąt ostrzału w jakim zakresie może być prowadzony, kiedy walczysz z przeciwnikami nadciągającymi z różnych kierunków skraca to czas twojej reakcji bo broń nie musi przejść pełnej drogi z twojej prawej strony do lewej a od razu się w niej znajduje.

Zwiększa twoją siłę ognia co nie trudno się domyśleć dwukrotnie, potrafisz nasycić jeden obszar bardzo dużą ilością strzałów. Bywa to przydatne w ograniczonej przestrzeni.

Jak ci się zepsuje lub zostanie uszkodzona jedna sztuka, masz drugą dosłownie pod ręką.

Wymaga to jednak potwierdźmy sporej dawki dobrego treningu i praktyki, człowiek z natury lewo lub praworęczny nie będzie nigdy w stanie posługiwać się oboma kończynami w równym stopniu ale może być blisko.

Alex Zafist napisał(a):Kopiowania nie było, pochodzenie z Kuat było wymyślone przez gracza. Gdyby nie on i jego wspominki z Empire at War, nawet tej planety bym nie kojarzył.

A ja przyznam że nie rozumie jak na forum o tematyce SW gdzie przebywają imo fani SW znajdzie się człowiek który nie kojarzy planety Kuat. Równie dobrze możesz nie kojarzyć planety Coruscant. :P
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: Matthew Skirata

Postprzez Jack Welles » 20 Lut 2013, o 00:48

Shas - ale to by oznaczało, że każdą broń musi mieć zintegrowaną jakoś z kubłem matole. Ponadto nie neguję tego, że ogólnie korzysta się to w dzisiejszej broni, która jest na zwykłą amunicję, tylko to, że to może być mało przydatne w broni blasterowej, przy której praktycznie nie potrzeba brać żadnych poprawek na wiatr czy przyciąganie grawitacyjne - to leci po prostej jak laser i wystarczy nawet głupia muszka by trafić gdzie się chce.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Następna

Wróć do Zaakceptowane KP

cron